Skocz do zawartości
Nerwica.com

Syndrom DDA


Minhoi

Rekomendowane odpowiedzi

Gunia76, to sa skutki uboczne przebywania z waszym ojcem.... pozostawily na niej slad. Im dluzej bedziesz mieszkac z ojcem tym bardziej Twoje dzieci sa narazone na te dolegliwosci

Co do skutków ubocznych.... dzisiaj obudziłam się z mega bólem w klatce piersiowej. Aż nie mogłam oddychać. Panika przy tym że to zawał...Ale przeszło po 15 minutach.Pozostał tylko ucisk w klatce i lekkie kłucie, które od ostatniej sesji terapeutycznej bez przerwy prawie mi towarzyszy...Jesu jak ja nie cierpię tej mojej nerwicy :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gunia76, wylazace emocje daja objawy fizyczne. Na szczescie juz jestes na terapii wiec powoli bedziesz je z siebie wywalac

Wiem, ale strach o zdrowie pozostaje. Gdzieś czytałam że nerwica atakuje najsłabszy organ w organizmie . U mnie jest to serce, bo w dzieciństwie przeszłam zapaść. I mimo, że nie zostawiła śladu i z sercem wszystko ok, matka ciągle się o mnie trzęsła. I jak tylko się denerwowałam to faszerowała mnie syropkami uspokajającymi no bo przecież mam chore serce i nie mogę się denerwować. W szkole rodzice dawali mi psychotropy bez wiedzy i konsultacji lekarza.Matka dawała mi swoje leki...tylko żebym nie płakała, nie denerwowała się bo mi nie wolno. I tak się trzęsła o moje serce, że teraz cały stres właśnie w nim odczuwam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gdzieś czytałam że nerwica atakuje najsłabszy organ w organizmie .

oooo, to dlatego mi tak czesto w uszach huczy, bo ja z kolei miałam wiecznie chore uszy jako dziecko

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W szkole rodzice dawali mi psychotropy bez wiedzy i konsultacji lekarza.

to straszne co mówisz, nie stało ci się nic od tego? bo to przecież niebezpieczne

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W szkole rodzice dawali mi psychotropy bez wiedzy i konsultacji lekarza.

to straszne co mówisz, nie stało ci się nic od tego? bo to przecież niebezpieczne

Nie wiem chyba nie, chociaż skutecznie stłumiły mi okazywanie emocji.

Nie potrafię przy kimś płakać, płaczę w ostateczności, jak już samo ze mnie wylezie, wtedy to już jest histeria od razu. Ze złością mam to samo, jak już nie potrafię dłużej panować nad sobą to wybucham na całego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gunia76, to co mówisz to akurat wiele dda ma, ja tez nie umiem przy kimś płakac za bardzo, ale jest lepiej

Podejrzewam że u ciebie pewnie jest jeszcze trudniej przez te "leczenie".

No a jak tam u ciebie ogólnie? Coś tam z tym mieszkankiem się ruszyło?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj jadę do urzędu żeby sprawdzili czy mam wszystkie papiery. No i wieczorem na terapię. Już czuję, że będzie ciężko...

Samopoczucie do d.. mam od ostatniego spotkania, zastanawiam się czy poprosić lekarza o zwiększenie dawki leków, czy przeczekać...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no to pewnie dlatego tak masz.

Ale z kolei mam też mnóstwo innych rzeczy. Z tymi uszami to myślałam, że ostatnio nie wyrobię, bo byłam przeziębiona (a u mnie wiadomo każde przeziębienie trwa ponad tydzień) i miałam to cały czas niemalże i do tego strasznie nasilone. A ogólnie mam dość słabą odporność, bo wiadomo ciągły stres robi swoje.

W ogóle jak jestem chora to się czuję fatalnie, bo mi się "zwykłe" objawy nasilają. Też tak macie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja generalnie jak mi się ta nerwica zaczynała to ciągle chorowałam na gardło. Mega anginy mnie łapały, ciągle na antybiotyku. Do tego zatoki. Już prawie zdecydowałam się na wycięcie migdałów.Ale odkąd leczę się na nerwicę i depresję to gardło dało mi spokój. Dopiero raz niedawno mnie dopadło.Ale i psychicznie nie czułam się najlepiej stres mi się nasilił w związku z rozpoczęciem terapii.

Teraz dochodzę do wniosku, że to też organizm pamięta z dzieciństwa. Bo jako dziecko dużo chorowałam. Praktycznie co trzy tygodnie antybiotyk, ciągle mi mama stawiała bańki, ciągle leżałam w łóżku.Ale wtedy właśnie się mną zajmowała.Czułam jej troskę i miłość...Ciekawe czy ta moja słaba odporność w dzieciństwie mogła mieć podłoże psychiczne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gunia76, myślę ze może, ja tez na angine zawsze chorowalam i choruje. Mna się mAtka nie zajmowała, ja lezalam, nie mogąc się niemal ruszyć a ona wychodziła do pracy, dodam ze była wtedy na samozatrudnieniu, więc zawsze mogła nie pójść. W kazdym razie nikomu nie życzę takiej matki, co ma w zupie własne dzieci. Moja siostra ślub niedawno brała to też w niczym bie pomogła, ani się niczym nie zainteresowała, na samym weselu była chyba 2 godziny a potem sobie do domy pojechała. Dodam jeszcze, ze one zawsze się dobrze dogadywały i ta siostra była jej ulubioną córeczka, pewnie dlatego że była kiedyś tym dzieckiem niewidzialnym i nie sprawiała kłopotów. No ale widocznie matce już odpier na całego

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A to ja mam takiego ojca. Ma swoje dzieci gdzieś. Całe życie nas musztrował tylko a jak nie wykonywałyśmy poleceń to się obrażał. Jeszcze jak byłam mała to się mną jakoś interesował, bawił nawet i wygłupiał a potem tylko warczał. Teraz też jest zapatrzony w siebie. Ciągle słyszę jaki on chory, śpiący, a jak sama powiem że się źle czuję to zaraz zawija się do pokoju. Jak chorowałam w dzieciństwie to właśnie mama się mną zajmowała, on nigdy. On musiał ,,pracować,, Łaził do tego swojego urzędu( w latach 80 pracował w wydziale handlu i przydzielał kartki na żywność, a nam brakowało jedzenia :cry: i kasy, matka sama musiała kombinować, pożyczać, gdzie on przecież mógł mieć tych kartek ile chciał, bo koledzy z wydziału nie mięli skrupułów żeby sobie brać, on wolał komuś załatwić za flachę. Czuł się ważny bo miał władzę i mógł rządzić)To my z matką chodziłyśmy w nocy kraść węgiel żeby ciepło było w domu, bo pan hrabia nie potrafił załatwić przydziału odpowiedniego. Remontu sam w domu nie zrobił, nawet nie ruszy tyłka żeby malarza wynająć, same malowałyśmy. Nie sprzątał, nie gotował, nawet sobie herbaty sam nie robił tylko nam kazał.Ciekawe cz tyłek sobie sam wycierał. Ja nie wiem czy udaje czy faktycznie taki z niego bluszcz.

Na mamę zawsze mogłam liczyć, dlatego tak bardzo przeżywałam jej chorobę, dlatego do tej pory nie mogę pogodzić się z jej śmiercią.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

On musiał ,,pracować,,

heheh, to tak jak moja matka; a jak nie pracowała, to musiała coś " w ogrodzie robić" :?

Czuł się ważny bo miał władzę i mógł rządzić

ale teraz już nie jest i nie pozwalaj mu się tak traktować

Nie sprzątał, nie gotował, nawet sobie herbaty sam nie robił tylko nam kazał.

Mój ojciec tez mi ciągle rozkazywał. Miałysmy olbrzymie ilości obowiązków i zadań w pomaganiu. Już jako dziecko gotowałam obiady itp. Ale ojciec też czasem cos ugotował i potrafił to robić.

Sam sobie pranie zawsze robił, choć nie zawsze bo czasami kazał mi prac swoje skarpetki :roll: Ale takie w pralce to sam robił. Więc nie wiem co o tym myśleć. Być może chciał nami zastąpić wiecznie nieobecną i nic nie robiącą matkę?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Możliwe.Może jemu jej też brakowało.

Mój nie chodził na żadne zebrania w szkole, na żadne zakończenia roku szkolnego, cholernie mi przykro było, bo ja całą podstawówkę się dobrze uczyłam i dostawałam świadectwa z czerwonym paskiem a on ani razu nie przyszedł zobaczyć jak mi je wręczają, chociaż z pracy do szkoły miał 5 minut drogi.

Jak już z siostrami miałyśmy dzieci to dziadka do przedszkola na Dzień Dziadka na siłę wysyłałyśmy. W ogóle wnukami się nie interesuje. Sam nie zaproponuje spaceru, lodów, cukierka, wspólnej zabawy. Dzieciom strasznie tego brakuje bo paradoksalnie okropnie go kochają. Moja młodsza córka (3 latka) zawsze się z nim podzieli cukierkiem tak sama z siebie, syn kiedyś też ale już mu przeszło.Za to dziadek zeżre im ostatnie ciastko bez pytania...

 

-- 06 lip 2012, 09:54 --

 

Możliwe.Może jemu jej też brakowało.

Mój nie chodził na żadne zebrania w szkole, na żadne zakończenia roku szkolnego, cholernie mi przykro było, bo ja całą podstawówkę się dobrze uczyłam i dostawałam świadectwa z czerwonym paskiem a on ani razu nie przyszedł zobaczyć jak mi je wręczają, chociaż z pracy do szkoły miał 5 minut drogi.

Jak już z siostrami miałyśmy dzieci to dziadka do przedszkola na Dzień Dziadka na siłę wysyłałyśmy. W ogóle wnukami się nie interesuje. Sam nie zaproponuje spaceru, lodów, cukierka, wspólnej zabawy. Dzieciom strasznie tego brakuje bo paradoksalnie okropnie go kochają. Moja młodsza córka (3 latka) zawsze się z nim podzieli cukierkiem tak sama z siebie, syn kiedyś też ale już mu przeszło.Za to dziadek zeżre im ostatnie ciastko bez pytania...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mój nie chodził na żadne zebrania w szkole

U mnie też nikt na zebrania nie chodził, aż nauczycielka wydzwaniała do matki.mój ojciec nawet nie wiedział do jakiej klasy chodzę:D Ale i tak go kochałam. Przynajmniej jak nie miałam 2giego śniadania to mi dawał drobne do sklepiku szkolnego, żebym sobie bułkę kupiła.

Dbał o nas tak jak umiał, a że sam był dda, oczywiście nieleczącym się i pijącym, to cóż. Pił, był agresywny i bez picia, wyzywał i non-stop coś kazał w domu lub ogrodzie robić, przez co nie miałam dzieciństwa, ale przynajmniej się przejmował jakoś. A matka nie. Dlatego wydaje mi się , ż emu wybaczyłam, bo rozumiem co nim kierowało, a jej chyba nigdy nie wybaczę. Ona tez się swoją wnuczką nie interesuje, za to się jakimś dzieckiem za kasę zajmuje i o nim podobno ciągle gada :!::shock:

Dzieciom strasznie tego brakuje bo paradoksalnie okropnie go kochają.

 

niestety dzieci kochają bezwarunkowo

Za to dziadek zeżre im ostatnie ciastko bez pytania...

u nas słodycze były zawsze rozdzielane po równo na wszystkich, choć ojciec czasem sobie sam kupował czekoladę, cóż pewnie miał deficyty z dzieciństwa, tak jak ja

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

O mój też opowiada o cudzych dzieciach, jakie fajne, jak się śmieją bla bla bla a swoją wnuczkę pilnował mi za kasę :x Piszesz o wybaczeniu... nie wiem czy ojcu wybaczę cokolwiek.... Mamy mi po prostu szkoda, współczuję jej mimo że nie żyje. Nie wiem dlaczego tyle czasu wytrzymała z ojcem. Przypłaciła to zdrowiem psychicznym, wylewem, śmiercią. Jak powiedziałam drugiej siostrze że czuję się winna śmierci mamy to mi powiedziała że nie powinnam, bo to wina ojca nie moja....Wściekłość do niego tłumiona przez te lata narasta we mnie teraz zaczyna się wylewać jak lawa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a swoją wnuczkę pilnował mi za kasę

:shock::lol: szok

Wściekłość do niego tłumiona przez te lata narasta we mnie teraz zaczyna się wylewać jak lawa.

no widzisz, ja mam tak z matką, a mój ojciec też nie żyje i może dzięki temu łatwiej jest wybaczyć

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj po południu zaczęłam pakować syna na obóz. Nie wiadomo czemu miałam przy tym niesamowite nerwy :? Czepiałam się wszystkiego, krzyczałam na dzieci.. Poszliśmy na rowery, bo myślałam że trochę mi przejdzie, ale było jeszcze gorzej...Aż wieczorem córcia przyszła do mnie i się spytała ze smutną minką: mamusiu czy ty mnie lubisz???

Przeprosiłam ją za te moje wrzaski, przytuliłam, ale w środku czułam pustkę.Nie mogłam sprecyzować jakie uczucia chowam pod maską złości..........

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj po południu zaczęłam pakować syna na obóz. Nie wiadomo czemu miałam przy tym niesamowite nerwy :? Czepiałam się wszystkiego, krzyczałam na dzieci.. Poszliśmy na rowery, bo myślałam że trochę mi przejdzie, ale było jeszcze gorzej...Aż wieczorem córcia przyszła do mnie i się spytała ze smutną minką: mamusiu czy ty mnie lubisz???

Przeprosiłam ją za te moje wrzaski, przytuliłam, ale w środku czułam pustkę.Nie mogłam sprecyzować jakie uczucia chowam pod maską złości..........

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gunia76, ja mam często ataki agresji i złości bez powodu, tzn rzekomo bez powodu

to jest tak, że jakaś sytuacja w jakiś sposób kojarzy ci się z podobną z przeszłości i wywołuje np właśnie złość, fajnie jest pomyśleć i zastanowić się co konkretnie to spowodowało

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gunia76, ja mam często ataki agresji i złości bez powodu, tzn rzekomo bez powodu

to jest tak, że jakaś sytuacja w jakiś sposób kojarzy ci się z podobną z przeszłości i wywołuje np właśnie złość, fajnie jest pomyśleć i zastanowić się co konkretnie to spowodowało

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×