Skocz do zawartości
Nerwica.com

Codzienne poranne lzy


samfisher

Rekomendowane odpowiedzi

Wstajac codziennie rano leca mi lzy, z niemocy, niecheci, ze strachu, z bezsensu...

W ostatnim okresie zycia duzo sie zmienialo. Pracowalem ciezko zeby dojsc do malych, podstawowych rzeczy, wyjazd za granice na stale (wczesniej wyjezdzalem tylko zeby dorobic, ostatnim razem zeby zarobic juz na wyjazd na stale), glownie stabilizacja finansowana. W pewnym momencie gdy juz to mialem, to bylo nietrwale, okazalo sie ze nie tego oczekuje w zyciu. Chcialem to zmienic, wrocily pomysly typu powrot do kraju, dobra praca, ambicje, nauka, kobieta.

Po kilku miesiacach w kraju, bylo coraz gorzej, ze wzgledu na brak tej stabilizacji finansowej, zmniejszajace sie oszczednosci, dobrej pracy, przez to ambicje legly w gruzach, slabo szlo z nauka, treningami bo nie bylo czasu i nastepnie stracilem kobiete, ktora na prawde kochalem (byla to jedyna dziewczyna ktora tak na mnie dzialala, wrocilismy do siebie po 2 latach, a rozstalismy sie przez klotnie), takze po klotni jeden dzien przed wyjazdem gdy zdecydowalem sie na powrot za granice na okres kilku miesiecy zeby nas ustabilizowac bo po utracie wszystkich pieniedzy (ona miala zostac, zostac w swojej pracy, kontynulowac nauke, jej praca nie byla stabilna a nauka zalezala od niej i przez nia nie miala takze czasu, wiec moglo sie posypac juz - nie mam z nia kontaktu), mialem tylko dlugi (mozna myslec ze nie byla duzo warta, bo powinna byc ze mna do konca, ale to jest jedna z Porazek bo m.in przez nia zdecydowalem sie na tak szybki powrot). Po powrocie za granice, nie wytrzymalem i po 2 tygodniach kupilem bilet na samolot powrotny do polski za 2 tygodnie (chcialem wrocic do siebie do miasta, zblizal sie okres swiat, nie chcialem zostac sam - nie dawalem sobie rady psychicznie, ale zdecydowalem sie takze pojechac do niej nie mowiac jej o tym i zobaczyc jej reakcje, ze spotkania wyszlo ze niema juz czego naprawiac).

Ja wrocilem do siebie do miasta, po pewnym czasie chcialem sie przeprowadzic do Warszawy, gdy juz tam bylem zrezygnowalem zaczalem myslec o zagranicy bo doszedlem do wniosku ze stabilizacja w kraju jest niemozliwa (tym bardziej splacenie dlugow) (wszystko wydarzylo sie w weekend, gdy mieszkalem u znajomego).

Na dzien dzisiejszy wyjechalem za granice, ale tym razem musze sam szukac pracy, czekac, tracic pieniadze i jestem w sytuacji do ktorej nigdy nie chcialem dopuscic.

 

Mialem juz wszystko czego chcialem. Wygladalo to lepiej niz u ludzi do okola, a teraz mam przed oczami to ze moje zycie moze wygladac tylko tak samo jak u ludzi do okola. Nie chce zdecydowanie takiego zycia. Nie chce uczestniczyc juz w tym syfie, klamstwie, pazernosci i walczyc o przetrwanie i cieszyc sie z zakupu nowej rzeczy - chwalic sie tym, w ogole mi satysfakcji. Kiedys potrafilem sobie z tym radzic, nie walczylem z tym, omijalem, takze mam przeswiadczenie ze ludzi cieszy moja porazka, wczesniej ogole mnie to nie obchodzilo, raczej mnie to cieszylo ze moge im udowodnic ze mi sie uda (zbieralem sobie tym kupe ludzi ktorzy mi zawsze byli sklonni pomoc).

 

Po tym ciezkim okresie jakby cale sily i zwartosc do walki z przed pobytu w kraju opadla mi. Nie chce juz walczyc, nie chce juz sie buntowac, nie chce w sumie niczego. Chcialbym jedynie sie ustabilizowac zeby inni (rodzina - cale zycie staralem sie finansowo gdy skonczylem te 18 lat nie opierac na nich, a teraz musze i to jest jedna z wielkich porazek dla mnie) nie miala przeze mnie wiecej problemow. Jestem bardzo samotna osoba na dzien dzisiejszy, ale zarazem bardzo otwarta, moja otwartosc opiera sie na tym ze jestem nieszczesliwy i szukam kontaktu z ludzmi (choc nawet nie wiem juz o czym moge gadac jak wszystko mnie doluje) po to zeby nie zwariowac.

 

Reasumujac, jak pogodzic sie z porazka? Jak nabrac wiecej checi, sensu zycia? Jak przestac sie wszystkim przejmowac? Jak zaczac cieszyc sie z malych rzeczy? - Zawsze dawalo mi jedynie satysfakcje jak dochodzlem do czegos sam, bez pomocy nikogo, jest to nie mozliwe bo nic nie jest zalezne ode mnie i nie mam zadnej stabilizacji. Jak sie z tym pogodzic?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wlasnie o to chodzi, ze mam duzo doswiadczenia przez to, caly czas dzialam zeby bylo lepiej, bo nie mam wyboru, innym wyborem bylo by zgnic. Juz tak rok, rok niepewnosci, codziennie, dzien w dzien, szczescie przeplatane z nieszczesciem, hustawki nastrojow, lzy, euforia.

 

Chcialbym odnalezc ten sens zycia, ktory mialem przed powrotem, odzyskac starego pewnego siebie, zdeterminowanego, idacego dobra droga. Staram sie odzyskac stabilizacje finansowa ktora pozwoli mi ruszyc do przodu, byc moze to jest tego powodem, ale ja bede chcial wiecej, wiecej i wiecej... Boje sie samego siebie. Nie bede ukrywal ze gdyby nie ta druga osoba, nie mialbym takich problemow w zyciu i ze soba, bo bym machnal reka, jak robilem to zawsze, ale duzo mialem w planach, duzo poswiecilem i laczac to ze soba - boom.

 

Widac nawet po moich wyczerpujacych wypowiedziach ze po prostu, jest to gleboko.

 

-- 27 mar 2015, 20:11 --

 

up

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×