Skocz do zawartości
Nerwica.com

Związek ze starszą od siebie kobietą


Gość Nicholas1981

Rekomendowane odpowiedzi

Candy, chciałem żyć normalnie. To wszyscy wokół mi powtarzają, że jestem do niczego. W pracy też mnie traktują jak zadżumionego, chociaż nie mają powodu, bo nic nie zrobiłem. Staram się pracować dobrze, ale... zresztą nieważne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To wszyscy wokół mi powtarzają, że jestem do niczego

A Ty jak myslisz? Wierzysz im? Tez przez wiele lat slyszalam ze jestem do niczego ale od dawna juz w to nie wierze :) Dobrze sobie radze na wszystkich plaszczyznach..czasami upadam, czasami popelniam bledy ale przeciez to ludzkie i wolno mi :D wazne ze sie na nich ucze czego juz nie robic i pracuje nad soba

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tosia, czyli jednak uważasz, że nie nadaję się do związku, tak? Jestem do niczego? I nikt mnie już nie będzie kochać?

Chodzilo mi o sytuacje gdzie jest kilkanascie lat roznicy miedzy przyjaciolmi i jedna ze stron usiluje zmienic/zblizyc relacje.

Mi sie taki myk nie udal i wszystko sie rozwalilo

Calkiem

Edytowane przez tosia_j

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Candy, aktualnie nie wierzę i nie słucham :silence: w końcu nie jest ze mną chyba tak źle - jestem przystojnym facetem, chyba niegłupim (obroniłem doktorat niedawno), odbiję się od dna. I zdobędę jej serce. Jestem pewien... Powoli. Umówiłem się na jutro. U niej w domu :-D, więc może...

 

-- 27 lip 2014, 19:23 --

 

Tosia, proszę... nie psuj mi marzeń

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nicholas jak mowisz dziewczynie na temat podsłuchiwania, kosmitow itd to wyrazny sygnał ze trzeba brac leki. Nie zwalaj wszystkiego na swoja chorobe, bo jak bedziesz sie leczyl to stany sie powinny troche ustabilizowac...jak chcesz powaznie pochodzic do zwiazku to czas uporzadkowac swoje sprawy. A z powodu rozstania nie warto sie zabijac...tego kwiatu pól swiatu nie ta to inna -ja przeszłam z powodu zerwania (mimo ze ja zerwałam) depresje i nie było warto.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tosia, pytałem. Ale troszkę to jest tak, że chciałem potwierdzić moje pragnienia. Pewnie masz rację, że nic z tego nie będzie. I wszystko zepsuję. Jak to ja...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Agusia, kosmici - to było dość dawno. Potem byłem w szpitalu, no więc podobno mnie leczyli. Teraz od jakiegoś czasu jest spokój i nie widuję kosmitów. Tylko ludzie mi czasem o tym boleśnie przypominają

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nicholas1981, przeczytaj ksiazke Mezczyzni sa z Marsa a kobiety z Wenus, to wyjdzie ze wszyscy jestesmy kosmitami :mrgreen: To jak jest ok, to moze pomysl o jakiejs psychoterapii, natomiast wiecej wiary w siebie :) :great:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tosia, pytałem. Ale troszkę to jest tak, że chciałem potwierdzić moje pragnienia. Pewnie masz rację, że nic z tego nie będzie. I wszystko zepsuję. Jak to ja...

Nie pisalam nic o tobie, tylko ze moje niefortunne wyznanie popsulo mi przyjazn! :nono:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Candy14, mi tez to pasuje do schizy, ale moj byly mial schizofrenie kosmitow nie widział, ale za to miał inne objawy...niemniej akurat jego schiza to byl najmniejszy problem :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Candy, ja tak miałem w najgorszej fazie manii. W szpitalu pierwotnie mi zdiagnozowali psychozę schizoafektywną. To znaczy nie widziałem naocznie tych kosmitów, tylko myślałem, że mnie podsłuchują i chcą krzywdę zrobić. Kolejne ataki nie były takie psychotyczne, po prostu byłem pobudzony, miałem ochotę na seks i wydawałem sporo kasy na swoje zachcianki wszelkiego rodzaju. Narobiłem trochę długów, rodzice się wkurzyli i w ogóle zrobiło się tak beznadziejnie, że wpadłem w depresję jak rów mariański

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Agusia no ona tez nie wiziala kosmitow ale wszczepil jej pod skore chip. Widywala i slyszala Boga i miala bezposredni kontakt z niebem i rozne inne objawy

 

-- 27 lip 2014, 19:54 --

 

Kolejne ataki nie były takie psychotyczne, po prostu byłem pobudzony, miałem ochotę na seks i wydawałem sporo kasy na swoje zachcianki wszelkiego rodzaju. Narobiłem trochę długów, rodzice się wkurzyli i w ogóle zrobiło się tak beznadziejnie, że wpadłem w depresję jak rów mariański

No czyli norma w chadzie :bezradny:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem jak jej powiedzieć... Jak przejść z Frienzone do nieco innej strefy, żeby w razie czego nie spalić za sobą mostu

 

-- 27 lip 2014, 21:17 --

 

Mam smutne oczy - mówisz - i smutne piszę wiersze.

Postaram się poprawić, wybacz.

Dlatego właśnie śpiewam dla ciebie tę piosenkę,

choć czuję się jak w piasku ryba.

 

Zresztą nie musisz kochać mnie, kochana,

zresztą nie musisz kochać go.

Zresztą nie musisz kochać mnie, kochana,

zresztą nie musisz kochać.

 

Odczuwam koniec wieku i czarne miewam wizje.

Ty bawisz się, bo jest karnawał.

Przepraszam, słabo tańczę, lecz chętnie się nauczę,

a jeśli nie, to prosta sprawa :

 

Wcale nie musisz kochać mnie, kochana,

wcale nie musisz kochać go.

Wcale nie musisz kochać mnie, kochana,

wcale nie musisz kochać.

 

Ja wcale się nie boję, bo jestem kawał chłopa

i krew kozacka we mnie płynie.

Ręce mam mokre rosą, a oczy mokre deszczem.

O innej nie wiem nic przyczynie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Candy, aktualnie nie wierzę i nie słucham :silence: w końcu nie jest ze mną chyba tak źle - jestem przystojnym facetem, chyba niegłupim (obroniłem doktorat niedawno), odbiję się od dna. I zdobędę jej serce. Jestem pewien... Powoli. Umówiłem się na jutro. U niej w domu :-D, więc może...

 

-- 27 lip 2014, 19:23 --

 

Tosia, proszę... nie psuj mi marzeń

Zapomniałeś napisać, że jesteś również bardzo skromny ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nicholas1981, Moim zdaniem powinienes dac jej jakis sygnal, ze myslisz o czyms powazniejszym niz przyjazn. Nie chodzi tutaj od razu o wyznawanie milosci ale pokazanie, ze Ci na niej zalezy. Przeciez tak naprawde nie wiesz co czuje ona. Moze mowi ze traktuje Cie jak dziecko i zaznacza, ze jestes od niej mlodszy, bo sama boi sie, ze ja odrzucisz jesli pokaze Ci, ze sama mysli o Tobie inaczej niz o kumplu...Gdyby kazdy mowil wprost to co sadzi o innych, swiat nie bylby taki zagmatwany. Ludzie czesto ukrywaja swoje mysli i uczucia z obawy przed odrzuceniem. Nie tylko ty w teki sposob funkcjonujesz.

Poza tym jesli powiesz jej prawde przestaniesz tkwic w niepewnosci, a taki stan zawieszenie moim zdaniem jest gorszy niz najgorsza prawda.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak naprawdę nie mam za wiele tych "mocnych stron". Generalnie boję się wchodzić w bliższe relacje z ludźmi, bo zwykle dostaję po mordzie. Boję się odrzucenia, bo już mnie to nieraz spotkało. Pewnie większość uważa mnie za niesympatycznego, aroganckiego typa. Ale może tak już lepiej niż gdyby traktowali mnie jak ofiarę losu. Ona ma w sobie coś takiego, że się otworzyłem przed nią. Ufam jej, nie chciałbym tego zniszczyć. Ale potrzebuję też fizycznej bliskości, chyba coraz bardziej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie jestem co prawda kobietą 40+, ale wypowiem się, bo zdarzyło mi się mieć parę razy młodszego partnera (choć nie była to różnica większa niż 9 lat).

 

Spotykałam się z nimi, bo ujęli mnie swoją osobowością, pociągali, dobrze mi się rozmawiało i nie miałam poczucia różnicy wieku, jak to czasem bywa - byli dojrzali, ogarnięci bardziej niż na swój wiek. Czasem ci starsi bywali bardziej niedojrzali. Niewielka różnica wieku dla mnie nie gra bardzo dużej roli pod warunkiem, że nie jesteśmy na kompletnie innych etapach życia, jeśli potrzeby i cele się mocno rozmijają. Dla mnie ważne jest, aby mężczyzna był dojrzały emocjonalnie, empatyczny, odpowiedzialny i... zdrowy psychicznie. Piszę szczerze. (i vice versa - sama z tego powodu, że zdrowa się teraz nie czuję, nie nadaję się obecnie do związku). Nie chciałabym być z kimś, kto ma problemy takiej natury i się nie leczy, nie pracuje nad sobą pod okiem specjalisty, nic z tym nie robi. Bo najzwyczajniej w świecie oznacza to poważne perturbacje w związku. Mam trochę wrażenie, że poza zauroczeniem nią jako kobietą widzisz w niej też jakby swoją opiekunkę - po pierwsze jest starsza (i moim zdaniem to nie jest przypadkowe - podobnie jak moje zauroczenia młodszymi), możesz się wygadać jej o Twojej chorobie, po drugie wygląda to trochę tak, jakbyś chciał leczyć siebie poprzez relację z nią, zakochanie, a to nie ta kolejność moim zdaniem - sam "powinieneś" (nie znoszę tego słowa, ale inne nie przychodzi mi teraz do głowy, sorry) najpierw być względnie stabilny (na tyle, na ile to jest możliwe w przypadku ChAD), aby dać kobiecie oparcie, poczucie bezpieczeństwa, zdrowe partnerstwo. Jak siebie oceniasz w tym zakresie na dziś? Nadajesz się na partnera czy bardziej na przyjaciela? Ja jak myślę o związku, którego z jednej strony pragnę, to zastanawiam się przede wszystkim, co JA mogę drugiej osobie dać i moją odpowiedź znam...

 

Nie zmienia to faktu, że nie jestem tą kobietą i ona może mieć do Ciebie zgoła inne podejście ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nicholas1981, Na tej samej zasadzie dziala zakochiwanie sie w terapeutach bo sa to pierwsze osoby ktore nie odrzucaja, nie oceniaja a akceptuja

Dokładnie. Jak się było w życiu często odrzucanym, także przez najbliższe osoby, to ma się głód miłości i zrozumienia. Trudno wtedy nie idealizować takiej osoby, nie zauroczyć się i nie chcieć przylgnięcia do kogoś, kto nam to wreszcie daje, takie niezwykłe i niespotykane się to się jawi. A zakochanie w wyraźnie starszej kobiecie (nie mówię o różnicy paru lat) to też może być nieświadome pragnienie bycia kochanym przez matkę. Ta kobieta zresztą sama ma takie skojarzenia względem autora postu, mówiąc niby żartobliwie o adoptowaniu go (czyli obsadzaniu w roli dziecka), więc coś jest na rzeczy moim zdaniem. Co nie zmienia faktu, że zapewne są pary, którym taki układ odpowiada i są szczęśliwi:) Każdy z nas coś tam sobie w związku kompensuje..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×