Skocz do zawartości
Nerwica.com

Ataki (jak wyglądają, jak sobie radzimy)


cicha woda

Rekomendowane odpowiedzi

ja też nie umiem..niby jest znośnie,ale jestem taka zmęczona..chciałabym wybuchnąć płaczem..chciałabym już do chłopaka i do swojego mieszkania. u rodziców mi dobrze, ale jednak z nim to co innego.

nigdy nie umiem być z siebie zadowolona, nigdy, wszyscy mi mówią, że dobrze sobie radzę, że robię coś mimo stresów,że jest postęp, a ja..ja zamiast się cieszyć przejmuję się tym co się nie uda. a obiecałam sobie, że tak nie będzie. jestem głupia. :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie jesteś głupia ja też tak mam że sukcesy mniej cieszą a porażki bardzo przygnębiają... Ty tesknisz za mieszkaniem z chłopakiem a ja właśnie jestem już jedną noc na swoim z mężem i czujęsię mega samotna.. tam byla mama ktora zawsze mi pomagała, miałam z kim pogadac jak maz ciagle przy komputerze a tutaj taka pustka i przerażenie co dalej jak uciec?? od dzisiaj mi gorzej ale mam nadzieję że to kwestia przyzwyczajenia się zaaklimatyzowania... teraz chwile sie zajelam to ciut lepiej a tak to taki bezsens zycia i wewnetrze przerazenie:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kwestia przyzwyczajenia, wiesz? Może powinniście spróbować spędzać trochę czasu razem, porozmawiać. Mówiłaś mu o tym co czujesz? Może to by pomogło. Nie chowaj się cały czas za ramieniem mamy, bo czas może stanąć na nogi i samemu dać sobie radę :) albo współpracować z mężem, by on Ci pomagał!

 

a mi się udało dzisiaj wyjść na spacer z narzeczonym :) Z 1,5 godziny łaziliśmy i dużo rozmawialiśmy o wszystkim, o takich osobistych sprawach też, czuję się bardzo dobrze :) taka lekka i wyspacerowana :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

chocovanilla, najważniejsze to a dużo nie myśleć, choć to łatwe nie jest..czasem koszmarnie trudne.

 

pisanka, super :) ja za moim już tęsknie, też byśmy razem z psem poszli połazić..byłam co prawda sama ale teraz jestem w centrum Wawy, nie dość że słońce to hałas , tramwaje, samochody, zaczyniam doceniać ciszę mojej dzielnicy ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dominika a w jakiej dzielnicy mieszkasz? Ja mieszkam na Woli, ale mam akurat ciszę spokój, bo jestem dalej od ulicy, ale teraz jestem u niego pod warszawą i tutaj to w ogóle cisza spokój, słoneczko i pustki na ulicach ;) Chociaż tutaj fajnie się chodzi, to jednak wolę Warszawę :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja przez 16 lat mieszkałam na Białołęce, tam jest w ogóle spokój, same lasy i pola :D ale dojazd do centrum graniczy z cudem :/ więc uciekłam stamtąd 6 lat temu i to najlepsze co zrobiłam :) Ogólnie ja też lubię spokój i ciszę tak jak na wsi, jeżeli nie muszę nigdzie dojeżdżać. Bo jakbym miała znowu z Białołęki dojeżdżać do pracy do centrum to bym oszalała :) z woli do pracy mam 10 min tramwajem, więc super. Niedługo przeprowadzam się na Bemowo, tam też jest fajnie i wszędzie blisko, a jest względny spokój, bo jest dużo terenów zielonych. Mój narzeczony mieszka tutaj pod warszawą i czasami u niego nocuję i razem do pracy jeździmy stąd, jednak oszalałabym jakbym miała jeździć codziennie pociągiem do pracy do wawy i stać w tym ścisku. Pod tym względem to jestem miastowa ;) ale słyszałam, że jak ktoś mieszkał na "zadupiu" całe życie to ciągnie w przyszłości raczej do miejskiego klimatu i odwrotnie :) no jana pawła jest głośna faktycznie, zwłaszcza jak ma się okna na ulicę ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

pisanka, o bemowo, to blisko do mnie będziesz mieć :) dużo tu terenów fajnych to fakt, ja mam działkę pod miastem więc zawsze to jakaś odskocznia..:)

 

co do ataków..to u mnie dziś tak falowo..raz czuję się ok, raz łapie mnie niepokój raz chce mi się wyć, że chce być normalna iść do pracy, skończyć zaocznie liceum, móc wyjść gdzieś z chłopakiem, a nie bać się niemal wszystkiego..:/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No tak, bielany są niedaleko bemowa, zwłaszcza, że ja kupiłam właśnie mieszkanie od strony powstańców śląskich, więc od tej strony to już w ogóle :) można iść pospacerować na forty, albo tam w te lasy przy wacie gdzie są ogniska itd. :) w sumie te rejony są świetne do mieszkania, bo z jednej strony właśnie jest cicho i zielono, a z drugiej dobra komunikacja i dojazd tak naprawdę na całą warszawę.

 

ja ataku dzisiaj żadnego nie miałam (wystarczył mi ten piątkowy, przez który całą noc męczyłam się z bólami w klatce piersiowej:/), i zadowolona wyszłam na spacer, a wróciłam przeziębiona :/ wypiłam już fervex i herbatę z miodem i imbirem, ale coś czuję, że ten tydzień w pracy będzie dla mnie udręką i będę siedziała z śmiertelnym przeziębieniem :<

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

pisanka, o tak. na fortach jest podobno super, mam tam blisko w sumie..muszę się w końcu przełamać i pojechać tam z chłopakiem i psem na spacer..tak w ramach walką z nerwicą i atakami. :)

 

ja takiego typowego ataku paniki też, ale niepokój mnie trzyma. a w piątek też miałam okropny atak :/

na spacerach byłam 3 i w sklepie, czekają mnie dziś jeszcze 3 spacery z psami, a jutro cały dzień sama w domu, oby bez ataku,ale uczę się sobie z nimi radzić, co mnie cieszy najbardziej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No właśnie ja też mam zamiar tam spacerować i zapisać się na siłownie przy tej hali sportowej na obrońców tobruku, albo jak znajdę jakąś inną fajną siłownie, no i chcę przynajmniej raz na 2 tyg chodzić na basen, wypatrzyłam, że przy pętli tramwajowej jest całkiem fajny basen :) sport pomaga mi się zrelaksować i ataki ustępują :) dlatego korzystając z okazji, że przeprowadzka będzie w okresie wiosennym to będzie idealna pogoda na jakiś ruch i odrobinę motywacji na sport.

 

Ja teraz mam rzadziej ataki, bo biorę leki i faktycznie działają, ale zaczęłam bardziej stresować się szkołą. Mam zjazd za tydzień w weekend, a cały czas o tym myślę i ciężko jest mi się zmobilizować, żeby odrobić jakieś prace domowe, czy chociażby zacząć się uczyć. Został mi ostatni semestr, a moja panika i niechęć do chodzenia tam wzrasta. Głównie przez angielski, to jedyne zajęcia na których wykładowca może mnie sam z siebie wywołać do odpowiedzi, a że nie jestem biegła w mówieniu po ang, jak słyszę swoje nazwisko to przechodzi mnie dreszcz, panikuję i nie jestem w stanie wydusić z siebie słowa, zwykle wtedy mówię "przepraszam, nie najlepiej się czuję i wychodzę z sali" :/ ciężko jest mi przebrnąć przez ten etap. Całe szczęście, że mam fajnego wykładowce od ang i wyrozumiałego. 3 semestry przeszły gładko, a on nie miał o mnie pretensji o moje zachowanie. Chyba widzi, że coś jest ze mną nie tak, ale nie wiem czy z nim o tym porozmawiać, czy co zrobić.

 

Dlatego faktycznie spacery i aktywność fizyczna jest dobrym pomysłem by chociażby poćwiczyć oddychanie i pobudzić trochę endorfin :) Może w końcu odkopię swoje rolki, po bemowie jest gdzie jeździć, są ścieżki rowerowe i w miarę nowe chodniki. Jak mieszkałam na białołęce to nie było mowy o jeżdżeniu na rolkach, wszędzie popękane drogi, piach i żadnych miejsc gdzie można jeździć na rolkach i się przy tym nie zabić. Chyba dobrą lokalizację wybrałam :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

pisanka, oj rolki tak! też muszę koniecznie odgrzebać, uwielbiam rolki :) nerwica mi to zabrała, więc pewnie na początku będę jeździć w okół bloku, a potem kto wie może kiedyś przypadkiem na trasie się spotkamy :D

 

trzymam kciuki za uczelnię, ja jestem w stanie dość kiepskim, ale powoli widzę poprawę i nadzieję na przyszłość, mam nadzieję, że powoli będę z tego wychodzić chociaż do takiego stanu by chodzić do kina, sklepu, jeździć na rolkach itp. itd. ale ja nie biorę żadnych leków na ten czas. jak się przełamuję to biorę benzo do torebki i hydro.

no to mam cel na najbliższy tydzień- pojechać na forty bema :)

a właśnie wróciłam z 30 min spaceru po centrum i też jestem z siebie dumna całkiem, bo miesiąc temu kręciłam się tu pod blokiem bo wszędzie ludzie, samochody, więc szybko uciekałam do domu :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

super pomysł :D ja też miałam to w planach, ale teraz chyba ziszczę ;) a więc jutro rano idę sobie na basen, jak będzie ładna pogoda - rower, aerobik w chwilach wolnych - a na toku indywidualnym ma się ich bardzo dużo :mrgreen:

 

Wciąż mam sny o atakach, a wczoraj wieczorem jak wypiłam 2 piwa i przymknęłam oczy tak mi się kręciło w głowie że zaraz sobie przypomniałam o moim śnie z agorafobią, zaraz tętno się zwiększyło :oops:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Super! leć leć koniecznie :) Ja myślę, że w 2 miesiące uda mi się dopełnić formalności z kredytem, drobnym remontem i przeprowadzką. Chciałabym już na początku maja najpóźniej tam mieszkać :) Wtedy od razu zapisuje się na basen i siłownie. Teraz wynajmuje mieszkanie na woli i w sumie mam nie tak daleko i mogłabym zapisać się już teraz, ale to zaburzyłoby mi mój tryb zaczynania czegoś nowego i kończenia czegoś starego ;) Jak już zaczynać to wszystko :D

 

ja też ostatnio miewam kiepskie sny, ale tylko wtedy gdy wcześniej miałam jakiś atak większy lub mniejszy i musiałam brać benzo. Po nich mam "sny na jawie" dlatego staram się unikać ich brania. Zwłaszcza jak będę aktywna fizycznie to tym bardziej benzo odpada :)

 

Ja nie piłam alkoholu od ponad 2 miesięcy, czyli od kiedy biorę leki i lepiej się czuję jak nie pije nawet nie wielkich ilości, ale też miałam tak, że po 1 czy max 2 piwach miałam od razu zawroty głowy, a po jednym lekkim drinku potrafiłam mieć kaca mordercę :/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

pisanka, miałam dziś kaca mordercę :twisted:

 

Mi 2 piwa wystarczą, max. Potem już się położyłam i spałam, nie powinnam w ogóle pić.

Ja biorę benzo i inne gówna, pochodne serotoniny itp. Jeszcze kilka ich mam. Ogólnie od czasu jak biorę leki mam straszne sny, i to czasem tak realistyczne że budzę się cała spocona...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a ja nic nie biorę i ostatnio też okropnie śpię...chociaż ciężko to nazwać snem bo niby coś tam jestem świadoma..takie właśnie sny na jawie..

 

a alkoholu nie pijam..

 

czy ja na pewno nie umrę? te wszystkie uciski, kucia w głowie to nerwica prawda? a nawet jak nie to od tego się nie umiera? :( znowu gorszy moment mam i się denerwuję, że coś mi jest..mimo, że dziś o niebo lepiej z głową, to jednak czasem mnie coś kuje albo jak czeszę włosy to czasem zaboli..:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Emme_4 to nie dziwne, że masz takie jazdy na imprezach jak łączysz leki z alko :D nie rób tego za często, bo to chyba szkodliwe :/

 

Dominika92, nie umierasz, to nerwica :) spokojnie. Ja ostatnio też myślałam, że umarłam, ale póki co nic mi nie jest i mam się dobrze ;) głowa do góry.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nextMatii, oj tak , za dużo, obiecałam sobie że jak wrócę do domu- czyli od wtorku wstaję rano i zabieram się za jakąś robotę, co by nie myśleć..na pcozątek muszę wysprzątać dom..

 

ale teraz byłam z psem na chwilę i źle się czułam...jakoś tak dziwnie..zmęczona już jestem może dlatego..a jeszczze o 22 muszę iść z drugim, może do tego czasu minie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich!

Cieszę się, że trafiłam na to forum, nie jestem sama :) Tydzien temu w sobotę zrobiłam sobie tatuaż na ramieniu. Tatuowanie trwało 4 godziny i strasznie bolało. Na następny dzień zaczęłam odczuwać niepokój, lęki, zmęczenie, dretwieje mi prawa ręka, cały czas to dziwne uczucie w dołku a dzisiaj w nocy miałam straszliwy atak, trwał 15 min, myślałam że obcy wyskoczy mi z klatki piersiowej, tak bolało, oblałam się potem i modliłam żeby mi przeszło.

W sumie już 8. dzień mnie trzyma w tym każdego dnia mam kilka godzin względnego spokoju, pisze względnego bo strach i pocharatane z nerwów wnętrzności dają o sobie znać. Schudłam 3 kg bo nie mogę nic jeść :( Czy to się kiedykolwiek skończy?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×