Skocz do zawartości
Nerwica.com

Oberża pod złamanym paragrafem


Gość iiwaa

Rekomendowane odpowiedzi

wieloraki, ja źle przespałam dwie ostatnie noce :/

Co do kotów to nie wiem, ale może rzeczywiście zrób tak jak mówisz z tym jedzeniem.

 

iiwaa, ja wpadłam, bo jest przy wyjściu z biblioteki, a byłam głodna. Ale nie piłam kawy, wzięłam herbatę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wieloraki nie ma tego zlego co by na dobre nie wyszlo.

 

Michellea mnie to bardzo dokucza brak energii i motywacji. Bez lekow jestem detka.

 

Wydaje mi sie, ze jak nie dostana koty jedzenia to naturalnie beda szukac gdzies indziej ale na poczatku beda przychodzic i czekac na pewno :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tez mi to dokucza. z czego to moze wynikac. jeszcze ty przeciez bylas pelna zycia kiedys, bo u mnie to mniej czy bardziej juz odkad pamietam tak bylo.

 

 

Prawdopodobnie depresja. Wtedy właśnie organzim wytwarza te zamulajace substancje czy hormony, dodatkowo jeszcze mamy wieksza wrażliwość na ból, i nasze stany emocjonalne. Nieszczęscia chodza parami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale musieliscie czytac ksiazki polecane? U nas od bardzo dawna jest system podrecznikowy - jeden gruby podręcznik do kazdego przedmiotu, zwykle pisany przez wykladowcow z macierzystej uczelni. Obowiazuje on, caly on, tylko on + ustawa (ale i tak przepisy ustawy sa podane w podreczniku). Sprowadza sie to mniej wiecej do tego, ze student musi opanowac dosc dobrze (u niektorych sprowadza sie to wrecz do wykucia na pamiec) caly podrecznik, ale nic poza nim.

Przy okazji studenci ucza sie tylko pogladu ich prowadzacego, co ma swoje dobre i zle strony. Przyklad - podrecznik Zolla bedzie zupelnie inny niz podrecznik Marka (Marek to nazwisko :P). Standardowy podrecznik to 500-600 stron, mniejsze przedmioty 300-400, wieksze to nawet 3 tomy po 400 stroj (ale to glownie cywilistyka).

No i nie wystarcza nam "ogolne pojecie" o danej instytucji, jak ma opanowac np. umorzenie kompensacyjne (ktorego juz nie ma, ale maja umiec :D), to musi znac dokladnie wszystkie przesłanki, zeby nie irytowac egzaminatora swego :D

 

Tez sie nie uczylam z notatek, bo musialabym zwyczajnie przepisywac po 600-1000 stron.

 

Teoretycznie nie musieliśmy (choć bywali tacy wykładowcy, którzy od razu wyznaczali - żeby startować na 3 masz przeczytać to i to itd, raz się zdziwiłam, że ktoś mnie spytał na co startuję :shock:, nie wiedziałam o co chodzi). Wiadomo też, że wykładowcy mają swoich ulubionych autorów, których polecają, ale dobrze nie być totalnych leniem i wyjść poza to, bo jak ktoś zapyta dlaczego popierasz wizję kogoś tam, a nie innego autora, to co można powiedzieć znając tylko jeden punkt widzenia :D Zależy co u kogo, niektórzy mieli jedną święta rację 'bo tak" - chyba Ci nawet pisałam na pw o tym kiedyś :D

Z resztą nie ma co porównywać mojej historii sztuki i polonistyki do prawa, bo to zupełnie inaczej wygląda. U nas nieuki też zdawały i paradoks - raczej ci, których średnio to interesowało znaleźli pracę zgodną z wykształceniem. Za tych, którym zależało dziękują cyklicznie bary z kebabami :D

Nas tam można było podzielić na natchnionych idealistów wzdychających do obrazów i cwaniaków, którzy potrafili dobrze się wkręcić nie mając pojęcia o czym w ogóle mówią :D

U nas nie było czegoś takiego jak jeden podręcznik do danego przedmiotu, jak masz np. barokowe malarstwo niderlandzkie to nie ma tak, że jedna kniga - wszystkich artystów lecisz, historię ich życia, twórczości, ich nauczycieli, historię kraju, powiązania, wpływy innych na nich, ich wpływy na innych etc etc. Jeśli chcesz coś wiedzieć, no i żeby wykładowca nie patrzył z politowaniem :D

A był jeden koleś, który na egzaminie lubił się bawić w puzzle i na wstępne pokazywał fragment obrazu (np. prawy róg gdzie widać kawałek nieba 3x3cm) i kazał wskazać co to :D

Podziwiam, że u Was trzeba wręcz recytować - ja bym nie dała rady uczyć się na pamięć, zanudziłabym się :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie też nie ma jednej książki do przedmiotu, niektóre się częściej przewijają w spisie literatury. Tylko u kilku wykładowców obowiązywała jedna książka, napisana przez nich, ściśle związana z przedmiotem. Ale kiedy miałam podstawy prawa, to rzeczywiście był do tego przedmiotu podręcznik. Zresztą w ogóle jeśli są wystawiane jakieś stoiska z książkami dla studentów do kupienia, to większość jest dla studentów prawa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

neon, no kazdy ma tam jakies swoje bilanse, np. ja gdyby ktos sie mnie spytal czy chcialbym miec wymazana pamiec i odrodzic sie i przezyc dokladnie to samo na nowo bez wiedzy ze to powtorka, az do dzisiaj..nie chcialbym. to jest bilans dotychczasowego zycia. nie musze na tej podstawie prognozowac reszty zycia, ale gdzies tam w glowie siedzi... sa rozne inne bilansy czy refleksje nie bede wywlekal, podalem tylko przyklad ze nie sama chemia ciagnie w dol.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gdzie sie podzial trawiasty bojownik?

A ja sie zastanawiam, skad sie wzielo spoleczne przyzwolenie na cpanie marihuany.

Ze wzgledow medycznych? Watpie. Morfina rowniez jest stosowana w medycynie. Nie ma zreszta przeciwwskazan, zeby byl dostep do marihany jedynie w celach leczniczych i pod kontrola lekarza - np. w szpitalach.

Nie rozumiem tego, dlaczego cpanie dla rozrywki mialoby byc akceptowane.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gdzie sie podzial trawiasty bojownik?

A ja sie zastanawiam, skad sie wzielo spoleczne przyzwolenie na cpanie marihuany.

Ze wzgledow medycznych? Watpie. Morfina rowniez jest stosowana w medycynie. Nie ma zreszta przeciwwskazan, zeby byl dostep do marihany jedynie w celach leczniczych i pod kontrola lekarza - np. w szpitalach.

Nie rozumiem tego, dlaczego cpanie dla rozrywki mialoby byc akceptowane.

 

A ja nie uważam palaczy marihuany za ćpuna. musiałbym wtedy ćpunami nazwać również tych co pija codziennie 2 piwka po pracy, palaczy papierosów. Cpun dla mnie zaczyna sie od amfetaminy, mefedronu itp

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

iiwaa, A czemu twoje picie np ma być? To też wpływ na układ nerwowy. Nie sądzisz, że to trochę wybiórcze? Napiszesz pewnie coś o prawie i tak dalej ale to nie problem bariera, barierą jest to, ze to co jest ci obce jest wrogie. Nawet jakby była legalna to oceniałabyś to przez ten sam zaściankowy pryzmat. Sorrentino sporo jara wiesz?:) Pewnie ta jego dekadencka stylowa to po części osobliwa interpretacja po marihuanie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Okreslajmy go zatem inaczej - narkoman. Poprawnie politycznie.

Jest uzależniony od narkotyku, jest zatem narkomanem.

 

ależ wtedy i ci co pija i palą papierosy są narkomanami. zresztą szkodliwosć zdrowotna jak i społeczna, paiperosów i alkoholu, według naukowych wykresów jest wyższa niż marihuany

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kontrascie, Ty mi tu moim ulubionym rezyserem oczu nie mydl :P

 

Dlaczego alkohol jest w mojej opinii bezpieczniejszy? Bo ma skutki uboczne. Jak mi sie rzygac chce po 3 kieliszkach, potem mi zimno, a na nastepny dzien wypijam 2 litry soku pomidorowego, to wiem, ze wiecej pic nie bede.

Palacze marihuany nie maja takich skutkow ubocznych. Pala bez konsekwencji. Jest to tylko przyjemne. Alkohol nie jest tylko przyjemny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×