Skocz do zawartości
Nerwica.com

Mój przypadek potrzebuje pomocy


Asmo

Rekomendowane odpowiedzi

Mój pierwszy kontakt na forum więc dzień dobry Państwu.

 

Może zacznę od końca. Chciałem się zabić wczoraj, dwie próby i obie nie udane. Tylko dlatego, że trafiłem na świetnych kierowców którzy wyjeżdżając z zakrętu z dużą prędkością potrafi mnie wyminąć. W tej chwili tego nie chcę zrobić ale nie wiem czy nie będę chciał - nie potrafię obiecać. Dlaczego chciałem? Kolejny życiowy sercowy zawód. Kobieta. Ona powiedziała, że nie czuje tego co ja (choć dla mnie nie było jeszcze to uczucie a jedynie początek jego i chciałem delikatnie dać do zrozumienia że idę w tą stronę) - ktoś z boku powie nie pierwsza nie ostatnia - zbagatelizuje że nie można się uciekać do takich rozwiązań jak skończyć ze sobą ale to jest poprostu kolejna kwestia. Może to też ważne ale nadmienie, że tego wieczoru poznała mnie ze swoimi przyjaciółmi a ja w środku tego bardzo nie chciałem. Nie chcę poznawać nowych ludzi ponieważ są mi nie potrzebni a jeszcze kilka lat temu taki nie byłem. Mam nie wiele bliskich osób i one mi wystarczą. Zbyt dużo ostatnio nie powodzeń życiowych, wszystko narasta, nawarstwia się i psychika pęka. Po tych dwóch nie udanych próbach napisałem nad ranem do koleżanki z pracy że zaszła taka sytuacja i że potrzebuje pomocy. Ona nie mogła była w pracy ale postawiła na nogi drugiego kumpla (też mojego z pracy) żeby do mnie biegł i był w chwilę. Nie olali mnie. Później szedłem na nocke do pracy i przeszedłem bardzo długą rozmowę z kumpelą wiele mi wyjaśniła i gadała mądrze ale do mnie to nie dociera. Zmieniłem się tamtej nocy i czuje, że te zmiany są na długo a nie na kilka dni. Nic mnie nie cieszy a tylko dwie rzeczy są dla mnie powiedzmy na 3+ to że byłem święcie przekonany że jestem sam a teraz wiem że mam ich dwóch i są ze mną, że im zależy na mnie bo to udowodnili a druga rzecz że idę dziś wieczorem do psychiatry. Koleżanka powiedziała że potrzebuje pomocy i ja też jestem świadomy że potrzebuje. Idę prywatnie liczę że wizyta jako że prywatna będzie w jakiś sposób lepsza niż na fundusz i nie mam czasu czekać, czuje że nie wytrzymam do po weekendzie i musze iść już teraz. Mam pewne hobby a teraz jak o nim myśle czuje że nie chce tego robić i nie sprawi mi przyjemności żadnej i nie chcę go uprawiać. Nie mam ochoty rozmawiać z ludźmi, jednak mam pracę która mnie zmusza do tego. Z obcymi mogę rozmawiać raczej nie sprawi mi to problemu bo pracować muszę. Ale troche unikam znajomych, nie odbieram telefonu a wczoraj na ulicy widząc innego kumpla z pracy z którym zawsze lubiłem pogadać niestety zmieniłem tor po którym szedłem żeby mnie nie zauważył i go minąć. Czuje się dziwnie, nie swojo. Przyjechałem wieczorem wczoraj do pracy i całe miejsce pracy i to co robiłem wydawało mi się bardzo obce. Ale przecież miejsce znam, wiem co jest za ścianą za rogiem i co musze w pracy wykonywać i wykonywałem to jak trzeba ale wydawało mi się to bardzo obce i nie moje - i wiele rzeczy tak mi się wydaje np. jazda samochodem też choć jadę zgodnie z przepisami, kontroluje samochód ale wydaje mi się to obce i zaczynam tą obcość traktować jak normalność i taka już zostanie. Boje się kolejnego odrzucenia, nie wiem czy znów nie dostane impulsu po którym się uda zakończyć wszystko. Boje się odrzucenia a jestem już umówiony na kolejne spotkanie z kimś nowym. Mimo że nie chcę odrzucenia które być może wystąpi to robię to. Nie uśmiecham się ale nie popłakuje. Jedynie czuje że jest mi chyba z tym ciężko. Pewne zmiany we mnie zachodzą już od około 2 miesięcy ale bardzo wolno i stopniowo a te wydarzenie o którym wspominam poprostu jakby wszystko przyspieszyło, spakowało w całość i właśnie teraz mi to przedstawiło. Czuje, że mam problem bo jest inaczej niż było. Inna rzeczywistość. Do tej pory jeszcze sobie radziłem i wszystko tłumaczyłem choć i tak czułem delikatnie od 2 miesięcy że jestem inny to teraz już czuje to bardzo i już sobie nie radze. Jeśli to ma znaczenie jestem miedzy 20 a 30 rokiem życia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Asmo, nietypowe miejsce wybrałeś na tego posta, bo opis jakoś bardziej depresję przypomina niż zaburzenia osobowości ale to w zasadzie nieistotne.

 

Co do samopoczucia, to posypało Ci się nieco życie, ale wielu osobom na tym forum się posypało i wiele skleiło je z powrotem. Dobrze że idziesz do lekarza, dobrze że masz przyjaciół i dobrze, że znalazłeś forum :smile: Daj sobie trochę czasu. Lekarz pewnie zapiszę Ci jakieś leki, może zaleci terapię. Po wizycie powinieneś poczuć się trochę lepiej, przynajmniej na ten moment. Później będzie czas na to, żeby spokojnie resztę przemyśleć i poukładać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem czy to depresja, ale mam nadzieje, że lekarz mnie trafnie zdiagnozuje. Jakieś 3 lata temu zdiagnozowano u mnie depresję i nerwicę i pół roku leków oraz zmiana całkowita środowiska przyniosła efekt. Ale wtedy nie miałem takich odczuć jak teraz, obcości, zgubienia własnego ja, odczucia że poprostu istnieje ale nie wiem po co, strachu przed odrzuceniem a jak coś się pojawia na horyzoncie to robienie wszystkiego ku temu by nie zostać odrzuconym. Ostatnio bardzo często pojawia się w mojej głowie stwierdzenie "nic z tego nie wynika", po co coś robić skoro nic z tego nie wynika.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hmm... może wówczas się tylko zaleczyłeś i teraz wróciło ze zdwojoną siłą, z nowymi objawami? Może będziesz musiał głębiej się temu przyjrzeć, żeby znaleźć przyczynę i żeby już Ci to nie wracało. Nie chcę Cię tu diagnozować, bo zupełnie nie mam do tego podstaw, ale takie odczucie obcości może być chyba związane z depresją. Mam nadzieję, że Twój lekarz jest dobrym fachowcem i coś poradzi.

 

Napisz jak poszła wizyta.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wklepałem się w ten dział ponieważ wywnioskowałem z samego siebie że osobowość się zmieniła, ale ok nie będę teoretyzował od diagnoz jest lekarz nie ja. A napisałem po to, żeby może ktoś mnie naprowadził co mi jest bo jeśli się dowiem będzie mi z tym łatwiej.

Napiszę po wizycie co się dowiedziałem i co dalej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

leki się bierze PÓŁ ROKU po całkowitym ustąpieniu objawów żeby zminimalizować ryzyko nawrotów, które są zwykle cięższe nie zaleczone dolegliwości. Bardzo dobrze, że idziesz do psychiatry, ale jak nie spodoba ci się wizyta to idź do kolejnego. Nie musisz chodzić prywatnie, ja najlepszą lekarkę mam na NFZ.

A tak poza tym, to mam nadzieję, że poczujesz się lepiej i że jeszcze długo zostaniesz wśród żywych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestem po wizycie ale nie zostałem dokładnie zdiagnozowany. Depresja została wykluczona. Lekarz uważa, że ma swój typ ale do pełnej diagnozy potrzebnych jest jeszcze parę tematów takich jak np. jakiś test osobowości i coś tam jeszcze. Na razie dostałem Depralin który jest na depresje której nie mam ale ma mi w jakiś sposób pomóc dotrwać około 4-5tyg do wizyty w placówce na NFZ gdzie się szerzej mną zajmą. Nie mam hajsu chodzić prywatnie więc będę brać leki i postaram się dotrwać do tej wizyty. Więc dalej pozostaje zawieszony w swoim życiu i czekam na wizytę kolejną.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak jak pisałam, na NFZ można trafić na naprawdę dobrych lekarzy. Co do leków, to wiesz o tym, że antydepresanty zaczynają działać ok 4 tygodnie od rozpoczęcia leczenia? musisz więc uzbroić się w cierpliwość jeżeli chcesz poczuć jakąś poprawę. Jakoś dasz radę dotrwać do kolejnej wizyty, pisz tutaj na forum-przynajmniej nie będziesz całkiem osamotniony w swojej chorobie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak ten czas wolno leci, dopiero jutro będę obdzwaniał placówki gdzie mnie przyjmą. Przecież to wieki będzie trwało.

 

Zacząłem trochę czytać tutaj, żeby dowiedzieć się co mi jest bo wówczas może przestałoby mi być ciężko i się czegoś dopatrzyłem ale nie będę o tym mówić bo od diagnoz jest lekarz. Ale gdy przeczytałem objawy doskonale siebie odnalazłem z tym że większość tych rzeczy przeplata się za mną od kilku lat z różną intensywnością bo to narasta stale a dla mnie wydawało się to całkiem normalne i w porządku. Doczytałem się, że jednak to nie jest norma i się to klasyfikuje.

 

-- 15 cze 2013, 04:53 --

 

Tydzień do wizyty na którą czekam jak na jakieś pieprzone zbawienie, mijają też 2tyg brania leków a w zasadzie jest coraz gorzej. Rozpieprzają mnie wciąż huśtawki nastrojów, czasem śnieg, czasem deszcz, czasem trochę słońca - mówią ryj nie szklanka nie zbije się, ale blizny pozostają. Jadę do domu z mega uczuciem pustki, parkuję pod blokiem myślę sobie, że mam tego dosyć łzy w oczach za chwilę straszna złość, po czym wracam do domu i czuje się normalnie, typowo, średnio, jadę do pracy zaczynam się śmiać i żartować z kolegą nawet fajnie się czuję by znów mnie napadł dół. Znowu zostałem odrzucony i na nic tłumaczenie kumpeli, że mimo kilku mankamentów jestem fajnym facetem - gówno prawda gdybym nie był beznadziejny nie byłoby tych wszystkich odrzuceń i nie było takiej pustki w życiu. Ona mówi, że ja za szybko się angażuję i daje z siebie 100% i że to ja powinienem pozwolić by ktoś za mną pobiegał a jeśli nie to nie. Ale ja tak nie potrafię, choć któregoś razu powiedziałem jej, że zrozumiałem i tak było raz powiedziałem że skoro nie to nie i że nie wiesz co tracisz ale poczułem, że to nie naturalne i to nie moje ja. A wogóle od dłuższego czasu nie wiem gdzie jest moje JA? Gdzieś mi się zgubiło. Kiedyś może mniej ale teraz bardziej nienawidzę ludzi, wku***ają mnie, każdy coś kombinuje i coraz bardziej boje się odrzucenia a mimo to wciąż szukam przygód bo bez nich jakoś mi pusto, zresztą bardzo często mi pusto. Kumpela mówi, że może zrób sobie pass i się trochę ogarnij no ale nie mogę. Pozatym wkurwiła mnie z tym kolegą bo skończyło się jedynie na obietnicach o spotkaniach wspólnych poza pracą. Może lepiej niech się nie odzywają, i tym sposobem jestem sam oprócz kilku znajomości komórkowo internetowych które są i nic z nich nie wynika zresztą jedną muszę też wykreślić. 2dni byłem "zawieszony" w dobrym i średnim nastroju a wczoraj wieczorem już pękłem. Nie wytrzymuje, pomyślałem nawet znów się odj... bo to wszystko to jakieś pieprzone błędne koło w którym tkwie i czuje, że tak łatwo się nie skończy bo ja nie potrafię się przełamać co do swojej mechaniki, schematów i sposobów myślenia o których uzmysłowiłem sobie, że towarzyszyły mi od kiedy pamiętam tylko od jakiegoś czasu to wszystko się na tyle nasiliło, że praktycznie nie pozwala mi normalnie funkcjonować. Karmie się myślą czasami kogoś poznam, pokocha mnie takiego jakim jestem i nie będzie widzieć świata poza mną ale tylko marzenia i nie do spełnienia i może lepiej nie podchodzić do tego bo jak znów zostanę odrzucony to nie wytrzymam i dostanę impulsu i to wszystko zostanie tylko wspomnieniem (i to już nie moim). Matka też nie wytrzymuje ma dość moich wybuchów agresji, że o błache sprawy tak eksploduję, ojciec nic bo jak zawsze się niczym nie interesuje i ma wszystko w dupie tak naprawde nigdy nim nie był. Coś się wydarzy, ale jeszcze nie wiem co. Coś musi bo to nie może trwać bo jestem wykończony już tym wszystkim. Co mi z tego, że mam gdzie mieszkać, co jeść, nie mam długów, zobowiązań nawet na pieniądze nie narzekam choć te mnie nie obchodzą, kiedy to wszystko mnie wykańcza i moje otoczenie. Wcześniej tego nie widziałem, ale w moim 2,5letnim związku (który już nie trwa od 8 miesięcy) moja ex nabawiła się deprechy przeze mnie i musiała zacząć jeść tabletki by ogarnąć to jaki jestem zazdrosny, podejrzliwy nie ufny, a na jedno krzywe spojrzenie potrafiłem powiedzieć, że Ty mnie przecież wogóle nie kochasz tylko coś kombinujesz i potrafiłem się spakować, wyjechać i nie odzywać 2-3 tygodnie. Miała cierpliwość, bo takich odejść było wiele, ale czy mnie kochała? Tego nie wiem. Jak sobie pomyślę, że mógłbym mieć znowu tak w związku to mnie szlag trafia. Czuje, że sam sobie to wszystko zgotowałęm, obwiniam się i czuje beznadziejny oraz bardzo cierpie.

Nie radzę już sobie, nie wiem co dalej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×