Skocz do zawartości
Nerwica.com

Rozmowy o seksie na terapii.


Helvetti

Rekomendowane odpowiedzi

Ja miałam odwrotnie - z marszu (tzn nie tak od razu po "Dzień dobry", ale na jednej z pierwszych wizyt) wypalałam terapeucie coś drastycznego, szokującego, często związanego z seksem i jak widziałam po reakcji, że sobie z tym nie za bardzo radzi, że go przytyka, zaczyna się jąkać, albo widziałam jakieś święte oburzenie, to szłam do innego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak coś to ja wtedy nie miałam nic wspólnego z psychologią, tylko byłam młodym dziewczęciem zaraz po liceum... ^^ Nie no, po prostu nawet od siebie samej wymagam - i wymagałam wtedy - jakiejś spokojnej, dojrzałej reakcji, nawet, kiedy ktoś zwierza mi się z czegoś, co dla mnie może być szokujące, skoro już ktoś zdecydował się przede mną odsłonić. Wszystko jedno czy chodzi o fantazję erotyczną kochanka, czy traumę z dzieciństwa przyjaciółki, czy lęki kolegi czy coś tam. Uważam, że to jest się tej osobie winnym. A skoro wymagam tego od siebie, to jak widzę, jak terapeuta, 2 razy starszy ode mnie specjalista, od którego mogę oczekiwać, że słyszał o wiele więcej ode mnie, strzela mi karpia, to mi się odechciewa do niego chodzić, bo co jak on co 2 spotkanie będzie mi tego karpia strzelać? Do niczego nie dojdziemy...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie tylko zaburacza, czasem też okazują swoją dezaprobatę, nie wprost, ale to się czuje, widzi. Terapeutce mojej byłej np. podobno ewidentnie nie podobało się to, że jest ona bi - za każdym razem jak padał zwrot "moja dziewczyna" albo jakikolwiek nawiązujący do jej orientacji, babka uciekała wzrokiem, zaciskała szczęki i takie tam. Na szczęście nie próbowała ją nawracać na heteroseksualizm, ale A. i tak się czuła źle i trzeba było szukać nowej...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

sadunia85, A czy terapeuta Cię pyta o czym chciałaby Pani dziś porozmawiać? Czy po prostu sam zaczyna temat?

Czasem sam zaczyna czymś z poprzedniej sesji, a jak zaczyna pytaniem to raczej innym, jak się czuję, o czym myślę itd. Chyba nigdy jeszcze nie padło o czym chciałabym porozmawiać ;)

 

Lilith no właśnie po przeczytaniu Was nie jestem pewna czy każdy terapeuta jest przygotowany na takie tematy :D Boję się właśnie jego reakcji. Bo póki co jest wszystko ok - nigdy nie widziałam żeby się zburaczył (chociaż może nie dałam mu powodu ;) ) nigdy mnie nie krytykował, nie oceniał itd. Więc póki co jego reakcje są bardzo w porządku. No ale właśnie jeszcze nigdy nie było rozmowy o seksie. I boję się, że zobaczę coś czego nie chcę zobaczyć...np. że się zawstydził, albo zdziwił, zniesmaczył oburzył...no sama nie wiem co jeszcze...I co wtedy... ? Jestem już tak długo w terapii, że nie będę chciała zmieniać terapeuty ale wiem, że któraś z tych reakcji jeśli się pojawi to baaardzo dużo między nami zniszczy. I tak się zastanawiam czy można jakoś to wcześniej wyczuć zanim przejdę do sedna sprawy ;)

To jest pierwsza kwestia - strach o jego reakcję.

A druga - jednak wstyd ogólny przed tym tematem. Ja na pewno będę zburaczona :D Nie wiem też jakich słów używać..bo jednak wstyd nazywać tak niektóre rzeczy po imieniu :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lilith myślę, że pierwszy raz będzie wręcz bardzo trudny!! ;) Korci mnie żeby o tym pogadać, bo od jakiegoś czasu już o tym myślę, ale z drugiej strony nie czuję się tak w 100% gotowa na taki temat. Chyba najpierw wybadam grunt, tak jak piszesz..zapytam co myśli na ten temat i będę obserwować jego reakcję :twisted:

 

 

Takich jak my tu na forum.

A może poćwiczyć chcesz? :>

 

hehehe, nie chcę Was tu tak publicznie zgorszyć :mrgreen::twisted:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

była niedawno o tym wzmianka w dziale "koszmar w kocborowie" kiedy to w ramach terapii sadystyczna ordynatorka oddziału wydumała wykłady o wychowaniu seksualnym.nabuzowane hormonami nastolatki miały poprawnie odpowiadać i znać na pamięć budowę i funkcje narządów płciowych.każda niewiedza czy zła odpowiedz była przez ordynatorkę surowo "karana" pasami,derą,izolatką lub bolesnymi zastrzykami z soli fozjologicznej tzw.bonusami.szkoda że żaden z pacjentów nie wymyślił w odpowidedzi na owe pytania"narządy płciowe śmierdzą bo są z bakteriami i rzęsistkami i są zasikane"krótka piłka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hehehe, takie rzeczy to tylko na pw bo jeszcze mnie tu kto rozpozna :mrgreen: aż taka odważna to ja nie jestem hahaha :D

 

a swoją drogą kurczę...tak sobie myślę, że to jednak chyba jest fajne jak można zaufać terapeucie już na tyle mocno żeby dzielić się z nim swoimi fantazjami erotycznymi. Wydaje mi się, że wtedy przechodzi się już na wyższy level terapii :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiem to nie terapia ale może i terapia online.Mam problem, ktoś mi powie jak nazywać damskie narządy rodne w rozmowie tak nie wulgarnie, przyzwoicie ;)

Może wagina, iii, może srom, iii, no to jak?A może cip_a, no to już jest wulgarnie.Mi podoba się określenie jaga ale nie każdy to może na pewno za pierwszym razem załapać o co chodzi.

Na przykład miałem problem jak powiedzieć że Bil Clinton zabawiał się z Moniką Lewiński no i ją łechtał cygarem po ...., no właśnie po czym, jak to kulturalnie nazwać?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

LATEK50, też nie mam nigdy pomysłu jak nazywać narządy, ale też same fazy stosunku...

Chodzi mi o to, że czułabym się jak kretynka mówiąc coś w stylu: "dochodzę, kiedy mój mężczyzna w trakcie seksu oralnego robi to i to z moją waginą" :mrgreen:

To jest oczywiście taki przykład, bo samo to, co ktoś robi w łóżku zwykle nie jest problematyczne, ale już mówienie o fantazjach jak najbardziej. To co tam się dzieje może być ważne, a jak to opisać, jak się nie umie nazwać części ciała ani czynności.

Tak więc ja również zapytuję:

Jakie znacie normalne i naturalnie brzmiące określenia części ciała i czynności podczas seksu?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

L.E., No wiesz jakby mnie żona pieściła po penisie wargami, ustami i języczkiem to bym chyba nic nie musiał mówić że dochodzę do orgazmu, to by było widać po moich jękach i stękach jak bym sobie na nie pozwolił.Myślę że to jest również sprawa skrępowania o mówieniu o tym i w samym pokazaniu jęku i stęku i że jest mi przyjemnie.Z takim penisem to nie mam problemu jak go nazwać, penis lub członek i każdy wie o co chodzi.A już że łechtał ją po waginie cygarem to już brzmi to mi trochę nie naturalnie.Chociaż powiem wam że teraz jak to napisałem i powiedziałem sobie pod nosem to wydaje mi się że to brzmi nie najgorzej a nawet dobrze chociaż chciałbym inne określenie tego narządu bo wagina to wydaje mi się tak naukowo a nie po ludzku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wagina to wydaje mi się tak naukowo a nie po ludzku

 

Brzmi najlepiej ze wszystkich określeń, jakie mi do głowy przychodzą.

 

Kiedyś w jakiejś babskiej gazecie czytałam porady, jak rozmawiać o seksie i radzili wymyślać jakieś swoje określenia. Ale polecane przez nich "grzybek" i "brzoskwińka" ni cholery do mnie nie przemówiły :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Muszelka, kotek, myszka, szparka, dziurka - zdrobnienia sa milutkie ;)

Masz rację zdrobnienia są miłe dla ucha.Jaga to ja sobie mogę powiedzieć do kolegi jak jestem napalony na i on mnie w moment zrozumie :D

A już to wie najlepiej kobieta myślę jak mówić żeby to nie raziło nazewnictwo ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

rozmowy o tym będą integralną częścią terapii którą zacznę; zapewne niektórych z was zgorszy to że terapię zacznę z mężczyzną :P ... chodzi o to, że mam skrzywiony obraz siebie wynikający z wychowania, nienawidzę niektórych części ciała bo nauczono mnie że ich poznawanie jest "be" (także czynności wydalania)... świadomie wybrałam tego człowieka, ma dobrą opinię w Zielonej Górze, idę bo polecali przyjaciele których prowadzi... chcę aby mi wskazano jak mogę odwrócic zniszczenia wywołane ustawicznym wpajaniem ciągłej wstydliwości (tej przesadnej, nie norm społecznych), wstrętu... planuję także wyjazd do Wrocławia na warsztaty emancypacyjne, gdzieś wiosną-latem... nie widzę różnicy między poruszaniem takich tematów między mężczyzną - terapeutą, ginekologiem (choc chodzę akurat do kobiety), seksuologiem (mój wykładowca z uczelni prof.Izdebski odbył wiele takich rozmów z kobietami, inaczej nie byłoby wyników jego badań...) a kobietami szukającymi pomocy...

 

 

mój narzeczony zdaje sobie sprawę że chcę coś takiego poruszyc...

 

DDD to główna przyczyna z jakiej się zgłaszam... nie chcę aby mnie ktoś wtłoczył w sztywne schematy tłumu ale nauczył jak wzmocnic autonomię...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

małpka bubu, jak dla mnie to nic dziwnego, zastanawiam się nawet czy przy facecie nie miałabym mniejszych oporów, żeby o tym mówić, bo ciągle mam jednak taki cichy głosik w głowie, że w tego typu sprawach kobiety jakoś odrychowo osądzają/porównują drugą kobietę.

 

Bo póki co się nie odważyłam. Poruszałyśmy któregoś dnia temat tego, że zawsze staram sie za wszelką cenę zadowolić moich bliskich, że wyznacznikiem mojego dobrego samopoczucia jest ich zadowolenie z tego, co zrobiłam. T pytała się w jakich aspektach życia to wychodzi. Szczerze? Totalnie nie odważyłam powiedzieć się tego, co powinnam, tego najtrudniejszego - że zawsze starałam się zadowolić mojego chłopaka, bo wiadomo, że odrazu zaczęła by się rozmowa na temat seksu. I tu nawet nie chodzi o to jakich nazw używać, ale o sam fakt rozmawiania o swoim życiu intymnym (a raczej - zadowalaniu drugiej strony) głośno z "obcą" osobą... :hide:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jowka, a skąd wiesz że zaczęłaby rozmowę o seksie? Bo zadowalać chłopaka można w różnych kwestiach, choćby kulinarnych ;) Ale jeśli najbardziej chodzi o intymne sprawy, to masz rację, pewnie rozmowa potoczyłaby się w tym kierunku. Choć myślę, że nie wchodziłoby to na aż tak szczegółowy i wstydliwy poziom, żeby mieć problem jakiego słowa użyć. Bo jak tylko o zadowalanie chodzi to pewnie zapytałaby czemu aż tak Ci zależy, co się dzieje jak nie wychodzi itp. Niby proste, nie ma czego się obawiać ale... Znam ten ból i założę się, że też miałabym problem.

Jak mówiłam o facecie to jakoś nigdy nie myślałam, że rozmowa potoczy się w tym kierunku, tak czy siak problemy intymne wynikają z bardziej ogólnych problemów, więc mi chyba nie grozi zastanawianie się nad nazewnictwem (odpukać ;) ). Ale jak już to wolałabym o tym rozmawiać z kobietą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×