Skocz do zawartości
Nerwica.com

Miłosierdzie Boże


drań

Rekomendowane odpowiedzi

Nie, nie jest. Dla mnie tak samo kodeks karny jest formą szantażu jak i kodeks religijny

 

Też dawniej myślałem o tym jako czymś negatywnym, ale teraz chcę wypełniać przykazania z miłości do Boga i z miłości do bliźniego.

Po za tym kodeks religijny jest dla mnie jak zasady moralne. Ktoś kto umiłował, życie łatwe , gdzie wszystko mu wolno fakt może mieć z tym problem hihi. :]

 

Taa wszechmocny Bóg bez środków przymusu..A piekło czym jest jak nie takim przymusem?

Przymus ? Teraz czuję się wolny jak ptak, wcześniej bez Boga czułem się jakbym ktoś zamknął mnie w ciemnym pokoju i wyrzucił z niego wszystkie dobra tego świata.

A Ty jeżeli czujesz dobrze bez Boga, to albo sobie to wmawiasz ciągle udowadniając jak to wiara Chrześcijańska jest zła. Co ona Ci zrobiła ? Wpędziła Cie w problemy psychiczne ?

Bóg czasem mówi nie. Daję nam znaki, sprawdza nas czy w niego wierzymy i co potrafimy dla niego zrobić. Przykład Abrahama i Izaaka, który jest wam dobrze znany... :]

 

Zgadza się, ale przestrzegam tych które, ja uważam że należy przestrzegać, a nie, że ktoś mi wyskoczy: masz robić to i to, niezależnie co o tym sądzisz, bo jak nie, to spłoniesz na wieki w piekle.

 

A co Ty z tym piekłem lol. Chyba musisz bardzo się bać.

 

No, widać to, zwłaszcza po tekstach: ale dziś długo było, ale mi się nie chce iść, znów do tego kościoła...

Już Ci pisałam- przestań się wypowiadać za innych ludzi, w szczególności zaprzestań przypisywania innym, swoich własnych reguł opisu rzeczywistości.

 

Ja nie chcę iść do kościoła kiedy popełniam grzech ciężki a gdy jestem w stanie łaski uświęcającej aż chętnie śmigam do kościoła. :] Myśli, że oni mają podobnie.

Kościół nie jest idealny jak każdy z nas. Ja też, Ty też. :]

 

A niby czemu nie? :shock: jedno opuszczenie mszy nie zanieczyszcza Twojej duszy grzechem ciężkim, a 100 już tak? No ciekawa teologia, tylko chyba nie katolicka...

 

Nie zbadane są wyroki Boskie, to chyba proste hihi

 

O co TY myślisz, że chrześcijaństwo to się, z powietrza wzięło? chrześcijaństwo wyodrębniło się z judaizmu przyjmując własne zasady doktrynalne...w początkach Kościoła chrześcijanie byli niczym innym jak jedną z klasycznych sekt w cesarstwie, obok żydów i wielu innych sekt...

 

BŁĄD Wielki Błąd Kłania się nie doczytanie kochana siostrzyczko, Chrześcijaństwo jest kontynuacją a nie rozłamem. :] Możliwe, że czytałaś Stary Testament oprócz księgi Hioba, to wiesz, że Bóg obiecał nadejście Mesjasza , którym właśnie jest Jezus Chrystus. A tu taka mała ciekawostka pierwszym świętym był kto ? :D ..... Otóż prawdopodobnie a raczej na pewno był to Łotr wiszący na krzyżu razem z Panem Jezusem.:]

 

Na temat Twojego Feminizmu nie będę sie wypowiadał, bo jestem mężczyzną, może refren spróbuję jeszcze, ale chyba traci już cierpliwość. hihi

 

Św. Faustynie jakoś to nie przeszkadzało. :D Nie musisz być mężczyzną, żeby głosić wiarę. :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie tak samo kodeks karny jest formą szantażu jak i kodeks religijny.
Dla mnie zdecydowanie nie jest. Porównywanie prawa boskiego i kodeksu karnego czy cywilnego jest imo kompletnym pomieszaniem sensów. Kodeks karny jest przeciez ustanawiany w demokratycznym państwie przez reprezentantów społeczeństwa, czyli ludzie sami decyduja o prawie, które ich obowiązuje. Jak mozna porównywac prawo wywodzace sie ze samostanowienie, z narzuconymi odgórnie regułami? to jak porównywac demokracje z dyktatura i twierdzić, że te dwa systemy działają tak samo :roll:

 

ego, gratuluje cierpliwosci w dyskusji :uklon: ja unikam raczej rozmów z religiantami, żeby nie narażać sie na takie argumenty jak podany ponizej :arrow:

 

Nie zbadane są wyroki Boskie, to chyba proste hihi
proste, logiczne, i niesamowicie przekonujące :great:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie zdecydowanie nie jest. Porównywanie prawa boskiego i kodeksu karnego czy cywilnego jest imo kompletnym pomieszaniem sensów. Kodeks karny jest przeciez ustanawiany w demokratycznym państwie przez reprezentantów społeczeństwa, czyli ludzie sami decyduja o prawie, które ich obowiązuje. Jak mozna porównywac prawo wywodzace sie ze samostanowienie, z narzuconymi odgórnie regułami? to jak porównywac demokracje z dyktatura i twierdzić, że te dwa systemy działają tak samo :roll:

 

pierdolenie o szopenie... xD

 

 

bittersweet W owym czasie Jezus przemówił tymi słowami: «Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom

 

Po za tym ta końcówka to był żart, niestety niektórzy nie mają poczucia humoru.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak sanczezrodrigez, boję się piekła i jednocześnie właśnie z m.in możliwości istnienia piekła tym bardziej nienawidzę kościółkowej Bozi, a więc jak widzisz nie mogę przykazań tejże Bozi( abstrahując nawet od tego, jaka część tych nakazów, ma źródło w samej Bozi...) przestrzegać z miłości do niej.Tak uważam, że religia wpędziła mnie w problemy psychiczne i wielu ludzi nadal wpędza.

 

Przykład Abrahama i Izaaka, który jest wam dobrze znany... :]
Znakomicie! Izaak kolejnym pionkiem w rozgrywce, tym razem między miłosiernym Jahwe, a wiernym Abrahamem... :P

 

Kłania się nie doczytanie kochana siostrzyczko, Chrześcijaństwo jest kontynuacją a nie rozłamem
A co z tradycji judaistycznej kontynuują katolicy? micwy?a może obrzezanie? a może nadal czekają na Zbawiciela?na podobnej zasadzie to mógłbyś powiedzieć, że świadkowie jehowy to też nie sekta, tylko kontynuacja chrześcijaństwa... ;)

 

Nie musisz być mężczyzną, żeby głosić wiarę
Pod warunkiem, że nie będzie to wiara katolicka:„Kobieta niechaj się uczy w cichości z całym poddaniem się. Nauczać zaś kobiecie nie pozwalam ani też przewodzić nad mężem lecz [chcę, by] trwała w cichości” :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie jest tak, że praktykujemy wiarę, dlatego że boimy się piekła.Znów się wypowiadasz za innych. Twoja sprawa, że Ty się piekła nie boisz- odważna z Ciebie dziewczyna :P , ale wystarczy popatrzyć na posty Lewiantanxx, a tam pisze jak byk:Ogólnie to od miesiąca mam jakieś lęki, że trafię do piekła...

 

To nie jest tak, nie chodzę do kościoła z przymusu, obawą przed piekłem. Idę, bo chcę się spotkać z Bogiem i przyjąć Komunię Świętą, być bliżej Jezusa, odwiedzić go po prostu. Również jak poszłam do egzorcysty to jak napisałam, chciałam zdjąć z siebie, wyrzucić te grzechy żeby być bliżej Boga, nie liczyłam już na żadne cudowne uzdrowienie, bo wiem, że moje cierpienie jest w jakimś celu, a najlepiej jest je ofiarować Bogu. Co do lęków o piekło to mam co kilka miesięcy takie epizody natręctw i zaczynam się nakręcać na piekło, bo czuję się zbyt brudna, boję się wtedy, że będę cierpieć w ogniu, ale najbardziej boję się tego, że w piekle człowiek już nigdy nie doświadczy Boga i znienawidzi go, będzie bluźnić na niego, to jest najgorsze. Po spowiedzi generalnej przeszyły mi natręctwa na tle religijnym, czuję się wolna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

najbardziej boję się tego, że w piekle człowiek już nigdy nie doświadczy Boga i znienawidzi go
To ja tak jak Lucy1979, już za życia jestem w piekle. Kurde, myślałam, że będzie gorzej... a tu nawet katolików mogę nadal denerwować... teraz to już sama nie wiem, może zatem po śmierci za karę pójdę do nieba? a tam taka wieczna, niekończąca się msza i przewodniczący jej ksiądz pedofil, w ociekających złotem szatach...to by było dla mnie o wiele gorsze, niż to co jest teraz.

 

być bliżej Jezusa, odwiedzić go po prostu
A to Boga nie ma wszędzie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"Wizja piekła św. Faustyny

 

Dziś byłam w przepaściach piekła, wprowadzona przez Anioła. Jest to miejsce wielkiej kaźni, jakiż jest obszar jego strasznie wielki. Rodzaje mąk, które widziałam:

 

pierwszą męką, która stanowi piekło, jest utrata Boga;

drugie - ustawiczny wyrzut sumienia;

trzecie - nigdy się już ten los nie zmieni;

czwarta męka - jest ogień, który będzie przenikał duszę, ale nie zniszczy jej, jest to straszna męka, jest to ogień czysto duchowy, zapalony gniewem Bożym;

piąta męka - jest ustawiczna ciemność, straszny zapach duszący, a chociaż jest ciemność, widzą się wzajemnie szatani i potępione dusze, i widzą wszystko zło innych i swoje;

szósta męka jest ustawiczne towarzystwo szatana; siódma męka - jest straszna rozpacz, nienawiść Boga, złorzeczenia, przekleństwa, bluźnierstwa".

z (http://adonai.pl/milosierdzie/?id=34)

 

Za życia zawsze można się nawrócić, natomiast jeśli znajdziemy się w piekle, to będziemy tam przebywać już wiecznie, już nie można odmienić tego losu, choćby się chciało.

 

Owszem Jezus jest wszędzie, ale w różny sposób. A tylko w kościele mogę zjednoczyć się z nim w Eucharystii.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak i to mi wkleja, ta co się niby piekła nie boi. Niech mi ktoś jeszcze napisze, że w katolicyźmie się piekłem nie straszy... :mrgreen:

Lewiatanxxx ,wszystko się zgadza, z tym co pisałam. Już mam/miałam wszystkie te męki tak po trosze, aktualnie tę najcięższą-siódmą !

 

ps. A możesz mi wytłumaczyć, czemu Ty jako katoliczka, używasz satanistycznego nicku?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie mówiłam, że nie boję się piekła, ale stwierdziłaś, że praktykuję np. chodzę do kościoła ponieważ boję się piekła, więc odpowiedziałam, że jeśli chodzi o modlitwy i kościół to nie idę tam z przymusu, nie idę do niego z lękiem, że jak nie pójdę to będę w piekle, o to mi chodziło i jeśli możesz to przestań tutaj ze mnie szydzić. Więcej już dyskutować nie będę, każdy ma swój rozum, swoje własne postrzeganie świata, ja widzę świat w taki sposób, Ty w inny i skończmy na tym, więcej odpisywać nie będę.

 

P.S. Co do nicku, to rejestrowałam się tutaj rok temu, jak miałam depresję psychotyczną, byłam odwrócona od Boga, interesowałam się tego typu rzeczami, stąd ten nick, a samej chyba nie mogę go zmienić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No pięknie sanczez! coś czuję, że jeszcze chwila i nawet refren pęknie i się tutaj też wyłoży... :mrgreen:

 

Lewiatanxxx , ale się tak nie obrażaj, miej litość dla mnie grzesznika na względzie, że ja jestem w trakcie leczenia...religijnego.

 

nie idę do niego z lękiem, że jak nie pójdę to będę w piekle,
Ok, a jak masz grzechy na sumieniu, to też nie idziesz do spowiedzi dlatego, że się boisz, że jak nie pójdziesz, czyli nie oczyścisz się z grzechów, to pójdziesz do piekła?

 

edit

Co do nicku, to rejestrowałam się tutaj rok temu, jak miałam depresję psychotyczną, byłam odwrócona od Boga, interesowałam się tego typu rzeczami
Fajnie widzę, że mamy podobne zainteresowania... A wiesz co? w związku z tym nickiem, to mi aż się ciśnie na język pewne pytanie, ale chyba ci go nie zadam, skoro się tak obrażasz jeszcze znów mi powiesz, że z Ciebie szydzę! to sobie daruję...;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Więc sama widzisz, że odczucie szantażu jest Twoim odczuciem subiektywnym.
Nie, nie jest. Dla mnie tak samo kodeks karny jest formą szantażu jak i kodeks religijny.

 

Sama piszesz "dla mnie" i słusznie, bo to jest subiektywne.

 

Taa wszechmocny Bóg bez środków przymusu..A piekło czym jest jak nie takim przymusem?

To ja tak jak Lucy1979, już za życia jestem w piekle. Kurde, myślałam, że będzie gorzej... a tu nawet katolików mogę nadal denerwować... teraz to już sama nie wiem, może zatem po śmierci za karę pójdę do nieba? a tam taka wieczna, niekończąca się msza i przewodniczący jej ksiądz pedofil, w ociekających złotem szatach...to by było dla mnie o wiele gorsze, niż to co jest teraz.

Akurat w tej szyderze piszesz najbardziej z sensem.

Nienawiść do Boga i złorzeczenie* to przedsmak piekła. Piekło mogłoby być nawet tym samym miejscem co niebo, dla jednych obecność Boga byłaby nagrodą, a dla innych karą - w zależności o tego, jak siebie ukształtowali za życia.

 

Na tym świecie nawet jeśli ktoś odrzuca Boga, to nadal ma dostęp do dóbr. Wszystko co dobre i co daje życie pochodzi od Boga, nawet jeśli niewłaściwie korzystamy z tych darów, to je mamy- w większym lub mniejszym stopniu. Życie, spokój, światło, miłość, nadzieja, podmiotowość, rozum, zdolności, piękno, pożyteczność, świat, ciepło - wszystko to jest podtrzymywane w istnieniu przez Boga. Jeśli Go nie ma, to zostaje tylko ciemność, nienawiść, cierpienie, rozpacz, ból.

 

Ja to widzę tak. Dajesz komuś codziennie chleb, żeby nie był głodny. Ten ktoś wyrzuca codziennie ten chleb do kosza. Co więcej, nawołuje do tego innych, nawołuje, żeby nie uprawiać zboża, nie robić mąki, nie piec chleba. Niszczy uprawy. Czy takiego kogoś będziesz dalej karmić chlebem? I tak jest z piekłem, Bóg przestaje karmić tych, którzy tego nie chcą.

 

*dla skrupulantów - jako stała postawa, z wyboru

 

Ale jest cała masa innych zasad, których przestrzegasz, takich jak przepisy drogowe, godziny pracy, płacenie za to co kupujesz
Zgadza się, ale przestrzegam tych które, ja uważam że należy przestrzegać, a nie, że ktoś mi wyskoczy: masz robić to i to, niezależnie co o tym sądzisz, bo jak nie, to spłoniesz na wieki w piekle.

Nie, przestrzegasz tych, których musisz, inaczej trafisz do więzienia, nie będziesz zarabiać albo będziesz mieć problemy.

 

Dla osoby wierzącej, chodzenie do kościoła jest czymś naturalnym i nie odbiera tego jako przymus.
No, widać to, zwłaszcza po tekstach: ale dziś długo było, ale mi się nie chce iść, znów do tego kościoła...

Już Ci pisałam- przestań się wypowiadać za innych ludzi, w szczególności zaprzestań przypisywania innym, swoich własnych reguł opisu rzeczywistości.

Może inaczej. Wszystko co dobre wymaga wysiłku. Jeśli chcesz się czegoś nauczyć, musisz włożyć wysiłek w naukę. Żeby schudnąć, musisz włożyć wysiłek w ćwiczenia. Żeby zbudować dom, musisz się napracować. I podobnie jest z nawykami, żeby wyrobić sobie dobry nawyk, potrzeba trochę wysiłku.

Dla jednego chodzenie do kościoła będzie bardziej obowiązkiem (bliżej mu do bycia mentalnym dzieckiem), a dla innego będzie czymś naturalnym, z wyboru, budującym(choć czasem tez obowiązkiem, np. kiedy będzie -10 C )

 

Uważasz, że Bóg grozi karą nieproporcjonalną do win. Tylko że do piekła nie pójdzie nikt za brak udziału w jednej Eucharystii,
A niby czemu nie? :shock: jedno opuszczenie mszy nie zanieczyszcza Twojej duszy grzechem ciężkim, a 100 już tak? No ciekawa teologia, tylko chyba nie katolicka...

100 opuszczonych zapewne bardziej niż 1, choć nie ma jakiegoś przelicznika. W różnym tempie, że tak powiem, można się staczać duchowo.

 

Więc nie jest prawdą, że do piekła się idzie za samo niechodzenie do komunii.

Nic takiego nie pisałam!

Pisałaś:

O tyle ten szantaż jest ponad tym boskim, że za winę grozi przynajmniej proporcjonalna do tej winy kara, a nie wieczne męki za brak udziału w niedzielnej eucharystii.

 

Nie ma rozpiski, że za nieprzestrzeganie tego a tego paragrafu idzie się do piekła.
Twój Kościół ma taką rozpiskę.

 

Już teraz bowiem, w tym życiu, jest nam dana możliwość wyboru między życiem a śmiercią, i tylko idąc drogą nawrócenia, możemy wejść do Królestwa, z którego wyklucza grzech ciężki

 

Nauczanie Kościoła stwierdza istnienie piekła i jego wieczność. Dusze tych, którzy umierają w stanie grzechu śmiertelnego, bezpośrednio po śmierci idą do piekła, gdzie cierpią męki, "ogień wieczny"

 

Stwierdzenia Pisma świętego i nauczanie Kościoła na temat piekła są wezwaniem do odpowiedzialności, z jaką człowiek powinien wykorzystywać swoją wolność ze względu na swoje wieczne przeznaczenie. Stanowią one równocześnie naglące wezwanie do nawrócenia: "Wchodźcie przez ciasną bramę!

 

Do piekła idzie się więc za śmierć w każdym jednym grzechu ciężkim, którego się nie żałuje w chwili śmierci. Możesz wyrżnąć setki ludzi za życia i jeśli tego żałujesz Bozia wpuści Cię do raju, ale możesz raz nie pójść złożyć świątecznej ofiary i tego nie żałować i będziesz się smażyć w piekle.

To się nazywa boża pedagogika . :mrgreen:

Nie widzę rozpiski.

 

Co do żalu. Jeśli ktoś żyje w stanie miłości do Boga, to żałuje każdego grzechu i nie musi nad tym myśleć ani się dręczyć ani wszystkich ciągle wyliczać i o nich pamiętać.

 

Moment śmierci raczej sprzyja żalowi za grzechy, bo człowiek nagle zaczyna patrzeć na siebie z punktu widzenia wieczności, a nie z punktu widzenia własnego egoizmu, powodzenia w życiu itd. Mój ojciec nie utrzymywał ze mną kontaktu. Miał wypadek samochodowy, myślał że zginie i jak to się mówi, życie przebiegło mu przed oczami. A że przeżył, to się do mnie odezwał po 20-u latach.

 

"Umrzeć w grzechu" to, jak mi się wydaje, umrzeć z upodobaniem, przywiązaniem do jakiegoś grzechu.

 

W momencie śmierci, według tego co napisała św. Faustyna, Bóg otacza duszę szczególną miłością i nawet obojętne dusze na nią często odpowiadają.

 

Żal za grzechy może mieć różne formy (tak mi się wydaje): uczucia miłości do Boga, zobaczenia nieporządku, jaki grzech zrobił w Twoim lub czyimś życiu, zobaczenie skutków długofalowych, dostrzeżenia czyjejś krzywdy, której się wcześniej nie widziało i pewnie wiele innych.

 

Kościół nie może mówić "grzeszcie, nie przejmujcie się", bo może to kogoś zgubić i spadnie na tych, co tak mówili, odpowiedzialność. Wszelkie "rozmiękczenia" są nadinterpretowane. Przykładowo, Benedykt XVI powiedział, że jeśli prostytutka i tak będzie grzeszyć, to używanie prezerwatywy jest mniejszym złem niż nieużycie. I na drugi dzień w mediach ogłosili, że Kościół wreszcie się "zgodził" na prezerwatywę.

Więc w sprawie od której może zależeć czyjeś zbawienie tym bardziej nie może Kościół robić żadnych rozmiękczeń. Ale zawsze konsekwentnie mówi, że nie można wyrokować, kto zostanie/został zbawiony, a kto nie, bo to wie tylko Bóg.

 

A tu o "śmierci w grzechach" w Ewangelii.

 

A On rzekł do nich: «Wy jesteście z niskości, a Ja jestem z wysoka. Wy jesteście z tego świata, Ja nie jestem z tego świata. Powiedziałem wam, że pomrzecie w grzechach swoich. Tak, jeżeli nie uwierzycie, że JA JESTEM, pomrzecie w grzechach swoich.» /J. 8. 23/

 

-- 11 gru 2014, 23:19 --

 

"Wizja piekła św. Faustyny

 

Dziś byłam w przepaściach piekła, wprowadzona przez Anioła. Jest to miejsce wielkiej kaźni, jakiż jest obszar jego strasznie wielki. Rodzaje mąk, które widziałam:

 

pierwszą męką, która stanowi piekło, jest utrata Boga;

drugie - ustawiczny wyrzut sumienia;

trzecie - nigdy się już ten los nie zmieni;

czwarta męka - jest ogień, który będzie przenikał duszę, ale nie zniszczy jej, jest to straszna męka, jest to ogień czysto duchowy, zapalony gniewem Bożym;

piąta męka - jest ustawiczna ciemność, straszny zapach duszący, a chociaż jest ciemność, widzą się wzajemnie szatani i potępione dusze, i widzą wszystko zło innych i swoje;

szósta męka jest ustawiczne towarzystwo szatana; siódma męka - jest straszna rozpacz, nienawiść Boga, złorzeczenia, przekleństwa, bluźnierstwa".

z (http://adonai.pl/milosierdzie/?id=34)

 

Za życia zawsze można się nawrócić, natomiast jeśli znajdziemy się w piekle, to będziemy tam przebywać już wiecznie, już nie można odmienić tego losu, choćby się chciało.

 

Owszem Jezus jest wszędzie, ale w różny sposób. A tylko w kościele mogę zjednoczyć się z nim w Eucharystii.

 

Lewiatanxxx, naprawdę nie polecam czytania opisów piekła w momencie problemów nerwicowych. One są raczej dla zbyt mało wrażliwych niż zbyt wrażliwych. Chyba, że Ci to służy, ale mam co do tego obawy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

refren, bardzo mądrze piszesz, daje mi do myślenia:)

Ja niepotrzebnie tu pisałam, nie lubię takich dyskusji, przez moje zaburzenie (borderline) wszystko odbieram bardzo do siebie i odczuwam silne lęki i odrzucenie:/ Zdaję sobie sprawę, że ego nic takiego nie napisała, no, ale ja mam problem z prawidłowym odbieranie rzeczywistości i emocjami. I dodatkowo nakręciłam się na ten nick. Jak można zmienić nick?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lewiatanxxx, jeśli chodzi o nick, to lewiatan (jako potwór morski) występował też w Biblii:

Czy krokodyla [tj. Lewiatana] chwycisz na wędkę lub sznurem wyciągniesz mu język, czy przeciągniesz mu powróz przez nozdrza, a szczękę hakiem przewiercisz? Może cię poprosi o łaskę? czy powie ci dobre słowo? Czy zawrze z tobą przymierze, czy wciągniesz go na stałe do służby? Czy pobawisz się nim jak z wróblem, czy zwiążesz go dla swych córek? Czy towarzysze go sprzedadzą, podzielą go między kupców? Czy przebijesz mu skórę harpunem, głowę mu dzidą przeszyjesz? Odważ się rękę nań włożyć, pamiętaj, nie wrócisz do walki. Zawiedzie twoja nadzieja, bo już sam jego widok przeraża. Kto się ośmieli go zbudzić? Któż mu wystąpi naprzeciw? Kto się odważy go dotknąć bezkarnie? – Nikt zgoła pod całym niebem.
Myślę że możesz się nie przejmować tym że ktoś gdzieś tam używa go w innym znaczeniu.

Podobnie diabeł jest przedstawiany w biblii jako wąż, ale jest też powiedziane "Bądźcie więc sprytni jak węże, ale nieskazitelni jak gołębie", a w Starym Testamencie miedziany wąż "służy" do leczenia.

Gdybyś jednak chciała zmienić nick to tutaj jest opisane jak to można zrobić (trzeba poprosić). Od biedy można też założyć nowe konto.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sama piszesz "dla mnie" i słusznie, bo to jest subiektywne.
Subiektywna to Ty jesteś w swoim stosunku do szantażu kościelnego( boskiego) versus szantaż Twojego "kolegi"

Bo wywieranie presji na kogoś, celem sprowokowania określonego zachowania, to jest kwestia obiektywna, niezależna od tego kto to robi, tak jak jest to w Twoim przypadku i przypadku wielu wierzących.. ;)

 

Akurat w tej szyderze piszesz najbardziej z sensem.
To pewnie dlatego, że wówczas Szatan przeze mnie przemawia. :mrgreen:

 

Wszystko co dobre i co daje życie pochodzi od Boga
Tak samo jak wszystko co złe.

 

Bóg przestaje karmić tych, którzy tego nie chcą.
Jak bluźniąca przeciwko Bogu dusza, nienawidząca go i nieżałująca swych czynów, nie będzie chciała być karmiona ogniem piekielnym, to Bóg to uszanuje?

 

Nie, przestrzegasz tych, których musisz, inaczej trafisz do więzienia, nie będziesz zarabiać albo będziesz mieć problemy.
No popatrz to zupełnie jak TY, przestrzegasz tych które musisz, bo inaczej trafisz do piekła. :P

 

Pisałaś:
Nie napisałam pół słowa o żadnej komunii, udział w eucharystii nie musi pociągać za sobą przystępowania do komunii. A sam brak udziału w niedzielnej eucharystii, (oczywiście z własnej winy i bez żalu za ten grzech) wiąże się z automatycznym zamknięciem nieba przed taką duszą.

 

Nie widzę rozpiski.
A czego oczekujesz? szczegółowego rozpisu wszystkich możliwych grzechów ciężkich? Po co? Jak wystarczy jeden, którego pokornie nie żałujesz i piekło masz gwarantowane. ;)

 

W momencie śmierci, według tego co napisała św. Faustyna, Bóg otacza duszę szczególną miłością i nawet obojętne dusze na nią często odpowiadają.
Ja to się na pewno do dusz obojętnych nie zaliczam.

 

Lewiatanxxx, naprawdę nie polecam czytania opisów piekła w momencie problemów nerwicowych. One są raczej dla zbyt mało wrażliwych niż zbyt wrażliwych.
A dla tych mniej wrażliwych to po co? chyba nie po to, żeby ich straszyć?

 

Ego Nie wiem z czego tutaj się cieszysz... W niczym nie wygrałaś, baaa nawet dalej przegrywasz.
A to ja biorę udział w jakimś konkursie? a jakie są nagrody? Gadaj mi tu jak na spowiedzi, to może bardziej się postaram!

 

Myślę że możesz się nie przejmować tym że ktoś gdzieś tam używa go w innym znaczeniu.
No dokładnie , pentagram np. symbolizuje również pięć ran Jezusa ukrzyżowanego, a odwrócony krzyż- św. Piotra. :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

INTEL 1,

Nastała moda na plwanie na Kościół i generalnie na religię katolicką w naszym kraju. OK

Tylko dlaczego plwający tak ochoczo "świętują" katolickie święta? Przecież nie obchodzą świąt żydowskich czy też muzułmańskich. Korzystają z dni wolnych od pracy, jakie gwarantuje im "moherowa" religia, zabobon i siedlisko pedofilii.

Czysta hipokryzja. Coś czego nienawidzę chyba najbardziej.

Moim zdaniem zasadne byłoby wprowadzenie obowiązkowej deklaracji. Jesteś Katolikiem, czy też nie. I tylko Katolicy powinni mieć dni wolne w święta katolickie ( niedziela jest również dniem wolnym głównie, a może tylko dlatego że jest dniem świętym w religii katolickiej)

I nagle okazało by się że znaczna ilość tych antykatolików jednak deklaruje przynależność do "sekty"

 

Plucie na kościół dla mody należy odróżnić od krytykowania kościoła na podstawie argumentów i od plucia na kościół z osobistych pobudek.

Negatywne stanowisko wobec religii katolickiej (już niezależnie czy nazywając je pluciem czy krytykowaniem) przy jednoczesnym ochoczym korzystaniu z dni wolnych od pracy z okazji katolickich świąt nie jest ani trochę hipokryzją, jeśli plucie na kościół/krytyka kościoła, nie jest motywowane tymi wolnymi dniami.

Czyli krytykowanie kościoła za dni wolne od pracy przy jednoczesnym wymaganiu aby te dni były i ochoczym korzystaniu z nich jest faktycznie hipokryzją, ale już krytykowanie kościoła za coś zupełnie innego niż święta i jednoczesne korzystanie ze świąt, wcale hipokryzją nie jest.

A odnośnie wolnego od pracy w święta katolickie jedynie po wyrażeniu deklaracji przynależności do kościoła, to aby było to miarodajne i rzetelne, trzeba by było pójść jeszcze dalej, mianowicie, deklaracja negatywna odbierałaby deklarującemu nie tylko dni wolne z okazji świąt, ale również obowiązek finansowania kościoła w jakimkolwiek stopniu, natomiast deklaracja pozytywna, nakładałaby na deklarującego ten obowiązek jak i odbierałaby prawo do korzystania z wszystkiego co sprzeczne z kościołem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lewiatanxxx, naprawdę nie polecam czytania opisów piekła w momencie problemów nerwicowych.One są raczej dla zbyt mało wrażliwych niż zbyt wrażliwych.
A dla tych mniej wrażliwych to po co? chyba nie po to, żeby ich straszyć?

 

Wreszcie coś Ci się w tej dyskusji udało.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

refren, to się zdarzyło, to nie wymysł nerwicowy niestety, w ogóle całą psychozę miałam związaną tematycznie z religią, ciągle widziałam diabła, nawet jak zasypiałam to leżał przy mnie i mówił, że mnie już nie opuści, że jestem jego itd., straszne to było i właśnie w tym jest problem, że ja to wcześniej pamiętałam, jak poszłam do księdza to wyparowało mi to z głowy, uleciało, a potem znów mi się przypomniało, więc nie powiedziałam o tym księdzu. Ale mam przyjść jeszcze raz i wtedy mu powiem. Co do modlitw to był odprawiany egzorcyzm, ale nic złego się ze mną nie działo, na początku tylko miałam jakiś lęk jak zobaczyłam te rzeczy do egzorcyzmu i chciałam wyjść, ale jednak zostałam i nic się nie działo ze mną niedobrego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×