Skocz do zawartości
Nerwica.com

Walczący wita


zubryk

Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie siostry i bracia w dolegliwościach :)

 

Z nerwicą lękową walczę od marca, kiedy na skutek przyjęcia zbyt dużej dawki kofeiny wpadłem w 2 godzinny epizod ciężkiego strachu o życie.

Teraz mi tak zostało i cholera jedna nie daje o sobie zapomnieć.

Wrażenia standardowe: duszności, bóle w klacie, kołatanie serca czyli potykanie, czasami zawroty głowy, uczucie nadchodzącego omdlenia, zmiękczenia nóg aż do wrażenia bliskiego upadku a wszystko okraszone irracjonalnym lękiem. Pojawiła się i agorafobia, strach przed tym, że będę miał atak omdlenia, zawał czy co tam jeszcze do głowy może przyjść i nie będzie miał mi kto pomóc na ulicy.

Nigdy jeszcze w życiu nie spędziłem tyle czasu doświadczając naszej służby zdrowia. Był i pulmonolog, kardiolog, gastrolog, morfologie, usg, ekg, kgb, spirometria, pogotowie. Klasyka czyli.

Psychiatra też był. Od niego mam Fluanxol, którego używam w minimalnej możliwej dawce - 0,5 mg dziennie. Lęków nie wygasił ale obniżył ich poziom do akceptowalnego minimum. Dobrym przyjacielem okazał się Ventolin - inhalator, który w kilka minut rozgania każde uczucie duszności. Po jednym strzale w płuca można zasuwać dalej niczym Marit Bjoergen :)

Powróciłem do zarzuconej aktywności fizycznej. Problem jest tylko jeden, nie potrafię biegać, grać ani jeździć na rowerze dla relaksu, bez przemęczania. Zawsze musi to być na 90-100% aktualnych możliwości. Powysiłkowe skutki fizjologiczne często wpędzały mnie w stany lękowe, a bo to serce za szybko bije, a to tchu brak, tu coś boli, tam strzyka. Obłęd. Ale z czasem poprawiła się moja kondycja to i przykre skutki zaczęły być mniej odczuwalne.

Jest raz lepiej, raz gorzej.

Ostatnio jakby na plus, dzięki pewnej metodzie znalezionej na cudzym blogu. Technika polegająca na domaganiu się więcej. Większych duszności, większego strachu, większego bólu. Metoda dość przewrotna, ale pozwalająca na przecięcie błędnego koła lęku.

Efekty widać. Od marca bałem się pić kawy - teraz czyli od tygodnia powoli ale skutecznie to zmieniam. Łatwiej też zapanować nad dusznościami i skradającym się zdradziecko lękiem. Ostatnie 7 dni to powrót do optymizmu i patrzenia w przyszłość przez różowe okulary czego i Wam wszystkim życzę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przewrotna technika jest opisana tutaj

http://terapiapsychozy.blox.pl/2012/10/Sesja-nr-1.html

od słów "Ostatnia technika na dzisiaj - jedna z najmocniejszych polega na domaganiu sie wiecej." Warto też zapoznać się z całością, wydrukować sobie i w chwilach zwątpienia przeczytać stosując się do rad.

 

Blog nie mój, ale trafiłem na niego w zeszły piątek na nerwicowej części forum kardiolo.pl.

 

Odnośnie załamań formy czyli kryzysów to już doświadczyłem kilku i jestem w stanie ułożyć sobie w głowie, że to normalne i tak ma być. Ot wyboje na drodze do zdrowia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki, zaraz się z tym zapoznam. Co do kryzysów to masz bardzo dobre podejście. Sama w gorszych chwilach staram się ignorować lęki jednocześnie zaprzyjaźniając się z nimi, wiedząc, że miną. Technika mnie zainteresowała, bo sama kilkakrotnie stosowałam coś podobnego. Przed ważnymi, stresującymi wydarzeniami zawsze miałam lęk, że znowu mnie dopadnie atak i wszystkie nieprzyjemności z nim związane. Nastawiałam się zawsze na najgorsze scenariusze, a w gruncie rzeczy nic się nie działo, czułam się normalnie. Nie wiem czy to kwestia przygotowania umysłu na najgorsze czy raczej przebiegłość nerwicy, bo dopada w najmniej oczekiwanym momencie, wtedy kiedy najmniej się jej spodziewamy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×