Skocz do zawartości
Nerwica.com

Zdrada - druga strona medalu


Rekomendowane odpowiedzi

Wiem że konsekwencje dla osoby zdradzonej są przeogromne. Czy ktoś z was zastanawiał się kiedyś nad drugą stroną medalu? Jesli ktoś jest bardzo lojalny i zdradził, to czy może to, według was mieć jakieś konsekwencje psychiczne dla zdradzającego? Czy ktoś kiedyś przeżył coś takiego? Prosze napiszcie coś. Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście, że tak, pod warunkiem, że Zdradzający ma pewien kręgosłup moralny. Każdemu zdarza się błądzić - osoba wrażliwa zawsze odczuje konsekwencje czy to jest Zdradzonym czy Zdradzającym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

scrat wiesz to obrzydliwe, ale masz rację ja bym też zdradziła tak coby sobie lepiej zrobić pytanie tylko czy mogłabym spojrzeć spokojnie w lustro potem??? ale jak sobie pomyślę, że mąż mnie zdradza i ja się o tym dowiaduje to pierwsze co robie to też idę do łóżka z facetem jakimś.... płytkie wiem.........

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ale jak sobie pomyślę, że mąż mnie zdradza i ja się o tym dowiaduje to pierwsze co robie to też idę do łóżka z facetem jakimś.... płytkie wiem.........

 

Takie coś i tak go nie zaboli choć w połowie tak jak Ciebie, bo facet będzie miał pewność, że zrobiłaś mu na złość. Lepszą formą zemsty będzie zdrada ale taka, żeby inni, tzn. jego znajomi się o tym dowiedzieli lub udowodnienie mu, że to nie on zdradził pierwszy.

 

 

Jeśli chodzi o główny wątek tematu, to dla mnie to jest śmieszne, jak ten kto zdradzi może mieć aż takie wyrzuty sumienia. Przecież jeśli człowiek się na coś decyduje to zwykle wie jakie będą tego konsekwencje, np.:

- wezmę nóż i zabiję jakiegoś mojego wroga- pójdę siedzieć;

- zrobię skok na bank- pójdę siedzieć;

- zaatakuję mistrza świata wagi ciężkiej- pójdę w najlepszym razie do szpitala;

- wyrządzę szkodę osobie, na której mi zależy- będą wyrzuty sumienia.

 

Skoro ktoś decyduje się na zdradę to doskonale wie o tym, że zrobi przykrość tamtej osobie, więc niech mi nikt nie pisze głupot, że może mieć potem z tego powodu wyrzuty sumienia. To nie jest usprawiedliwienie nawet jeśli się to stanie po alkoholu, bo po alkoholu człowiek też potrafi myśleć i wie co jest dobre, a co złe.

 

Jeśli ktoś wie, że jedna kobieta/jeden mężczyzna nie wystarczy, to niech się nie ładuje w poważny związek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przezylam. Zdradzilam. Nie, nie przespalam sie z 'innym' ale pozwolilam mu 'dopuscic sie niecnych czynow wobec mnie', rozumiecie? I w sumie rok wczesniej calowalam sie z jednym kolesiem. W obydwu sytuacjach przyznalam sie mojemu chlopakowi, bo nie umiem klamac. I choc na poczatku czulam, ze 'nic zlego przeciez nie zrobilam' to patrzac w jego smutne oczy zmienilam zdanie, mam cholerne wyrzuty sumienia, i wiem, ze juz nigdy mu tego nie zrobie. Wiesz, ja to zwalam troche na nerwice. Wiąze sie to troche z pobudzeniem psycho-ruchowym, i z tym , ze w nerwicy ciagle szuka sie adrenaliny, aby poczuc ze zyje. To strasznie glupie, bo moze to nie wina nerwicy ale poprostu mojego charakteru.

Niewiem. Wiem tylko, ze zaluje i nie oplaca sie zdradzac, bo jedyne co pozostaje to wyrzuty sumienia i straszny mętlik w glowie, rozbicie emocjonalne, w sumie nie wiadomo co ze soba zrobic. Juz nie wspomne ze to wcale nie jest przyjemne, bo robic cos, cokolwiek (nie mowie o seksie) z osobą ktorej sie nie kocha.. e nic fajnego.

Wiem jedno, jesli ktos mnie by zdradzil ( zdradzil w sensie przespal sie z kims) to napewno bym nie wybaczyla, to obrzydliwe, macza w kims a potem wraca do mnie. Fuj.

Dodam, ze jestem z moim ponad 2 lata i mieszkamy razem od roku.

pzdr

p.s. Kij ma zawsze dwa konce.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Namiestnik- czyli Ty byles tym zdradzanym? Kurde, wspolczuje. Wiesz.. tak teraz glebiej mysle.. chyba tez bym wybaczyla, bo za bardzo go kocham, czuje ze urodzilismy sie 'dla siebie'.. ale mysle, ze dlugo bym nie miala-jak napisales- radosci z seksu. Chyba nie powinnam o tym pisac na forum, ale raz ktos 'zrobil mi krzywde' (nie zglosilam do prokuratury bo nie mam ochoty ciagac sie z nim po sadach 15lat), ale mozecie sobie wyobrazic co moj chlopak przezyl. I potem te moje dwa wyskoki. Czuje sie podle jak o tym mysle. Nie warto zdradzac i nie warto dopuszczac do sytuacji gdzie mozna zostac skrzywdzonym na sile (ja zaufalam mojemu ex, aby mnie odwiozl do pracy na nocke).

 

Ale napewno nie moglabym przespac sie z kims tak ze ja tego chcaialam, to chamstwo i mysle, ze jesli ktos to zrobil to nie kocha. Brzydzilabym sie nawet dotknac cudzego penisa, myslalabym tylko o tym, ze potem tą ręką bede dotykac mojego misia po ustach. Obrzydliwe. Mam pewnosc ze on mnie nie zdradzi, bo ani min mini mi powodow do zazdrosci w zyciu nie dal, tym gorzej sie czuje ze mu sie tak pieknie odplacilam za jego milosc.

 

Namiestniku, jej romans trwal dlugo czy byl to tylko jeden raz? Bo to duza roznica, gdy w gre wchodza uczucia.

p.s. Widze ze nie tylko ja cierpie na bezsennosc....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W obydwu sytuacjach przyznalam sie mojemu chlopakowi

Po co? W imię szczerości? To jak dla mnie bardzo egoistyczna, naiwnie pojęta szczerość.

 

Różnie życie się toczy, czasami robimy rzeczy które nie do końca miały wyjść tak jak wyszły, ale czego byśmy nie zrobili, trzeba umieć ponieść konsekwencje i wyjść z tego jakoś z twarzą. Konsekwencją zdrady są wyrzuty sumienia, nasze rozbicie emocjonalne. Mówienie o tym partnerowi, zrzucanie odpowiedzialności, jest dla mnie niedojrzałe i mocno egoistyczne, chyba nawet bardziej niż sama zdrada. Bo po co to robimy? Żeby uspokoić nasze sumienie - że partner już wie, że już nie musimy udawać, że teraz możemy przyjąć pozycję przepraszającego chomika w rękach pana - a nie myślimy w ogóle o tym, że mówiąc o tym możemy kogoś bardzo zranić. Milcząc bierzemy to obciążenie na siebie, nie zrzucamy go na kogoś kogo kochamy - właśnie w imię tej miłości, w imię tego żeby było dobrze. To my musimy z tym żyć.

 

Jakby moja dziewczyna mnie zdradziła to też wolałbym o tym nie wiedzieć. Po co.

 

bo nie umiem klamac.

To głupia wymówka, pewnie nawet sama w to nie wierzysz. Każdy kłamie.

 

I choc na poczatku czulam, ze 'nic zlego przeciez nie zrobilam' to patrzac w jego smutne oczy

Smutne przez to że mu o tym powiedziałaś. Jakbyś nie powiedziała to twoje byłyby smutne. Do tego dążę. Zdradzając robimy krzywdę głównie sobie, informując o tym partnera - tylko i wyłącznie jemu.

 

To strasznie glupie, bo moze to nie wina nerwicy ale poprostu mojego charakteru.

Charakter jest bardzo śliskim pojęciem. To dopiero nasze decyzje go kształtują. Ja nie zwalam niczego na nerwicę, czy księżyc w pełni. Jeżeli coś robię to jest to moja decyzja...

 

Wiem tylko, ze zaluje i nie oplaca sie zdradzac

O tym chyba każdy musi przekonać się o tym sam.

 

Chyba nie powinnam o tym pisac na forum, ale raz ktos 'zrobil mi krzywde'

Kastrowałbym :(

 

ale mozecie sobie wyobrazic co moj chlopak przezyl.

Wiem co. Byłem w sytuacji takiego chłopaka. Krew wtedy tak napływa do rąk że masz ochotę mordować i ostatkiem sił powstrzymujesz się przed wymierzeniem sprawiedliwości.

 

Mam pewnosc ze on mnie nie zdradzi

Życzę ci jak najlepiej, ale na takiej pewności czasami można się mocno przejechać...

 

Ale ja mam jeba w drugą stronę - nawet sobie nie ufam, a co dopiero innym. To chyba też nie jest normalne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślę że osoba która zdradziła nie potrafi zaufać do końca swojemu partnerowi - po prostu, jak to mówią, każdy sądzi według siebie. Jeśli ktoś dopuszcza zdradę, to będzie się bał że jego partner/ka również.

 

A w sprawie Magdaleny, to są różnice charakteru. Każdy z nas postępuje inaczej w różnych sytuacjach. Ja ją o tyle rozumiem, że jest bardzo trudno milczeć wobec osoby bliskiej, utrzymywanie tajemnicy jest zamknięciem się przed bliskością. Ja nie umiem kłamać, gdybym zdradziła to nie potrafiłabym spojrzeć w oczy mojemu chłopakowi, musiałby być ślepy żeby się nie zorientować że coś jest nie tak.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niestety trwało to bardzo długo. Dwa i pół roku. Bardzo trudno potem żyć wiedząc jak się było oszukiwanym. Prawda jednak jest taka, że jak się bardzo kocha to wybaczy się wszystko.

 

A co do seksu z inną osobą. Ja myślę, że to nawet już nie takie ważne - o ile robi się to za zgodą partnera, w sposób estetyczny, czy czysty. To sex za przyzwoleniem - co innego niż zdrada. Co innego niż oszukiwanie partnera.

 

To ogromny ból wiedzieć. Jednak nie wiedzieć i dowiedzieć się w złym czasie albo od kogoś to jeszcze większy ból. Są ludzie którzy twierdzą, że nie można mówić partnerowi, że się zdradziło. Są tacy co uważają, że szczerość jest najważniejsza. I niestety nie można powiedzieć, że prawda może będzie gdzieś pośrodku. Bo można powiedzieć albo nie powiedzieć. Powiedzieć trochę i pozostawić domysłom - to jest najgorsze.

 

Cóż każdy miewa chwile słabości. I nie wierzę, że w jakimkolwiek związku nigdy nie zdarzy się, że komuś się ktoś jeszcze albo coś jeszcze nie spodoba. Co oczywiście nie od razu musi kończyć się seksem czy jakimiś formami okazywania miłości. Jednak jako, że ludzie są tylko ludźmi to różnie to jest. Czasami taka duża szczerość i powiedzenie osobie którą kochamy, że coś w nas się lęgnie może pomóc tej osobie naprowadzić nas na dobrą drogę, poświęcić więcej czasu i wytworzyć więcej magii dzięki której o kimś innym zapomnimy. W innych związkach będzie odwrotnie.

 

Tak biorąc w całość to myślę, że nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Można kogoś potępić, że powiedział by mieć czyste sumienie i przelał żółć na partnera, można też potępić, że zataja takie podstawowe rzeczy.

 

Nie musisz Magda się czuć winna, że "ktoś zrobił krzywdę". Myślę, że dobrze zrobiłaś, szczególnie, że to ex a w takich sytuacjach świadków nie ma - więc poza roztrząsaniem sprawy i nerwami nic by nie było. Przynajmniej nie był to jakiś obleśny tłusty facet z cuchnącym oddechem, choć nijak nie umniejszam, że to boli zapewne. No z tymi późniejszymi skokami to nie fer jesteś. Byłaś raczej. Jesteś człowiekiem - i ... Choć nie rozgrzeszam absolutnie. Ja Cię podziwiam za szczerość. Choć i za szczerość bardzo cierpię. Ale czy nie cierpiał bym nie wiedząc? Chyba tylko pod warunkiem, że byłbym ślepy. Bo nie wiedziałem to okropnie cierpiałem - pomimo, że nie chciałem dopuścić do siebie tej myśli.

 

Inna sprawa to przesadzanie w drugą stronę. Pożartować, poflirtować na poziomie to może być co innego niż oszukiwać swoją drugą połowę. Choć absolutnie nie za plecami swojej drugiej połówki.

 

A co do konieczności spróbowania by wiedzieć jak to źle.. nie sądzę. Jednak nie zawsze trzeba poświęcić jedną rękę by drugiej pod tasak nie wsadzać.

 

Polakita - dużo racji. Moja druga połówka nigdy mi nie wierzyła. Wierzyła w to co chciała i uważała, że na pewno kogoś mam. To może pomyślała, że i ona może. Ehhh - a ja odwrotnie. Czułem się niezrozumiany. Znajomi mi mówili. Rodzina nawet. A ja nie mogłem dopuścić do siebie myśli, że mnie zdradza. Przecież to niemożliwe. Jak mogłaby mnie zdradzać. Ehhhh Każdy myśli, że ta druga osoba jest taka sama. To popularny błąd. Ale tym bardziej warto rozmawiać i wiedzieć co się oczekuje.

 

 

Widzę, że

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Namiestnik- czekaj, ona byla z Toba 2 i pol roku, czy przez 2 i pol roku Cie zdradzala?!

Polakita - duzo racji, klamstwo rozluznia poczucie wspolnoty w zwiazku.

Scrat- on w obu przypadkach cos podejrzewal, wkoncu przyparl mnie do muru i kazal (!) opowiedziec wszystko, do tego doszlo moje poczucie ze nie dam rady go oszukiwac i MUSZE mu powiedziec (juz pomijam to, ze kazal mi na sile mowic prawde). Wiem, ze to tak jak by zrzucic odpowiedzialnosc na niego. Ale jesli on by mnie zdradzil- chcialabym wiedziec. Serio. Zycie w klamstwie to co to za zycie? Zadne. Jesli ma ze mna slub wziasc to tylko w prawdzie. Albo wybaczy i zaakceptuje moje wady, albo nie, ale musze mu dac wybor, nie udawac kobiety idealnej, a po slubie wystawic rogi.

Skad sie domyslal? Pierwszym razem ten koles (znali sie) troche za duzo mu wygadal, drugim razem odebral telefon od tego drugiego goscia (moj telefon, ktory zostawilam w domu idac do spozywczego pod domem). Przypadek, ale sama juz bylam wymeczona klamstwem, ciagle o tym myslalam, niszczylo mnie od srodka... A fakt, musze go czasem pilnowac jak mu sie to przypomni, zeby nie pojechal i kogos nie ukatrupil. Co mu sie dziwic....

p.s. JAK TO JEST ze on obwinia tego, z ktorym cos zrobilam, zamiast mnie? Na mnie nigdy zly nie byl.

A przeciez to ja zdradzilam, nie tamten koles.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

scrat, nie tylko Ty tak kombinujesz. Ja uważam tak samo.

 

magdalenabmw, Byliśmy małżeństwem 3.5 roku, a wcześniej długo razem. Od 2.5 osobno, ale coraz bliżej tak mentalnie. A zdradzany byłem 2.5 roku. Tak wiem... większość małżeństwa co byliśmy razem.

 

Magda - ja Twojego chłopaka doskonale rozumiem. Sam bym chętnie za^*&^*% tego sk&(*&(*&(*&!!!! Ale nie moją Anię. Anię kocham i jej wybaczam. Jego nienawidzę. W pełni rozumiem Twojego chłopaka. To może nawet nie jest tak, że nie obwinia czy nie jest zły. Po prostu Cię kocha i bardzo dużo może wybaczyć. Ja to tak czuję. Czy jak mnie mój kot drapnie albo mi nasika obok kuwety to przestanę go kochać? Nie.. może mnie zirytować, zdenerwować. Nie będzie mi się to podobało. Ale to mój kochany kotek. A co dopiero jak mówimy o ukochanej osobie! Tak to jest. Możesz jak masz jak kiedyś dopiec tym co chcieli Cię przekabacić. Na pewno go to ucieszy. Ale lepiej by on ich nie bił, a jak już musi to tak by nie było żadnych świadków ani dowodów. Bo tylko sobie problemów narobi. A wiem z własnego doświadczenia, że kochanek żony nie miał za grosz honoru i od razu poleciał na policję. Nawet policjant mówił, że to co ten haude robi to skur...ństwo, ale takie przepisy i wolno być sk..nem ale nie wolno już takiego s... ustawić do pionu. Czy poziomu. ehhhhh

 

Tak, że nie martw się, że Cię nie obwinia tylko ciesz się tym, że jesteście razem szczęśliwi mimo nawet jakichś drobnych a czasami większych problemów (bo, że nie ma w jakimkolwiek związku to nie uwierzę).

 

:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Scrat- nie mylisz sie.

Namiestnik- ale chyba juz jej nie kochasz? Kurde, ta kobieta nie miala romansu, cos co trwa 2,5 roku (tyle jestem z moim) to poprostu....związek! Naprawde nie zorientowales sie? co mowila jak gdzies wychodzila? Biedny.. ja bym taką rozszarpala... dwa i pol roku szla do innego, a potem za godzine do Ciebie i Ty musiales zlizywac jego ....... niedobrze mi, jest obrzydliwa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale wez to na zdrowy rozum (no dobra, chory ale tylko troche :mrgreen:;) ).No to wez to na chory rozum- koles Cie nie znam zna tylko Twoją kobietę, ale Ciebie generalnie ma gdzies no bo co go obchodzi obcy facet, ani kolega, ani znajomy. Bierze - jesli sie mu DA. I teraz Twoja zona- zna Cie doskonalne, przysiegala wiernosc przed Bogiem, i DAJE obcemu facetowi. Reasumując- wina żony, koles Cie nie zna, ma prawo miec Cie w dupie. Brutalne, ale juz dawno o tym myslalam. I bylam wsciekla jak moj mial ochote zabic tamtego kolesia, a ja mu mowilam- obraz sie na mnie, nakrzycz na mnie, to ja Cie zdradzilam, nie on! on Cie nie zna i co go Ty interesujesz! On sie nie zgadzal, mowil ze to wina tamtego typa a nie moja (jasne). Ale jak on jeszcze zanim byl ze mna spotykal sie miesiac z laską, ktora od kilku lat miala faceta- to nie, on nie byl zly, zla byla ta laska bo PO CO do niego poszla jak miala swojego faceta?

 

No wlasnie, faceci. Duma. Zabije goscia bo on mu zabral cos co on kocha. Ale dlaczego zabral? Co spowodowalo, ze kobieta dala obcemu facetowi? A dala to wzial, co mial nie wziasc...

 

 

Smutne, co? :/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To był wspólny znajomy. Mąż przyjaciółki żony - poznaliśmy go razem. Udawał "przyjaciela rodziny". Wiedział doskonale, że my to para/małżeństwo. To bardzo zmienia postać rzeczy. Tak samo byś pewnie nie darzyła sympatią Twojej przyjaciółki jak by się okazało, że sypia z Twoim facetem i jak byś odkryła na gg jak go uwodziła. To zupełnie co innego.

 

Myślisz, że to tylko i wyłącznie wina kobiety?

 

A co do złości Twojego faceta to jak nie chcesz go stracić to nie przelewaj jej na siebie. Niech będzie zły na kochanka. To naturalne. Co najwyżej może być mniej zły jeżeli też próbował być kochankiem laski ze stałego związku. Ale to jego błąd. Tak samo jak kochanka. Nie wybiela to kochanka ani trochę.

 

[Dodane po edycji:]

 

A poza tym czemu chcesz chronić tego drugiego faceta? Twojemu mężczyźnie pewno jest bardzo przykro, że chcesz przed nim chronić byłego trzeciego. Uwierz mi. To naturalne. Jak będziesz chciała by Cię winił to może kiedyś zacznie. Ale czy naprawdę tego właśnie chcesz?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Namiestnik Magda, wiecie co taka ostra dyskusja a ja mam takie zdanie, co prawda jestem po rozstaniu z dziewczyna z którą byłem 6 lat, ja raz zdradziłem, ona raczej nigdy, podejrzewam, że bym wiedział, ale nie istotne Chcę nawiązać do sytuacji namiestnika, oóż ja byłem o moją dziewczynę zazdrosny, ale zawsze myślałem w ten sposób... do jakiegoś potencjalnego koleżki nie miałbym pretensji bo tak jak napisała Magda, laska daje koleś bierze, ja też nie zastanawiam się długo, bo w końcu nie wiem czy taka pani z kimś jest czy nie, daje do biorę, wiec wniosek jest taki, że nie można winić jego tylko ją, to ona daje a on tylko bierze. Nie jego wina, pretensje można mieć tylko do kobiety, może się to wydawać egoistyczne podejście, ale zazwyczaj jest tak, że jeśli bab nie da chop nie weźmie, no są poszczególne sytuacje jakies tam ale to mały odsetek. Nie chcę Cie pouczać namiestnik, bo skoro kochasz to kurwa masz pecha, ale cóż ja przez pół roku walczyłem ze sobą by przestać kochać i w końcu przestałem, i jak mnie jest z tym dobrze, że nie musze teraz o niej myśleć co z nią i czy nie jest, bo wcześniej nie mogłem sobie poradzić z myślą, że nie ma mnie przy niej a ona może być w niebezpieczeństwie. Wsumie t jestem po 2 piwkach i moje myśli są troche bez ładu bez składu ale może ktoś skuma hehe. Pozdro i nie zdradzajcie się dzieci bo to nie łądnie tak, a szczególnie wy dziewczyny, bo to tak słabo później sie całować z cały towarzystwem ;/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

:P Napewno nigdy bym sie z obcym nie bzyknela, to przegiecie. Nie ma ostrej dyskusji, my sie lubimy i tylko sobie o tak gadamy :smile: prawda, Namiestniku?

 

Co racja to racja- jak baba nie da to chłop nie wezmie (gwaltow itp nie licze!)

 

Ale Arturze, nie tylko kobiety nie powinny zdradzac, faceci takze! :smile:

buzka

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak tak - my się tu nie kłócimy, choć pewnie na pewne sprawy patrzymy podobnie a na inne inaczej.

 

Co do obwiniania to wszystko się zmienia jak się kogoś kocha. Nie można kochać i nienawidzieć. A na kogoś trzeba przelać złość prawda?

 

No i ponoć równouprawnienie jest. To jak chłop nie wsadzi to kobieta... ech... to w dwie strony. Nie zapominajcie też, że ludzie są słabi - bo są ludźmi. Wyobraź sobie arturk baaaaardzo namiętną laskę, która sprytnie i długo z wielkim uporem stara się Ciebie zaciągnąć do łóżka/w krzaki/gdzie bądź. Jest szansa, że się złamiesz? Pewnie tak. A jak Cię upije to nawet większa. A potem może szantażować, że rozwali Ci związek jak jej nie pukniesz znowu. To się może każdego dotyczyć. Czyli z natury wszyscy są, czy raczej jesteśmy źli, bo jesteśmy podatni na pokusy, szantaż, dajemy się podpuszczać.

 

No a jeżeli ktoś się podaje za waszego przyjaciela a obraca wam partnera i to jest według Was ok to jacy to przyjaciele?

 

 

No i moja sytuacja jest odmienna - jako, że widziałem co się działo na początku i widzę jak koleś mamił. A przede mną udawał przyjaciela. To według mnie jest nie ok, i zasługuje nie tylko na moooocne obicie mordy, a na znacznie więcej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ta jest pani Magda - "zdrada, to boli, całe życie pier.doli"

 

Kolega namiestnik, nie nie nie ja kumpla laski bym nie puknął, nie o tym pisałem, o nie, nie raz miałem okazję, ale mnie to brzydziło, nawet za.jebiste laski, no nie mogłem , jakoś mnie to nie ruszało. Jeśli zrobił Ci to ktoś kogo znałeś, a jeszcze gorzej przyjaciel, to sorry ale w takim przypadku kulka w łeb i basta! Oczywiscie ona nie jest bez skazy, ale w takiej sytuacji on jest głównym winowajcą. Chodzi mnie o to, że jeśli się nie zna tego potencjalnego lovedzoja to wtedy możnaby miec pretensje do dziewczyny, ale jak Ci kumpel porobil kobiete to jest dla mnie hardcore!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×