Skocz do zawartości
Nerwica.com

Witam się więc...


Rosa26

Rekomendowane odpowiedzi

Witam użytkowników.

 

Postanowiłam się zarejestrować bo potrzebuję pogadać. Nie mam sił pisać szczegółów na razie ale w skrócie... jestem DDA, mam też różnego rodzaju lęki... największy jest przed ludźmi... przed pracą. W jednej idzie mi lepiej, w drugiej gorzej ale często ją zmieniam... Albo z lęku, że nie podołam, że wymagania są większe niż moje umiejętności, albo "na wszelki wypadek" za nim zawiodę pracodawcę.

Jestem w terapii od kilku lat i są nawet efekty ale ten temat idzie mi bardzo ciężko... mam za sobą takie doświadczenia, o których nikomu nigdy nie powiedziałam ani nawet nie potrafię napisać bo uczucie upokorzenia jest nie do zniesienia :cry:

Wiem, ze muszę to omówić, inaczej nigdy moje życie się nie zmieni. Biorę też leki od dwóch lat, na które w sumie dobrze zareagowałam.

Walczyłam bardzo o swoje kwalifikacje... kosztowało mnie to sporo wysiłku, stresów nerwów... pewnie sami to wiecie...

A teraz... miałam zacząć świetną pracę. Do tego taką, która dałaby mi perspektywy na przyszłość. W dobrej firmie, co jest teraz rzadkością. W firmie, która dobrze tratuje pracownika. Przyjęto mnie pierwszego dnia organizacyjnego bardzo dobrze. A ja... pierwszego dnia pracy nie poszłam :cry: Przestraszyłam się, sparaliżował mnie strach. Nie chciałam się skompromitować i ośmieszyć... sama nie wiem czemu niby...

Miałam mieć 3 miesiące wdrożenia, szkoleń... czyli na luziku a ja po prostu nie poszłam... jestem na siebie wściekła a jednocześnie bezradna i przerażona.

Uczę się zaocznie więc niby nie miałby to być mój docelowy zawód ale może mogłaby to być praca bardzo dobra, nie w zawodzie ale na długie lata... Mam do odbycia jeszcze praktyki ze szkoły. To mnie mniej przeraża i pewne jakoś pójdzie...

Nie wiem co tu się stało. Czy brak przekonania do własnych umiejętności... czy lęk przed ludźmi a pewnie i wszystko razem :(

 

Jutro idę na kolejną rozmowę... muszę szybko iść do pracy. Mam przecież zobowiązania... Inne sfery mojego zycia się też pokomplikowały - uczuciowa całkiem. Ale jeszcze gorsze jest to, że nie mam nikogo z kim mogłabym porozmawiać. Nikogo, dosłownie :( I boję się samotności, która mnie teraz czeka po, w pewnym sensie, zawieszonym związku...

 

Nie wiem czego się spodziewam.pisząc... może chcę po prostu zrobić jakikolwiek krok, kolejny, by sobie pomóc... :cry::cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale jak... jak to jest możliwe, że głos rozsądku zaginął po prostu?? Tyle nad tym pracuję i to jest wbrew wszelkiej logice. Jak głęboko i jakiego kalibru musi być problem... poza tym z czego zdaję sobie sprawę,że muszę to poruszyć...

Nie stało się NIC co dałoby mi obiektywne i realne powody, żeby odpuścić... a czułam się jak sparaliżowana :( . Czuję się jak leń, jakbym migała się od roboty...

Mam wrażenie, że tylko ja jedyna na tej planecie mam taki kłopot... koszmar jakiś :-|

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rosa26, nie zapanowałaś nad emocjami. Zresztą to jest ogólnie trudne by coś takiego robić i łamać swoje schematy. Masz jeszcze tę pracę? jakie Bierzesz leki?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Biorę Efevelon 150.

Poszłam tym cholernym schematem, wiem... Dokładnie jak mówi terapeutka, na pewnym etapie tego nie da się zatrzymać, jeśli się tego schematu po prostu nie obali...

Nie mam szans już na tą pracę. A i mnie i im zależało na współpracy... :? Wiem, czasu nie cofnę... Wiele miałam sytuacji podobnych bo schemat ten jest u mnie silny. W poprzedniej pracy zrobiłam parę kroków do przodu... ale nie na tyle, żeby nad tym zapanować. Ale to boleśnie odczułam... Nie łatwo znaleźć dobrego pracodawcę, uczciwego przede wszystkim... Mam złość, pomieszaną z bezradnością, z samotnością i to cholerne poczucie porażki :x

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Teraz już nic z tym nie robisz, możesz tylko wnioski wyciągnąć. Chociaż pewnie w w podobnej sytuacji zachowasz się tak samo. Jedyne co to ostro nad sobą pracować i mieć świadomość tego co robisz. Każdego kroku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gdyby to było tak proste jak się o tym mówi w terminologii. Gdyby "ekspozycja na stres" była tą ekspozycją a nie poczuciem, że wchodzi się do jaskini lwa, że za chwilę będzie trzeba odeprzeć atak na siebie...

Gdyby "strefa komfortu" była właśnie taką strefą a nie jedynym bezpiecznym miejscem na ziemi, za które jak tylko wystawi się nos, ryzykuje się całe swoje być albo nie być.

 

Wiem, że ludzie mają większe problemy, że są ludzie cierpiący bardziej. Staram się nie wyolbrzymiać swoich kłopotów do większych niż są ale to wszystko co się dzieje, w pewnych chwilach jak widać dosłownie samo, rujnuje mi zycie. Nie mogę stworzyć poczucia bezpieczeństwa finansowego i wykaraskać się z problemów...

 

Staram się i nie poddaję. Bez leków pewnie byłoby o wiele gorzej... W końcu nikt za mnie z tego nie wyjdzie. Ale czasem już nie mogę... Może gdyby była obok mnie osoba, z którą mogłabym porozmawiać... szczerze zyczliwa. Nie taka, po której nie wiadomo czego się spodziewać, do której nie ma się zaufania, poszłabym i jakos przebolała... Samemu jest trudno... Zastanawiam się czy każdy jest koniec końców sam, jak wszyscy porozchodzą się do domów, i czy wszystkie kontakty są takie powierzchowne a przyjaźnie to tak na prawdę tylko bliżsi znajomi?

Ostatnio przechodze jakieś idiotyczne rozterki... ale... fakt, faktem chyba istotne...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rosa26,

Najważniejsze,że się starasz i się nie poddajesz.Nie jesteś jedyna z takim problemem i nie jesteś

sama.Wielu ludzi zmaga się z podobnymi trudnościami.Ważne,żebyś nie ulegała teraz zniechęceniu

i nie traktowała tego,jak porażki..

Przyjdzie jeszcze lepszy czas dla Ciebie i wtedy po tych przejściowych trudnościach będzie Ci

łatwiej osiągać swoje cele.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też sobie to powtarzam, że przecież robię co mogę... bo w zasadzie co mi pozostaje :bezradny:

 

Najważniejsze to osiąść gdzieś na dłużej... Dziś może się uda znwów być człowiekiem pracującym :?

Moja praca jest ciekawa i mnie interesuje bardzo... ale może ja za dużo od siebie wymagam. Jestem dla siebie zbyt krytyczna i zakładam, że inni też tak mnie postrzegają...Ale syf to wszystko... powodów tych zachowań jest cała masa... tych shcematów.

 

Rosa26,

Nie jesteś jedyna z takim problemem i nie jesteś

sama.Wielu ludzi zmaga się z podobnymi trudnościami.

 

Tylko coś ich nie widać w realu ;) Może jak byśmy się ujawnili to byłoby nam łatwiej ;) Ale zasady zdobywania zatrudnienia i utrzymania go nestety na to nie pozwalają :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×