Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nieradzenie sobie z rzeczywistością, chęć ucieczki...


Cocoseque

Rekomendowane odpowiedzi

...do innego wszechświata.

 

Od jakiegoś czasu przeraża mnie rzeczywistość, czuję się, jakbym obudziła się z jakiegoś snu dziecięcych wyobrażeń, i zadaję sobie pytania: "Co dalej? Jeżeli tak ma wyglądać świat, to co ja mam począć?" Tkwię na granicy dwóch światów, przerażają mnie dwie możliwości - i to, że Bóg może istnieć (oficjalnie jestem katoliczką), i to, że tak naprawdę może nie istnieć, a po śmierci nie ma nic. Boję się religii, a jednocześnie jestem osobą skorą do jakiegoś rodzaju "mistycyzmu", czuję się osobą wierzącą. Boję się oczywistości. Mam chęć uciec do świata równoległego, innego wszechświata, gdzie panują inne zasady, chociaż tak naprawdę nie wiem dlaczego...

Do tego to moje tkwienie pomiędzy światem realnym, czyli tym, co widzę i wiem, że jest prawdziwe, a światem nierealnym, metafizycznym, gdzie istnieją tajemnicze duchy, które tylko czekają, aby mnie pojmać albo obserwują moją "agonię".

I teraz, pisząc ten tekst, lękam się, czy aby nic mi się nie stanie, czy ktoś nie ukarze mnie za pisanie tego (np. sam Bóg).

 

Nie wiem, do czego to zaliczyć, do jakiej kategorii to dodać. Może mam ochotę po prostu uciec, może boję się obowiązków?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

...do innego wszechświata.

 

Od jakiegoś czasu przeraża mnie rzeczywistość, czuję się, jakbym obudziła się z jakiegoś snu dziecięcych wyobrażeń, i zadaję sobie pytania: "Co dalej? Jeżeli tak ma wyglądać świat, to co ja mam począć?" Tkwię na granicy dwóch światów, przerażają mnie dwie możliwości - i to, że Bóg może istnieć (oficjalnie jestem katoliczką), i to, że tak naprawdę może nie istnieć, a po śmierci nie ma nic. Boję się religii, a jednocześnie jestem osobą skorą do jakiegoś rodzaju "mistycyzmu", czuję się osobą wierzącą. Boję się oczywistości. Mam chęć uciec do świata równoległego, innego wszechświata, gdzie panują inne zasady, chociaż tak naprawdę nie wiem dlaczego...

Do tego to moje tkwienie pomiędzy światem realnym, czyli tym, co widzę i wiem, że jest prawdziwe, a światem nierealnym, metafizycznym, gdzie istnieją tajemnicze duchy, które tylko czekają, aby mnie pojmać albo obserwują moją "agonię".

I teraz, pisząc ten tekst, lękam się, czy aby nic mi się nie stanie, czy ktoś nie ukarze mnie za pisanie tego (np. sam Bóg).

 

Nie wiem, do czego to zaliczyć, do jakiej kategorii to dodać. Może mam ochotę po prostu uciec, może boję się obowiązków?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że cię przeraża tudzież nudzi to wszystko, podobnie jak mnie. : ) Takie poczucie, że zostaliśmy wrzuceni nie wiadomo gdzie, nie wiadomo po co i na dodatek dużo rzeczy tu jest niefajnych, a te na plus są nieraz ciężkie do osiągnięcia. Poza tym nie mamy wiedzy, co się z naszą świadomością dzieje po śmierci, więc ogólnie to wszystko jest pochrzanione. ; ) Ja ostatnio łapię się na tym, że wszystko zdaje mi się być po prostu "do d..." - to, co przyjemne, jest też szkodliwe. Na ślicznie pachnące płyny do prania mam uczulenie, alkohol szkodzi bardzo oraz prowadzi do uzależnienia, marihuana jest nielegalna i pewnie szkodliwa oraz może powodować różne problemy z psychiką. Słodkości to otyłość, próchnica, cukrzyca etc. Sporty ekstremalne grożą utratą zdrowia i życia (wiadomo, dlatego są ekstremalne, ale jednak to denerwuje), seks - można złapać syfa albo przy braku dobrego zabezpieczenia zrobić sobie dziecko. Do tego słabe, niesatysfakcjonujące kontakty z innymi ludźmi. Na dodatek żeby jakoś żyć, trzeba zarabiać, czyli ogólny zapieprz. A niektórzy mają o wiele gorzej, np. niepełnosprawni, chorzy nieuleczalnie. I ja się pytam, co ja tu robię?! Jakbym wiedział, w co się piszę, to bym olał ten deal i nie przychodził na świat. :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że cię przeraża tudzież nudzi to wszystko, podobnie jak mnie. : ) Takie poczucie, że zostaliśmy wrzuceni nie wiadomo gdzie, nie wiadomo po co i na dodatek dużo rzeczy tu jest niefajnych, a te na plus są nieraz ciężkie do osiągnięcia. Poza tym nie mamy wiedzy, co się z naszą świadomością dzieje po śmierci, więc ogólnie to wszystko jest pochrzanione. ; ) Ja ostatnio łapię się na tym, że wszystko zdaje mi się być po prostu "do d..." - to, co przyjemne, jest też szkodliwe. Na ślicznie pachnące płyny do prania mam uczulenie, alkohol szkodzi bardzo oraz prowadzi do uzależnienia, marihuana jest nielegalna i pewnie szkodliwa oraz może powodować różne problemy z psychiką. Słodkości to otyłość, próchnica, cukrzyca etc. Sporty ekstremalne grożą utratą zdrowia i życia (wiadomo, dlatego są ekstremalne, ale jednak to denerwuje), seks - można złapać syfa albo przy braku dobrego zabezpieczenia zrobić sobie dziecko. Do tego słabe, niesatysfakcjonujące kontakty z innymi ludźmi. Na dodatek żeby jakoś żyć, trzeba zarabiać, czyli ogólny zapieprz. A niektórzy mają o wiele gorzej, np. niepełnosprawni, chorzy nieuleczalnie. I ja się pytam, co ja tu robię?! Jakbym wiedział, w co się piszę, to bym olał ten deal i nie przychodził na świat. :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mamba667, dziękuję za odpowiedź! Cóż, żadna religia w tym sensie mi nie odpowiada, bo boję się Boga jako władczej mocy i wszechmocnego pana w ogóle. Nie mniej dziękuję za linka, tekst jest bardzo interesujący, może wysnuję z niego pewne wnioski.

 

Staram się żyć swoim życiem, myślę o przyszłości, jednak nie zamierzam żyć bezrefleksyjnie, nie jestem tego typu osobą, która tylko spełniałaby swoje życiowe ambicje tudzież żyła z dnia na dzień, "bo co, przecież nic ciekawszego nas nie czeka, life is life". Myślę dużo, nawet za dużo, i często przejmuję się nawet małymi rzeczami, ale od kilku lat uczę się niepoddawania się i analizowania kilku możliwych dróg, którymi mogłabym podążyć. Twoje studia "okazały się niewypałem", ale nie załamałeś się i wiedziałeś, co mogłeś zrobić dalej, to chyba dobrze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mamba667, dziękuję za odpowiedź! Cóż, żadna religia w tym sensie mi nie odpowiada, bo boję się Boga jako władczej mocy i wszechmocnego pana w ogóle. Nie mniej dziękuję za linka, tekst jest bardzo interesujący, może wysnuję z niego pewne wnioski.

 

Staram się żyć swoim życiem, myślę o przyszłości, jednak nie zamierzam żyć bezrefleksyjnie, nie jestem tego typu osobą, która tylko spełniałaby swoje życiowe ambicje tudzież żyła z dnia na dzień, "bo co, przecież nic ciekawszego nas nie czeka, life is life". Myślę dużo, nawet za dużo, i często przejmuję się nawet małymi rzeczami, ale od kilku lat uczę się niepoddawania się i analizowania kilku możliwych dróg, którymi mogłabym podążyć. Twoje studia "okazały się niewypałem", ale nie załamałeś się i wiedziałeś, co mogłeś zrobić dalej, to chyba dobrze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ach, przepraszam za pomyłkę!

 

Oczywiście zadaję sobie pytania i nie trzymam się jednej "wersji", jednak z drugiej strony boję się, że mogę "nie trafić" dobrze ze swoimi wnioskami i popełnię błąd, który może mnie drogo kosztować, np. po śmierci, chcę się czemuś podporządkować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ach, przepraszam za pomyłkę!

 

Oczywiście zadaję sobie pytania i nie trzymam się jednej "wersji", jednak z drugiej strony boję się, że mogę "nie trafić" dobrze ze swoimi wnioskami i popełnię błąd, który może mnie drogo kosztować, np. po śmierci, chcę się czemuś podporządkować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×