Skocz do zawartości
Nerwica.com

Emily89

Użytkownik
  • Postów

    4
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Emily89

  1. Nie mam takiej rzeczy. Nic mnie nie cieszy jeśli jestem sama. Kiedy jestem w związku szczęśliwa potrafię skupić się np. na teatrze, który daje mi jakąś radość, ale i tak jakoś strasznie mnie nie jara. Najczęściej, żeby zapomnieć czytam książki lub oglądam filmy. Nie posiadam poczucia własnej wartości.
  2. Ale ograniczam w ten sposób samą siebie i swoje odczucia. Nie jestem taka i nie sądzę, że długo mogę udawać.
  3. Czytałam tą książkę. Ja tak nie potrafię udawać. Mam swoje życie, które chcę dzielić z nim. I w tym widzę sens. Nie rozumiem, czemu mam się do niego nie odzywać skoro mam taką ochotę. Czemu mam udawać, że za nim nie tęsknię. Czemu mam ograniczać swoje uczucia. Jeśli kocha prawdziwie, to nie powinien kochać mnie takiej? -- 31 maja 2011, 21:04 -- Myślę, że moje problemy mogą wynikać z mojego poczucia własnej beznadziejności. Mam chyba objawy depresji. Ale bez psychologa z tego nie wyjdę sama. Nie mam sił, ani chęci.
  4. Jestem uzależniona od mężczyzn, wiem to już od paru lat. Potrzebuję psychologa, jednak na prawdę mnie na to nie stać. Chodziłam na terapię, ale byłam zmuszona ją skończyć po pół roku, bo wizyty kosztowały mnie około 300 zł miesięcznie, a nie mam tyle pieniędzy (tylko sobie dorabiam, a od rodziców pieniędzy nie dostanę). Wiem, że prawdopodobnie nie jesteście w stanie mi pomóc. Chciałabym tylko komuś się wygadać, może ktoś w jakiś sposób podniesie mnie tu na duchu. Mam 21 lat. Nie wierzę w Boga. Jedyną rzeczą w jaką wierzę jest miłość. Dla mężczyzny zostawiam wszystko. Separuję się od świata. Nie mam ochoty z nikim się spotykać, a jeśli już to robię to nie sprawia mi to większej przyjemności. Jestem w dość świeżym związku (9 miesięcy). Wcześniej byłam w innym związku ponad cztery lata, który znacząco wpłynął na to jaka jestem. Do niedawna mój sposób życia w obecnym związku skutkował. Ale mój chłopak stwierdził, że zamknęłam go w złotej klatce. Nie jestem w stanie tego zrozumieć. Nie jestem bo dla nie najważniejszą i najmilszą chwilą jest spotkanie z nim. Spotykamy się 2, najwyżej 3 razy w tygodniu, to dla mnie bardzo mało i ciągle tęsknię. Chciałabym, żeby codziennie dzwonił i rozmawiał ze mną, albo chociaż, żebym dowiedziała się co u niego przez smsa albo chociaż przez internet. Nie rozumiem jak może nie chcieć dzielić się ze mną każdym dniem. Nie rozumiem wielu rzeczy. Dla mnie jest najważniejszy. Tak samo było w poprzednim związku. Chociaż przez swoje zachowanie nieźle dostałam w kość, tamten chłopak mnie wykorzystał, nigdy nie poczułam żalu, że to robiłam. Jak już to złość na siebie, że dałam się wykorzystać. W tamtym związku słyszałam wiele przykrych rzeczy. Słyszałam, że on mnie nie kocha. To straszne usłyszeć takie słowa kiedy nie widzi się świata poza tą osobą (a to, że się nie widzi już ponoć jest złe). Tamtego też podobno "dusiłam". Nie rozumiem tego i sprawia mi to ogromną przykrość, nie wiem co takiego robię, że ich duszę. Nie wiem czemu zawsze plany muszę ustalać pod niego, bo ja zawsze chcę się spotkać, choćby nie wiem co. On nie zawsze chce. Rozumiem, jak jest z kimś umówiony, ale jak siedzi w domu i leży na kanapie? Nie ogarniam tego. Nie wiem co robię źle. Nie wiem skąd się to bierze, że tak pragnę miłości...
×