Skocz do zawartości
Nerwica.com

Młodzi kontra starzy.


wiejskifilozof

Rekomendowane odpowiedzi

Mam, wreszcie doszedłem do wniosku dlaczego jest taki konflikt młodzi -starzy.Bo młodzi,ci urodzeni o 1990 roku myślą o przyszłości , a seniorzy czyli ci co mieli powyżej 35 lat kiedy upadła komuna myślą o przeszłości.Jak więc wygląda rozmowa 20 latka z 60 latkiem.Młody zastanawia się co będzie robił za 20 lat, a stary chcę cofnąć się o 40 lat w przeszłość.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Staram się raczej szanować opinie starszych ludzi,bo dłużej żyją i co za tym idzie - mają więcej doświadczenia życiowego,jednak i to jest czasem niedobre,w obecnym świecie,gdzie wszystko się cholernie szybko i dynamicznie zmienia,po prostu czasem nie nadążają i prawią "herezje" które by się sprawdziły 15-20 lat temu,czy wcześniej,inne czasy,starsze osoby często mają zapuszkowane swoje stare schematy myślowe i sami się nimi ograniczają,Bo świat się zmienia,mentalność ludzka też,jednak ich poglądy,tok myślenia często nie, i tu jest problem,to co miało rację bytu ileś lat temu,teraz może być mało warte.

Czasem osoby starsze po prostu wydają mi się zbyt ograniczone w ich już ustalonych schematach,nie obserwują tego co się zmieniło,życie czasami komuny czy wojny i innych - sorry,to już rozdział zamknięty,pokolenia po '90 to nie dotyczy,trzeba przystosować (albo starać się) do współczesności,która co moment się zmienia,nie być sentymentalnym durniem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a stary chcę cofnąć się o 40 lat w przeszłość.

W większości przypadków, kiedy rozmawiam ze sporo starszymi ode mnie osobami odnoszę wrażenie, że to po prostu tęsknota z młodością. Lubie słuchać opowieści starszych osób, lubię wiedzieć jak się ludziom żyło wcześniej, przy czym nie spotkałam się do tej pory z wpieraniem mi, że kiedyś na 100% było lepiej etc. Każdy czas ma swoje plusy i minusy, starsze osoby przeważnie wspominają te dobre chwile i sama pewnie będę wspomina czas obecny jako fajny ;)

Na co dzień nie mam problemu z dogadaniem się np. z rodzicami bo są ze wszystkim na bieżąco, może to efekt tego, że pracują z osobami przeważnie w moim wieku lub młodszymi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem wiek nie ma nic wspólnego ze stanem psychicznym(łącznie z podejściem do przyszłości, czy przeszłości). Znam masę dwudziestoparolatków, którzy ciągle narzekają( na naukę, pracę, związki, znajomych, system, media, politykę, pogodę, ciuchy, fryzurę, pryszcze, paznokcie...), nic im się nie podoba, wszystkiego wszystkim zazdroszczą, najchętniej to by tylko leżeli przed tv lub kompem (porno, gry, muzyka), nic im się nie chce robić(nawet łóżka pościelić). Czasami mam dużo większą ochotę przebywać wśród jurnych, pracowitych i mądrych staruszków chodzących na dancingi, opowiadających fajne dowcipy, wygłupiających się z wnukami, podchodzących do problemów z dystansem, niejednokrotnie uczestniczących w zorganizowanych grupach nordic walking, potrafiących utrzymać czystość w domu, potrafiących upiec pyszne ciasto i podzielić się jeszcze przepisem na nie, mających anielską cierpliwość i ...można by tak wymieniać w nieskończoność.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja już w wieku 25 lat myślałem głównie o przeszłości, zmarnowanym życiu, straconych szansach itd. Teraz jestem sporo po 30-ce i też myślę o przegranym życiu, albo w ogóle nie myślę ale na pewno nie o przyszłości.

Ja myślę że taka magiczna granicą jest 30 lat jeśli życie ci się do tego czasu nie ułoży, nie zdobędziesz jakiejś przyzwoitej pracy, partnera to zostaje już tylko czekanie na śmierć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mi do 30 zostało 405 dni ale czuję się jakbym już była po, nic mi się nie udało, warunki pracy mam byle jakie (umowa śmieciowa), partnera brak, mieszkania brak, moi rodzice i dziadkowie mieli jakby łatwiej pod tymi względami, w ogóle ludzie byli inni i czasy inne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem wiek nie ma nic wspólnego ze stanem psychicznym(łącznie z podejściem do przyszłości, czy przeszłości). Znam masę dwudziestoparolatków, którzy ciągle narzekają( na naukę, pracę, związki, znajomych, system, media, politykę, pogodę, ciuchy, fryzurę, pryszcze, paznokcie...), nic im się nie podoba, wszystkiego wszystkim zazdroszczą, najchętniej to by tylko leżeli przed tv lub kompem (porno, gry, muzyka), nic im się nie chce robić(nawet łóżka pościelić). Czasami mam dużo większą ochotę przebywać wśród jurnych, pracowitych i mądrych staruszków chodzących na dancingi, opowiadających fajne dowcipy, wygłupiających się z wnukami, podchodzących do problemów z dystansem, niejednokrotnie uczestniczących w zorganizowanych grupach nordic walking, potrafiących utrzymać czystość w domu, potrafiących upiec pyszne ciasto i podzielić się jeszcze przepisem na nie, mających anielską cierpliwość i ...można by tak wymieniać w nieskończoność.

EmInQu, no kiedys chyba mniej roszczeniowe spoleczenstwo bylo i nauczylo sie cieszyc tym co ma. Kiedys rodzice nie utrzymywali 30 latkow. Po szkole do pracy ...chcesz na studia -zarob sobie. W szkole sredniej znalam kilkaset osob i nikt nie mial fobii spolecznej, depresji, nerwicy. Byly gorsze i lepsze dni wiadomo ale trzeba sie bylo ogarnac bo nikt sie nad nami nie rozczulal. Ja w tej chwili doceniam mnostwo rzeczy ktore dla innych sa naturalne i niewarte uwagi

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja już w wieku 25 lat myślałem głównie o przeszłości, zmarnowanym życiu, straconych szansach itd. Teraz jestem sporo po 30-ce i też myślę o przegranym życiu, albo w ogóle nie myślę ale na pewno nie o przyszłości.

Ja myślę że taka magiczna granicą jest 30 lat jeśli życie ci się do tego czasu nie ułoży, nie zdobędziesz jakiejś przyzwoitej pracy, partnera to zostaje już tylko czekanie na śmierć.

Ciekawa sprawa. Bo ja akurat mam 20 kilka at i jakos moje zycie ulozyc sie za nic nie chce :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem wiek nie ma nic wspólnego ze stanem psychicznym(łącznie z podejściem do przyszłości, czy przeszłości). Znam masę dwudziestoparolatków, którzy ciągle narzekają( na naukę, pracę, związki, znajomych, system, media, politykę, pogodę, ciuchy, fryzurę, pryszcze, paznokcie...), nic im się nie podoba, wszystkiego wszystkim zazdroszczą, najchętniej to by tylko leżeli przed tv lub kompem (porno, gry, muzyka), nic im się nie chce robić(nawet łóżka pościelić). Czasami mam dużo większą ochotę przebywać wśród jurnych, pracowitych i mądrych staruszków chodzących na dancingi, opowiadających fajne dowcipy, wygłupiających się z wnukami, podchodzących do problemów z dystansem, niejednokrotnie uczestniczących w zorganizowanych grupach nordic walking, potrafiących utrzymać czystość w domu, potrafiących upiec pyszne ciasto i podzielić się jeszcze przepisem na nie, mających anielską cierpliwość i ...można by tak wymieniać w nieskończoność.

EmInQu, no kiedys chyba mniej roszczeniowe spoleczenstwo bylo i nauczylo sie cieszyc tym co ma. Kiedys rodzice nie utrzymywali 30 latkow. Po szkole do pracy ...chcesz na studia -zarob sobie. W szkole sredniej znalam kilkaset osob i nikt nie mial fobii spolecznej, depresji, nerwicy. Byly gorsze i lepsze dni wiadomo ale trzeba sie bylo ogarnac bo nikt sie nad nami nie rozczulal. Ja w tej chwili doceniam mnostwo rzeczy ktore dla innych sa naturalne i niewarte uwagi

Zgadza się. Dzisiejsze czasy nakierowują młodych ludzi na próżny i zarazem bardzo roszczeniowy styl życia. W mojej szkole też nie było osoby z fobią, czy depresją. Teraz wystarczy, że chłopak zerwie z dziewczyną po paru miesiącach chodzenia i już załamanie gotowe. Potem prochy i pogłębiająca się depresja. Czasami przydałoby się co niektórych leniwych, wiecznie jęczących, wytapetowanych "zaburzonych" wrzucić w czasy wojny, dać kałacha do ręki, kazać bezpośrednio(nie przez neta) patrzeć na otaczający prawdziwy ból, cierpienie, głód, syf, determinację, poświęcenie i odwagę oraz zmusić do walki o każdy dzień swojego życia. Może wtedy dotarłoby do nich czym faktycznie jest problem i szacunek do tego, co się ma.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

EmInQu, znam przynajmniej dwie osoby z tego forum ktore zaczsynaly dzien od tego jak im jest beznadziejnie, psychiatra, leki, wsparcie i tak trwaly latami. Dopiero jak zycie dalo kopa w dupe to sie ogarnely. I z tego co wiem swietnie sobie teraz radza bez lekow i psychiatry.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja uważam, że za roszczeniowe podejście do życia, w Polsce bynajmniej, są odpowiedzialne wpajane od najmłodszych lat wzorce z oględnie nazywanego "zachodu". W filmach szybkie samochody i zajebiste laski, w reklamach dom jak z magazynu, przystojny mąż/piękna żona, wypolerowane super pastą do zębów zęby bielsze niż śnieg, uśmiechnięta i beztroska rodzina opieprzająca się na łące, w teledyskach panienki "ubrane" w staniki i majtochy za 1000$ - to wszystko ma się nijak do polskiej rzeczywistości. Od noworodka od jakichś 20 lat ludzie są bombardowani takimi informacjami i wydaje im się, że to wszystko jest naturalne. Poza tym dzisiaj nie trzeba słuchać super wujka z Ameryki, żeby dowiedzieć się jak wygląda życie w innych krajach, wystarczy odpalić przeglądarkę. Więc między starszym pokoleniem a młodszym jest gigantyczny przeskok. Kiedyś ludzie mieli proste marzenia, bo w sumie w większości widzieli tylko to, co było u sąsiada za miedzą. Dzisiaj ludzie mają możliwość zobaczenia znacznie więcej, żyjemy w społeczeństwie informacyjnym, pojawiły się zjawiska kiedyś zupełnie nie znane, nasze mózgi muszą przetworzyć o kilkaset procent więcej informacji niż jeszcze 30 lat temu. Więc nie powinno nikogo dziwić, ze pojawiają się zaburzenia psychiczne. Wystarczy spojrzeć na starszych pracowników w wielu firmach, którzy nijak nie potrafią nauczyć się obsługi komputera, na dziadków, dla których komórka to wynalazek szatana. Kiedyś żeby zrobić komuś zdjęcie na nago i je rozpowszechnić trzeba było się nieźle natrudzić, po pierwsze mało kto miał aparat, po drugie trzeba by było zrobić wiele kopii zdjęcia i porozwieszać je na płotach czy słupach ogłoszeniowych, a dzisiaj wystarczy mieć komórkę i dostęp do internetu, żeby dotrzeć do całej Polski, dlatego ludzie kiedyś mieli mniej głupich pomysłów - bo nie mieli do tego środków. Pracę kończyło się o 15stej i człowiek miał wolne i wszystko gdzieś, a dzisiaj żeby w ogóle dostać pensję trzeba siedzieć po godzinach w imię dobrego wrażenia w zamian za "zostanie pani jeszcze jutro". Powietrzem się nie żyje, więc wielu haruje tak żeby w ogóle utrzymać rodzinę. Więc dzieciaki chowają się na reklamach i teledyskach z gołymi babami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×