Skocz do zawartości
Nerwica.com

Zabijanie chorych psychotropami, możliwy scenariusz???


Stracona100

Rekomendowane odpowiedzi

1. etap pierwszy, czyli podanie leku neuroleptycznego w dużej dawce. Powoduje to gwałtowny spadek poziomu dopaminy i objawy choroby parkinsona, tzw „objawy pozapiramidowe”. Jest to oficjalny znak do zaprzestania podawania tego leku, nagle, w ciągu kilku dni.

 

2. diagnoza na tym etapie: zaburzenia depresyjne, ew. zaburzenia lękowo-depresyjne. Mózg takiego człowieka, po odstawieniu leku neuroleptycznego (punkt 1), jest bombardowany ogromną ilością dopaminy (czyli: pobudzany).

 

3. wtedy, diagnoza z punktu drugiego, jest przesłanką dla lekarzy, żeby włączyć ekstremalnie silny lek przeciwdepresyjny, który spowoduje dodatkowe pobudzenie – czyli klomipraminę (anafranil).

 

4. rezultaty włączenia leku przeciwdepresyjnego (pobudzającego) i jednoczesnego odstawienia leku neuroleptycznego (tłumiącego) to wciąż narastające pobudzenie, bezsenność, aż do objawów schizofrenii – wiadomo, z jednej strony mózg jest pobudzany dużymi ilościami dopaminy, a z drugiej strony, pobudza się go jeszcze bardziej lekiem antydepresyjnym.

 

5. na tym etapie zbiera się konsylium lekarskie i ustalona jest nowa diagnoza: schizofrenia paranoidalna. Rodzinie takiej osoby mówi się, że choroba dotąd była „utajona”, i że tylko przez przypadek ujawniła się w szpitalu, co jest nieprawdą.

 

6. tu następuje zmiana wektora leczenia, do tego z punktu pierwszego. Następuje odstawienie leku antydepresyjnego i podanie jeszcze silniejszego leku neuroleptycznego (patrz punkt 1) w megadawce.

 

7. diagnoza z punktu piątego (schizofrenia paranoidalna) jest przesłanką do włączenia drugiego i trzeciego leku neuroleptycznego, branych naraz w dużej dawce.

 

8. jaki jest rezultat tego wszystkiego:

-uszkodzenie mózgu;

-zaburzenie równowagi neuroprzekaźnikowej;

-objawy pozapiramidowe i z czasem rozwój choroby parkinsona;

-uzależnienie od leków neuroleptycznych;

-inne działania niepożądane: cukrzyca, znaczna otyłość, znaczny spadek aktywności i weny twórczej aż do katatonii, zaburzenia kardiologiczne, stygmatyzacja, rozwój pełnoobjawowej depresji ze względu na brak dopaminy, bezwolność i brak instynktu buntowniczego.

 

9. odpowiednio manipulując kombinacjami farmaceutyków, można wywołać złośliwy zespół neuroleptyczny, zespół serotoninowy – często kończące się zgonem, a także wywołać arytmię serca (wydłużenie odstępu QRS, QT, załamek U, torsades de pointes) – brak reakcji na nagłe pogorszenie samopoczucia – „bo przecież to świr, więc może od czasu do czasu źle się czuć, w kaftan go” – skutkuje zgonem.

 

To, co opisałem powyżej, jest w granicach polskiego i międzynarodowego prawa. Ba, nie jest to nawet sprzeczne z tzw „sztuką lekarską” – wystarczy odpowiednio „skrupulatnie” prowadzić kartę chorego.

 

źródło: https://kefir2010.wordpress.com/tag/leki-przeciwdepresyjne-skutki-uboczne/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślisz, że akcja T4 na miarę XXI wieku?

 

Zapewne sporo racji jest w dążeniu koncernów f. do maksymalizacji zysków- jedną z metod jest/może być nieustanne gonienie króliczka, czyli produkcja coraz to nowych/droższych leków, które poza tym, że kosztują krocie, są jak placebo lub można ja z lepszym skutkiem zastąpić oczywistą (?) medycyną tradycyjną.

 

Z drugiej strony, czy opłaca się ZABIJAĆ kurę znoszącą złote jajka- zdecydowanie lepszym wyjściem jest "produkcja" zombie, które nieustannie będą prosiły o jeszcze. Może być tego, poniekąd, dowodem masowe uzależnienie od wielu, wielu zwykłych i popularnych leków. Nie trzeba od razu wypuszczać na świat setek tysięcy zombie po lobotomii.

 

 

PS Jak w Lekach założyć wątek? Za chińskiego boga nie potrafię...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślisz, że akcja T4 na miarę XXI wieku?

Nie, nie myślę tak, bo to marny interes. Jednak dobry sposób na usuwanie jednostek ogólnie mówiąc "niewygodnych".

 

Zapewne sporo racji jest w dążeniu koncernów f. do maksymalizacji zysków- jedną z metod jest/może być nieustanne gonienie króliczka, czyli produkcja coraz to nowych/droższych leków, które poza tym, że kosztują krocie, są jak placebo lub można ja z lepszym skutkiem zastąpić oczywistą (?) medycyną tradycyjną.

 

Z drugiej strony, czy opłaca się ZABIJAĆ kurę znoszącą złote jajka- zdecydowanie lepszym wyjściem jest "produkcja" zombie, które nieustannie będą prosiły o jeszcze.

No właśnie, to dobry sposób na "produkcję zombi" i robienie kasy.

 

PS Jak w Lekach założyć wątek? Za chińskiego boga nie potrafię...

Ja założyłam zwyczajnie, tak jak w każdym innym :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Teraz "tylko" do rozstrzygnięcia kolejne problemy...

Czy produkcją zombie są zainteresowane jedynie koncerny?

A co z bezmyślnymi i "bezmyślnymi" lekarzami, którzy przepisują tony recept?

A co z bezmyślnymi konsumentami, którzy zachęceni np reklamami lub przekonani przez lekarzy żrą kontenery leków?

Dam dwa przykłady:

- zmarła bliska znajoma i ja dostąpiłem zaszczytu porządkowania Jej mieszkania. Poza stertami nikomu poza Nią niepotrzebnych szpargałów szafki były pełne leków. Od najprostszych typu witaminy po mocno specjalistyczne onkologiczne. Miast w kubeł pojechały do hospicjum. Ale ktoś Jej recepty wystawiał, ktoś planował leczenie...

- mój Tato jest po poważnej operacji. Na kontrole chodzi do naprawdę dobrego lekarza. Pomyśl, jak duże oczy z zaskoczenia zrobił zaprzyjaźniony farmaceuta, gdy położyłem na ladzie w aptece recepty, a tam np TRZY leki na odwodnienie. Każdy inaczej się nazywał, ale każdy o TAKIM samym działaniu. Bezmyślność? Rozpęd? Tumiwisizm?

 

I obawiam się, że tak właśnie działa ten kawałek systemu- ktoś wymyśla zarabiają, ktoś wypisuje zarabiając, ktoś sprzedaje zarabiając.

Ja nie doszukiwał bym się spisku- ważniejsza kasa...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Teraz "tylko" do rozstrzygnięcia kolejne problemy...

Czy produkcją zombie są zainteresowane jedynie koncerny?

A co z bezmyślnymi i "bezmyślnymi" lekarzami, którzy przepisują tony recept?

A co z bezmyślnymi konsumentami, którzy zachęceni np reklamami lub przekonani przez lekarzy żrą kontenery leków?I obawiam się, że tak właśnie działa ten kawałek systemu- ktoś wymyśla zarabiają, ktoś wypisuje zarabiając, ktoś sprzedaje zarabiając.

Ja nie doszukiwał bym się spisku- ważniejsza kasa...

Całkowicie się z Tobą zgadzam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

PS Jeszcze jedno...

 

Żyjemy w takim momencie, że znakomitej większość z nas wydaje się, że istnieje cudowna pigułka, która wszystkie problemy rozwiąże.

Jak boli łeb, to nie idę na spacer, tylko myk-myk tabletka.

Jak mam biegunkę, to nie łyknę ziółek czy węgla, ale nażrę się tabletek.

Jak mam problem ze skórą, to nie zmienię diety czy kosmetyki naturalne, ale nażrę się suplementów.

Itp

Itd

A ja jestem tego żywym (?) przykładem- nie mogąc poradzić sobie ze stresem i nerwicą, też szukam cudownej pigułki. Na swoją obronę powiem, że próbowałem kilku różnych suplementów, ale z kilku różnych powodów* nadal się nad powrotem do chemii zastanawiam.

 

 

* o których gdzieś pisałem...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

PS Jeszcze jedno...

 

Żyjemy w takim momencie, że znakomitej większość z nas wydaje się, że istnieje cudowna pigułka, która wszystkie problemy rozwiąże.

Jak boli łeb, to nie idę na spacer, tylko myk-myk tabletka.

Jak mam biegunkę, to nie łyknę ziółek czy węgla, ale nażrę się tabletek.

Jak mam problem ze skórą, to nie zmienię diety czy kosmetyki naturalne, ale nażrę się suplementów.

Itp

Itd

A ja jestem tego żywym (?) przykładem- nie mogąc poradzić sobie ze stresem i nerwicą, też szukam cudownej pigułki. Na swoją obronę powiem, że próbowałem kilku różnych suplementów, ale z kilku różnych powodów* nadal się nad powrotem do chemii zastanawiam.

 

 

* o których gdzieś pisałem...

Całkowicie się z Tobą zgadzam [2].

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak wszystko co obecnie jest wprowadzane w życie, by żyło nam się jeszcze lepiej (likwidacja zakładów przemysłowych, dbałość władzy o zdrowie ubogich obywateli itd), tak i eutanazja będzie niosła dobro i tylko dobro. Po jej wprowadzeniu zaczną znikać problemy: jak bezrobotni, kaleki, osoby wrogo nastawione wobec władzy, lub osoby sprzeciwiające się nowej, postępowej nietolerancji. Wszystkie dotychczasowe marsze, zostaną zastąpione jednym, ale za to Wielkim Marszem Szmat. Będzie cudownie i tęczowo - na lewo pedał, na prawo lesbijka, u dołu pijak w zaszczanych gaciach, a u góry ćpun mający właśnie odlot. Tak będzie już za kilka lat, a potem zielona wyspa zamieni się w piasek i znikną wszystkie palmy, zostaną tylko te z gabinetu konferencyjnego Donalda Tuska.

Film, słuchowisko - fragment książki Mieczysława Kieta p.t. "Kryptonim T-4"

Temat: Eutanazja - państwowy, lub prywatny interes, przynoszący dobre zyski.

W Berlinie, w lipcu 1939 r. - kancelaria wodza NSDAP opracowała pod hasłem "eutanazji" wielką akcję o kryptonimie "T-4". Projekt przewidywał pozbawianie życia ludzi nieproduktywnych - psychicznie chorych, kaleki (ludzi określonych w projekcie jako puste skorupy ludzkie). Akcja wyraźnie podkreślała wielkie oszczędności z tego tytułu dla władzy i to też było głównym celem całej akcji. Uważam, że obecne działania, oraz korzyści wynikłe z tych działań, niosą ze sobą ten sam cel jak w roku 1939.

S. Hawking, wzorem B. Shawa, ostatnio wypowiedział się na temat eutanazji - dwa wielkie autorytety i podobny cel - EUTANAZJA - humanitarny gaz i humanitarna szpryca. A moim skromnym zdaniem, za S. Hawkingiem - stoi cały sztab liberalnych, tolerancyjnych naukowców i nie tylko. Szanowni Państwo - proszę byście zeszli z kosmosu na ziemię i zapoznali się nieco z historią - konkretnie z Akcją T-4 - nazwaną tak od ulicy - Tiergartenstrasse 4 - gdzie mieścił się gmach kancelarii partyjnej Hitlera.

S. Hawkingowi pragnę przypomnieć - że jego stosunek do eutanazji - wyraźnie podkreśla, że zdobyta wiedza o kosmosie, nie chroni przed ziemską głupotą. Czy nie wydaje się Państwu to dziwne, że z jednej strony wiele państw zniosło karę śmierci, którą wykonywano głównie na bandziorach - a z drugiej strony te same łaskawe kraje pragną, lub już realizują, program tzw Eutanazji?

Moim zdaniem program (który ma obejmować i nastolatków), ma przynieść tylko wysokie oszczędności i nic nie ma wspólnego z dobrym sercem. Serca, nerki, wątroba (o ile poddawany eutanazji pacjent nie miał uszkodzone), pewnie zaraz po zabiegu trafiają do lodówki jako części zamienne, na przeszczepy - a reszta do pieca.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"Zabijanie psychotropami" i "eutanazja chorych psychicznie" to dwie różne sprawy - obie bardzo "śliskie" i generujące spore nadużycia/możliwości.

 

Właśnie otrzymałam najnowszy nr "Psychiatry" poświęcony niemal w całości eutanazji chorych psychicznie.

Poczytam i być może czymś się podzielę :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale... po co aż takie materiały źródłowe?

 

Dam Ci przykład, kolejny, z dziś akurat. Nie dotyczy TAKICH leków, ale idea do pewnego stopnia zbliżona.

 

Okazuje się, że mam problem z wątrobą. Rzecz, która nastąpiła w przeciągu ostatnich kilku ( 8-9 ) miesięcy.

I teraz, szybkie zastanawianie się, skąd i dlaczego.

Okazuje się, że znakomita większość leków, które codziennie biorę mocno obciążą i dewastuje, np, wątrobę. Leków, które biorę na inne schorzenia, które wielce możliwe z nerwicy wynikają. Nerwicy, z którą nie bardzo jest jak z miejsca ruszyć.

I teraz- można olać np nadciśnienie, chcąc oszczędzić wątrobę. Ale, jeśli problemy kardiologiczne nie wynikają z nerwicy, to niekoniecznie dobre posunięcie.

Problem jest taki, że każdy lekarz leczy (?) swój wąski wycinek, nie patrząc na działania innych lekarzy. Jedno się naprawia (?) psując kolejne- a cholera wie, czy tak naprawdę poszczególne leki nie znoszą nawzajem swoich pozytywnych efektów, generując jakiś koszmarny koktajl.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale... po co aż takie materiały źródłowe?

Dla zaspokojenia (chorej) ciekawości :mrgreen:

 

Problem jest taki, że każdy lekarz leczy (?) swój wąski wycinek, nie patrząc na działania innych lekarzy. Jedno się naprawia (?) psując kolejne- a cholera wie, czy tak naprawdę poszczególne leki nie znoszą nawzajem swoich pozytywnych efektów, generując jakiś koszmarny koktajl.

Ależ to oczywiste - ale nikt nam na siłę tych piguł nie aplikuje i nie zabrania czytania ulotek "co z czym wchodzi w interakcję". Sam o siebie nie zadbasz, to nikt inny tego nie zrobi :bezradny:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Takie korelacje lekowe opisane w artykule są możliwe ale zapewne to ekstremalne przypadki niezwykle rzadkie w wielkości jakiegoś promila.

 

Trzeba rozważyć czy korzyść z przyjmowania prochów jest większa niż abstynencja.

 

Co do wątroby to znałem osobę która zmarła na raka wątroby w wyniku zażywania stabilizatorów (depakina) i innych w wieku 50 paru lat.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"ale nikt nam na siłę tych piguł nie aplikuje i nie zabrania czytania ulotek "co z czym wchodzi w interakcję""

 

A i owszem...

Tyle, że teoretycznie o czymś więcej niż smak-zapach-kształt prezerwatywy*, jeśli piszemy o zakupach w aptece, powinien decydować lekarz.

Który teoretycznie powinien mieć świadomość co-komu-dlaczego przepisuje. Zwłaszcza, jeśli nie jest to sytuacja zero-jedynkowa, gdzie wybierasz mniejsze zło.

Z pełną świadomością, kolebiąc się po tym padole prawie pół wieku, dodaję teoretycznie- praktyka mocno od sensu odbiega.

 

 

 

 

* choć i na takie "dodatki" można być zapewne uczulonym :-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Takie korelacje lekowe opisane w artykule są możliwe ale zapewne to ekstremalne przypadki niezwykle rzadkie w wielkości jakiegoś promila.

Pewnie tak, ale fakt pozostaje.

 

Trzeba rozważyć czy korzyść z przyjmowania prochów jest większa niż abstynencja.

Rozważam to od 7 lat :roll:

 

Co do wątroby to znałem osobę która zmarła na raka wątroby w wyniku zażywania stabilizatorów (depakina) i innych w wieku 50 paru lat.

U mnie wątrobę prędzej rozwali alko, albo i jedno i drugie - już mi wszystko jedno.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

... powinien decydować lekarz.

Który teoretycznie powinien mieć świadomość co-komu-dlaczego przepisuje. Zwłaszcza, jeśli nie jest to sytuacja zero-jedynkowa, gdzie wybierasz mniejsze zło.

Lekarze nie mają czasu na taki "szczegółowy" wywiad z pacjentem. Można ewentualnie chodzić do różnych specjalistów z przygotowaną listą aktualnie zażywanych leków i liczyć na to, że lekarz to przeczyta i weźmie pod uwagę wypisując kolejny specyfik.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dlatego odkąd pamiętam korzystam tylko z jednej apteki.

Której właścicielka ma rękę do pracowników- sam pamiętają, co komu dolega i czy lek N nie "kłóci" się z lekiem A. Informując o tym pacjenta...

Nie raz, nie dwa to właśnie oni wyłapywali niepotrzebne interakcje między lekami- choć oczywiście to kupujący/chory finalnie samodzielnie podejmuje decyzję.

 

Dwa- to nie jest brak lub nadmiar czasu. Z lekarzy, do których chodzę, DWOJE myśli co i jak- pozostali w najlepszym przypadku kwitują "Spokojnie", "Niepotrzebna histeria", "Zobaczymy". Dla jasności- są to praktyki prywatne, słone finansowo, czas na wizytę nie jest co do każdej sekundy rozliczany. Takie podejście, czy zwyczaje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×