Skocz do zawartości
Nerwica.com

Depresja w związku.


Komoda2000

Rekomendowane odpowiedzi

Od ponad 7 miesięcy jestem w związku z chłopakiem. Mimo problemów z mojej strony często spotykam się z sugestią i otwartym stwierdzeniu o wspólnej przyszłości. A pisząc "moje problemy" miałam na myśli moje co jakiś czas pojawiające się obawy, wątpliwości, czy zazdrość. Na początku związku pojawiły się wątpliwości co do tego, czy na pewno tego chcę. Na szczęście minęło. Po miesiącu.

Drugim problemem było to, że ni stąd, ni zowąd pojawiły się obawy, a właściwie uczucie zagrożenia związanego z innymi dziewczynami, które - moim zdaniem - są lepsze i w wyglądzie, i w charakterze. Potem pojawiła się zazdrość i nie o to "że każda laska się do niego dobiera", tylko o to, że jemu z koleżankami się dobrze rozmawia, a ze mną już mniej. Zanim zaczęłam się zwierzać rozmawialiśmy tak, jak on z nimi. Oczywiście kiedy to minęło było już lepiej. Teraz z kolei jest taki problem, że moje myśli podpowiadają mi, że się nie nadaję jako "kobieta do wspólnego życia", że przez to jestem dla niego zła i nawet zaczynają pojawiać się myśli o tym, żeby dać mu spokój i powiedzieć mu, żeby znalazł sobie kogoś lepszego. To również, raz jest, raz tego nie ma (często mi pokazuję, że tylko ja się liczę, ale te myśli i tak przychodzą).

Już mu tyle razy o tym mówiłam, że przestałam, ponieważ wiem, jakie to jest męczące - mnie też gderaniem w kółko o tym męczy. Staram się to pokonać, ale jest coś co mi na to nie pozwala. Kiedy próbuję sobie powiedzieć, że "przecież mogę przestać się użalać i być lepszą wersją mnie" to napotykam coś w rodzaju blokady. Męczy mnie to już i chcę, żeby było tak, jak na początku. Czyli po wątpliwościach. Tylko nie wiem, jak się do tego zabrać.

Dodam, że cierpię na depresją (która często nawraca) i psychozę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niestety moja depresja wpłynęła negatywnie na mój związek i się rozpadł. Chociaż nie ona była przyczyną. Raczej tutaj pojawiają się 2 pytania na które musisz sobie sama odpowiedzieć

1) Czy jest to chłopak z którym przyszłość da Ci szczęście

2) Czy jest w stanie żyć z twoją chorobą i być szczęśliwym obok Ciebie

 

Ja niestety (niestety bo tej osoby nie mam już obok) miałem taką, która mimo mojej choroby cieszyła się byciem ze mną przez 2 lata a i wiązałem poważnie naszą przyszłość. Blokada wewnętrzna zawsze mi towarzyszyła - ale dobrą radą jest to czy musiałem czy chciałem ją przeskoczyć - robiłem małe kroki przez ten czas. W rezultacie wyszedł naprawdę jeden spory, ale to dlatego, że chciałem i mogłem robić to swoim tempem - nie narzucałem go sobie, nie miałem też odgórnej presji (poza "Idź do tego lekarza").

 

Inną sprawą dla mnie jest to, że 7 miesięcy to okres jeszcze taki wstępny i dość często się mówi o przyszłości razem, ale dość często własnie między 6 a 9 miesiącem związku pojawia się pierwszy kryzys. Drugi po około 2 latach - więc takie rozmowy (ja osobiście) brałbym na poważnie dopiero po roku bycia z kimś.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję bardzo za odpowiedź. :) I bardzo mi przykro z powodu Twojej straty.

Powiem tak, jestem tego pewna, że jest to osoba, z którą chcę spędzić resztę życia. Pierwszy raz, mimo moich problemów, czuję poprawę - częściej się uśmiecham, żartuję, otwarłam się na ludzi, a nawet, co prawda mizernie mi to idzie, w jakimś tam tempie zaczynam się sobie podobać. Dodam, że mój czas "szczęśliwego człowieka" skończył się wraz z rozpoczęciem przedszkola i od tamtego czasu smęciłam na każdym kroku. No, do momentu jak zaczęliśmy rozmowę. Wtedy to po paru minutach gry w "pytania"... może to zabrzmieć śmiesznie, ale poczułam coś w rodzaju impulsu i od razu wiedziałam, że to właśnie on. Od czasu kiedy z nim jestem zdarzyły się momenty (dwa razy), w których przez kilka sekund odczułam ogromne szczęście. To było po jakichś 4 miesiącach związku. Ostatnio nawet chodziłam szczęśliwa od rana do wieczora, co już jest sukcesem. Zważywszy na to, że przez paręnaście lat chodziłam smutna. Chcę też pokonać tą barierę i przestać skupiać się na swoich myślach bo wiem, że są niedorzeczne i biorą się praktycznie znikąd. Tylko nie za bardzo wiem, jak się do tego zabrać. Często samo jedno jego czułe słówko sprawia, że wszystko mija na następny dzień i tak się utrzymuje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Więc dużo zależy od tej drugiej osoby. Jeśli jest w stanie zwolnić i robić te kroki z tobą to jesteś na bardzo dobrej drodze. Trzeba też pamiętać o tym, że w związkach są górki i dołki i nimi się nie przejmować a traktować jak spoiwo. A z akceptacją siebie też zdążysz - wymaga to sporo wysiłku (przynajmniej w moim wypadku) - polecam stanąć przed lustrem i sobie powtarzać, że się jest lepszym niż wczoraj (Komicznie brzmi, pewnie komicznie wygląda - ale 30 sekund przed wyjściem do pracy poprawia mi samoocenę na wyjście do pracy dopóki ktoś go nie zgasi).

 

Proszę tylko żebyś moje rady brała też z przymrużeniem oka - mówię z własnego doświadczenia, a każdy jest inny i inaczej odczuwa i czuje się z różnymi sposobami działania na dołka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Komoda2000, masz za niskie poczucie własnej wartości, coś z tym powinnaś zrobić. Jeśli jesteś z Warszawy mogę dać namiar na dobrą terapeutkę.

Współczuję, też mam skłonność do takiego zamartwiania się. Ono oczywiście nic nie wnosi. Te Twoje myśli są depresyjno- nerwicowe, nie warto się nimi kierować w podejmowaniu decyzji.

Jeśli Twój chłopak jest z Tobą, to znaczy, że uważa, że jesteś kobietą dla niego (a nie koleżanki). A jeśli nie jesteście dla siebie, to związek sam się prędzej czy później rozpadnie i jeszcze się zdążysz zmartwić. Ale z tego co piszesz to jest ok, tylko Ty nie wierzysz w siebie.

Dobry związek powoduje rozwój i daje motywację do bycia zdrowym, więc sprzyja wychodzeniu z depresji.

Moim zdaniem lepiej nie narzekać ciągle chłopakowi, że boisz się, że się nie nadajesz do wspólnego życia. To znaczy nie narzekać na tyle, na ile się da, bo czasem się nie daje rady i trudno. Może na przykład mów mu co dziesiąty raz :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj, nie wiedząc czemu, przy okazji mycia rąk spojrzałam w lustro, przyjrzałam się sobie i w mojej głowie pojawiła się myśl "ej, z moją gębą jednak nie jest aż tak źle jak przypuszczałam". POJAWIŁA SIĘ bo sama się nad tym nie zastanawiałam, to po prostu samo przyszło :D (to już jest sukces. Wcześniej nie mogłam na siebie spojrzeć)

A co do męczenia mojego chłopaka - staram się tego nie robić, bo rozumiem, że dla niego może to być nowa sytuacja, a ja nie powinnam zachowywać się egoistycznie w stosunku do niego :oops: tu mam na myśli wymaganie odrobiny zrozumienia, bo przecież nie mogę swoich myśli depresyjno-nerwicowych usprawiedliwiać chorobą. Za każdym razem... Tajimamori, dziękuję za rady i samo poświęcenie uwagi ;)

refren, za kilka dni mam ferie i załatwiłam sobie numer do psychologa, którego polubiłam już na pierwszej wizycie (nie chodziłam, bo godzinowo się nie zgadzało, a ze szkolnym też był problem bo pasowałoby mi tylko w poniedziałek, a wtedy też nie zawsze mam wolne, więc...), także tylko życzyć mi szczęścia :smile: a jutro mam kolejną wizytę u psychiatry i mam zamiar wspomnieć o moich ostatnich objawach

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×