Skocz do zawartości
Nerwica.com

Życie w Stanach Zjednoczonych.


Gość Bonus

Rekomendowane odpowiedzi

Nie wyobrażam sobie wyjechać do obcego kraju bez znajomości języka... a to jest akurat coś, czego można nauczyć się samodzielnie.

 

Mam wrażenie Bonus, że za bardzo liczysz na innych... Wujek Cię przygarnie, wujek załatwi pracę, wujek załatwi sprawy, bo Ty nie znasz języka, wujek to, wujek tamto. A Ty jak już wszystko dostaniesz na gotowe pokażesz, że jesteś pracowity i że się starasz.

Na miejscu wujka też bym się nie zgodziła, bo byłbyś dla niego po prostu ciężarem.

 

I nie zgodzę się, że można wyjechać tylko mając kogoś w obcym kraju. Wielu ludzi wyjeżdża w ciemno. Ale do tego potrzeba determinacji, dużo przygotowań i na pewno zapas środków finansowych. Po prostu są różni ludzie, bardziej ogarnięci, którzy potrafią sobie poradzić bez względu na wszystko.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Żeby mieszkać w Stanach na stałe, to trzeba tam już mieć swoje życie i wszystko tam ułożone. Trzeba być pewnym, że będzie się tam miało stałą pracę i dobre znajomośći, kontakty. Bo jak tego nie będzie, to można być pewnym tylko powrotu do Polski, bez niczego, co się już zdarzało wielu polakom.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No bo niektórym ludziom się tam udaję, którzy są skazani na siebie, ale jest to trudne i wymaga stresu, odpornośći psychicznej, lęku. To jest: "rzucanie się na Morze", czyli człowiek nie wie, co go tam czeka i ryzykuje. Trzeba już mieć dużą odwagę, a nie każdy to ma w sobie.

 

-- 04 lis 2012, 15:00 --

 

A ja myślę, że to Ty nie masz racji, wiesz? Bo jakbym np.teraz tam poleciał i nie miał tam nikogo, to myślisz, że ktoś inny tam pomógłby mi? Nikt mnie tam nie zna i nagle ktoś jest dla mnie dobry, bo ja sobie przyleciałem z Polski? Chodziło mi o taką pomoc ze strony wujka, że on musiałby się zgodzić, żebym ja się u niego zatrzymał w domu, a co dalej, to bym pomyślał. I jaki ciężar? To, że ja bym tam poleciał do niego do pracy, to byłby dla niego jakiś ciężar? Nie rozumiem tego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No bo niektórym ludziom się tam udaję, którzy są skazani na siebie, ale jest to trudne i wymaga stresu, odpornośći psychicznej, lęku. To jest: "rzucanie się na Morze", czyli człowiek nie wie, co go tam czeka i ryzykuje. Trzeba już mieć dużą odwagę, a nie każdy to ma w sobie.

 

-- 04 lis 2012, 15:00 --

 

A ja myślę, że to Ty nie masz racji, wiesz? Bo jakbym np.teraz tam poleciał i nie miał tam nikogo, to myślisz, że ktoś inny tam pomógłby mi? Nikt mnie tam nie zna i nagle ktoś jest dla mnie dobry, bo ja sobie przyleciałem z Polski? Chodziło mi o taką pomoc ze strony wujka, że on musiałby się zgodzić, żebym ja się u niego zatrzymał w domu, a co dalej, to bym pomyślał. I jaki ciężar? To, że ja bym tam poleciał do niego do pracy, to byłby dla niego jakiś ciężar? Nie rozumiem tego.

 

A to nie jest ciężar? Ktoś zwala Ci się do domu, mieszka u Ciebie, musisz załatwić mu pracę, musisz go pilnować, bo ta osoba nie zna języka, więc nawet do sklepu nie pójdzie, bo się nie dogada, nie wspominając już o załatwieniu jakichkolwiek formalności, których z pewnością jest sporo. We wszystkim musiałby Ci pomagać. Tak, to jest ciężar i zwyczajnie nikt nie ma obowiązku tego robić. Więc jeśli on z pewnych przyczyn nie ma na to ochoty to nie mozesz mieć pretensji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No to wiadomo, że jest to jakieś poświęcenie, chęć pomocy tej osobie, która tam przyjechała, bo inaczej się tego nie da zrobić. Ale jak się przyjeżdża do innego kraju, nie znając tam nikogo, nie znając języka, nie mając zakwaterowania, nie mając pracy, to raczej wątpie w to, że komuś takiemu uda się tam załatwić sobie, chociażby marną pracę. Wiesz, ilu polaków, przebywających w Anglii, w Stanach koczuje na ulicach, jako bezdomni, nie mający nic? Tego się nie da zliczyć, a im się nie udało, bo przyjechali tam "na ślepo", nie mając nic i wydawało im się, że im się bez niczego uda, a byli w błędzie. Niektórym się udaje, niektórym nie i nie chodzi tu tylko o jakąś determinację, czy ryzyko. Skoro mój Szanowny wujek ma mnie gdzieś, to jego sprawa, a ja tylko go o to poprosiłem i to chyba nie jest źle?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bo do takiego wyjazdu trzeba się przygotować, wszystko sobie zaplanować. Sa agencje, które pomagają w znalezieniu pracy tam i można już w Polsce szukać pracy. Problemem może być też wiza, bo jej nie rozdają ot tak, bo ktoś sobie chce wyjechać.

 

Jesteś zły na wujka, a On nie ma obowiązku Ci pomagać i zapewne ma swoje powody dlaczego tego nie robi.

 

Umiesz liczyć, licz na siebie :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W ostateczności, w bardzo złej sytuacji determinacja, poświęcenie jest potrzebne, ale to też nie daje gwarancji, że coś się uda. Dobrze jest, jeśli się udaje, ale to jest ryzyko...Ktoś, kto decyduje się wyjechać do innego kraju, musi mieć wcześniej wszystko załatwione. Musi mieć dobre dane i namiary danej firmy, musi wiedzieć, na jakiej ulicy to się mieści, w jakiej lokalizacji i to musi być sprawdzone. Przecież ludzie przyjeżdżający do jakiegoś miasta w danym kraju, nie znają tego miasta, nie wiedzą, w jakim kierunku się udać, nie znają pisma tego kraju. To są same trudnośći.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W ostateczności, w bardzo złej sytuacji determinacja, poświęcenie jest potrzebne, ale to też nie daje gwarancji, że coś się uda. Dobrze jest, jeśli się udaje, ale to jest ryzyko...Ktoś, kto decyduje się wyjechać do innego kraju, musi mieć wcześniej wszystko załatwione. Musi mieć dobre dane i namiary danej firmy, musi wiedzieć, na jakiej ulicy to się mieści, w jakiej lokalizacji i to musi być sprawdzone. Przecież ludzie przyjeżdżający do jakiegoś miasta w danym kraju, nie znają tego miasta, nie wiedzą, w jakim kierunku się udać, nie znają pisma tego kraju. To są same trudnośći.

Nikt nie mówil, że będzie łatwo. To wszystko trzeba sobie samemu pozałatwiać.

Ale tak, łatwiej siedzieć i szukać kolejnych powodów, żeby nic nie robić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja się nie denerwuję na wujka, jego sprawa. Wcale nie siedzę i nie liczę na nic i nie pisz takich rzeczy, bo nie masz racji. Ty też się zaliczasz do paru innych użytkowników z forum, którzy tak sie głupio mnie czepiają? A może znalazłaby się choć jedna osoba, która byłaby po mojej stronie? Wstawiłaby sie za mną? Co my tutaj jakąś wojne ze sobą toczymy, czy jak?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przecież pisałem, że przed wyjazdem do innego kraju trzeba mieć wszystko załatwione i trzeba mieć tego pewnośc. Tylko też nie zawsze ryzyko się komuś udaje, bo można coś zyskać albo wszystko stracić, a to jest jak: "gra na toterii". Wiem, że inne osoby w rodzinie poleciały do Stanów za tym wujkiem i on im tam na miejscu pomagał, dlatego im się udało. Oni mieszkali u niego jakiś czas, bo inaczej nie mieliby tam gdzie mieszkać, podobnie jak mój ojciec był kiedyś w Stanach u wujka, pracował u niego i u niego też mieszkał. A ja to co, byłbym inny?

 

-- 04 lis 2012, 16:05 --

 

Ale moje myślenie jest przecież dobre, realistyczne. Ja jestem realistą i uwierz mi, że to pozytywna cecha. Czy moje myślenie Cię rani, zabija? Zastanów się, trochę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie odbieram dobrych rad, jako "atak" i nie myl pojęć, dobrze? Natomiast "atakiem" jest to, że paru użytkowników tu czepia się bzdur i nie dają mi normalnie się wypowiadać w tematach. Czy uważasz, że to jest w porządku z ich strony? Jeszcze raz to powtórze: JA MAM CAŁKIEM NORMALNE MYŚLENIE i ktoś mi próbuje wmówić, że jest inaczej, ale ja się nie dam!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może i ma swoje powody i ma do tego prawo, ja nie mam nic przeciwko temu. Ja tylko z nim na ten temat rozmawiałem i nic z tego nie wyszło, trudno.

 

-- 04 lis 2012, 16:18 --

 

Nie, to nie jest tak, że ja wiem lepiej. Tylko ja akurat bronię swoich racji, a to trochę co innego i pamiętaj o tym. Ja głupi nie jestem i chyba wiem, co pisze. Każdy tutaj może dawać mi swoje pomysły na coś i one mogą nie być dobre dla mnie. Ale dawanie dobrych rad jest potrzebne, tylko niech to będą rady odpowiednie do rzeczywistośći.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A w tym momencie wypowiedziała się dziewczyna, z którą byłem w kontakcie telefonicznym przez długi czas i okazała sie fałszywa wobec mnie i teraz to wszystkim tutaj piszę! Wcześniej była dla mnie miła, stawała po mojej stronie, a teraz staje po stronie innych tutaj i to jest fałszywe! Nie spodziewałem się tego po Tobie, dobra koleżanko, wiesz? Dziękuje Ci bardzo!

 

-- 04 lis 2012, 16:33 --

 

Tyle czasu była ze mną w kontakcie, obiecywała mi coś tam, a potem obgadywała mnie za plecami, że ja jestem zły, a to jest kłamstwo! Ona ma jakiś problem z psychiką i dlatego wyżywa się na mnie i na innych. Tak dobra koleżanka była. Ja miałem z nią tylko problemy, bo ona mnie prowokowała do nerwów i nie dało rady mieć z nią dobrych relacji, ponieważ nie chciała. Jesteś fałszywa!

 

-- 04 lis 2012, 17:10 --

 

Ja się muszę bronić w takiej sytuacji, bo jestem atakowany przez parę osób, a ja jestem sam. Ale mnie już nudzi ta głupia dyskusja i ja się trzymam swojego tematu, A ta dziewczyna, która napisała mi o jakimś "spiskowaniu" przeciw mnie, nie ma chyba zdrowego umysłu, skoro mnie tak potraktowała...Rozmawiałem z nią telefonicznie, to nie dało się z nią normalnie rozmawiać, bo coś jej odbiło i zarzucała mi jakieś dziwactwa. Z nią jest coś nie tak i nie interesuje mnie to, zresztą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z tą koleżanką to akurat prawda. I jeszcze ma czelność mi tu coś zarzucać, a sama nie była w porządku dla mnie. Ludzie, opamiętajcie się!

 

-- 05 lis 2012, 02:02 --

 

Tak więc wracając do tematu to, gdybym miał szansę i możliwość zamieszkać w Stanach, to najbardziej ciągnełoby mnie do Kalifornii, do Los Angeles. Ja lubie duże aglomeracje, a to miasto jest potężne, poza tym kocham KINO AMERYKAŃSKIE, LITERATURE AMERYKAŃSKĄ, bo w Los Angeles mieści się HOLLYWOOD. Sam Stan Kalifornia jest ciekawy. Jeśli chodzi o Stany, to najbardziej interesują mnie: Kalifornia, Nebraska, Teksas, Montana i Oregon.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak więc wracając do tematu to, gdybym miał szansę i możliwość zamieszkać w Stanach, to najbardziej ciągnełoby mnie do Kalifornii, do Los Angeles. Ja lubie duże aglomeracje, a to miasto jest potężne, poza tym kocham KINO AMERYKAŃSKIE, LITERATURE AMERYKAŃSKĄ, bo w Los Angeles mieści się HOLLYWOOD. Sam Stan Kalifornia jest ciekawy. Jeśli chodzi o Stany, to najbardziej interesują mnie: Kalifornia, Nebraska, Teksas, Montana i Oregon.

W Kalifornii na pewno jest fajnie tylko tam plus do Nowego Jorku ciągną największe ilości migrantów i o pracę jak i sensowne zarobki może nie być wcale łatwo. Ja np trochę żałuje że mieszkałem w Londynie a nie innym mieście w Anglii bo koszty życia wynajmu mieszkania są tam duże a zarobki takie same jak w innych miejscowościach dlatego ludzie żyją tam z reguły w kiepskich warunkach mieszkaniowych, ciasnocie i wilgoci bo na coś większego i ładniejszego imigrantów z reguły nie stać a na prowincji za 2 razy niższa cenę można żyć wygodniej.

A tak w ogóle Bonus to żyjesz bardziej w świcie fantazji niż rzeczywistym zauważyłem z resztą ja mam tak samo pełno jakiś wizji których nigdy nawet nie próbowałem urzeczywistnić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kolego, właśnie ja różnie się od wielu innych ludzi tym, że żyje realnie i nie fantazjuję. To, że mam marzenie żyć w Stanach lub nawet pomieszkać tam jakiś czas, nie znaczy, że to marzenie mi się spełni. Ja jestem świadomy tego, że być może nigdy nie będę żył lepiej, ani w innym kraju, ale też nigdy nic nie wiadomo. Bardziej interesują mnie środkowe Stany i zachodnie Stany. Kalifornia, Montana i Teksas. A jak tam wybory amerykańskie? Czyżby znowu zwyciężył republikanin Barack Obama?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×