Skocz do zawartości
Nerwica.com

Miłosierdzie Boże


drań

Rekomendowane odpowiedzi

"Kodeks obiektywny", który zalecałby jednoznaczne rozwiązanie byłby w tym sensie oderwany od rzeczywistości ludzkiego życia, bo nie uwzględniałby takiej naturalnej reakcji i potępiałby tych, którzy przecież konfrontując się z tymi emocjami zachowaliby się inaczej.

Myślałam, że pod "oderwany" masz na myśli nie dotyczący problemów rzeczywistych. W takim sensie w jakim to opisujesz, to owe oderwanie, jest przecież czymś naturalnie wpisanym w "spojrzenie" obiektywne, bo ono z definicji jest niezależne od czyjegokolwiek widzimisię, a skupia się na prawdzie, a nie czyichś emocjach , przeczuciach. Właściwie, to Twoja krytyka obiektywizmu moralnego sprowadza się do: "obiektywizm jest( byłby) be, bo nie jest subiektywny". ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślałam, że pod "oderwany" masz na myśli nie dotyczący problemów rzeczywistych. W takim sensie w jakim to opisujesz, to owe oderwanie, jest przecież czymś naturalnie wpisanym w "spojrzenie" obiektywne, bo ono z definicji jest niezależne od czyjegokolwiek widzimisię, a skupia się na prawdzie, a nie czyichś emocjach , przeczuciach. Właściwie, to Twoja krytyka obiektywizmu moralnego sprowadza się do: "obiektywizm jest( byłby) be, bo nie jest subiektywny". ;)

Jestem odrobinkę bardziej subtelny, bo jednak nie wpadam w subiektywizm we właściwym sensie tego terminu. Nie uważam, że dobro i zło są oparte na indywidualnych przeżyciach i odczuciach. Uważam, że moralność jest osadzona w, uzasadniona przez i wynikająca z szeroko rozumianego sposobu życia danej wspólnoty/społeczności. Ostatecznie zaprzeczam istnieniu racjonalnej podstawy moralności, która dotyczyłaby całej ludzkości. Nie zaprzeczam jednak możliwości porozumienia, które jednak nie jest możliwe na bazie racjonalnych argumentów.

 

Prędzej można mnie nazwać skrajnym relatywistą. W takim wypadku dalej bym uważał, że jest to bardzo nietrafione określenie, ale z racji tego, że tylko garstka ludzi zaakceptowałaby moje wyjaśnienia, że nie jestem relatywistą w najmniejszym stopniu, możemy dla uniknięcia zanudzenia się na śmierć na tym poprzestać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Należałoby w końcu postawić pytanie: czy Katolicyzm nie jest przypadkiem koniem trojańskim Judaizmu - który dla obezwładnienia rzymskich wrogów - podesłał swoich agentów twierdzących że jakiś "Bóg" kazał miłować nieprzyjaciół.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tomasz z Akwinu święty Kościoła Katolickiego uznawał, że piekło istnieje i mało które dusze zostaną zbawione, a te co zostaną będą miały i tak ograniczoną przyjemność bo polegającą jedynie na satysfakcji z piekielnych męk dusz potępionych.

Brzmi miłosiernie. Oh, wait, mówimy przecież o mizoginie. :105:

 

 

W ogóle to wszystko dla mnie jest tak bardzo pozbawione jakiegokolwiek sensu, że zakrawa na totalny absurd i nawet Tomasz z Akwinu jakos nie szczególnie mnie w tym momencie zaskoczył.

No ale przecież on taki logiczny był... :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No ale przecież on taki logiczny był... :D
Akurat św Tomasz może być stawiany za wzór logiki. Owszem na poziomie teologicznym, ktoś może się z nim nie zgadzać itd. natomiast na poziomie logicznym, trudno mu raczej coś zarzucić. No ja przynajmniej nie znajduje niczego takiego... :bezradny: jak Ty znasz, chętnie się zapoznam.:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

... Uważam, że moralność jest osadzona w, uzasadniona przez i wynikająca z szeroko rozumianego sposobu życia danej wspólnoty/społeczności. Ostatecznie zaprzeczam istnieniu racjonalnej podstawy moralności, która dotyczyłaby całej ludzkości. Nie zaprzeczam jednak możliwości porozumienia, które jednak nie jest możliwe na bazie racjonalnych argumentów.

Co z kantowskim imperatywem kategorycznym? Dlaczego odrzucasz go jako racjonalną i ponadkulturową podstawę?

 

...Prędzej można mnie nazwać skrajnym relatywistą. W takim wypadku dalej bym uważał, że jest to bardzo nietrafione określenie, ale z racji tego, że tylko garstka ludzi zaakceptowałaby moje wyjaśnienia, że nie jestem relatywistą w najmniejszym stopniu, możemy dla uniknięcia zanudzenia się na śmierć na tym poprzestać.

Mnie osobiście nie nudzą filozoficzne rozkminy. Zmuszają do myślenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Znalazłem tekst o Aspijce (kobiecie z autyzmem) nawróconej na katolicyzm z satanizmu (http://www.traditia.fora.pl/szatan-nie-umarl-ezoteryka-okultyzm-balwochwalstwo,44/byla-satanistka-o-halloween,8738.html). Bardzo ciekawa historia. Dla mnie życie katolickie stanowi poważny problem, a ta Aspijka daje wartościowe świadectwo katolickości. Dla mnie wiara katolicka, jej obrzędy i dogmaty, są bardzo trudne. Ciekawe, jak Aspijka sobie radzi w wierze. Dla mnie spowiedź jest "jak kłoda rzucona pod nogi".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ala opowiedz trochę o tych spotkaniach.

ja szukam czegoś takiego gdzie chrześcijanie się spotykają i dyskutują, omawiają swoje poglądy itp., czyli

takie chrześcijańskie kółko dyskusyjne, to to jest coś takiego?

Nie, to nie to. Tam jest glownie modlitwa, szczegolnie do Ducha Sw.. Najlepiej jak raz sie tam przejdziesz i sam zobaczysz.

A takie spotkania o ktorych piszesz to czesto studenci organizuja w swoim gronie albo szkoly srednie , ale Tobie to nie wiem co poradzic. U protestantow albo u Jehowych to tego od groma jest ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co z kantowskim imperatywem kategorycznym? Dlaczego odrzucasz go jako racjonalną i ponadkulturową podstawę?

Odrzucam go na podstawie intuicji :) Nie szukałem nigdy do tego szczególnych powodów, bo przede wszystkim nigdy nie udało mi się w nim dostrzec niczego racjonalnego, więc trudno w ogóle brać pod uwagę go jako racjonalną podstawę czegokolwiek. Na poczekaniu dwa argumenty:

1. Imperatyw kategoryczny przyjmuje formę reguły. Z tego co wiem są dwie możliwości jak go sformułować. W obu wypadkach jest na tyle nieprecyzyjny, że każde działanie da się opisać jako zgodne z tymi regułami.

2. Proszę o życzliwą interpretację moich wątpliwości co do Kanta. Słabo znam jego filozofię i nawet w dalekiej przyszłości nie planuję się nią bliżej interesować. Z tego co wiem, to Imperatyw kategoryczny nie jest racjonalną i ponadkulturową podstawą sam przez się, ale przez wzgląd na np. kategorie czystego rozumu. Te kategorie nie są dane w doświadczeniu ale są warunkiem możliwości jakiegokolwiek doświadczenia. Teraz jeśli mój rozum strukturyzuje doświadczenie np. w kategoriach czasu to oznacza to nie tylko tyle, że uważam zdanie "Czas istnieje" za prawdziwe. Moje doświadczenie będzie "przedstawiane" w tych samych kategoriach niezależnie od tego czy posiadam język, a zatem te kategorie są podstawą prawdziwości tych zdań, a nie samymi zdaniami, ani aktami uznawania ich prawdziwości.

Teraz trzeba pokazać, że tak rozumiane kategorie faktycznie istnieją, oraz że są wspólne wszystkim ludziom.

Jeżeli ich istnienie logicznie (logicznie?? przyczynowo na pewno nie, czasowo też) poprzedza istnienie języka, to domagam się wyjaśnienia w jaki sposób możemy o nich cokolwiek powiedzieć. Jeśli wszystko co mówimy i robimy jest efektem istnienia czegoś innego, to będzie się to zawsze wymykało językowemu ujęciu. Jaka jest podstawa do uznania, że to czego nie da się wyrazić istnieje? Nie ma żadnej.

Załóżmy jednak, że takie kategorie istnieją i wiem, że przynajmniej ja je mam. Skąd wiem, że mają je inni? Nie postrzegam ich postrzeżeń, więc nie mogę wiedzieć czy dzielą ze mną te same kategorie. Jedyne co wiem to to, że przedstawiam innych sobie w kategoriach tamtych czy owamtych, ale to za mało abym wiedział czy oni posiadają jakiekolwiek kategorie.

Teraz załóżmy, że z Imperatywu kategorycznego wynika zdanie "Dobre postępowanie to takie, które jest zgodne z maksymą.....". To zdanie powinno być syntetycznie a priori prawdziwe. Jeśli moje wątpliwości odnośnie Kanta są uzasadnione, to uzasadnione jest wątpienie, że syntetyczna prawdziwość tego zdania jest osadzona w czymś ponadkulturowym. Przynajmniej nie w taki sposób w jaki chciał Kant.

Mnie osobiście nie nudzą filozoficzne rozkminy. Zmuszają do myślenia.

Mnie też nie ale bardziej lubię je obserwować i praktykować we własnej głowie, niż dzielić się nimi publicznie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

detektywmonk, no też racja bo i w ten czas nie mówiłem jeszcze :smile: No ale w późniejszym czasie nie musieli by do praktyki przymuszać :-| Oj wiele się z tego powodu wycierpiałem ;)

Też mnie zmuszano do chodzenia do kościoła.W czasie mszy myślałem,o komiksach i patrzyłem na zegarek,kiedy koniec.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No ale zobacz, teraz przedstawiciela kościoła słucha cały swiat, przemawia w kongresie i na forum ONZ. Dlaczego słuchają człowieka od zabobonów z poglądami ze średniowiecza, wytłumacz mi o wszechwiedzący!
Teraz słuchają jak mówi to co chcą słyszeć media i politycznie poprawni w sprawie uchodźców, ale jakby mówił na inne tematy np aborcji, eutanazji itp to go mają gdzieś. Teraz lewicowe media zachwycają się nad postawą kościoła bo jest zbieżna z ich narracją a jeszcze niedawno było zupełnie inaczej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×