Skocz do zawartości
Nerwica.com

Udawanie zdrowego pośród innych


devnull

Rekomendowane odpowiedzi

Do 2010r. jakoś potrafiłem spotykać się z ludźmi w grupie (wspolne piwo itp),

potrafiłem się zdystansować do choroby i jakoś zapomnieć.

Od czasu hospitalizacji w 2010r. zaczęło coś we mnie pękać,

zacząłem dobijać 30tki - aktualnie mam 30 lat, w wyniku hospitalizacji

straciłem pracę, która dawała mi parę % pewności siebie.

Dzisiaj nie spotykam się z ludźmi bo boję się ich reakcji na to

jak ze mną jest, że nie pracuję (bo nie jestem w stanie pracować po 8h,

a jedynie dorabiać na drobnych zleceniach).

W pewnym sensie zadroszczę znajomym tego, że jakoś się ogarnęli,

a ja stałem się outsiderem, jednocześnie się wstydzę i przebywanie

w towarzystwie sprawia mi smutek, bo widzę jak mnie choroba ogranicza,

a oni pną się w górę po drabince kariery. Mam wtedy myśli "PRZEGRAŁEŚ",

przegrałeś wszystko, twoja przyszłość to chodzenie po śmietnikach,

żebranie itd. Jestem już chyba za stary by się żalić, mimo że ludzie

mnie zrozumieją i dadzą odrobinę empatii, to wiem, że to takie już

nie na miejscu, że to wiele nie zmieni, że sam muszę to wszystko

udźwignąć.

 

Dlatego spotykając przypadkowo znajomych, udaję że wszystko

ok, duszę to w sobie, bo nie chcę ich zawieść, a bywali tacy

co kazali "wziąć się w garść" i to było załamujące.

 

Często wpadam w paranoję, że ktoś widzi, że coś ze mną nie tak,

to takie urojenie, perfekcja, by zachować się idealnie np. przed

kasierką w sklepie, by w 100% uznała mnie za normalnego,

mimo że wypadam dobrze, to zawsze po tym pojawia się

taki jakiś wstyd, że jednak się zorientowała, wtedy próbuję

to z siebie wyrzucić idąc i mówiąc sobie pod nosem "idiota, idiota, idiota...".

 

Pachnie to fobicznie, mimo że wiele z fobii dawno wyleczyłem, a one

jednak powracają.

 

Chodzi o to, że mam już dosyć tego udawania, tych urojeń, nie ma ludzi

przed którymi w 100% mogę być sobą, zawsze jest coś do ukrycia,

jakaś masa sekretów, nie chcę wielu rzeczy zdradzać przed innymi

by uniknąć hańby, nie wiem skąd we mnie tak obsesyjny strach przed

odrzuceniem i brakiem zrozumienia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zaqzax-3, mam podobne odczucia jak Ty odnośnie mojego życia, też muszę przed innymi ukrywać b. dużo i wypadam blado prawie przy wszystkich, stąd unikam konfrontacji i spotkań. No ale z drugiej strony kto powiedział że każdy musi robić tzw karierę, brać kredyty na mieszkanie i zakładać rodziny, powinniśmy mieć to w dupie i żyć swoim życiem nie patrząc na innych choć nie jest to łatwe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

masz rację, tkwi we mnie od dziecka jakiś uraz - że jak nie zrobię kariery, to wypadnę poza kastę społeczną,

bez pracy (w której są inni), popadam w samotność, a właśnie wspólna praca daje największą pewność siebie,

jest sama w sobie terapią, teraz jestem freelancerem i komunikuję się z pracodawcami wirtualnie,

ma to swoje zalety, ale i wady.

 

zdarzało mi się wiele razy, na jakiejś imprezie, że ktoś mi przygadał, że jestem frajer i nierob, wiem

że to nie powinno mnie obchodzić, ale jednak boli.

 

w szkole zawsze miałem przez chorobę problemy z koncentracją, mimo że jestem inteligentny i dosyć mądry,

spotkałem się wiele razy z zawiścią i wielką nienawiścią w swoim kierunku.

 

to co mamy to pozorna wolność, bo każdy nas odrzuca, może przez zazdrość, że oni muszą zapieprzać

na swoje rodziny i utrzymanie by zaspokoić wszelkie swoje hobby/potrzeby, i chcą się dowartościować

kosztem osoby niepełnosprawnej/chorej.

 

Wiem z czego to wynika, zdarzało się że trafiałem na nowobogackich, którym wszystkiego zazdrościłem,

chciałem im dorównać, ale zawsze odpadałem, powodowało to całkowite zabicie swojej samooceny,

bo ja obsesyjnie traktuję życie jako GRĘ, w której zdobywa się punkty, wszystko kosztuje itd.

 

Dałem się omamić i nabrać na to wszystko.

Co mi pozostało ?

Jedynie leki, to forum, modlitwa (nawracanie się, mimo że od zawsze byłem takim agnostykiem).

 

Mam takie chore aspiracje, że nie sprawiają mi przyjemności drobne osiągnięcia,

np. trening na rowerze/bieganie, zrobienie fajnych fotek, czy seks z dziewczyną która jest cudowna.

 

Coś mi wyprało mózg :(

 

"JESTEŚ GORSZY, PRZEGRAŁEŚ"

"Jesteś przegrany, jesteś skończony, odpadłeś z gry, wyśmieją Cię miliony!"

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zaqzax-3, ja tam nawet kariery bym nie chciał robić, za dużo obciążenie psychiczne, obowiązki i po co tylko po to aby innym zaimponować i nie czuć się gorszym. Ja na szczęście w takim środowisku się nie obracam, ale przez wiele lat nie pracowałem w ogóle a teraz mam najprostszą z możliwych i nisko płatną pracę i też nie ma się czym chwalić, nawet do średniaków( i nie chodzi mi o tych zarabijcych średnią krajową) mi dużo brakuje. A Ty ciesz się że masz dziewczynę i seks to już sporo, przynajmniej dla mnie by było. U Ciebie to wszystko wynika chyba z zbyt wysokich aspiracji, które nie zostały zaspokojone, może jakaś filozofia wschodu by pomogła :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja podobnie. Nawet nie moge określić dokladnie jaka jestem bo przed kazdym udaje, zakladam maske taka, ktora zaimponuje danej osobie. Jesli nie jestem najlepsza to jestem beznadziejna.

 

( Dean )^2, tez mam miec spotkanie klasowe. Raz bylam i juz dziekuje. O ile przed obcymi mozna grać to jednak tamte osoby troszke o mnie wiedzialy i na pewna beda wypytywac xo tam slychac teraz

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×