Skocz do zawartości
Nerwica.com

jak sobie radzic w pracy


Linkaaa

Rekomendowane odpowiedzi

hello

 

sluchajcie jak sobie radzicie z objawami w pracy?

 

pytam bo za kilka dni rozpoczynam nowa prace i boje sie strasznie ze nie dam rady

generalnie i stanowisko i firma podoba i sie bardzo. bardzo chcialabym zeby mi sie wkoncu poukładało i z jednej strony ciesze sie bardzo ze mam nowa szanse, ale z drugiej nie ufam kompletnie ze dam rade

o inteligencje wiedze sie nie boje wiem ze to mam

ale

po pierwsze fizycznie czuje sie koszmarnie i dalej nie wiem czy nie jest to powiazane z choroba. nie wazne na jakim tle ale faktem jest ze czuje sie tak zle ze przeszkadza mi to normalnie myslec, czasem mam taka mgle w glowie ze nie wiem co mowie.

mam za to wielka determinacjie zeby utrzymac sie w ryzach bo jak mowie praca swietna, a pozatym i pieniadze i ubezpieczenie trzeba miec

ale mam wraazenie ze nie nadaje sie i ze dam d-py

ostatnia prace zucilam bo wykanczala mnie psychicznie- szefowa byla suka, do tego korpo ideologiia, i nieudany romans. ja nie dawalam tam rady . plakalm przy biurku, a jak zanosilo sie na histerie to szlam do toalety. podkoniec z nikim nie gadalam a ludzie patrzyli na mnie jak na wariatke. w ostatnich miesiacach bylam non stop na zwolnieniach lub u lekarzy.

generalnie ch im w d , ja tez wiekszosci nie lubilam a firma byla na maxa do dupy. pracowalam tam 4 lata a wypalona bylam od 2ch

 

teraz generalnie boje sie ze jestem zbyt chora i zbyt stuknieta ( chociaz moj stan psychiczny jest o wiele lepszy- przynajmniej depka mi jako tak przeszla i mam determinacje wkoncu sobie poukladac zycie)

dlatego pytam si was jak sobie radzicie w pracy z :

- objawami fizjologicznymi

- spadkami humoru

- lękami

 

ja narazie wymyslilam ze:

- bede pozwalac sobie na swirowanie po pracy, czyli jak mnie cos zacznie lapac powiem sobie ze po pracy bedzie czas na to wszystko

- bede robic w cholere notatek , skoro nie jestem tak bystra jak bylam to bede zapisywac wszystko

- nie bede sie przejmowac tym ze czuje sie zle fizycznie

- oczywiscie zadnego alkoholu ani romansow ;)

 

wyglada prosto ale boje sie ze nie wyjdzie. ze jak bede cisnac to jeszcze bardziej szybciej pekne

jak to u was wyglada? przeciez napewno da sie jakos pracowac

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Linkaaa, ja jestem aktualnie na rencie, ale jak wspominam lata swojej aktywności zawodowej, to naprawdę nie wiem, jak ja sobie radziłam? Chyba dzieci dawały mi siłę... :mhm: , bo jak wspominam napady lęku, wszędzie-w pracy, w autobusie, tramwaju i rączki dzieci, potrzebujące wsparcia, opieki, które musiałam dowieźć do przedszkola, szkoły, to aż robi mi się słabo :shock:

 

-- 29 cze 2014, 00:24 --

 

Ale to już za mną, teraz dzieci często mnie wspierają, otaczają opieką, jak potrzeba. Mimo to nie jest mi lepiej, bo jest mi przykro, że sprawiam Im problemy... :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Linkaaa, u mnie będzie w środe miesiąc w nowej pracy...

Podobnie jak Ty przyszedłem z "kołchozu" do wymarzonej firmy na wymarzone stanowisko. Wszystko było cacy właśnie do pierwszego dnia gdzie wmówiłem sobie że jestem do d*** że nie dam rady i o zgrozo po okresie próbnym (to mnie stresuje najbardziej) wypierniczą na zbity pysk...

Co najgorsze mało rozmawiam z ludźmi choć są bardzo pomocni i życzliwi mimo że to bardzo duża firma z korporacyjnym układem.

 

Jak sobie radzę??

Wydaje mi się że nijak. Lęk przed pracą, przed ośmieszeniem się w pracy, przed niepodołaniem jest u mnie tym głównym lękiem. Reszta to tylko pokłosie...Jak mam dobry dzień w pracy a takich w ciągu tego miesiąca było raptem kilka, to po pracy chciało mi się iść na rower, pochodzić po sklepach, wyskoczyć ze kolegą na bro...Jak zły dzień to zamykam się w swoich czterech ścianach i myśle co będzie jak mnie wyoutują....

Myślę że robienie notatek jest oki. Też robię ich mnóstwo bo przez te nieustanne myślenie ulatuje mi dosłownie wszystko...Już kilka razy uratowało mnie to przed pytaniem od kierownika.. Wydaje mi się też, przynajmniej u mnie że, jakiekolwiek formy integracji są korzystne.. Mi zdecydowanie łatwiej się "otworzyć" gdzieś poza firmą, gdzieś gdzie można zrzucić maske "pracownika"... Nie wiem czy Ty też w pracy przybierasz postawę grzecznego pracownika.

Staraj się znaleźć chociaż jedną osobę która jest najbardziej oki. Zawsze łatwiej we dwoje/dwójke. Lunche mimo iż ich nienawidzę to staram się spędzać razem ze "starymi"... Jeśli jesteśmy dobrzy a tak mi się wydaje bo ludzi niekompetentych bez znajomości nie zatrudnia się to swoje zalety pokażemy tylko najpierw musimy skupić się na pracy a nie na otoczeniu, problemach.. Tak pamiętam było w poprzedniej pracy..tutaj trudno mi o to ale dąże do tego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Linkaaa witam w klubie. Też startuje w nowej pracy, w sumie na bardzo ciekawym stanowisku i dobrze płatnym. Obawiam się że moja psychika gdzieś po drodze się zbuntuje i powie dość, gdyż wiedzą tak samo jak i Ty się zbytnio nie przejmuję. Jak będzie, zobaczymy.. będę sie starał pozwalać sobie na wszystkie negatywne objawy, a po pracy znaleźć czas dla samego siebie. Może jakiś rower czy spacer..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dzieki :)

 

odcinac sie nie mam zamiaru bo izolacja w pracy tez doluje, ale zrezygnuje z imprez na bank. zanim u mnie sie to wszystko zaczelo bylam bardzo zabawowa wiec jak zaczelam chorowac to zaczely chodzic plotki ze na kacu chodze. nie chce czegos takiego.

problem w tym ze ja jestem bardzo somatyczna ( nie wykluczone ze chora bo nie ktore objawy sa zbyt hard corowe zeby je na nerwice zwalic) i sie boje jak sie bede czula. a raczej pogodzilam sie z tym ze bede sie czula zle i nic z tym nie poradze. rzecz wtym ze czasem nie mam sily mowic ani chodzic ani myslec i wzrok mi sie rozmywa, nie wiem na jak dlugo bede w stanie zacisnac zeby. ale wroacam tez do lekarzy, gdzies musi byc lekarstwo...

 

ale tak, moj stan psychiczny jest owiele lepszy niz kilka miesiecy temu, mysle ze pomalu z tego wychodze. to co mi pomoglo znosic moje lęki bylo odkrycie ze moje czarne mysli nie przychodza z zewnatrz a z glupiej nerwicy i w rzeczywistosci swiat na okolo jest o wiele bardziej przychylniejszy i bezpieczniejszy niz mi sie to moze wydawac. luzuje mnie takie myslenie :) tym sie mam zamiar kierowac w pracy :)

 

zobaczymy jak to pojdzie jak znajde jakies ciekawe metody na siebie to dam znac :)

wspierajmy sie , przeciez glupia nerwica nie musi nam niszczyc planow :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja może nie jestem zbyt doświadczona jeśli chodzi o pracę, bo miałam ich niewiele. Od dziś zaczynam staż w Westinie i tu moja choroba sie odezwała z podwójnym nasileniem. Od miesięcy chciałam staż bo sądziłam, że pójdę do Sheratona, gdzie byłam i było wspaniale. Do tego mam być na kuchni, której nienawidzę a w Sheratonie dogadałam się ostatnio, żeby nie być na kuchni - walczyłam o to jak wariatka. I teraz nasuwają mi się tysiące pytań, przez które, jak widać nie mogę spać: czy mnie wszyscy znienawidzą? czy będę tą samą niezdarną jełopką, na którą wychodzę? czy będę wyglądać idiotycznie w chodakach na kuchni? czy stracą przeze mnie klienta? czy nie będę się umiała obronić przed wrednymi ludźmi? Boję się strasznie i myślę o rezygnacji, ale potrzebuję pieniędzy i jestem rozdarta... Do tego jak mnie za pierwszym razem ta cholerna nieśmiałość napadnie - to już koniec, cały miesiąc taki będzie i z nikim się nie dogadam. Myślę, czy nie pogadać z jakimś personalnym, żeby nie być na kuchni, ale wątpię, że się zgodzą, bo mam straszne z tego wspomnienia i ogólnie nie lubię tego całego stania i gotowania, wolę śmigać po sali bankietowej. Jestem tak załamana tą "nową" sytuacją, że aż kilka razy doszło do płaczu, wszystko się we mnie buzuje. Do tego muszę jeździć na gapę, bo moja "kochana" babcia nie dała mi na bilet a książeczka sanepidowska też niepodpisana bo nie mam pieniędzy. Czy nie zrezygnować i iść do innej pracy i zostawić tam chłopaka samego, czy iść tam i cierpieć. No coż, trzymajcie kciuki, oby szybko ten staż się skończył jakby coś...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hej

 

przetrwalam :) nawet udalo mi sie dobrze zaprogramowac, choc wczoraj ryczlam jak bobr , a caly dzien czulam sie tak zle ze myslalam ze mi glowe rozsadzi lub ze zemdleje

 

crystal

 

dwie rzeczy: pamietaj dlaczego tam idziesz i daj sobie czas- nie wymagaj od siebie za wiele

tzn

co jest twoja motywacja? pieniadze, prawda? wiec nie przejmuj sie co inni o tobie pomysla to nie oni ci placa, nie musisz byc krolowa popularnosci - to praca nie szkola. zachowaj tyle dystansu ile potrzebujesz, niechce ci sie gadac to nie gadaj. jak ktos ma z tym problem to ch. mu w d!! i kazdy nosi chodaki w kuchni wiec nie bedziesz sie wyrozniac

druga rzecz - nie wymagaj od siebie zeby znac wszystko i potrafic wszystko na poczatku- nauka zajmuje czas

kiedy juz tam bedziesz to staraj sie skupic na tym co robisz na malych rzeczach , a nie myslec o caloksztalcie. lepiej robic wolniej ale dokladniej.

kiedy masz mozliwosc- zrob sobie przerwe, zawies sie , napij czegos ( lepiej nie alkoholowego :) ) i nie mysl

a popracy wbijaj w wszystko :)

a najwazniejsze- co sie najgorszego moze stac? wywala cie? przeciez i tak nie lubisz pracowac na kuchni :)!!!

no ale jezeli masz mozliwosc zrobienia czegos co bedzie ci bardziej pasowalo - to czemu nie ??

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej, Linkaaa gratuluję przetrwania ;) Najważniejsze, że masz już to za sobą a być może płacz był drogą do ulgi. Najważniejsze są te pierwsze momenty a potem kwestia przyzwyczajenia, przynajmniej w moim przypadku.

Bardzo ci dziękuję za rady, od razu po samym przeczytaniu zrobiło mi się lżej na serduchu :) Na szczęście nie było tak źle i dogadałam się, aby nie być na kuchni - 19 piętro dla vipów, jak to super brzmi :D Teraz tylko wziąć się za siebie i na pewno będę pamiętała o twoich radach, zresztą nie będzie tak nigdy, że cały świat mnie polubi, sama nie lubię wielu osób a jeśli z kimś się dogadam to tym lepiej, jeśli nie - ich sprawa :) A bede się motywować, choćby i tymi pieniędzmi :D

Życzę powodzenia i trzymam kciuki ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jak tam Linkaaa piątek po pracy? :)

 

b. ciekawy wątek i widzę dużo wspólnych doświadczeń z Tobą - praca w korpo, toksyczna przełożona, regowanie na stres poprzez somatyzacje.

 

zwlaszcza ten ostatni element najbardziej mnie martwi, cały czas jest obecny.

 

co wymyśliłem fajnego to e-papieros :) kto nie palił, to mu powiem, że to tak jakbyś palił sziszę :) różne smaki od mango, truskawka, poprzez ice fresh czy red bull, zajebista sprawa. można również brać z 0 nikotyny, niemniej chodzi o rytuał znalezienia dla siebie chwili na 'poczucie siebie', schodzi sie zapalic jak inni 'na papierosa', element socjalizacyjny zajebisty, a jak sie chce mozna isc palic gdzie indziej samemu, ja oddycham gleboko, pozwalam sobie na dopuszczenie emocji, uslyszenie co sie wlasciwie we mnie dzieje :) bo czesto jestem w takim ferworze walki, ze zupelnie tego nie wiem (czyli zyje w glowie).

 

druga sprawa to szczerosc, ktora pokazuje sile - jezeli sprawaiasz mi bol to chce bys go widzial. w komunikacie ja, bez atakowania. wczesniej to ukrywalem, teraz patrze w oczy osobie, ktora atakuje, niech widzi, co robi. i nie odpowiadam tym samym, czyli nie atakuje - a ty to...., tylko to co robisz sprawia, ze czuje sie.... chce tu przekazac clue, choc moze brzmi to banalnie

 

pomagaja rowniez afirmacje - jestem w porzadku, moje intencje sa dobre, działam szlachetnie itd.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hello

 

chora jak cholera, migdalki zawalone. stare symptomy fizyczne wrocily. i ogolnie jestem zdenerwowana ze az mi sie czasem w glowie kreci

no ale tak, robie wszystko powoli, staram sie skupic ale meczy mnie to faktycznie bo czuje sie strasznie chora. ale staram si nie myslec o tym, tylko o tym co sie w daym momencie dzieje

w tym tygodniu malo robilam bo nikt nie mial czasu mnie trenowac, ale to dobrze zamiast denerwowac sie ze nie dam rady stwierdzilam ze to dobra rzecz na oswojenie sie z miejscem

dobre cwiczenie sobie wymyslilam, kiedy cisnienie uderza mi do glowy to staram sie myslec o...... dupie :) serio :) staram sie siedziec calym ciezarem i pozczuc krzeslo pod soba, poczuc jak to krzeslo mnie podtrzymuje. jakos to odciaga napiecie z ciala.

i choc nawrot mam tak straszny, ze juz myslalam o lekach to nie obwiniam sie o to. jak mowie daje sobie czas, na poczatku bledy popelniac mozna, i zwracam sie z kazdym glupim pytaniem. pozatym po traumie jaka mialam z korpo to nic dziwnego ze teraz mnie flashbacki mecza. minie troche czasu zanim sie zupelnie wyluzuje, wiec nie ma co panikowac ze panikuje. mecze sie ale sie nie poddam :)

dzisaj wpadla mi do glowy pewna mysl- ze bardzo mozliwe ze mi ta praca zycie ratuje. napewno gorzej jest siedziec w domu i myslec o tym wszystkim, zajecie umyslowe napewno jest lepsze niz katowanie sie myslami. do tego daje mi to cel- naprawde chce wyjsc z tego gowna, chce sobie radzic zwlaszcza ze frma jest zaj- sta no i k- wa kot powiedzial ze nie moge miec normlnego zycia?? :)

pozatym jestem mila i uprzejma nie izoluje sie poszlam nawet na lunch z bardzo mila grupka ( w poprzedniej pracy zawsze sama chodzilam).

i choc teraz jest mi zle to staram sie patrzec w przyszlosc.

tylko nie wiem co zrobic z tym cisnieniem w srodku bo czuje jak sie kumuluje. zwlaszcza ze nie chodze palic ( moze raz dziennie) a nalogowcem jestem strasznym ( e papieros sie zepsol.. :( ale naprawie bo jak jeszcze dodam rzucanie fajek to zupelnie odlece)

czuje sie bardzo zle wiec na sport mowy nie ma , macie jakies pomysly? nie wiem darcie gazet na strzepki itp? musze cos rozwalic chyba :)

aaaaa nacpalam sie waleriana rowno dzisiaj - nie najlepszy pomysl

 

A jeszcze wam sie przechwale, mialam maly przelom u psychologa :) 3 sesja , wstydze sie ale zaczelam sie otwierac :) wiec moze jest nadzieja jakas :)

w pewnym momencie wzielam normalny oddech :) jakby mi gdzies sznurek w gorsecie pekl :)

 

-- 04 lip 2014, 22:28 --

 

a pozatym skoro moge strzelac dlugie nudne posty to znaczy ze taka niegramotna nie jestem ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×