Skocz do zawartości
Nerwica.com

Moja walka z nerwicą :)


Aniolek_74

Rekomendowane odpowiedzi

W sierpniu zaczęłam terapię. Odstawiłam zupełnie leki i zaczynałam widzieć u siebie poprawę. Jednak pod koniec września wydarzyło się coś, co spowodowało, że przez cztery dni musiałam znowu być non stop na relanium, bo inaczej nie byłabym w stanie funkcjonować . Porozmawiałam z terapeutą, doszliśmy od pewnych wniosków, przynajmniej ja je wyciągnęłam dla siebie i nie poddałam się, mimo, że początkowo chciałam to wszystko już olać.

Nigdy nie byłam osobą jakoś fanatycznie religijną, ani jakoś przesadnie chodzącą do Kościoła. Dostałam od znajomej info o cudach różańcowych. A że córa i tak miała chodzić na różaniec, bo przystępuje do Komunii i mieli obowiązkowy tydzień różańcowy – poszłyśmy razem. Nawet kupiłam sobie różaniec, bo mój gdzieś wcięło… Na Mszy, odmawiając razem z wszystkimi różaniec, prosiłam Maryję o pomoc w wyleczeniu nerwicy… ( wcześniej w kościele robiło mi się słabo, duszno, więc nie chodziłam – teraz nie dzieje mi się nic… ) I co? Nie wiem, czy to siła podświadomości, sugestii, wiary. W każdym razie zmieniłam tryb życia, zmieniłam tryb dnia, przeszłam na zioła i sama jestem zaskoczona efektami.

Dzień zaczynam od herbaty z melisy. ( Wcześniej piłam kawę, która powodowała u mnie kołatania serca – więc odstawiłam ją ). Do południa, o ile mam czas – herbata z pokrzywy. Rano biorę jedną tabletkę magnezu z witaminą B6. Jem normalne śniadanie ( wcześniej tylko kawa, fajka ). W południe normalny obiad, wieczorem, po kolacji, herbata z melisy, a przed spaniem relaksacje i muzyka relaksująca. Cały czas pracuję z swoją podświadomością, zgodnie z rozwojem duchowym. Od sierpnia niezmordowanie afirmuję. Ustawiłam sobie polecenie przysyłania afirmacji na maila co 2 godziny ( na tym portalu można sobie wybrać afirmacje, dostosować je do własnych potrzeb) i staram się je odczytywać ze zrozumieniem, w miarę regularnie.

Powiem tak: nie wiem jak, nie wiem skąd, ale jak na razie pozbyłam się już lęku przed wychodzeniem z domu na dalsze odległości. Latam, załatwiam sprawy, jeżdżę tramwajem, autobusem, chodzę na długie spacery z psami i pierwszy raz od dłuższego czasu czuję, że to super iść tak na spacer, cieszyć się widokami po drodze, mijać ludzi. Pierwszy raz od długiego czasu, czuję się szczęśliwa, idąc na spacer, chodząc sama po mieście, robiąc sama zakupy. Nie czuję lęku, nie zdarza mi się żaden atak paniki. Kiedy się czegoś wystraszę, proszę w myślach Maryję o pomoc i nie wiem skąd, ale od razu spływa na mnie jakieś takie ukojenie. Dosłownie, jakbym czuła obecność kogoś, kto mnie otacza takimi ramionami i zabiera lęk. Dziwne, jak dla mnie, bo nigdy nie byłam przesadnie wierząca, ani tym bardziej praktykująca. Żeby było śmieszniej – ten różaniec tak wciągnął dzieci, mnie, nawet mojego tatę, że zasuwamy codziennie na 17.15 do Kościoła. Tata mówi, że nie wie dlaczego, ale po Mszy czuje się jakoś inaczej, lepiej i co najdziwniejsze, to samo mówią nasi znajomi, których spotykamy po Mszy.

Ale się rozpisałam. Mam nadzieję, że te zmiany w moim życiu odnośnie leczenia nerwicy, to już na zawsze pozostaną.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja tam do tej pory za bardzo wierząca nie byłam. Myślę, że to jest tak, jak mówi mój terapeuta, że zaczynam inaczej mysleć, zmieniać sposób myślenia. Teraz już nie myslę: oj, pójdę ulicą i będę miała atak... Tylko: pójde ulicą, poogladam sobie wystawy, nic się nie będzie działo, a nawet jak coś zacznie, to przecież zaraz mi to minie. I nic się strasznego , ani złego nie stanie. :)

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 8:15 am ]

Jak się wali, to się wali wszystko. Zaczęło się już wczoraj wieczorem, a dzisiaj rano już totalna porażka. Zaszwankowało zdrowie i to porządnie. Leżę w łóżku i zdycham, nie mam koło siebie nikogo, kto mógłby mi pomóc, kto by tu przyszedł, pomógł, wsparł na duchu, powiedział, że będzie dobrze. Nie mogę wziąć leków, bo zaczyna się atak paniki, a nie chcę ich wywoływać, żeby z kolei nie brać znów leków uspokajających. Jako, że nie można już dłużej zwlekać, jutro mam konsultację z chirurgiem i anestezjologiem, bo nie wiadomo, czy w ogóle ktoś się tego podejmie, z powodu mojej nerwicy lękowej ( w trakcie leczenia). Nie wiem co mi powiedzą, czy w ogóle zrobią mi zabieg , a jeśli go zrobią, czy będą umieli mnie z narkozy wybudzić. Kurde, jakie to życie jest powalone i porąbane…

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×