Skocz do zawartości
Nerwica.com

Terapia


Gość Monar

Rekomendowane odpowiedzi

Ja dzisiaj mam ostatnią terapię indywidualną. Za tydzień zaczynam grupową :? Trochę się boję.... Czy wasze spotkania grupowe też trwają po trzy godziny?? :shock: Ja mam mieć raz w tygodnie -trzy godziny... Terapeuta mówił że będziemy ćwiczyć dużo różnych scenek z życia wziętych, żeby pokonać swoje blokady i leki.. A jak jest na waszych spotkaniach? Tak ogólnie bym chciała wiedzieć, bo zdaję sobie sprawę,że nie wolno zdradzać szczegółów spotkań.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wiecie co ?pierwszy raz Zapomniałam iść na psychoterapię :shock: przypomniałam sobie jak już od pół godziny powinnam tam być. Od razu wpadłam w panikę.Rozbolał mnie brzuch i ogarnął strach. Zadzwoniłam do terapeuty i go przeprosiłam i powiedziałam ze się zagadał am z siostrą i Zapomniałam o terapii. Miałam mega poczucie winy.A terapeuta powiedział ze to dobry objaw że Zapomniałam bo zawsze byłam mega punktualna i obowiązkowa.I się ucieszył ze nie przyszłam. :shock: A ja miałam wyrzuty sumienia :shock:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio moja terapia zmierza do jednego (albo cały czas do tego zmierza, a ja dopiero przejrzałam na oczy), a mianowicie - do jej zakończenia.

Ciągłe długie przerwy, nuda w terapii, taki impas... Zastój.

Po prostu mój T chyba nie ma pomysłu na dobre przeprowadzenie ze mną terapii...

Albo ja jestem wyjątkowo oporną osobą.

Ale ja po prostu myślałam, że zacznę mówić o dzieciństwie, nie o bieżących sprawach, analizować i "pokonywać" je, w sensie --> pogodzić się z tym, co było i cieszyć się tym, co jest... A raczej -> co będzie.

 

Cieszę się, że tu jestem i mogę znów napisać, co mnie trapi.

Bo jesteście znów ze mną, znów jestem z Wami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Po prostu mój T chyba nie ma pomysłu na dobre przeprowadzenie ze mną terapii...

może po prostu trafiłaś na mało kompetentnego terapeutę....

ja po prostu myślałam, że zacznę mówić o dzieciństwie, nie o bieżących sprawach, analizować i "pokonywać" je, w sensie --> pogodzić się z tym, co było i cieszyć się tym, co jest... A raczej -> co będzie.

 

A sprawdzałaś czy terapeuta właśnie w ten sposób przeprowadza terapię????

Cieszę się, że tu jestem i mogę znów napisać, co mnie trapi.

Też sie cieszę że jesteś, brakowało mi u Twoich postów :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Candy14, to bardzo miłe, dziękuję. :D

 

A sprawdzałaś czy terapeuta właśnie w ten sposób przeprowadza terapię????

Jak to sprawdzić?

 

Mój T ostatnio na koniec pyta się, co mi to dało... A prawda jest taka, że niewiele daje, bo daje mi tylko to, że po prostu się wygadam...

Oczywiście mówię mu to, ale nie znam jego opinii, w sensie: czy tak być powinno.

Ja myślę, że my po prostu spotykamy się, by on miał święty spokój.

No a na początku było zupełnie inaczej...

Teraz już nie wiem, co on chce, czego oczekuje ode mnie, zgubiłam się, bo ja wiem, czego oczekuję od niego, od terapii...

Ale tego nie ma. Więc sensu do niego chodzić... Chyba też nie.

A trudno mi będzie od niego odejść.

Bo przyzwyczaiłam się, to mu opowiedziałam o sobie. To mu zaufałam...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

Mój T ostatnio na koniec pyta się, co mi to dało... A prawda jest taka, że niewiele daje, bo daje mi tylko to, że po prostu się wygadam...

 

Myślę, że możesz być na etapie nie dostrzegania efektów.

Zobaczysz za jakiś czas jak będzie.

Oczywiście mówię mu to, ale nie znam jego opinii, w sensie: czy tak być powinno.

On nie musi opiniować, a tym bardziej oceniać.

Ty chciałabyś potwierdzenia,ale w tym wszystkim chodzi o to, żebyś Ty była pewna, że właśnie tak być powinno. Obojętnie jaka decyzja...będzie ona Twoja. Rozumiesz?

Ja myślę, że my po prostu spotykamy się, by on miał święty spokój.

A ja myślę, że Ty go wkładasz w jakiś nieświadomy schemat, że on może postępować tak, jak postępował Twój ojciec czy matka, a może jakaś bliska Tobie osoba.

No a na początku było zupełnie inaczej...

Jak?

Teraz już nie wiem, co on chce, czego oczekuje ode mnie, zgubiłam się, bo ja wiem, czego oczekuję od niego, od terapii...

Nie możesz mu powiedzieć, że masz ukierunkowane oczekiwania względem terapii?

Ale tego nie ma. Więc sensu do niego chodzić... Chyba też nie.

Myślę, że potrzebujesz wskazówek. On nie może Ci udzielić jednoznacznej odpowiedzi.

A trudno mi będzie od niego odejść.

A musisz odchodzić? Może najpierw porozmawiaj o Twoich obawach, że czujesz się niepewnie, że nie jesteś pewna co do postępów w terapii. To będzie jakiś krok w przód.

Bo przyzwyczaiłam się, to mu opowiedziałam o sobie. To mu zaufałam...

Zaufanie jest ważne, więc możesz mu powiedzieć o swoich obawach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że możesz być na etapie nie dostrzegania efektów.

Zobaczysz za jakiś czas jak będzie.

Znaczy... Na pewno dzięki niemu chcę się rozwijać. W końcu podjęłam decyzje o studiach. Więc to jest jakaś pomoc. Ale to jeszcze nie to, czego bym chciała. Jak mówiłam - chciałabym przerobić całe swoje dzieciństwo, pogodzić się z nim, zacząć pracować z uczuciami, nadal nie umiem odpowiedzieć na pytanie "jak się czuję", "jaki mam nastrój". NIC.

 

No a na początku było zupełnie inaczej...

 

Jak?

 

A chociażby tak, że nie nudziłam się na terapii. Wychodziłam z niej uśmiechnięta zazwyczaj... Czułam, że on mnie wspiera, walczy o moją sprawę...

Nie wiem, może pojebało mi się coś i po tym incydencie w Komisji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych, jak "pokłócił się" z moją matką, poczułam że..... Komuś jednak zależy. Może to głupie. Ale czasem przypominam sobie, że właśnie wtedy tak się czułam... Ważna. To wszystko przez niego........... Sam sprawił, że zaczęłam chcieć od niego więcej. Masz więc pod pewnym względem racje z tym ojcem lub matką. Potrzebowałam uwagi... I ją dostałam. Od niego. TO BYŁ BŁĄD. Nie ma innego wyjścia. No muszę zmienić T. Ja mu mówiłam, że się przywiązałam wielokrotnie, on reaguje "okropnie". W sensie, że niedobrze, że się niepokoi. A to mnie zniechęca do dalszego podjęcia tematu......... :( To jest jedno! A drugie to oczywiście to, że rzeczywiście nie spełnia moich oczekiwać wzgl. terapii --> brak przerabiania dzieciństwa, uczuć z nim związanych, uczuć obecnych. Czuję się tam, jakbym przychodziła w celach towarzyskich, a nie na terapię. A ja nie idę tam w tym celu...

 

Nie możesz mu powiedzieć, że masz ukierunkowane oczekiwania względem terapii?

Nie umiem. Bo nie chcę , by poczuł się urażony. Przecież to niekulturalne mówić komuś, że się w niego nie wierzy, w jego możliwości, w jego działania i skuteczność. Nie śmiem podważać jego kwalifikacji zawodowych.

 

-- 04 kwi 2013, 13:58 --

 

I jeszcze te ciągłe insynuacje, że się w nim kocham......... :shock:

A ja cały czas mu tłumaczę, że to, że się przywiązałam, nie oznacza, że kocham, że to nie o to chodzi..........

To mnie wnerwia! :evil: Ja czuję do niego sentyment... On jest tym pierwszym terapeutą, baaa... pierwszym człowiekiem, któremu tak zaufałam, tak się przed nim otworzyłam. To chyba częściowo normalne, że czuję ten sentyment? A częściowo nie, bo pragnę bym była ważna.

Przez to, że mi gada, że się w nim kocham, nie mam w ogóle ochoty tam iść. Mam ochotę ubrać się z worek na śmieci, i dopiero tam do niego pójść. Może mój wygląd sprawia, że on tak mówi... Cały czas mówi, że ja zadbana, że mam i to i to. Może po tym wysnuwa te absurdalne wnioski...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monar, ja zaczynam sobie uświadamiać,że mój terapeuta jest dla mnie subtytutem ojca.Podświadomie czekam na jego pochwały...On owszem udziela je, ale nie angażuje się w to jakoś uczuciowo...ale jego każde nawet zdawkowe:,,bardzo dobrze Pani Agnieszko,, powoduje u mnie że w środku coś mnie ściska w sercu.Nie odczuwam radości...nie wiem co to. Może może wzruszenie....może żal,że ojciec nigdy nawet tego mi nie powiedział. Chce mi się płakać a jednocześnie nie mogę doczekać się kolejnego ,,bardzo dobrze,,...

Wczoraj byłam na pierwszym spotkaniu grupy terapeutycznej.Bałam się,że się nie zaakceptujemy, jednak mój terapeuta( bo on ją prowadzi) jest bardzo dobrym strategiem.Super dobrał skład grupy. Już pierwszego dnia w każdej osobie ,która tam była ujrzałam kawałek swojego życia...mimo,że historia każdej z nich diametralnie różni się od siebie.to naprawdę niesamowite

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

Gunia76, a ja właśnie widzę, że to mój T chyba dąży do tego bym zobaczyła w nim albo ojca albo przyszłego faceta....

No bo cały czas jakieś dziwne teksty lecą.

Ja czuję przywiązanie, ale nie z tego względu, że robię z niego ojca.

Po prostu przyzwyczaiłam się do tych rozmów. Mimo wszystko jakoś tak go... Lubię. A z drugiej strony - wydaje się być dziwny.

Nawet ta akcja z matką z Komisji - to było straaaaasznie dziwne. Wszyscy tak mówią. No mówię. Ja się przywiązałam, ale on chyba też. Choć ostatnio udaje, że trzyma dystans. ;) Albo w końcu się opamiętał. Jeśli w poniedziałek nie będę mieć jeszcze praktyk, to pójdę do niego i z nim pogadam. Poobserwuję go. Nawet myślałam, żeby nagrać nasze spotkanie, tak po kryjomu, żeby przeanalizować to spotkanie. Ale co jak mi się włączy to, mam nowy telefon dotykowy i wszystko się może zdarzyć. :lol: Wolę nie nagrywać. Po prostu mu się przypatrzę. Będę Was informować na bieżąco. Bez T też nie mogę zostać, a jak w Toruniu nie ma ich dużo, no to póki co... Pewnie zostanę przy swoim T.

Ale boję się, że sprawi, że ja nie będę potrafiła od niego odejść.

 

Też czasem chciałabym, żeby powiedział, że np. jestem inteligentna, często mi to mówi zresztą, ale nienawidzę, gdy mi mówi, że jestem ładna.

To jest rola partnera a nie rodzica, wg mnie.

 

-- 05 kwi 2013, 11:36 --

 

Wczoraj byłam na pierwszym spotkaniu grupy terapeutycznej.Bałam się,że się nie zaakceptujemy, jednak mój terapeuta( bo on ją prowadzi) jest bardzo dobrym strategiem.Super dobrał skład grupy. Już pierwszego dnia w każdej osobie ,która tam była ujrzałam kawałek swojego życia...mimo,że historia każdej z nich diametralnie różni się od siebie.to naprawdę niesamowite

Ale Ci zazdroszczę. Osoba, której ufasz, prowadzi Ci grupową... Chyba sukces gwarantowany ? :smile:

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Osoba, której ufasz, prowadzi Ci grupową... Chyba sukces gwarantowany ?

 

No mam taką nadzieję. :yeah: Tym bardziej ,że mamy na to na razie 9 miesięcy z możliwością przedłuzenia nawet do dwóch lat :smile: Będziemy mieć terapię w nurcie poznawczo-behawioralnym, raz w tygodniu 3-4 godziny.Mój T. to bardzo wykształcony człowiek.( na reszcie coś o sobie powiedział) jest też superwizorem. Czytałam,ze to bardzo dobrze,bo taki człowiek jest na prawdę kompetentnym terapeutą. :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gunia76, faaaajnie :105:

 

-- 05 kwi 2013, 21:09 --

 

praktyki jeszcze nieustalone, więc w poniedziałek będę u swojego T...

 

-- 05 kwi 2013, 21:10 --

 

zastanawiam się, co mam mówić. udawać, że wszystko ok?

Ty Gunia76 przynajmniej zdajesz sobie sprawę, że Twój T jest ok, a ja nie :evil: Bo mam mieszane uczucia i to jest najgorsze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Znaczy, wiadomo, że czasem wzrok poszedł na bok, jak coś się chce przypomnieć, to tak automatycznie się robi.

A służy to temu, by złapać kontakt, jak rozmowa wyglądać musi, jak się cały czas człowiek w podłogę patrzy...

W każdym bądź razie mi się to spodobało, bo w końcu wiem, jak mój T wygląda - to raz :D

A dwa - widziałam jego reakcje... Zauważyłam też, że on mniej się na mnie patrzył niż ja na niego. Chyba specjalnie. Bym nie czuła na sobie jego wzroku, bym mogła ja na niego popatrzeć. Ale spotykaliśmy się dziś oczami, i nie było to aż tak straszne!! Super! Oby teraz było mi łatwiej utrzymywać z nim ten kontakt wzrokowy. Wydaje mi się, że wtedy bardziej otwarta się robię. Bo dziś naprawdę dużo rzeczy poruszyliśmy, nawet trochę dał się przetrzymać dłużej, o kilkanaście minut. I wgl fajnie jest słyszeć, że robi się postępy. :smile: Narzekałam, a wyszło bardzo Ok. bardzo, bardzo OK :)

To teraz za 2 tygi.........

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×