Skocz do zawartości
Nerwica.com

"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!


magdasz

Rekomendowane odpowiedzi

sunset, Bo nachodzą mnie takie głupie myśli...

M. jest daleko i nie wiem co w tej chwili robi! I głupie myśli przychodzą do głowy...

Przeżyłem trzy zdrady i taki uraz mi pozostał! :(

 

po prostu martwię się tym ,że może się wydarzyć znów coś niedobrego :roll:

 

Ani tak nie myśl! Iza to cudowna dziewczyna i dała bym sobie rękę uciąć, że nic takiego by nie zrobiła.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Michuj, Jutro po 21 przyjeżdża pociąg :twisted:

sunset, ja wiem ale...

cóż zrobisz ,że między innymi powodem mojej nerwicy lękowej są kobiety i ich zdrady?? Wiesz jak ciężko mi jest zaufać w 100%?? :roll::roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zostałem wystawiony na wiatr.... dostałem na prywatnej wizycie u lekarza adres gdzie przyjmuje pod NFZ i dzisiaj dzwoniąc tam otrzymałem informację, że moja lekarka będzie tam tylko do końca stycznia i nie ma już wolnych terminów. "Zbierałem się" na zadzwonienie tam od poniedziałku i w końcu się przełamałem, a tu dupaaaaaa :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak by tutaj zacząć...a co mi tam: od razu walę prosto z mostu. Strasznie źle się czuję, trapi mnie niesamowicie przeświadczenie o tym, że marnuję swoje życie, lata swego życia, które można by przekuć w te najpiękniejsze, pozostające w pamięci na długi czas. Jest zupełnie inaczej, marnując dzień za dniem zatracam się w tym...Nie potrafię się z tego wyrwać...muszę coś zrobić...nie wiem jeszcze co.

 

Do tego jeszcze te powracające myśli o schyłku mego istnienia. Nasilające się, natrętne myśli. Każdy, nawet największy tchórz ma więcej odwagi niż ja. Nie rozmawiam z nikim od paru dni...nikt już nie chce ze mną rozmawiać (w sumie nie dziwię się, zraziłem do siebie chyba już nawet tych najtwardszych).

 

Tyle.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

i ja się dołanczam do klubu :(

mam też tak,że podsumowując każdy miniony dzień,od próby samobójczej,szukam czy był moment dla którego warto mi było żyć,niestety,nie warto :cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dominika92, mnie się po prostu pisać ani nawet myśleć nie chce..

wiem, że w końcu muszę, jeśli chcę mieć szanse na, no może nie szczęśliwe, ale w większości miłe życie u boku Lubego ( z resztą On też musi zacząć pracować nad sobą..)

chce mi się wyć.. z drugiej strony nie jestem gotowa na jakikolwiek krok..

to, że marnuję swoje życie, wiem.. a wczoraj na terapii lekarz bardzo dobitnie dał mi to do zrozumienia..

ktoś mnie kiedyś okłamał, mówiąc, że studia, to najpiękniejsze lata w życiu młodego człowieka..

dupa tam..

to najgorszy okres w moim życiu..

 

nie mam w sobie żadnej pasji, żadnej woli istnienia..

żadnego pomysłu na przyszłość..

a jakaś radość? jeśli już to chwilowa, raczej zgorszenie, które traktuję jako żart..

choćby puszczenie śmierdzącego bąka przez Lubego :cry:

nie cieszy mnie już nawet widok ganiających się szczurasków :(

 

widzę zmarszczki, siwe włosy, obwisłe piersi, za duży brzuch..

Lekarz kazal ułożyć plan dnia i żyć zgodnie ze schematem..

a ja nie potrafię..

boję się..

za dużo rzeczy mam w nim uwzględnić i wiem, że to będzie dla mnie za bardzo męczące :(

absolutny brak sensu życia

 

tak mi źle :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

lakuda, mam to samo..ja nie mam żadnego celu w swoim dniu...mnie matka męczy o plan dnia, jak chodziłam na terapię też mi kazali ale nigdy to nie wychodziło...ja nie bardzo mam siłę zabrać się za cokolwiek chociaż jest tyle rzeczy które bym chciała zrobić..tyle celów które chciałabym sobie postawić...ale nawet nie próbuje bo wiem że nie jestem w stanie temu sprostać....:( nawet zwierzętami się gorzej zajmuję , nie poświęcam im tyle czasu ile powinnam...nic mi nie wychodzi...każdy mój dzień, KAŻDY, wygląda tak samo, zero zmian, zero....chciałabym zrobić porządki, tresować psa, postawić sobie za cel że codziennie będę się uczyć, albo że nadgodnię angielski, że poczuczę się gry na giatrze..tyle bym chciała a wychodzi jedno wielkie nic. mam 19 lat a nie mam znajomych, nie mam nic, całe życie mi przepada, tyle możliwości...nawet jakieś cholerne imprezy...wszystko szlag trafia, nie mam nic a nic...;/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oj, chyba niepotrzebnie rozpętałem swoimi słowami burzę niezadowolenia. Z góry pragnę przeprosić.

 

Dodam jeszcze tylko, że w bezsensie swego istnienia istnieję (sic!) już około 2 lat, z niewielkimi przerwami. Pasja, jedyna rzecz, która jak się teraz okazuje była przez kilka ładnych lat, mym motorem napędowym, przestała cieszyć. Boję się tego i wiem że ze mną już źle. Mam w sumie dość, dość mojego bezrobocia, dość siedzenia po kilkanaście godzin przed komputerem. Rzeka płynących sekund, minut, godzin, dni, miesięcy, przepływa bezkarnie przez palce. To już nie rzeka, to chyba ocean. Nie potrafię czerpać z tego źródła. Nie potrafię wykorzystać mojego życia, na to co chyba w nim najważniejsze: szczęście, miłość, realizacja, odkrywanie piękna natury.

 

Zatraciłem się w tym wszystkim, nawet nie wiem czy jest jakikolwiek sens przelewania (kolejna metafora związana z wodą i płynami, chyba będzie trzeba się napić) tych bełkotliwych słów, zdań.

 

Przegrałem, przegrałem, czuję to i nic na to nie mogę poradzić. Zbliżam się do końca. Większość pragnie dopłynąć do celu, do szczęścia: ja samotnie rozbiję się o skały i zatonę nieopodal miejsca z którego rozpoczynałem tę podróż przez życie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×