Skocz do zawartości
Nerwica.com

Witam Wszystkich:)


Gość bedzie.dobrze

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć:) Jestem Tu nowa...chociaz z nerwica walcze w sumie cale zycie. Mam 29 lat. Cierpie na nerwice natrectw. Jestem tez DDA. Czesto tu zagladam, jednka dopiero teraz zdecydowałam sie zalozyc konto i napisac. Wszystko sie zaczelo kiedy bylam mala dziewczynka...najpierw obsesje na tle religinym, potem obsesje agresywne...strach przed choroba psychiczna, strach przed nie zrozumieniem, strach przed samotnoscia, odrzuceniem. Przez lata tłumione emocje...zlości, gniewu, żalu..zaczely o sobie przypominac. Brak akceptacji siebie...swoich słabosci, tego,ze czlowiek popelnia błedy, ze nie jest idealny, doprowadziły/doprowadzaja mnie do stanu kompletnego rozbicia. 12 lat temu po raz pierwszy raz odwiedziłam psychiatre, przepisal leki i wlasciwe tyle...przez rok wegetowałam, zylam strachem, myslalam,ze to juz koniec, ze nie ma nadziei. Po tym straszym okresie, wszystko wrocilo do normy, cieszylam sie jak dziecko,ze znow sie ciesze zyciem. Mowilam nawet,ze choroba spowodowała,ze stalam sie pewniejsza siebie, bardziej asertywna. Tak pieknie bylo przez kolejne 10 lat...(wiaz bralam leki-Anafranil SR75-pol na noc..teraz wiem,ze to one przez ten caly czas dawaly mi poczucie bezpieczenstwa)...i znow ktoregos dnia poczulam ten lęk paralizujacy, to uczucie,ze zaraz zwariuje i nic nie moge na to poradzic. Nieustajacy lęk, bezsenność, mdlosci, drżenie ciala, biegunka, placz, rozpacz..tym razem obeszlo sie bez natretnych mysli...wszystko trwalo miesiac, dalam sobie sama jakos rade. Mimo wszystko postanowilam odwiedzic psychiatre. Lekarz zaproponowal mi psychoterapie. Zaczelam chodzic na terapie psychodynamiczna, poniewaz moje problemy zaczely sie w dziecinstwie..trzeba bylo siegnac do zrodla. Chodze na terpie ponad 1,5 roku...jest roznie..czasem cholernie boli. Jakis czas temu postanowilam odstawic leki...niestety na drugi dzien wszystkie objawy nerwicy wrocily lacznie z natretnymi myslami( dlatego wiem,ze leki dawaly mi poczucie bezpieczenstwa) probowalam byc dzielna..(moja terapeutka wyjechala wtedy na urlop, ja stracilam prace, dopiero co wyszlam za maz)..jednak nie dalam sobie rady, znow wrocilam do leków. Troche mnie to uspokoilo..wciaz mnie jednak 'dopadaja' lęki. Dzis uswiadomilam sobie rowniez,ze za duzo pije%...zlapałam sie na tym,ze jak mysle o imprezie,to nie mysle o milym spotkaniu ze znajomymi, tylko o tym,ze sie napije i sie wyluzuje...poza tym w czasie takiej imprezy pije duzo i szybko..film mi sie urywa, na drugi dzien mam wyrzuty sumienia. Uznałam to za sygnal ostrzegawczy..taki konkretny...ze to moze mnie doprowadzic do uzaleznienia...ze moge sie stac jak moi Rodzice, ktorzy w tak znaczniej mierze przyczynili sie do moich zaburzen. Ograniczam picie:) w sumie to teraz nie chce pic, zrobie sobie trening silnej woli:)...hehe bo oczywiscie teraz mam natretne mysli zwiazane z tym,ze nie zapanuje nad soba i bede sie rzucac na butelke z wodka ( chociaz oczywiscie nic takiego sie nie dzieje...w ciagu tyg. nie pije...piwo i % stoja sobie spokojnie w barku). Potrzebuje Waszego wsparcia...w swoim otoczeniu nie znam nikogo takiego, kto mialby podobne problemy do mnie...pewnie dlatego tak rozpaczliwie szukam tutaj pocieszenia hehehe. Ściskam Was Wszystkich bardzo mocno!!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć. Miło Cię powitać. Gratuluję samozaparcia i zachęcam do uczestnictwa w forumowym zgiełku ;)

 

Btw, zawsze ilekroć czytam o osobie, która wyszła za mąż z takimi problemami, robi mi się dziwnie nieswojo. A to dlatego, że ja nigdy za mąż nie wyjdę i dziwuję się, że ktoś jest do tego zdolny. Chociaż, chyba wcale się nie dziwuję, bo jakoś mam jeszcze na tyle świadomości, by wziąć pod uwagę, że to ja, tak po prostu, na wyjście za mąż, chociażby w przyszłości dalekiej i, bądź co bądź, zamglonej jeszcze, nie mam szans żadnych :oops:;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

to ja, tak po prostu, na wyjście za mąż, chociażby w przyszłości dalekiej i, bądź co bądź, zamglonej jeszcze, nie mam szans żadnych :oops:;)

Akurat. :P

Pojęcia nie masz, jakie potwory znajdują swoich amatorów.

Zwyczajnie boisz się ewentualnej porażki na tyle, że wolisz z góry założyć, że się nie uda i nie próbować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hehe tez sie bałam wychodzic za maz:) Namietnie przez kilka lat wszystkim obwieszczalam, ze zostaje singielka na wieki:) No ale jak to bywa..obudzilam sie ktoregos razu i stwierdzilam,ze jestem cholernie samotna-lęk,bezsennosc+cala gama nerwicowych objawów. Okazalo sie, ze tak naprawde potrzebowalam bliskosci drugiej osoby..ale automatycznie bałam sie odrzucenia-pojawil sie konflikt i nerwica znow dala znac o sobie. Ale tego wszystkiego dowiedzialam sie na terapii:]

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć w sumie powiem że ja także mam jeszcze 29lat, z swoim problemem borykam się tak od 15-16 roku życia. Zawsze byłem mniej śmiały, miałem słabsze nerwy od innych dzieci. Moje prawdziwe problemy zaczęły się po kilkukrotnym przedawkowaniu z pozoru miękkiego narkotyku w szkole średniej. No może jeszcze doszedł do tego problem z wchodzeniem w dorosłe życie. Jakoś sobie z tym radziłem przez te lata, nic jednak nie osiągnąłem, teraz mam okazje coś zmienić, czasami jednak nerwy mnie dosłownie zjadają. Ja także lubię sobie wypić, także lubiłem się napić szybko i konkretnie, na drugi dzień dosłownie umierałem, stres się odzywał z zwielokrotnioną siłą. Od roku czasu nic nie piłem, staram się bo doszła mi dodatkowo cukrzyca. Powiem Ci tak jeżeli jest w miarę dobrze nie myślę już nawet o piciu- wszystko zmienia się gdy są gorsze dni, lecz jednak nie jest aż tak mocno ciężko. Wierze że wytrwasz w Swoich postanowieniach i wkrótce(u mnie to było 6mies) powiesz że Masz pełną nad tym kontrolę(choć w moim przypadku było o tyle łatwiej iż dla mnie nie picie to jest prawie mus). Nie myśl jednak że jestem jakimś promotorem zdrowego życia, ja lubiłem pić nawet dużo pić, ale życie nawet całkiem od tego odcięte też potrafi być fajne- oczywiście jeżeli się w miarę układa. Strasznie już namieszałem(być może dla tego że też nie znam nikogo w moim otoczeniu z takimi problemami)- serdecznie Cie pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tez kiedys mialam przygode z miekkimi naroktykami. W sumie moze nie przygode..ale epizod, ktory trwal jakies pol roku. Namietnie popalałam marihuane ze swoim ex chlopakiem. Na poczatku nie bylo to dla mnie zadnym problemem..do czasu. Ktoregos dnia, czekałam na swojego chlopaka, az wroci z pracy...i zlapałam sie na tym, ze nie czekam na niego, tylko na to, zeby przyszedl i sobie zapalimy razem. Przerazilo mnie. Od tego dnia postanowilam,ze nie bede wiecej paliła w takich ilosciach, ze generalnie nie chce juz palic. Od tego czasu minelo 3,5 roku i zapaliłam raz, w zasadzie to skonczylo sie tylko na jednym buchu. Nie mam zlych doswiadczen jako takich z paleniem, uwazam nawet, ze myslenie 'po' bylo dosc kreatywne. Nie chce jednak, aby uzywki zastepowały mi towarzystwo osob Bliskich. Teraz tez podobnie mam z picie alkoholu. Wczoraj przeanalizowałam sobie sytuacje...zadalam sobie pytanie 'czemu chce sie upijac?'. Odpowiedz nasunela sie dosc szybko..nie akceptuje siebie. Uwazam,ze gdy wypije jestem fajna, przebojowa, zabawna..w czym troche utwierdzali mnie znajomi, mowiac, gdy nie pilam 'co tak zamulasz?' 'cos dretwa jestes'. Dalej- 'nie akceptuje siebie' powiazane jest z odrzuceniem....jesli ktos mnie nie zaakceptuje to mnie odrzuci....odrzucenie to samotnosc. Boje sie samotnosci wiec chce zagluszyc ten lęk pijac. Pijąc, nigdy nie pokonam tego lęku....bo nigdy nie uda mi się go przeżyć i nigdy nie będę pewna,ze umiem sobie sama z tym radzic. Nie moge sie bac swoich emocji, je trzeba przeżywać...wtedy rosniemy w siłe. Wczoraj kiedy zaczełam panikowac, kiedy dopadl mnie lęk zwiazany z natretna mysla ( ze nie bede sie kontrolowac i bede sie rzucac na butelki z alkoholem) , chcialam ratowac sie lekami uspokajajacymi, chcialam wyciszyc niepokoj...postanowilam jednak,ze przezyje to...plakałam w głos pol dnia, ale czulam,ze rosnie sila we mnie, zaczelam analizowac sytuacje. Emocje sie same uspokoily, a ja bylam gotowa stworzyc sobie plan czego oczekuje od siebie, od zycia...wszystko spisałam na kartce w formie 'chcę' i 'nie chcę'...poczułam sie błogo. Hehehe bylo tak błogo, ze udalo mi sie nawet zasnac bez tabletki nasennej. Dzis rano znow czuje lekki scisk w dolku...a bo zaczal sie dzien...siedze sama w domu...mąż w pracy...tyle godzin zanim wroci do domu. Martwie sie kiedy w koncu znajde prace, nie lubie bezczynnosci, nie mam zadnej pasji( badz jeszcze jej w sobie nie odkrylam)...heheh co najsmieszniejsze nawrot nerwicy zawsze ma miejsce, kiedy mam za duzo wolnego czasu, kiedy w jakis sposob czuje sie bezuzyteczna. Jutro mam kolejna sesje z terapueta, to sie wygadam, moze odkryje znow cos nowego o sobie:). Poki co, do tej pory odkryłam to iż, nie wyrazam zlosci, zalu, nie pozwalam sobie na jakiekolwiek przejawy agresji (stad natręctwa zwiazane z przemoca). Kolejna rzecz, to brak akceptacji swojej seksualnosci (natrectwa na tle religijnym, obsesje,ze moge zostac pedofilka o_O )...przez co wciąż postrzegam siebie jako dziewczynke,a nie kobiete...a co za tym idzie...ciezko mi sie odnalezc w dorosłym zyciu. Dalej- za bardzo idealizuje świat i ludzi..to z kolei sprawia,ze tak intensywnie przezywam rozczarowania. Do tej pory uwazałam, ze nerwica sprawia to, ze jestem wyjatkowa( w koncu nie kazdy tak intensywnie przezywa emocje..w srodku bla bla bla)- błąd..takim mysleniem nigdy sie jej nie pozbede...a chce sie jej pozbyc przeciez!!! CHCE BYC RADOSNA, POGODNA KOBIETA! Kobieta, ktora zna swoja wartosc, ktora sie akceptuje, ktora zna swoje slabosci i zalety, chce sie cieszyc dorosłym zyciem-jego cieniami i blaskami:)

Jak widzisz nie tylko Ty masz problem z wchodzeniem w dorosle zycie. Hehehe przede mna jeszcze troche pracy..ale pocieszam sie tym,ze mam oparcie w moich Bliskich, chodze na terapie, ze chce pracowac nad soba. Jedyne co moge Ci poradzic w tej sytuacji to zrobienie sobie podobnego bilansu 'chcę i nie chcę', przeanalzowanie tego co Cie przeraza w dorosłym zyciu i przyjrzenie sie temu uwaznie. Małymi kroczkami w koncu uda nam sie odzyskac spokoj ducha:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Heh mój epizod z zielonym trwał tak około roku, też było fajnie ale do czasu pierwszego "umierania", stanu w który prędzej czy później można się wprowadzić często paląc- dobrze że go nie doświadczyłaś, jest strasznie szczególnie przy pierwszym razie myśli się że naprawdę się umiera, a zdarza się to także całkowicie zdrowym ludziom. Mnie to całkowicie "rozregulowało" na długi czas- fakt, później alkohol i brak perspektyw, bezczynność, nie robiłem nic by sobie coś polepszyć. Teraz stosuje , próbuje właśnie te małe kroczki zderzając się z całą masą problemów, jestem jeszcze daleko w tyle by wyjść na prostą, jedno jest pewne będę się starał z całych sił. Z tym idealizowaniem ludzkiego świata ja także mam duży problem, myśli że wszystko powinno wyjść i zostać zrobione idealnie, czy ja temu podołam, czy nie wypadnę gorzej niż inni, to jeden z większych moich problemów- w konsekwencji spalam się, wpadam w stres, robi się coraz gorzej, aż wszystko trafia szlak- później rozgoryczenie, żal, smutek, złość- nowa motywacja, zbieranie sił, nowe próby, nowe zawody. Czasami jednak są także sukcesy- to dla nich właśnie warto żyć. Czy kiedyś całkowicie stanę się normalny- tego nie wiem, chyba jednak nikt tak do końca nie jest idealny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ha! juz 3 tydzien nie topie smutków w butelce wódki :great: hehe tak fajniej sie imprezuje:) 1. pamieta sie wszystko na drugi dzien:) 2. nie ma sie kaca ani wyrzutów sumienia 3. lepiej sie czuje fizycznie i psychicznie. Jakos tak czuje sie zmotywowana do kreatywnego działania:) No i stwierdzam, ze piwo wcale nie jest takie smaczne hmm :<img src=:'>

 

Ha! Odstawiłam tez Pernazinum ('wyciszacz' lęków) i Miansec (na sen) :great: Postanowilam,ze bede sie konfrontowac ze swoimi lękami..i juz jest mały sukces..udalo mi sie kilka razy opanowac atak paniki:) W ogole chyba lepiej rozumiem swoje zaburzenie i coraz mniej mnie przeraza.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×