Skocz do zawartości
Nerwica.com

jak żyć po poronieniu...


Rekomendowane odpowiedzi

Witam,

jestem tu nowa i nie za bardzo wiem jeszcze jak mam się tu odnaleźć i gdzie umieścić swój problem... Może zacznę od początku. Ponad miesiąc temu z moim byłym partnerem straciliśmy dziecko. I nagle dla mnie cały świat runął. Szok niedowierzanie zaprzeczenie bezradność złość bezsilność. Ja tu, a on w AFG. Pierwsze dni były dziwne. Po prostu nie wierzyłam w to co się stało czułam się jak bym zwariowała. Jak by to co się działo było ponad mną jak by mnie to nie dotyczyło. Pamiętam, że strasznie płakałam. I od tego czasu cały mój świat się zmienił. Nagle przestaliśmy się dogadywać. Dla mnie to było nie do uwierzenia, a dla niego na obecną chwilę myślę, że taki obrót sprawy był mu na rękę po tym jak się zachował. A ja po prostu go tu potrzebowałam, wiedziałam, że w przeciągu dwóch miesięcy nie z rotują go do kraju, że musimy czekać do połowy maja. I tu zaczęły się problemy, próbowałam z nim rozmawiać dotrzeć do niego, ale ciągle byłam ta zła. Ciągle słyszałam jaka to nie jestem i co nie robię. A my przecież straciliśmy naszego małego Groszka. A on zachowywał się tak jak by nic się nie stało. Że ma się wziąć w garść i nie histeryzować, że wielce nie skakałam z radości, że będziemy mieć dzidziusia to o co mi teraz chodzi. Ale on nie potrafił tego zrozumieć jak ja miałam się tym wszystkim nie przejmować, jak znaliśmy się od nie całego roku czasu, on siedzi na wojnie gdzie w każdym momencie może mu się coś stać, może zginąć, ja tu sama bez pracy która nigdy nie była na łasce nikogo. Dla mnie w pewnym momencie to było za dużo. Nie potrafiłam sobie z tymi wszystkimi emocjami poradzić. Ale on tego nie potrafił zrozumieć. Dla niego po prostu jestem ta zła, bo może skoro tak się na Groszka nie cieszyłam to może go nie chciałam i coś mu zrobiłam i że on chce wszystko zobaczyć co i jak i mam wysłać dokumentację do jego domu. Po tym wszystkim co od niego usłyszałam na początku próbowaliśmy jeszcze jakoś rozmawiać on się starał. I nagle znowu stał się agresywny nie mogłam mu powiedzieć jak się z tym wszystkim czuję przez co przechodzę, bo tylko słyszałam, że on teraz na to nic nie poradzi i co go to interesuje. Nagle nie potrafił ze mną rozmawiać nie miał mi nic do powiedzenia napisania. Ciągle tylko słyszałam, jaka to nie jestem, że on mi nie ufa bo on nie wie co ja tu robię, czy go nie zdradzam nie oszukuję. Że on nie chce kobiety na psychotropach. I że mam się w końcu ogarnąć. A ja po prostu czuję się jak wrak człowieka, jak by ktoś wyrwał mi wnętrzności zostawił tylko krwawiące serce i kawałek płuca, żebym mogła dychać. Nie wiem już co mam robić nie mogę jeść nie mogę spać ciągle myślę o tym wszystkim co się stało o moim Groszku o nim o tym jak się zachował jak postąpił byłam u lekarza po tabletki dostałam mozarin 10 mg i lerivon 10mg. Chciała bym z nim normalnie porozmawiać wytłumaczyć mu wszystko, ale ostatnio usłyszałam, że jego uczucia wygasły i życzy mi szczęścia. Mam dość już tej całej sytuacji. Od tego czasu nie kontaktuję się z nim napisałam mu tylko, że skoro tak chce to ja potrzebuję pół roku na to, żeby jakoś dojść do siebie i ma się ze mną przez ten czas nie kontaktować. Wykasowałam cały kontakt do mnie bo już dłużej tego nie mogłam znieść. Może, źle zrobiłam, ale pomału czuję się jak bym wariowała. Lekarz stwierdził, że mam depresję, w jakimś stopniu ona tam występuję, ale wydaje mi się, że główne podłoże to nerwica. Tabletki biorę od kilku dni wiem, że to jeszcze za krótko, ale nie mam z kim o tym wszystkim porozmawiać i nie wiem co mam dalej robić...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chciałabym napisać coś konstruktywnego, coś poradzić, ale niestety nie umiem.

Może jestem nieczuła i oschła, pozbawiona empatii ale nie potrafię tego zrozumieć.

 

Nie chciałbym sprawić ci przykrości, dlatego nie przedstawię swojego punktu widzenia, wiedz jednak, że temat nie został zignorowany.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kochana , moj facet mimo, ze jestem z nim 10 lat tez nie rozumie mojej choroby... 5 lat temu , gdy miałam depresję wrzeszczał na mnie , że mam sie ogarnąć, że nie da się ze mną żyć... Wtedy podjęłam decyzję o tym , żeby iść do psychiatry. Długo miałam mu to za złe, dopiero teraz mój psychoterapeuta wytłumaczył mi , że po pierwsze to jest mężczyzna, po drugie on przeżywa to na swój sposób, po trzecie ma też swoje , inne problemy , z którymi sobie musi radzić a przede wszystkim on sam musi sobie z tą swiadomościa poradzić... I jest jeszcze kwestia bezsilności. Twój przypadek jest jeszcze bardzo świeży, wszystko jest świeże... a tylko czas goi takie rany. Uwierz mi. Leki jak już pewnie zauważyłas zaczynają działać po około dwóch tygodniach... Co pewnie zauważyłaś, bo od Twojego postu minęło już kilka miesięcy... Swoją drogą ciekawa jestem jak się potoczyły Twoje losy... Odezwij się, napisz jak się czujesz :) Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×