Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nie wiem co ze mną nie tak


ZjemCie

Rekomendowane odpowiedzi

Zapewne dużo ludzi ma podobne problemy i sie powtarzam, ale co innego przeczytać a co innego opisać swój problem...

 

Zacznę od tego, że jestem bardzo nieśmiała. Szkoła to coś strasznego, przejśćie przez korytarz = wrażenie, że sie na mnie patrzą i śmieją się. Praktycznie sie nie odzywam na lekcjach, a jak już mam zadanie przeczytac czy coś w tym stylu (ogólnie czytac cokolwiek na głos) to tak mi sie w głowie zaczyna kręcić, że mam wrażenie, że nie usiedzę. O podejściu do kogoś obcego nie ma mowy nawet. Boje się... Sama nie wiem czego, ale rozmowa z kimś kogo nie znam mnie przeraża. Jak ktoś mówi do mnie to od razu się robię czerwona i to mnie jeszcze bardziej paraliżuje. Ludzie w moim wieku chodzą po dyskotekach itp. a w moim przypadku to jest wykluczone. Czuje sie osaaczona jak wszędzie gdzie bym się nie obejrzała, dookoła mnie jest pełno ludzi (no + to że nigdy nie przepadałam za tańczeniem a co za tym idzie nie potrafię jeszcze bardziej blokuje mnie przez chodzeniem w takie miejsca). Do tego wszystkiego mam całą mase kompleksów i (podobno) zbyt niską samoocenę. Moje otoczenie jeszcze dodatkowo mnie niszczy - nieświadomie, ale niszczy. Przez ludzi, których widzę codziennie (klasa) straciłam wiarę w siebie, w swoje wartosci, zrobilam się jeszcze bardziej nieśmiała i moja samoocena spadła jeszcze niżej :/ Od jakiegoś czasu to wszystko co oni do mnie (i nie tylko do mnie) mówią zaczęło mnie bardziej dotykać, zaczęłam wierzyć, ze tak jest (a chodzi np. o sugerowanie, że jestem w jakimś sensie gorsza). Dla klasy jestem chyba po prostu inna - cicha, spokojna, nie udzielam się, tak jakby mnie nie było. Moje koleżanki są w podobnej sytuacji w klasie ale nie wiem czy też mają przez to takie problemy. Przez to wszystko zaczęłam chyba odcinać się od rzeczywistości i uciekać do wirtualnego świata. Uzależniłam się. Znajomości wirtualne zaczęły zastępować mi realne, tam nikt się nie patrzy na to jak wyglądam czy jak sie zachowuję tylko jestem oceniana po tym jak piszę i co reprezentuję (a sądzę, że gdybym umiała tak rozmawiać z ludźmi realnymi jak potrafię pisać na różnych czatach to nie miałabym takich zmartwień jakie mam ;p).

 

I teraz czas na to czego nie potrafie zrozumieć. A mianowicie takie.. sprzeczności... Boje się wyjść do ludzi, cały czas czuję się kontrolowana (przez siostrę, rodziców, koleżanki też bo ostatnio zaczeły mnie jeszcze bardziej ograniczać), a z drugiej strony potrzebuję kogos z kim mogłabym porozmawiać, o wszystkim i o niczym.. po prostu porozmawiac. Czuję się samotna, zostawiona sama sobie, niepotrzebna i to mnie bardzo dołuje, ale czuje się bezsilna, nie potrafię tego zmienić bo ten strach mnie paraliżuje. Jest sporo rzeczy, które chciałabym zrobić.. Ale NIE bo się boję. Nie potrafię nawet powiedziec czego dokładnie sie boję.. Moi rodzice twierdzą, że sobie wszystko wmawiam, skoro oni nigdy nie mieli problemów z nieśmiałością ani podobnych, to ja sobie wmawiam i też nie mam.. Ale robię to dlatego, że jestem leniwa i po prostu szukam wymówki, żeby nic nie robić. Ich zdanie sprawia, że czuję się jakby mieli mnie gdzieś :o Mam takie uczucie, że życie mi zaczyna uciekać, że jeszcze nic interesującego nie przeżyłam... Ja stoję, a życie mi przed oczami ucieka i nic nie mogę z tym zrobić D:

 

 

Trochę się rozpisałam.. :/ Ale cóż...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czytałam... Rodzicom powiedziałam, że prawdopodobnie to mam.. Jak już pisałam stwierdzili, że sobie wymyśliłam i teraz wmawiam sobie, że tak jest :? Dużo czytałam o fobii społecznej, ale im dłużej czytałam to mnie bardziej przerażało ile cech pasuje do mnie..

 

 

A co do spotkania - w moim mieście to chyba teraz nie ma.. Poza tym to zapewne miałabym ten problem co zwykle kiedy mam się spotkać z kimś ;/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Do 18 to mi jeszcze niestety brakuje.. I dlatego mam ograniczone możliwości jeśli chodzi o wizytę u psychologa.. Zostaje szkolny ale jakoś głupio jak codziennie tą panią widzę... Z drugiej strony chciałabym z nią pogadać kiedyś.. Nie koniecznie o swoich zmartwieniach.. Tak ogólnie

 

 

A wracając do rodziców.. Nie mam z nimi zbyt dobrego kontaktu :/ Jak próbuje z nimi rozmawiac o czymkolwiek to przeważnie awantura sie robi z tego... Drażni mnie to, że nie daja mi czasami do końca powiedzieć tego o czym chcę z nimi rozmawiać a już wiedzą że nie mam racji, że to ja mam błędny tok myślenia i tak dalej... Nie potrafie się z nimi dogadać więc praktycznie nie rozmawiamy... Albo się na siebie drzemy albo mówi do mnie mama takim przesadnie miłym tonem.. A ja nerwus jestem i to mnie do szału doprowadza.

 

Nie wiem czy dam rade w ogóle z nimi porozmawiac o poradni jakiejkolwiek bo zaraz mają problem (wmawiam sobie itd..) :<

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pedagog szkolny to bardzo dobry pomysł , od tego w końcu jest, aby pomagać. Może rodzicom trzeba dać trochę czasu na oswojenie z myślą, że córka ma problem, ja na Twoim miejscu wydrukowałabym jakiś fajny i mądry artykuł o fobii społecznej położyła rano na stole z komentarzem , że na to cierpisz i jeśli chcą niech sobie na spokojnie poczytają w czasie gdy Ty będziesz w szkole.

 

ZjemCie nie chcę straszyć, ale nie bagatelizuj tego problemu bo może się jeszcze rozwinąć, u mnie fobia społeczna ewoluowała, aż do ataków paniki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Według mnie żaden artykół, choćby nie wiem jak dobrze był napisany.. Nie wytłumaczy moim rodzicom, że coś ze mną nie tak. Dla nich po prostu mi się nie chce i tyle. Ciągle mnie porównują do kuzynostwa... Że oni potrafią się zachowywać "normalnie" i ja też potrafiłabym ale mi sie nie chce...

 

A co do szkolnego pedagoga.. Nie jestem przekonana.. Ciężko będze mi powiedzieć to wszystko co tutaj napisałam osobie, którą widzę codziennie na korytarzu.. I jeszcze nie mam gwarancji, że zachowa to dla siebie, a nie np. przekaze wychowawcy, który z kolei powie rodzicom zapewne i niby załatwi za mnie sprawę.. Ale jakoś sama nie wiem.. Za to wiem, że jest późno i zaczynam już sama sobie zaprzeczać.. więc przemyśle to jeszcze raz i jutro coś bede kombinowała chyba ;/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ZjemCie jak czytam to co napisałaś to tak, jakbym czytała o samej sobie sprzed kilkunastu lat. Teraz jestem od dawna pełnoletnia i mam świadomość rangi problemu jaką jest fobia społeczna. Ona wynika z różnych rzeczy jak np. z tego że nie masz właściwego wzorca w rodzinie, jesteś porównywana z innymi /-że niby lepszymi; a ty to taki nieporadny twór co to się nie umie zachować. Dzik. Tak mnie matka nazwała jak miałam naście lat i bałam się pójść do sąsiada podać mu list, który listonoszka zostawiła u nas, bo u nich akurat nikogo nie było. A ja się naprawdę bałam zapukać do drzwi. Serce waliło mi z przerażenia jak młot pnemuatyczny. Czułam się niezrozumiana i wyśmiana przez własną matkę. To zrównywało mnie z ziemią. Moje poczucie własnej wartości leciało w dół z każdym tego typu tekstem od matki. Zresztą - od ojca też to słyszałam. On nie ma własnego zdania i powtarza ślepo za matką. Jak ona mu gra, tak on śpiewa. W tamtym okresie nie rozmawiałam z rodzicami, bo i tak nie miałam co się wysilać /"dzieci i ryby głosu nie mają"/ więc o tym problemie też nie mówiłam. Przemilczywałam też to że byłam źle traktowana przez swoją wychowawczynię w szkole. To, że mnie poniżała i upokarzała przed całą klasą... Potem to oczywiście wychodziło na jaw przy pierwszej lepszej wywiadówce. A wtedy słuchałam od matki wyrzutów dlaczego nic jej nie powiedziałam. Ona by z tym zrobiła porządek. No i którymś razem zrobiła. Taki, że już najwyższa - żadko się zdarzająca - ocena jaką mogłam dostać u tej nauczycielki /a miałam z nią trzy przedmioty, więc były sytuacje kiedy mogło się okazać, że nie zdam do następnej klasy/ była trója. Baba się po prostu na mnie mściła za to, że moja matka jej nawtykała. To mnie jeszcze bardziej degradowało w oczach klasy. Czułam się gorsza. Jak debil. Uczyłam się a miałam same pały. Moja nauka na nic się zdawała, bo jak przychodziło co do czego, i tak nie byłam w stanie wydusić z siebie słowa. Z czasem ten problem się pogłębiał i rzeczywiście zaczęłam mieć problemy z nauką. Czytałam i nie byłam w stanie zapamiętać o czym czytam. Uczyłam się i na końcu strony nie pamiętałam o czym czytałam na jej początku. I tak mi to zostało do dzisiaj. Nie potrafię się skupić, mam problemy z koncentracją, nie mogę znaleźć pracy, bo się boję. Na samą myśl o tym, że miałabym pójść na rozmowę o pracę, robi mi się gorąco, zaczynam się pocić, ręce mi się trzęsą, jakbym miała zaawansowanego Parkinsona... O załatwieniu spraw urzędowych nie ma mowy. Jak mam coś załatwić to wypycham się kimś innym, a jak już naprawdę muszę iść sama do urzędu to jestem tak masakrycznie zestresowana, że sama nie wiem co się ze mną dzieje. Zaczynam się jąkać, nie mogę składnie sklecić zdania, czasem wręcz urzędnik/-czka za biurkiem ma problem ze zrozumieniem mojej mowy, bo mówię tak niewyraźnie, jakbym była jakaś niedorozwinięta. I tak mnie zaczynają traktować. A wtedy się denerwuję, złoszczę... jest jeszcze gorzej... Wychodzę czerwona jak burak /ze wstydu/ i mam ochotę zapaść się pod ziemię, żeby mnie nikt nie zauważyć, nikt nie spotkał, nikt nie zapytał jak było, co powiedzieli, czy załatwiłam sprawę czy nie... A już nie daj Boże żebym jeszcze kiedyś spotkała tę osobę/osoby, które mnie obsługiwały w tym urzędzie. Wtedy to już tylko czapka niewidka mogłaby mi być pomocną!!!!!

Nie piszę tego, żeby Cię nastraszyć, lecz aby Ci uświadomić, że fobia społeczna rozwija się razem z Tobą i jak nie ukręcisz jej łba jak najszybciej, to potem urośnie do takiej rangi, że będzie Ci naprawdę coraz trudniej sobie z nią poradzić.

Trzymam kciuki za Ciebie i wierzę, ufam, że znajdziesz wyjście i dotrzesz do miejsc i ludzi, którzy udzielą Ci pomocy i wsparcia.

Z mojej strony mogę Ci podpowiedzieć takie rozwiązanie: napisz oświadczenie, które jest wymagane przez psychoterapeutów by podjąć z Tobą pracę nad problemem i podsuń je mamie/tacie (sama wiesz kto się prędzej pod nim podpisze) i tyle. Powiedz mu/jej że o nic więcej nie prosisz tylko, żeby wyrazili zgodę na to, abyś wzięła udział w kilku spotkaniach z psychoterapeutą. Nic więcej. Tylko ten jeden podpis i dasz im spokój. Powiedz mu/jej że chcesz sama się przekonać czy to przypadkiem nie jest tak jak Ci sugerują,że wmawiasz sobie problemy, aby uniknąć konieczności działania, bo jesteś leniwa. I chcesz to usłyszeć z ust fachowca. Powiedz mu/jej że nie robisz tego im na złość, czy żeby komuś coś udowodnić. Po prostu chcesz być lepszym człowiekiem, rozwinąć się, być lepszą córką. Nie robisz tego im na przekór.

Myślę, że jeśli usłyszą od Ciebie taki komunikat, to ulegną i zgodzą się chociaż na kilka sesji. Ważne abyś pracowała z PSYCHOTERAPEUTĄ, nie psychologiem, psychiatrą....etc. ale z psychoterapeutą. Tu: http://www.ptp.org.pl/modules.php?name=News&file=article&sid=53 masz listę rekomendowanych psychoterapeutów. Oni mają certyfikaty i prawo prowadzenia sesji psychoterapeutycznych. Jak się postarasz to uda Ci się dobić do nich na NFZ także nie zabulisz za spotkania, bo domyślam Cię, że nie masz kasy, żeby sobie pozwolić na płatną terapię. Wiem coś o tym. Znam ten ból. Mnie dużo dała psychoterapia psychoanalityczna. Ku mojemu przerażeniu dali mnie na grupową, ale jak widać przeżyłam, więc fobia prysła. Wygrywam. Jeszcze nie wygrałam, ale jestem na dobrej drodze. Powiedzmy że jest 7:4 dla mnie ;)

Tobie też się uda! Tym bardziej, że jesteś młodsza i masz szansę nie dopuścić do rozwinięcia się szerszej formy fobii. Trzymam kciuki i powodzenia!!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kamastar1985

 

Czytałam i nie byłam w stanie zapamiętać o czym czytam. Uczyłam się i na końcu strony nie pamiętałam o czym czytałam na jej początku.

Ja tak mam ale dlatego, że jak staram sie uczyć to podświadomie mam wrażenie, że nauczyciel/ka będzie mnie pytac i będę musiała wyjść przed klase i sie skupiam bardziej na tym niż na nauce -.-

 

Moje rozmowy z rodzicami najczęściej wyglądaja tak, że oni mówią i nie dają mi dojść do słowa.. A jak próbuje wyjaśnić chociażby to, że chodziło mi o coś innego to mnie uciszają zaraz i kontynuuja wygłaszanie swoich poglądów... A ja jestem taka, że ani nie chce im przeszkadzac ani wchodzić w droge.. po prostu tak jakby mnie nie było... Oboje pracują... Mam świadomość, że są po pracy zmęczeni i tak dalej.. I wiem mniej więcej jak w domu jest z kasą... Nie cierpie prosić ich o pieniądze.. Nie potrafie tak z nimi rozmawiać jak napisałaś

Powiedz mu/jej że o nic więcej nie prosisz tylko, żeby wyrazili zgodę na to, abyś wzięła udział w kilku spotkaniach z psychoterapeutą. Nic więcej. Tylko ten jeden podpis i dasz im spokój. Powiedz mu/jej że chcesz sama się przekonać czy to przypadkiem nie jest tak jak Ci sugerują,że wmawiasz sobie problemy, aby uniknąć konieczności działania, bo jesteś leniwa. I chcesz to usłyszeć z ust fachowca. Powiedz mu/jej że nie robisz tego im na złość, czy żeby komuś coś udowodnić. Po prostu chcesz być lepszym człowiekiem, rozwinąć się, być lepszą córką.

Kiedyś jak mieli do mnie pretensje, że nie jestem taka otwarta jak chociażby moi kuzyni to powiedziałam, żeby mnie wzieli do psychologa czy czegoś w tym stylu.. Niby dotarło.. Na chwile spoważnieli.. Ale znam ich caałe życie i mam wrażenie, że nie wzięli tego na serio.. No ale cóż..

No i jeszcze jeśli chodzi o psychoterapeute.. Czy jakąś grupową terapie.. Cokolwiek.. Nie wiem jak wygląda takie leczenie (nie wiem jak inaczej to nazwać) i boje sie... nie mam pojęcia jakich pytań moge sie spodziewać.. Jakoś mnie to przeraża w ogóle ;/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hah.. Czy on taki osobliwy... Jak pisałam na samym początku

Przez to wszystko zaczęłam chyba odcinać się od rzeczywistości i uciekać do wirtualnego świata. Uzależniłam się.

Jakoś tak ZjemCie było jednym z pierwszych nicków, którymi się posługiwałam :105:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ZjemCie Zupełnie jakbym czytał o sobie...

Mam identyczne problemy w kontaktach z ludźmi. Unikam ich jak tylko mogę...

Jakimś cudem jestem teraz studentem. Ale jak na studenta przystało powinienem więcej imprezować, niż się uczyć. W moim przypadku to się nie sprawdza, wychodzę z domu tylko na zajęcia, tylko wtedy kiedy muszę, a i to kosztuje mnie bardzo wiele sił i samozaparcia. Na uczelni praktycznie z nikim nie rozmawiam, bo po prostu nie mam o czym... Słyszę tylko śmiechy innych, ile to oni nie wypili i gdzie się nie bawili... Czuję się jakiś zblokowany, często się zdarza, że chciałbym stamtąd po prostu uciec jak najszybciej i jak najdalej, jak najdalej od ludzi..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ZjemCie Zupełnie jakbym czytał o sobie...

Mam identyczne problemy w kontaktach z ludźmi. Unikam ich jak tylko mogę...

Jakimś cudem jestem teraz studentem. Ale jak na studenta przystało powinienem więcej imprezować, niż się uczyć. W moim przypadku to się nie sprawdza, wychodzę z domu tylko na zajęcia, tylko wtedy kiedy muszę, a i to kosztuje mnie bardzo wiele sił i samozaparcia. Na uczelni praktycznie z nikim nie rozmawiam, bo po prostu nie mam o czym... Słyszę tylko śmiechy innych, ile to oni nie wypili i gdzie się nie bawili... Czuję się jakiś zblokowany, często się zdarza, że chciałbym stamtąd po prostu uciec jak najszybciej i jak najdalej, jak najdalej od ludzi..

 

 

Pozwolę sobie wniknąć trochę w Twój życiorys... Od kiedy masz takie problemy? :x

Ja widzę już teraz u siebie, że nawet jak siedze obok moich kilku koleżanek.. One rozmawiają a ja jakby nieobecna... Ogólnie jakbym nie miała co do nich mówic.. A to w końcu MOJE koleżanki są... Eh.. Już sama nie wiem co sie dzieje :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Od kiedy... Jeśli powiem, że od zawsze to chyba nie przesadzę. Zawsze byłem nieśmiały, nie chciałem wychodzić z domu. Nawet z wyjściem do sklepu jak mnie mama wysyłała był problem ("a Twoi koledzy to jakoś normalnie chodzą")...

 

Ja widzę już teraz u siebie, że nawet jak siedze obok moich kilku koleżanek.. One rozmawiają a ja jakby nieobecna... Ogólnie jakbym nie miała co do nich mówic.. A to w końcu MOJE koleżanki są... Eh.. Już sama nie wiem co sie dzieje :(

 

U mnie tak samo, widzę jak wszyscy do okoła sobie swobodnie rozmawiają o wszystkim, śmieją się a ja tak ja nie wiem co powiedzieć od siebie, nie umiem się udzielić i to że nie umiem jeszcze bardziej mnie dołuje i wszystko się pogłębia...błędne koło. Opowiadają sobie historie z życia, co ostatnio robili, co to się śmiesznego wydarzyło a ja nic, nie mam zwyczajnie opowiadać. Pomijam już fakt, iż nawet jeśli jakimś cudem mam co powiedzieć to tego nie robię, bo... właśnie... bo się boje odrzucenia i kompromitacji.

Żyję we własnym zamkniętym na cztery spusty świecie... Dokładnie wiem co czujesz. :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bo się boje odrzucenia i kompromitacji.

 

Hah... To zdanie bardzo dokładnie określa moje podejście... Boję się odrzucenia i kompromitacji => Unikam bliższych znajomośći/przyjaźni => Forever alone ? Tak to sie ma skończyć pewnie...

 

Żyję we własnym zamkniętym na cztery spusty świecie...

 

Mój świat zamknięty na cztery spusty w internecie chyba.. Nie fajnie tak... Wszyscy mają jakieś realne znajomości a moje ograniczają się do wirtualnych.. Siąść i płakać..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Są też plusy takich znajomości. Wiem, bo moja sytuacja jest prawie, że identyczna do Twojej. Można poznać naprawde fajnych ludzi i już ta kompromitacja i odrzucenie nie grają żadnej roli. Gorzej, że to się ogranicza tylko do internetu...

O czym rozmawiasz ze swoimi wirtualnymi znajomościami?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Są też plusy takich znajomości.

 

Nie da sie zaprzeczyć ;p

 

O czym rozmawiasz ze swoimi wirtualnymi znajomościami?

 

Po prostu rozmawiam.. :) Zależy od osoby... Nie z każdym rozmawiam o wszystkim... Nie ma co się tu rozwodzić nad tematami ;D

 

kompromitacja i odrzucenie nie grają żadnej roli.

 

Eh.. No tak.. Dokładnie tak jak mówisz..

 

Gorzej, że to się ogranicza tylko do internetu...

 

Próbuję się przełamać i przenieść chociaż jedną w realne życie ;p Zbieram się w sobie ~

 

A Ty? Jaki jesteś jak piszesz a nie mówisz? O czym rozmawiasz najczęściej? :]

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jaki... Na pewno bardziej odważny. Mogę rozmawiać o wszystkim praktycznie, bo wiem, że nawet jak palnę coś niestworzonego ni z gruchy ni z pietruchy to nic mi się nie stanie. Mi osobiście jedną taką znajomość udało się przenieść w świat realny :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Udało Ci się? gratuluje ;) Ja mam opory ._. Panicznie boję się reakcji na mnie... Tego, że wszyscy będą mnie tak hejtować jak 'koledzy' z klasy..

 

Mogę rozmawiać o wszystkim praktycznie, bo wiem, że nawet jak palnę coś niestworzonego ni z gruchy ni z pietruchy to nic mi się nie stanie.

 

Rozumiem ;] Jakoś łatwiej jest mi się dogadać z ludźmi przez Internet niż rozmawiając...

Jestem dziwna :o

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Każdy jest dziwny, na swój własny unikalny sposób :)

Przełamałem się i nie żałuje i powiadam Ci, że warto. Zwłaszcza, jeśli dobrze się dogadujecie. To i z czasem to hmmm "głupie uczucie strachu" Ci przejdzie :smile:

Dlaczego uważasz, że koledzy Cię "hejtują"?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kamastar1985,

Też se bałam iść z listem do sąsiadki i dalej boję ,ale jakby mnie kto nazwał dzikiem jak miałam 15 lat tak samo jak i teraz to bym odwaliła: a Ty taki/ tak mądra jesteś i pewnie niczego się nie boisz kłamiesz idź i oddaj ten list, po prostu nie można dać po sobie jeździć i tyla i pewne rzeczy wyglądają tak samo do 90-ego roku życia , dasz po sobie jeździć będą jeździć po Tobie przez najbliższe kilkadziesiąt lat. Zapewniam matka jest osobą, która po Tobie będzie jeździć najmniej w życiu nie daj się, przykre, ale naucz się na rodzicach oni wybaczają i tak przeważnie więcej niż inni.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Uff. Fobia społeczna jak nic. To samo przechodził mój syn. Często też nie potrafię mu pomoć bo strach go paraliżuje. Dobrze by było gdybyś jednak sie odważyła. Wiem, że to trudne szczególnie wtedy gdy nie ma zrozumienia w rodzicach. Wiesz co zrobił mój syn? Jak zaczął sie czuć tak ja Ty też pisał na jakimś forum. Potem dał mi to do przeczytania wraz z odpowiedziami na jego posty. Nie wiem jak zachowałabym się gdyby mi po prostu powiedział. Być moze jak Twoi rodzice, nie wiem. Poczytałam sobie te jego forum, popłakałam sie i biegiem szukałam psychologa. Trudno mi coś radzić bo nie znam Twoich rodziców, nie wiem co do nich moze dotrzeć. Fajnie jednak by było gdybyś poszła do psychologa. Gdybyś chciała popisać to zapraszam na pw. Trzymam za Ciebie kciuki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×