Skocz do zawartości
Nerwica.com

Stosunek do rzeczywistosci


zujzuj

Rekomendowane odpowiedzi

Czy rzeczywistośc was boli? Chodzi mi o ból niemalze fizyczny. Mam tak, że jak zaczynam cos robić to zaczynam odczuwać coś jak zmeczenie/ból. Jakbym zaczynał odczuwać jakies napięcie, które powoduje ból i zmeczenie. Ale nie chodzi o zmeczenie jako apatie, tylko tak jakbym biegł. Czuje zwiekszona energetycznośc, lęk itd... Czy to możliwe że samo zwykłe bycie w rzeczywistości powoduje we mnie taki lęk i ból? Nie potrafie do konca opisac tego stanu. Cierpie z powodu dość dużych(tak mi sie wydaje) leków społecznych. Chcac unikac leku musiałem unikac jakiejkolwiek działalności i aktywności. Krok po kroku wycofywałem sie ze swiata, ale nie bo chciałem tylko musiałem unikac tego lęku. Teraz mam tak, że jakakolwiek aktywność związana z obowiązkami życiowymi, czy sprawianiem sobie przyjemności, zaspokajaniem potrzeb, ciekawości itd... jest związana z tym bólem. Bólem od którego potrzebuje od razu uciec. Musze uciec w swiat fantazji, lub zająć sie czymś bezmyslnym(przeglądanie netu, gry, iść spać ...). Jesli już coś mnie przypiera do sciany, to wtedy działam ale czuje z jednej strony ten ból i zmeczenie...jednak z drugiej strony czuje energie ... Jak tak siedze i wszystkiego unikam to wpadam w jakąś apatie. Wczoraj byłem w media marktcie i było troche ludzi. Nie czułem sie jakoś zle, ale pomyslałem o potencjalnej pracy w takim miejscu i mnie to przeraziło. Nie wiem konkretnie czemu, ale przeraził mnie fakt że musiałbym stac na tej hali i rozmawiac z innymi. Najbardziej mnie przeraziło to, że niemógłbym sie schować, uciec i odpocząć. Tak jakby samo bycie w rzeczywistości i z ludzmi było dla mnie nie do wytrzymania. Rozmawiałem kiedyś z psychologiem klinicznym i on to dostrzegł. Powiedział że trzyma mnie w realu(chodzi o styl rozmowy) , ale jak juz nie bedę mógł wytrzymać to mi odpuści i bedę mogł sobie ...nie wiem co chyba uciec we wlasny swiat. Zdziwiło mnie to, ale tak jest. Nawet jak wczoraj grałem w ping ponga, to grałem i cały czas wyobrażałem sobie że jestem na wakacjach w Grecji, że gram w ping ponga w Grecji. Saa tam ludzie ja robie to i tamto, tak i siak...całe historie.

 

Troche mnie to wszystko martwi, bo jednak coś robic trzeba a mój stan pod tym wzgledem sie nie poprawia. Jesli bedzie trzeba, to trudno i bedę musiał jakos w takim stanie sobie radzić, ale czy z tym sie "walczy"? Czy to jest sprawa kompleksowa i przewlekła zalezna od wielu czynników? Czy to jest coś powszechnego dla pewnych zaburzen? Czy może to jest związane po prostu z moimi emocjami. Uciekam przedewszystkim od bólu emocjonalnego, z którymi to emocjami muszę chcąc nie chcąc działać w zyciu i wsród ludzi. W koncu mamy jedną osobowość i jestesmy sobą. Może czasem wykoslawieni, ale zawsze sobą. Może ja chcąc uciekacprzed bólem, z którym sobie nie radzę, uciekam z rzeczywistośći?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Problem w tym, że byłem juz u kilku i zaden nie wiedział. Jeden podczas spotkań oświadczył, że bedzie mnie trzymał w "realu" i że nie pozwoli mi pływać. Jednak jak bedę miał juz dośc to, że mam mu powiedzieć. Troche mnie to zdziwiło, ale tak chyba jest, że ta rzeczywistośc mnie męczy. Zdaignozował mnie potencjalnie na coś co sie nazywa zespół pionkowskiego. Pytałem co to jest i on mówił że między innymi charakteryzuje sie innym postrzeganiem rzeczywistości. Ze jest sie jakby troche obok rzeczywistości... tylko że to cięzko wyjasnić słowami. Tak powiedział

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tylko, że ja sie nie wycofałem w taki bierny sposób. Nie uważałem że swiat jest beznadziejny. Zawsze miałem wielu kumpli i robiliśmy rózne glupoty. Byłem raczej towarzyski. Wycofały mnie leki,które zaczałem odczuwac w liceum. Zacząłem unikac ludzi i działania, ale tylko z tego powodu, że chciałem unikac leków. Jesli ktoś by mi zaproponował przeniesienie na księżyć to z pocałeowaniem reki biore. Uważałem że jeśli tylko te leki zlikwiduje to nawet życie w obozie koncentracyjnym bedzie sielanką w porównaniu z najlepszym życiem ale z tym lekiem. Jednak nadal zalezało mi na tym świecie w sensie że potrafiłbym kożystac. Mógłbym czerpac przyjemnośc. Jednak byłem brutalnie blokowany przez karę...w moim mniemaniu ówcześnie Boską. Nie potrafiłem sobie tego inaczej wyjaśnić. Mogli być kosmici, los ... jest Bóg. Jednak chodziło o coś z zewnątrz.

 

Czułem sie tak jakbym był szczesliwy i wszystko było ok, ekstra. Jednak nagle jakas siła przenosi mnie do jakiegoś dajmy na to domu. Staram sie z niego wyjśc, ale od razu dostaje wpierdol. Nic nie rozumiem, nie wiem o co chodzi, ale ucze sie tego, że dostane wpierdol. Staram sie wyjśc raz, staram sie wyjśc po raz drugi ..setny i zawsze wpierdol. Więc zaczynam coraz bardziej apatycznie i z tesknotą tylko gapic sie w szybe. Wpierdol to lęk, a chęc wyjścia to chęć zycia. Jakby cie zamknęli w izolatce to tez klepa by odbiła. Jednak jak wyjdziesz to bedzie ok. Chodzi o to, że ja te leki widze jako cos co nie pozwala mi wyjść.

 

Nauczyłem sie juz z tym żyć i jak chce coś zrobić, lub muszę to czuje fizyczny ból. Ja to czuje zawsze jak staram sie wrózić do owego normalnego zycia.Juz nawet nie koniecznie pod postacią lęków. Czuje jakby dwie siły. Jedna mnie strasznie mocno ciągnie do świata, druga mnie ciągnie w przepastną czarna otchłań. Jestem po srodku, jednak im bardziej staram sie dac ponieść checi zrobienia czegoś tym bardziej sie blokuje... Ja czuje ból. Jednak nie w postaci smutku, apatii tylko w postaci bólu. Oczywisćie te inne rzeczy tez są, tak samo jak lek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chodzi o mnie to ja wiem, co jest fikcją, a co rzeczywistością i odróżniam te dwie sprawy. Jestem realistą życiowym i każdą sprawę biorę poważnie i patrzę tylko na to, co jest realne, a nie wyobrażam sobie nieprawdziwych rzeczy, których nie ma. Podobno wielu ludzi ma problem z odróżnieniem rzeczywistości od fikcji i wydaje im się, że są przekonani do czegoś, co jest nierealne, nieprawdziwe i tym żyją. Sam spotkałem się kilka razy z takimi ludzmi (a były to akurat kobiety) gdzie będąc z nimi w relacjach międzyludzkich, były przekonane do czegoś, co było nierealne, no a ja próbowałem uświadomić, że tak nie jest, jak one twierdziły. Nie każdy jest realistą i jest bardzo wielu takich ludzi, którzy postępują i zachowują się, tak jakby chcieli mieć wszystko, nad wszystkim chcieliby zapanować, co jest nierealne do osiągnięcia. Tacy ludzie żyją fantazją (a podobno jest to domena kobiet, które bujają w obłokach, wyobrażając sobie rzeczy, które nigdy się nie spełnią, bo są nierzeczywiste...) Ja myślę inaczej o tym wszystkim i nigdy nie oczekuję nieprawdziwych rzeczy od życia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×