Skocz do zawartości
Nerwica.com

Zaszufladkowanie i spustoszenie po chorobie


Rekomendowane odpowiedzi

Walczę z Depresją od 7 lat. Miałem wzloty i upadki w terapii, ale choroba narobiła mi sporo smrodu do końca życia. Wzlot to było poczucie powietrza natomiast każdy upadek pozostawiał za sobą smród który odczuwałem kiedy mój stan się poprawiał. Chodzi o relacje z ludźmi, bo dużo w tej kwestii przez chorobę się popsuło. Nie boicie się ,że przez te kilka lat choroby zostaniecie tak zaszufladkowani w swoich środowiskach(szkoła, rodzina, koledzy) że nawet jak z tego wyjdziecie to już nie będziecie mogli wiele z tym zrobić i będzie się to za wami ciągnąć w nieskończoność? W moim przypadku bardzo dużo życia przeciekło mi przez palce. Miałbym teraz dziewczynę, więcej znajomych, lepsze perspektywy ale jakby nie było dobre i to co jest teraz:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tez tak miałam na początku, myślałam ze mnie spotkało największe nieszczęście na świecie itd. ale powiedzmy sobie szczerze: ludzie żyją i są szczęśliwi bez kończyn, ze stwardnieniem rozsianym i innymi strasznymi chorobami. Pewnie ze wolała bym być zdrowa i moc robić wszystko to co dawniej, ale musimy dostrzegać także swoje dobre strony. Np.mam super włosy i wole mniec nerwice niż np. Łysienie itd.

 

A co do zaszufladkowania przez znajomych, prawdziwi przyjaciele mnie nie zaszufladkowali, pomagali i nadal pomagają, wiedza kiedy mam gorszy dzień itd. prawdę mówiąc nerwica otworzyła mi oczy i dopiero w tych okropnych chwilach zrozumiałam komu naprawdę na mnie zależy i kogo warto faktycznie nazywać przyjacielem. Jeśli chodzi o obcych ludzi to wcale im nie mowie ze mam to cholerstwo, a jeśli ktoś o tym wie i ma z tym problem to jego strata. Krotko po poznaniu mojego męża miałam straszne ataki paniki itd., bałam się ze mnie zostawi i odwoła zaręczyny itd., a dziś jestem już 3 lata po ślubie i wiem ze mam super męża który będzie ze mną na dobre i na złe, tak więc nie boje się ze mnie ludzie zaszufladkują bo ci nie warci zachodu i tak to zrobią bez względu na to czy masz nerwice czy tez nie, ale takimi nie ma sensu sobie głowy zawracać :nono:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

też żałuję straconego czasu. Deprecha (szczególnie nie leczona) jak nic innego odbiera kawał życia ludziom. Mi także. Jedyny sposób to pogodzić się ze straconymi latami, co było, to było. Może zmiana środowiska pomoże jeśli jesteś w stanie je zmienić (np wyjechać...)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam!

 

Wpis _Jack_ traktuje trochę o tym, czy lepiej cierpieć po cichu, nie lecząc depresji czy innego zaburzenia, ale nie narażając się na "zaszufladkowanie" przez społeczeństwo i najbliższe otoczenie, czy raczej lepiej pójść do specjalisty i na terapię, podnosząc jakość swojego życia, ale biorąc pod uwagę, że konkretna diagnoza może się ciągnąć za nami całe życie. Tak, jak pisała Aditi - choroba jest dobrym weryfikatorem, komu na nas rzeczywiście zależy, kto jest prawdziwym przyjacielem, na kim możemy polegać w ciężkich chwilach. Diagnoza psychiatryczna może stać się etykietą depersonalizującą jednostkę oraz pomijającą społeczny i kulturowy kontekst, w którym jej problemy się zrodziły. Nadanie komuś etykiety osoby zaburzonej psychicznie może mieć poważne i długotrwałe konsekwencje, oprócz konsekwencji samego zaburzenia, dlatego psychiatrzy i psychologowie powinni uważać, jakich określeń używają i jakie znaczenie konotacyjne niesie ze sobą dana etykieta diagnostyczna. Czasem "schizofrenik" może czuć się jak naznaczony, napiętnowany, ze swoistym stygmatem na czole, z którego ludzie czytają "zaburzony psychicznie". Dodatkowo na taką etykietkę nakłada się niewiedza ludzi na temat danej choroby. Ludzie najczęściej bowiem powtarzają niesprawdzone mity na temat depresji, schizofrenii, ADHD czy innej trudności psychologicznej, nie mając świadomości jej istoty. Poza tym, wiele osób podlega halo efektowi - przypisują szereg cech osobom na podstawie pierwszej informacji o nich i pierwszego wrażenia. Zatem, jeśli ktoś usłyszy, że dana osoba to schizofrenik, zaczyna sobie nadbudowywać interpretację i obraz osobowości tego człowieka - że najprawdopodobniej wariat, jakiś psychopata, niepoczytalny, agresywny, niebezpieczny itp. Więcej o stygmatyzacji i etykietowaniu można przeczytać pod linkiem: http://portal.abczdrowie.pl/etykietowanie

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przez chorobe zostałem sam kobiety odeszły,przyjaciele..znajomi też...czułem się jak zbity pies,samotny,opuszczony przez to że byłem chory,cierpiałem jakby tego było mało..teraz..moje relacje z ludźmi są wypłowiałe...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Noopii, nie można się poddawać. Każda choroba niesie ze sobą konieczność zaadaptowania się do nowych warunków. Chorzy na raka muszą nauczyć radzić sobie np. z dolegliwościami po chemioterapii. Osoby na wózkach inwalidzkich muszą nauczyć radzić sobie z nieprzyjemnymi wyrazami twarzy i niemiłym wzrokiem ludzi, którzy wpatrują się w nich bez jakiejkolwiek ogłady i taktu. Osoby bez rąk uczą się, jak radzić sobie bez dłoni, a osoby z problemami natury psychicznej stoją przed koniecznością walczenia ze swoimi deficytami albo zaakceptowania pewnych trudności, których nie da się przezwyciężyć - tak też przecież bywa.

 

Można zmienić środowisko, skorzystać z grup samopomocowych, które zrzeszają osoby z podobnymi problemami, wyjść do ludzi, nie siedzieć w czterech ścianach i nie kontemplować życiowych porażek - tego, co się nie udało, co nie wyszło, co zostało zaprzepaszczone, ile ludzi nas zawiodło, komu nie można już ufać. Oczywiście, nikt nie powiedział, że walka ze swoimi słabościami jest łatwa i że poczucie samotności oraz brak wsparcia bliskich to przyjemne doznania, ale można to zmienić przy odrobienie wysiłku i chęci do zmiany. Nie można poddawać się chorobie, koncentrować całego życia wokół danego problemu. Trzeba umieć zapominać o swoich kłopotach i na przekór losowi udowadniać, że można cieszyć się życiem. Że nie wszystko stracone, że każdy kolejny dzień to nowe możliwości :) Trzymam kciuki za wiarę w lepsze jutro :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

sebastian86, właśnie zwróciłeś uwagę na kolejny ważny problem w związku z etykietą diagnostyczną - że u osób, które cierpią na choroby "duszy" nakłada się wraz z czasem leczenia kolejny problem, a mianowicie wzrost świadomości choroby i eskalacja innych problemów, np. trudności w znalezieniu pracy, w kontaktach z ludźmi, w relacjach intymnych. Bezustannie łatka "chory psychicznie, z depresją, z nerwicą" itp. ciągnie się za człowiekiem, nie może się z niej niejako wyzwolić. Co więcej, zaczyna zachowywać się zgodnie z nadaną mu etykietą, utrwalając w ten sposób obraz osoby nieporadnej, "nienormalnej", innej.

 

Inaczej jest w przypadku choroby cielesnej - ktoś ma złamaną nogę, leczy ją, wszystko się goi, poddaje się rehabilitacji i może całkiem normalnie funkcjonować w codziennym życiu, bez obciążeń psychicznych i konsekwencji takiej, a nie innej diagnozy. Tymczasem hasła "depresja", "nerwica" czy "schizofrenia" ludzi pionizują, jakby mieli do czynienia z kimś trędowatym. Trzeba zatem wielu wysiłków, by wzrósł stopień świadomości i wiedzy ludzi na temat chorób psychicznych. By chorzy nie musieli czuć się jak odszczepieńcy, których trzeba zamykać w szpitalach psychiatrycznych i izolować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ważny wątek.

Ja walczę od ponad 8 lat. Na początku nie było tak strasznie i jakoś szło. Dziś czuję, że choroba pogłębia się. Tak naprawdę cały czas stopniowo pogłębiała się. Teraz jest to dla mnie bardzo bolesne, bo przeżywam największy - jak do tej pory - kryzys. Oczywiście czuję się niekiedy stygmatyzowana. Ale generalnie największym problemem jest szybkość reagowania lekarzy i jakość leczenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U nas w Polsce rzeczywiście jakość świadczonych usług medycznych czy psychiatrycznych nie jest najlepsza. Opieszałość lekarzy, brak rzetelnych metod diagnostycznych, biurokracja, konieczność czekania w kilometrowych kolejkach do specjalistów czy na badania - to wszystko pogłębia frustrację osób, które i tak często nie potrafią zadbać o swój własny byt, np. z powodu fobii społecznej, lęku przed ludźmi itp. Czasami zdani tylko na siebie muszą dźwigać ciężar choroby sami. Niekiedy nie podejmują w ogóle leczenia, ignorując objawy i godząc się na stopniowy spadek jakości życia, które przestaje cieszyć i w konsekwencji często podejmują radykalną decyzję - samounicestwienia jako metody na przerwanie własnego cierpienia. Czasami też na problemy psychiczne nakłada się nieskuteczność stosowanych terapii, co wtórnie również zniechęca do starań o "lepsze jutro"...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

sebastian86, patrzenie wstecz czasem uniemożliwia iść naprzód. Czasem choroba jest potrzebna, bo pomaga przewartościować pewne kwestie w życiu, poprzestawiać priorytety. Niekiedy osoby zapracowane, zaganiane, którym brakuje czasu dla najbliższych, przyjaciół, rodziny, na wieść o swojej chorobie, niekoniecznie psychicznej, zmieniają zupełnie sposób patrzenia na świat. Zaczynają doceniać to, co mają i cieszyć się kolejnym dniem. Oczywiście, nie zapominają o diagnozie, ale starają się też nie robić z niej centrum swojego życia. Uczą się stopniowo akceptować jej obecność, objawy, uczą się, jak sobie radzić z chorobą i wpisują ją we własną historię życia. Wiadomo, jednak, że taka akceptacja własnej choroby i wszystkich związanych z nią konsekwencji nie przebiega szybko i łatwo. Czasem wymaga wielu lat, a czasem nawet całego życia...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×