Skocz do zawartości
Nerwica.com

za bardzo się angażuję, uzależniam


Rekomendowane odpowiedzi

Jestem uzależniona od mężczyzn, wiem to już od paru lat. Potrzebuję psychologa, jednak na prawdę mnie na to nie stać. Chodziłam na terapię, ale byłam zmuszona ją skończyć po pół roku, bo wizyty kosztowały mnie około 300 zł miesięcznie, a nie mam tyle pieniędzy (tylko sobie dorabiam, a od rodziców pieniędzy nie dostanę).

 

Wiem, że prawdopodobnie nie jesteście w stanie mi pomóc. Chciałabym tylko komuś się wygadać, może ktoś w jakiś sposób podniesie mnie tu na duchu.

 

Mam 21 lat. Nie wierzę w Boga. Jedyną rzeczą w jaką wierzę jest miłość. Dla mężczyzny zostawiam wszystko. Separuję się od świata. Nie mam ochoty z nikim się spotykać, a jeśli już to robię to nie sprawia mi to większej przyjemności. Jestem w dość świeżym związku (9 miesięcy).

 

Wcześniej byłam w innym związku ponad cztery lata, który znacząco wpłynął na to jaka jestem.

 

Do niedawna mój sposób życia w obecnym związku skutkował. Ale mój chłopak stwierdził, że zamknęłam go w złotej klatce. Nie jestem w stanie tego zrozumieć. Nie jestem bo dla nie najważniejszą i najmilszą chwilą jest spotkanie z nim. Spotykamy się 2, najwyżej 3 razy w tygodniu, to dla mnie bardzo mało i ciągle tęsknię. Chciałabym, żeby codziennie dzwonił i rozmawiał ze mną, albo chociaż, żebym dowiedziała się co u niego przez smsa albo chociaż przez internet. Nie rozumiem jak może nie chcieć dzielić się ze mną każdym dniem. Nie rozumiem wielu rzeczy. Dla mnie jest najważniejszy. Tak samo było w poprzednim związku. Chociaż przez swoje zachowanie nieźle dostałam w kość, tamten chłopak mnie wykorzystał, nigdy nie poczułam żalu, że to robiłam. Jak już to złość na siebie, że dałam się wykorzystać.

 

W tamtym związku słyszałam wiele przykrych rzeczy. Słyszałam, że on mnie nie kocha. To straszne usłyszeć takie słowa kiedy nie widzi się świata poza tą osobą (a to, że się nie widzi już ponoć jest złe). Tamtego też podobno "dusiłam".

 

Nie rozumiem tego i sprawia mi to ogromną przykrość, nie wiem co takiego robię, że ich duszę. Nie wiem czemu zawsze plany muszę ustalać pod niego, bo ja zawsze chcę się spotkać, choćby nie wiem co. On nie zawsze chce. Rozumiem, jak jest z kimś umówiony, ale jak siedzi w domu i leży na kanapie? Nie ogarniam tego. Nie wiem co robię źle. Nie wiem skąd się to bierze, że tak pragnę miłości...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Poczytaj sobie Dlaczego mężczyźni kochają zołzy?

Wiele rzeczy zrozumiesz. Tu masz za free:

http://docs.google.com/viewer?a=v&q=cache:Ej8u4LtTlJIJ:anonse-antyklerykalne.frix.pl/pobierz/file/ea+dlaczego+m%C4%99%C5%BCczyzni+kochaj%C4%85+zo%C5%82zy+pdf&hl=pl&gl=pl&pid=bl&srcid=ADGEESi2dqScD0mf-twtdz9dAsW1lAaPEHP1xHAGt_dAqi5HKBRW4cyuqxW6BkHg97IUHiVdpBsr1913_E3nAWjwTD5i6H1v4w1MHgAlMonKTAgs62GIkHUCD-GjYLkiEQkH4BZEF_P6&sig=AHIEtbQ3aChvM1FVXTt_RtzdOSjui1Ju9g

 

Też za bardzo się angażuję, za dużo uzależniam od facetów. Jestem w trakcie lektury tej książki i już pierwszy rozdział bardzo mi pomógł. Zaczęłam lekko "olewać" mojego mężczyznę przez kilka dni, na próbę. Udawać, że mam swoje pasjonujące życie i mnóstwo rzeczy do roboty. Okazało się, że wzbudziłam w nim zainteresowanie swoją osobą i zaczął - jak to się ładnie mówi - "gonić króliczka". Nagła zmiana postawy go bardzo zaintrygowała. On nie może czuć, że jesteś na każde jego skinienie, że zawsze masz dla niego czas. Musi wiedzieć, że jesteś jego wygraną na loterii i to on ma się starać, nie Ty.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czytałam tą książkę.

 

Ja tak nie potrafię udawać. Mam swoje życie, które chcę dzielić z nim. I w tym widzę sens.

Nie rozumiem, czemu mam się do niego nie odzywać skoro mam taką ochotę. Czemu mam udawać, że za nim nie tęsknię. Czemu mam ograniczać swoje uczucia. Jeśli kocha prawdziwie, to nie powinien kochać mnie takiej?

 

-- 31 maja 2011, 21:04 --

 

Myślę, że moje problemy mogą wynikać z mojego poczucia własnej beznadziejności. Mam chyba objawy depresji. Ale bez psychologa z tego nie wyjdę sama. Nie mam sił, ani chęci.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To idź do psychologa. Można się zapisać za darmo do Poradni Psychologicznej.

 

Chociaż ja myślę, że po podwyższenia poczucia własnej wartoścci nie jest potrzebny psycholog.

 

Nie możesz uzależniać swojego szczęścia od drugiej osoby bo NIGDY nie będziesz szczęśliwa. Co Ty w życiu robisz oprócz emocjonowania się swoim facetem, który swoją drogą Cię rani i wyraźnie ma Cię dosyć? Co chcesz robić w życiu? Co Ci daje radość, ale nie jest związanie z kimś innym - tylko z Tobą???

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie mam takiej rzeczy. Nic mnie nie cieszy jeśli jestem sama.

Kiedy jestem w związku szczęśliwa potrafię skupić się np. na teatrze, który daje mi jakąś radość, ale i tak jakoś strasznie mnie nie jara. Najczęściej, żeby zapomnieć czytam książki lub oglądam filmy.

 

Nie posiadam poczucia własnej wartości.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z takim podejściem to najlepiej żebyś przez jakiś czas była sama, bo każdy komu pozwolisz będzie wykorzystywał to, że nie wierzysz w siebie... :(

 

A czemu jest tak jak jest? Co się stało, że nie masz poczucia własnej wartości? To, co piszesz rzeczywiście brzmi jak depresja. Do psychologa marsz ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×