Skocz do zawartości
Nerwica.com

Miłosierdzie Boże


drań

Rekomendowane odpowiedzi

Są dowody,
To są przesłanki, które racjonalnie patrząc mogą, świadczyć istnieniu czegoś, ale nie muszą więc na pewno nie są dowodami, a już na pewno nie są dowodami na istnienie Boga. Dowieść to tyle co wykazać, że coś jest prawdą. Więc ja nie wiem jak istnienie świata czy tych innych rzeczy, które w wymieniłaś dowodzi istnienia akurat Boga. :bezradny:

 

A co Twoim zdaniem jest nielogicznego( irracjonalnego) w stwierdzeniu, "przeżyłem wypadek, to znaczy, że Bóg mnie uratował"? czy nie przypadkiem, to że racjonalnie patrząc, to mógł być zarówno Bóg jak i coś innego? ....zupełnie jak z istnieniem świata...? :smile:

 

Mogą być racjonalne przesłanki za tym, że jest i za tym, że go nie ma, to się nie wyklucza.
No i ? to nadal nie dowodzi przecież istnienia Boga ,czyli prawdziwości systemu świata w którym istnieje Bóg.

 

Podobnie jak z niespójności nie wynika nieprawdziwość :)
Logicznie( racjonalnie) rzecz ujmując, to wydaje mi się, że wynika. Irracjonalnie to nie wynika.

 

Dlaczego niektórzy nie potrafią przyjąć do wiadomości, że gdyby istniały dowody na istnienie Boga, to nie trzeba by było w niego wierzyć , bo byśmy wiedzieli że jest.

 

Ps @Jetodik Ja nie wiem gdzie Ty widzisz te przeinaczenia, ja niczego świadomie CI nie przeinaczyłam< jeśli coś opacznie zrozumiałam, to sorry, nie zrobiłam tego specjalnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

refren, dla mnie bardziej nieścisłe od słowa fakt, jest słowo racjonalizm, które ma przynajmniej kilka znaczeń.

 

Tu się z Tobą zgodzę i ta wieloznaczność utrudnia dyskusję. Są różne znaczenia filozoficzne i potoczne. W dodatku nie ma chyba reguły, żeby jednoznacznie i ściśle określać, co jest racjonalne a co nie, z którą wszyscy by się zgadzali.

A co Twoim zdaniem jest nielogicznego( irracjonalnego) w stwierdzeniu, "przeżyłem wypadek, to znaczy, że Bóg mnie uratował"? czy nie przypadkiem, to że racjonalnie patrząc, to mógł być zarówno Bóg jak i coś innego? ....zupełnie jak z istnieniem świata...?

 

Z istnieniem świata nie bardzo mogło być coś innego, w tym cała rzecz. Co do wypadku, to chyba im mniej przewidywalny nastąpił ciąg zdarzeń, tym bardziej mamy posmak czegoś irracjonalnego.

W potocznym rozumieniu zwrot "wyjaśnić coś racjonalnie" oznacza wyjaśnić bez udziału czynników nadprzyrodzonych Ale kiedy dochodzimy do powstania świata, to takie podejście jest absurdalne, bo nie znamy przyczyn ziemskich, takich sił, które potrafią stworzyć coś, do czego potrzebna jest przekraczająca człowieka inteligencja. A świat, kosmos jest takim czymś. Uzasadnienie, że kosmos powstał "samoistnie" jest co najmniej tak samo irracjonalne, jak to że jakaś inteligencja go stworzyła, a nawet bardziej (wbrew nieudolnym dla mnie próbom wyjaśnienia "samoistnego" pochodzenia życia).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

refren, no w tym cała rzecz, że mogło być coś innego, z tym istnieniem świata. I dopóki nie będziesz mieć pewności, że nie mogło być to coś innego , dotąd nie masz gwarancji, że to Bóg stworzył świat( o ile w ogóle świat został stworzony...).

Na przykładzie. Masz w urnie 2 kule czarne i 8 białych. Losujesz jedna kulę. Jakiego będzie koloru?

Twierdzić, w tym momencie, że to Bóg stworzył świat, bo to jest bardziej prawdopodobne( jakkolwiek Ty sobie to prawdopodobieństwo liczysz...) od tego, że zrobił to np.przypadek, to jak odpowiedzieć, że wylosowana kula będzie koloru białego, bo ich jest więcej... tylko czy faktycznie to, że białych kul jest więcej, jest dowodem na to, że jeśli wyciągnę jakąś kulę, to będzie ona koloru białego?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ego, ok, nie ma pewności.

 

Z tym że jak dla mnie przypadek niczego nie wyjaśnia, był powiedzmy Wielki Wybuch, ale skąd się wzięła materia i energia do niego, jeśli był jakiś punkt o maksymalnym zagęszczeniu, to skąd się wziął ten punkt, itd. Powstanie wszechświata z jakiegoś niesamowicie małego punktu jest takim samym wyjaśnieniem na poziomie metafizycznym jak powstanie z niczego. Jeśli życie powstało z materii nieorganicznej, to skąd się wzięła nieorganiczna. Można by zapytać, skąd się wziął przypadek. Z tym że świat nie wygląda, jakby powstał przez przypadek, ale jakby był precyzyjnie zaplanowany i skonstruowany. Tu jest taki haczyk, że wyjaśnienie na poziomie zwykle stosowanym w nauce jest niewystarczające i to właśnie skłania do uznania Boga. Owszem, to dalej nie jest pewność, ale przecież wg. religii Bóg nie tylko stworzył świat, ale się też nam objawił, żebyśmy go poznali. Tu trzeba jakiejś dobrej woli, to nie jest tak, że dostaniesz zdjęcie Boga (choć z drugiej strony Całun Turyński jest takim zdjęciem). Poznanie Boga jest, nie wiem czy używam dobrze tych pojęć, nie tylko rozumowe ale i duchowe. Bóg nas wyposażył nie tylko w intelekt po to, żebyśmy Go poznali całym sobą, nie chce żebyśmy się redukowali do jednego wymiaru, skoro dał nam ich wiele. Może złożenie tych wszystkich wymiarów pozwala dopiero odkryć prawdę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli już to nie sam siebie dziurawisz, tylko się rany same pojawiają, poza tym trzeba o to prosić (czyli się zgadzasz), cierpienie się ofiarowuje w jakiejś intencji (czyli chcesz komuś pomóc), a lewel wtajemniczenia rzeczywiście wysoki. Nawet zbyt wielu świętych nie miało stygmatów, każdy ma swoją ścieżkę do świętości, jest wiele innych.

 

Ale każde cierpienie można ofiarować w jakiejś intencji, to fajna sprawa, bo cierpienie i tak mamy, nic nie trzeba robić dodatkowo, a można tym komuś pomóc. Oczywiście rzecz do zastosowania dla wierzących.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

refren, ale pobiczować do krwi to by się można, nie? Potem ponosić krzyż i przybić się do niego - wszystko by znaleźć się bliżej Jezusa. <3 Tak robią na Filipinach, w ramach Tryduum Paschalnego. Wspaniały kraj!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ej a kiedy 'otrzymacie' stygmaty

 

no wiadomo, ostatni etap wtajemniczenia, bóg cię tak kocha, że się dziurawisz

 

A Ty gejben właściwie kim jesteś ? Ateistą, agnostykiem, antyklerykałem (jakże nonkonfomistycznie :P), „racjonalistą” pokroju tych pożal się boże, opłacanych przez reżim, lewicowych ćwierć-intelektualistów z tytułowego portalu ? Ciągle szydzisz (jakie to niskie, jakie to słabe :P) z wierzących, nie dostrzegając, że Twoja wizja odbiera ludziom ich „podmiotowość”. Ale żeby to rozumieć trzeba przeżyć prawdziwy „rozkurw” – taki z derealizacjami i depersonalizacjami, taki w którym będąc pochłoniętym do granic obłędu problemem „determinizmu” vs. „duszy”, „wolnej woli”, rozpaczliwe poszukujesz namiastki jakiegoś „absolutu”, szeroko pojętego „mistycyzmu” - a Ty jawisz mi się jedynie jako ten przysłowiowy „pedałek z depresją” :P Nie żyjesz tym, dla Ciebie to jeno akademicka dyskusja. Szacun dla refrenki, że mimo wszystko dalej usiłuje z Tobą rozmawiać ;)

 

ben rei , Także ten, wykurwiaj, knurze pyszałkowaty :D

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ej a kiedy 'otrzymacie' stygmaty

 

no wiadomo, ostatni etap wtajemniczenia, bóg cię tak kocha, że się dziurawisz

 

A Ty gejben właściwie kim jesteś ? Ateistą, agnostykiem, wojującym antyklerykałem (jakże nonkonfomistycznie :P), „racjonalistą” pokroju tych pożal się boże, opłacanych przez reżim, lewicowych ćwierć-intelektualistów z tytułowego portalu ? Ciągle szydzisz z wierzących (jakie to niskie, jakie to słabe :P), nie dostrzegając, że Twoja wizja odbiera ludziom ich „podmiotowość”. Ale żeby to rozumieć trzeba przeżyć prawdziwy „rozkurw” – taki z derealizacjami i depersonalizacjami, taki w którym będąc pochłoniętym do granic obłędu problemem „determinizmu” vs. „duszy”, „wolnej woli”, rozpaczliwe poszukujesz namiastki jakiegoś „absolutu”, szeroko pojętego „mistycyzmu” - a Ty jawisz mi się jedynie jako ten przysłowiowy „pedałek z depresją” :P Nie żyjesz tym, dla Ciebie to jeno akademicka dyskusja. Szacun dla refrenki, że mimo wszystko dalej usiłuje z Tobą rozmawiać ;)

 

ben rei , Także ten, wykurwiaj, knurze pyszałkowaty :D

Typowy post miłującego bliźniego katolika. :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

carlosbueno, Ty też wykurwiaj ;) Jakby co, ja wierzę w serial "Supernatural" :D

 

P.S. Znajdź mi ktoś na necie odcinek s10e02, bo tu coś http://www.cda.pl/video/show/supernatural/p2?duration=srednie&section=&quality=all&section=&s=date&section= nie mogę się doszukać :P

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Typowy post miłującego bliźniego katolika. :mrgreen:

 

Tak jest. No ale czego można wymagać od zwolennika Grzegorza Brauna. Pewne istoty człekokształtne nigdy nie przekroczą minimalnego progu ewolucji. Trzeba się cieszyć, że chociaż to piśmienne jest, mimo iż niewiele z tej kloacznej wypowiedzi wynika.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W jaki sposób typowy, skoro ten styl to może 0,1% wypowiedzi osób prokatolickich?Do tego kolega wystawia język, śmieje się, a na końcu "puszcza oko". Nektórym trzeba wyjaśnic, że ten sposób wypowiedź oznacza ton żartobliwy, zreszta kolejna wypowiedz tego pozytywnego swira, potwierdza, że podchodzi do tematu z dystansem i wprowadza troche luzu. Natomiast mój poprzednik, bonsai, na chłodno sobie z niego dworuje, sugerując, że to jest jakiś podczłowiek, coś jedynie przypominającego człowieka. Więc kolejny punkt dla talibokatoli :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

refren, ale pobiczować do krwi to by się można, nie? Potem ponosić krzyż i przybić się do niego - wszystko by znaleźć się bliżej Jezusa. <3 Tak robią na Filipinach, w ramach Tryduum Paschalnego. Wspaniały kraj!

 

Wyciągasz skrajności, żeby do czegoś się przyczepić i zanegować całość. Kościół katolicki się odcina od tych praktyk na Filipinach. A poza tym to, że znajdziesz jakieś mało istotne czy rzadkie w występowaniu "bezsensowne" szczegóły nie świadczy o całym Kościele i całej wierze katolickiej, nie zmienia też na przykład tego, że świat wskazuje, że ma Stwórcę, dekalog jest ponadczasowym systemem moralnym, etyka Jezusa jest etyką miłości i sprawiedliwości, a tematem biczowania i Filipinami tego nie zatkasz.

 

A jeśli chodzi o poziom cywilizacyjny, to nie wiem co jest gorsze, kraj, gdzie ludzie przybijają się do krzyża podczas widowiska czy kraje gdzie pobiera się organy od abortowanych dzieci czy dokonuje się eutanazji na ludziach chorych psychicznie czy w demencji, którzy nie potrafią się bronić. A to jest nasza postępowa Europa. i USA.

 

http://gosc.pl/doc/2600859.Handel-organami-zabitych-dzieci-kolejne-nagranie

http://wiadomosci.dziennik.pl/swiat/artykuly/496128,w-holandii-drastycznie-wzrasta-liczba-eutanazji-osob-chorych-psychicznie.html

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiara (zwłaszcza taka, która zawiera bardziej wymagające dogmaty czy praktyki) może być szczególniej problematyczna dla osób z zaburzeniami psychicznymi, zwłaszcza poważniejszymi. Sam się o tym przekonuję. Z moją dziecinną mentalnością sprzeczne są np. dogmat o piekle czy obowiązek spowiedzi. Do małżeństwa się nie nadaję, jak mi na ostatniej wizycie psychiatra powiedział. Mam "natręctwa religijne". Dla mnie brak wiary czy chociażby nadziei na życie pośmiertne jest bezsensowny, smutny. Może być dla mnie dziwne, że wielu ludzi nie wierzy w życie po śmierci. Dla mnie fizyka czy matematyka nie wyjaśniają wszechświata, sam fakt, że możemy coś odczuwać, może być dla mnie pewnego rodzaju zjawiskiem nadprzyrodzonym. Nie chcę mi się wierzyć w to, że fakt, iż możemy poczuć radość czy zobaczyć czerwony czy niebieski, jest skutkiem procesów fizyczno-matematycznych. Świadomość, odczucia wyglądają mi na coś nadprzyrodzonego. Nie wierzę w to, że świadomość powstała np. przez przypadek. Według mnie to Stwórca stworzył Wszechświat, to, co fizyczne. Samo z siebie nie mogło powstać. Bez Bytu osobowego nie byłoby bytu fizycznego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

neon, ten styl jest typowy dla 90% osób prokatolickich, to raz. A dwa, ben rei został zaatakowany zupełnie bez powodu, posypały się wulgaryzmy, wypowiedź była prostacka. Tego już nie zauważasz? Sam "kazałeś" mi kiedyś wykur.iać czy coś takiego, tłumacząc się potem żartem lub tekstem piosenki. Wybacz, ale nie jestem skłonny akceptować takiego języka i jeśli tylko mogę, to się staram się z tym walczyć.

 

refren, kk zawsze umiał się ustawić, więc będzie negował to, czego nie da się obronić. Co nie zmienia faktu, że gdyby nie wypaczano ludziom mózgów od najmłodszych lat, to nie biczowaliby się oni (pomijam zabawy w sypialni), nie nosili krzyży i nie pozwalali się do nich przybijać. Za to mogliby cieszyć się życiem.

 

Jestem zwolennikiem eutanazji, więc przytoczony argument nie trafia do mnie. A tam, gdzie prawo jest łamane (jak w linku o handlowaniu narządami), toczone są dochodzenia prokuratorskie. Ludzie zawsze szukali sposobności na dobry biznes, kościół go znalazł (niejednokrotnie łamiąc prawo, co jednak niczego nie zmienia), więc inni też mogą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nihil, jakżeś lachę zrobił na dworcu za hasło do wifi to weź to jakoś lepiej wykorzystaj, ze mną sobie nie upuścisz swoich wkurwów i żalów w necie bo zlewam to

[videoyoutube=f4EwKrTgtLQ][/videoyoutube]

bustedtees.e46f690d-b284-4c12-b964-6b719ed0.gif

 

tak tylko przypominam nasz trolló *względnie udany*,że nadal możemy się bawić w zbanuj i załóż,jak będziesz rzucał za dużą ilością wołowiny

(tak wiem,wykurwiaj : D)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co nie zmienia faktu, że gdyby nie wypaczano ludziom mózgów od najmłodszych lat, to nie biczowaliby się oni (pomijam zabawy w sypialni), nie nosili krzyży i nie pozwalali się do nich przybijać.

 

Nie znam nikogo kto się biczuje i przybija do krzyża, a Ty dużo takich znasz? Słyszałeś kiedyś na kazaniu wezwanie żeby się biczować? Jest coś o tym w katechizmie, w encyklikach? Mówią o tym na rekolekcjach? W jakikolwiek sposób Kościół do tego nawołuje? Nie? To stul... buzię. :idea:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co nie zmienia faktu, że gdyby nie wypaczano ludziom mózgów od najmłodszych lat, to nie biczowaliby się oni (pomijam zabawy w sypialni), nie nosili krzyży i nie pozwalali się do nich przybijać.

 

Nie znam nikogo kto się biczuje i przybija do krzyża, a Ty dużo takich znasz? Słyszałeś kiedyś na kazaniu wezwanie żeby się biczować? Jest coś o tym w katechizmie, w encyklikach? Mówią o tym na rekolekcjach? W jakikolwiek sposób Kościół do tego nawołuje? Nie? To stul... buzię. :idea:

W średniowieczu biczowanie było popularne i kościół to popierał, no ale kościół dostosowuje się do czasów i dziś by to nie przeszło a przeciez jeszcze 100 lat temu ludzie w ramach pokuty na klęczkach obchodzili kościół na około.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

refren, lubię, gdy jesteś taka stanowcza. :105:

 

Ja tylko słyszałem, że nie jestem godzien, że cierpienie uszlachetnia i że im ciężej będzie tu na Ziemi, tym bardziej wieczny żywot będzie przypominał Arkadię. Cudownie, mmm.

 

Filipińczycy może wzięli sobie te słowa za bardzo do serca po prostu. Gdyby jednak ich nigdy nie usłyszeli tylko żyli sobie zwykłą codziennością, to raczej nie mieliby ochoty przybijać się do krzyży, czyż nie? Poza tymi, którym sprawiałoby to frajdę erotyczną. Ergo, religie to zło. :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli już to nie sam siebie dziurawisz, tylko się rany same pojawiają, poza tym trzeba o to prosić (czyli się zgadzasz), cierpienie się ofiarowuje w jakiejś intencji (czyli chcesz komuś pomóc), a lewel wtajemniczenia rzeczywiście wysoki. Nawet zbyt wielu świętych nie miało stygmatów, każdy ma swoją ścieżkę do świętości, jest wiele innych.

ciekawe komu rozwiązły kapucyn Pio ofiarował swoje wylewanie kwasu na łapy, najprędzej szatanowi bo celem był fejm wśród ludu i wygodniejsze życie, fajnie jakby te Wasze piekło i szatany jednak były bo by teraz tam obsługiwał ich jak młodzi chłopcy jego braci kapucynów

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co nie zmienia faktu, że gdyby nie wypaczano ludziom mózgów od najmłodszych lat, to nie biczowaliby się oni (pomijam zabawy w sypialni), nie nosili krzyży i nie pozwalali się do nich przybijać.

 

Nie znam nikogo kto się biczuje i przybija do krzyża, a Ty dużo takich znasz? Słyszałeś kiedyś na kazaniu wezwanie żeby się biczować? Jest coś o tym w katechizmie, w encyklikach? Mówią o tym na rekolekcjach? W jakikolwiek sposób Kościół do tego nawołuje? Nie? To stul... buzię. :idea:

W średniowieczu biczowanie było popularne i kościół to popierał, no ale kościół dostosowuje się do czasów i dziś by to nie przeszło a przeciez jeszcze 100 lat temu ludzie w ramach pokuty na klęczkach obchodzili kościół na około.

 

 

Gdybym żyła 100 lat temu byłabym ascetom. Jako "karę" stosuje spanie na karimacie zamiast na łóżku, jedzenie z podłogi zamiast ze stołu i parę innych rzeczy. Ponadto tylko się umartwiam. Raczej nie pozwalam sobie na przyjemności. Ciężko ogólnie i coś się nie zapowiada że lepiej będzie. Jestem zwykłym śmieciem, ludzkim odpadem. Zmarnowałam czas i pewnie nigdy nic już nie osiągnę. Chyba, że bycie współczesnym ascetom to jakieś osiągnięcie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×