Skocz do zawartości
Nerwica.com

związek dda z ddd-miłość czy zależność


Gość kafka

Rekomendowane odpowiedzi

Zastanawiam się nas sensem takiego związku.

myślimy, że się kochamy, ale czy faktycznie tak jest? A może po prostu jesteśmy z sobą zwiazani za zasadzie wspólnych zalezności, deficytów, błędnego koła?

Czasem sama się gubię, nie wiem czy czuję to co czuję. Nie wiem czy jest to prawdziwe uczucie czy tylko lęk przed samotnością? Jestem przekonana że kocham, inaczej wygląda ten związek niż poprzedni.

Nie wiem tez czy on kocha. Mówi, że kocha, ale co z tego? Wiele osób mówi wiele rzeczy,ale niewiele z tego wynika. Każdy grymas na jego twarzy biorę do siebie, jego odp "nic mi nie jest/ nie jestem zły" budzi we mnie jeszcze większy lęk. Bo przecież widzę, że coś jest nie tak, a on mnie oszukuje. Podejrzewam, że nieświadomie.

Jesteśmy zapisani na terapię, bo chcę żebyśmy zaczęli się ze sobą dogadywac. Ale boję się. Ja jestem na dużo wyższm poziomie samoświadomości i zdaję sobie sprawę z moich deficytów, on ze swoich totalnie nie. Przed nim jeszcze bardzo długa droga. Nie wiem co sie stanie, jak on sobie uświadomi swoje problemy. Co będzie z nami? Co jeśli specjalista stwierdzi, że trzymają nas przy sobie tylko jakieś nawyki i deficyty? Co wtedy będzie z naszym związkiem?

Boję się tego, bo nie chcę żeby ten związek sie rozpadł.

 

-- 20 cze 2012, 11:49 --

 

A w tym miejscu napiszę o co mi konkretnie chodzi:

Nie wiem czy jego uczucia są szczere?

Nie wiem czy nasz związek opiera się na miłości czy na zależności?

Nie wiem czy terapia wyjdzie nam na dobre, czy tez moje obawy się sprawdzą?

 

Może ktoś ma doświadczenia w tym temacie i chciałby się wypowiedziec?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Po prostu miałem na myśli, że może lepiej pogadać - jak to się mówi - "w cztery oczy"...

 

Mi kiedyś jedna terapeutka powiedziała, że nie należy demonizować aż tak bardzo problemów, tzn nie spychać całej odpowiedzialności na podłoże genetyczne, problemy z dzieciństwa, itp uwarunkowania.

Niby sie z nią zgadzam, ale z drugiej strony z każdym dniem uświadamiam sobie, że te wszystkie uwarunkowania mają na nas wpływ większy niż się nam zdaje.

 

Terapia to dobre rozwiązanie, jeśli się mimo wszystko kochacie to terapeuta nie powinien mówić o uzależnieniu, przecież on nie wie co jest w waszych sercach..

Jak mówisz -(samo)świadomość -to na pewno podstawa. Otwarty umysł. Gorzej jeśli umysł Twojego chłopaka nie będzie się chciał otworzyć. Wtedy trzeba pracować nad tym, długo pewnie, tak mi sie wydaje.

 

Dużo rzeczy mogą ludzie zrozumieć, zrozumieć sie wzajemnie - jeśli tylko chcą, jeśli któreś w pewnym momencie nie zacznie stawiać siebie wyżej niż drugiego. To bardzo trudne ale miłość na tym polega.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No cóż. Może jak napiszę o sobie to Tobie też pomoże. Mam aktualnie dwie wspaniałe znajomości: niesamowitego przyjaciela i kochanego chłopaka. Ten mój przyjaciel już tyle razy mi pokazał, że nie obchodzi go, że tyle narzekam, że wielu rzeczy się boję itd. Bałam się, że to go ode mnie odepchnie, ale nie odepchnęło. Nawet dwa razy powiedziałam mu wprost o swoich obawach i za każdym razem mnie uspokajał, że z jego strony to jest szczere. Tak samo mój chłopak. Z nim był jeszcze większy problem. Długi, długi czas miałam wątpliwości, czy mu na mnie naprawdę zależy. A przecież tyle od niego słyszałam czułych wyznań, tyle komplementów, tyle słów pocieszenia na różne tematy, tyle mi poświęcił czasu i uwagi. Z każdym krokiem okazuje się tym mężczyzną, którego sobie wymarzyłam. I pomimo tego wszystkiego cały czas się bałam, że jest tylko chwilowe, że to nieprawdziwe, że nieszczere itd. Warto uwierzyć w miłość drugiej osoby.

 

Nie jestem pewna, czy to jest Twój problem, ale... napisałam :) może komuś pomoże :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

klarunia, wierzę że mój jest ten tym wymarzonym jedynym. Planuję z nim wspólna przyszłość, rodzinę. Jednak moje doświadczenia dotychczasowe skłaniają mnie do takich właśnie obaw. Boję się, że jak "wyzdrowiejemy" to okaże się, że to tak naprawdę nie jest miłość.

nowy_franek, na mnie na pewno duży wpływ miała przeszłość. Jestem tego świadoma, ale nie stawiam się ponad.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kafka, uściskam Cię!!! Trafiłaś w samo sedno, bo siedzę i rozpaczam nad tym samym. I tak naprawdę to mnie trochę stopuje przed zmianami, że jak się "odmienię" to on mnie już nie będzie chciał. Mało tego, jak się "odmienię" to zburzę cały śmieszny porządek i zależności między nami. Strasznie się boję tego, że może być tak że to ja nie będę go chciała, bo wyda mi się taki ....z deficytami.

Więc zaspokój ciekawość i napisz jak poszło.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×