Skocz do zawartości
Nerwica.com

Ataki (jak wyglądają, jak sobie radzimy)


cicha woda

Rekomendowane odpowiedzi

Carita, Ty walczysz ze szczoteczką, ja z posmarowaniem bułki masłem. Mam miękkie całe ciało, nogi, ręce i nie mogę nad tą bułką się skupić. Dzisiaj cały dzień czuje lęk i niepokój, miękkość całego ciała , najgorzej w pracy. Ciągnie mnie, żeby wziąć Xanax. Prawie dostałam ataku paniki w pracy, bo na jasnej ścianie jak świeci slonce ukazują mi się takie jakby migające koła-mam to też jak spojrzę dłużej w niebo i prawie umarłam ze strachu, że zaraz oślepnę i będę te koła (robaczki) wszędzie widzieć. Bosze, co za koszmar :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cartezjusz, ja przy zapaleniu uszu miałam silne zawroty głowy chyba 2 tygodnie, a lęki sprawiły że tak się nimi nakręciłam, że mam je do dziś. Z tym, że teraz bardziej lękowe. Rozumiem Cię więc. Ja sobie mówię, że mimo zawrotów glowy będę normalnie chodzić, pracować. Jak łapał mnie mega lęk, brałam Xanax. W pewnym momencie 24h myślałam o zawrotach. A teraz staram się akceptować to, że mi się zakręci, jestem jak pijana nieraz, a w razie ataku mam Xanax. To naprawdę pomaga.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziś czuję się jak w szklance. Cały świat obok i ja w środku. Mogę płakać na zawołanie. Zdekoncentrowana, rozbita, łatwo (baaaaaaaaaardzo łatwo) się irytuję.

Dziś rano moje młodsze dziecko robiło pracę do szkoły, było już mało czasu, zrobiło coś nie tak a ja w krzyk, on oniemiały a ja w ryk na pół godziny, bezsilny płacz.

Tak mi potem przykro, że one to widzą jak pękam i płaczę gdzieś skulona. Co im w głowie się zasiewa po takich akcjach? Przeprosiłam, poprzytulaliśmy się.

Jestem krótko przed miesiączką, czy u Was dziewczyny, też potęgują się objawy nerwicy lub/i depresji? Ja już czasem nie odróżniam objawów czy to nerwica czy dep.

Przyjechałam do domu i poczułam się lepiej.

Boję się miesiączki, ostatnio wówczas dopadły mnie lęki na dwa dni. Dwa dni w domu, każde wyjście jak góra nie do zdobycia.

Już nie miałam szumów usznych, dziś znowu. Znów nie podoba mi się zapach mojego potu, inny, ostrzejszy, nie mój.

Leków (Prefaxin) nadal nie biorę, boję się.

 

Napiszcie jak się czujecie jeśli chodzi o cykl miesiączkowy. Czy to tylko ja tak mam?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tokyoeyes, akurat jestem na forum, bo ja generalnie siedzę przy kompie całe dnie, więc czasem zaglądam na forum i chce Ci odpowiedzieć, bo to też jest mój problem. Zawsze przed okresem widziałam świat w czarniejszych barwach niż po okresie. Czyli ta sama szklanka przed okresem była w połowie pusta, a po nim w połowie pełna. Jednak teraz, kiedy mam w ogóle jazdy i lęki, to się nasiliło, baaardzo się nasiliło. Ja teraz przed okresem w tej szklance nie widzę nic, żadnej połowy pełnej lub pustej. Ba, więcej, przed okresem to mnie wali, jaka ta szklana jest i czy jest w ogóle. Wszystko jest najczarniejsze, nic nie ma sensu robić, lęk jest ogromny, wszyscy czyhają tylko, żeby mnie skrzywdzić, wszyscy robią mi na złość. Mówiłam o tym psychiatrze, ale nie powiedziała na to nic, to znaczy przyjęła, jakby nie było to nic nadzwyczajnego i nie dostałam na te dni nic więcej. Jedyne, co robię, to po prostu, wiedząc, że tak jest, dokładnie pilnuję, kiedy mam mieć okres i wciąż staram się przypominać sobie, że to ten czas, że tak myślę dziś, ale za kilka dni będę myśleć inaczej. Że jak mam coś zrobić, załatwić, co wydaje mi się jak Mont Everest dziś, to odłożę to na czas za kilka dni i okaże się, że to w sumie był pryszcz, że jest jakieś rozwiązanie. I w te dni tak się staram ze sobą cackać. To znaczy daję sobie więcej czasu na zrobienie czegoś tam, co muszę, więcej czasu dla siebie, robię wszystko wolniej, staram się nie zwracać uwagi na to, co jest niezrobione, nie porywam się na jakieś superzadania... Chociaż wcale nie mam na to ochoty (bo generalnie na nic nie mam ochoty, tylko siąść w kącie lub gorzej), to robię sobie np. maseczkę, kąpiel pachnącą ze świecami jak mam czas (a jak nie mam to też robię), żeby tak samą siebie przytulić (to taki sposób z mojej terapii sprzed lat, sprzed nerwicy). Spróbuj, mnie to pomaga, chociaż jest ciężko. Pomaga myśl, że to jak co miesiąc nieco odpuści po.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie te zawroty pojawily sie oo smierci dziadka...w marcu i trwają z przerwami...to jest straszne...nie umiem sobie powiedziec ze to nerwica, boje sie ze zaraz upadne i nikt mi nie pomoze. Za tydzien wracam z anglii i wybieram sie do psychologa..pierwszy raz od 9 lat meczarni

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyny, ja tez jestem teraz przed i też silny pms. Rozumiem Was doskonale. Wtedy nasilają się lęki.

 

Cortezjusz, bo może ciężko uwierzyć w te zawroty, że to nerwica. Ja dzisiaj przespalam sie po poludniu i jak wstałam, to głowa jak pijana, godzinę dochodzilam do siebie. Kiedyś mogłam normalnie spać po poludniu, a teraz jestem tak rozbita. ze nie wiem co się dzieje. Ale też kiedyś o tym nie myslałam. byłam rozbita, to byłam, czułam się jak pijana to się czułam. A teraz analizuje wszystko. Idę na siłownię własnie, zmuszam się do normalności wbrew wszystkiemu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam Was po przerwie :)

 

znalazłam chwilę, żeby tu zajrzeć i naładować akumulatory. Wiem, że Wasza obecność jest nieoceniona :*

u mnie różnie. Ostatnio wróciłam do xanaxu :( biorę oczywiście doraźnie, ale niestety czasem musze. Ostatnio bardzo męczą mnie mdłości :( i tak coraz bardziej sie przekonuje, że to nie koniecznie problemy z żołądkiem, ale nerwica...tylko tutaj nie pomaga xanax :why: Budze sie znowu codziennie po 4 rano i nie potrafie zasnąć ( a budzik ustawiony na 6.25). Potem wieczorem o 18 bym juz spała... Czy to sie kiedyś skończy?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Megi, to chyba jakaś zaczarowana godzina ta 4. Ja mam dokładnie tak samo. Budzik na 6.30, ale o 4 pobudka. A po zmianie czasu, o 3 :( Już miałam w lipcu i sierpniu tak, że spałam, nie budziłam się tak wcześnie, dwa miesiące spokoju, ale od września koszmar powrócił. Wróciły wszystkie objawy. Kilka razy wzięłam wieczorem Ketilept, żeby przespać tę cholerną godzinę 4 i udało się, ale niestety potem do 12, 13 jestem nieprzytomna, jakby mi ktoś obuchem dał w łeb, bo jednak Ketilept jest nasenny. To też wcale nie jest fajne uczucie. Nieco pomaga mi wzięcie o tej 4 rano Bioxetinu, który biorę codziennie. Co prawda nie zasnę już, bo to nie jest środek nasenny, ale przynajmniej zyskuję po 20 minutach do pół godziny nieco optymistyczniejsze podejście do problemów, wszak to prozac. Zawsze coś. Kiedyś próbowałam na siłę się uśpić, ale koszmarne myśli mnie dobijały, czułam się jak sparaliżowana pod kołdrą i oblewały mnie szklanki zimnego potu przez te ponad 2 godziny. Teraz wstaję po prostu, idę się jakoś umyć, robię sobie herbatę i wykorzystuję ten czas na czytanie. Przeczytałam w ten sposób już kilka książek, gazety. Zawsze to lepsze niż tkwienie w łóżku z paraliżem. Czytanie odciąga moje myśli od złych rzeczy, zajmuje umysł i objawy trochę ustępują. Mój M. śpi w tym czasie w najlepsze, czasem tylko się budzi z pytaniem-wyrzutem: Znowu? Ale go nie słucham, bo on nie rozumie tego, co czuję. Jedynie pies się cieszy, że wcześniej śniadanie dostanie :) Drugi raz jest niezadowolenie M., kiedy o 10 to ja już śpię na stojąco. Ale uczę się nie zwracać na to uwagi, czasem chciałabym, żeby poczuł na własnej skórze to, co ja czuję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki dziewczyny za odzew. Czyli, to pogorszenie blisko miesiączki to norma.

Ostatnio dzień przed u dwa pierwsze dni koszmarne, ból głowy i strach, że nie poradzę sobie z codziennością.

Carita - dzięki, przypomniałaś mi o olejku lawendowych w łazience. Chciałabym go dziś użyć ale niestety czeka mnie oficjalna kolacja przy boku męża ://///// Jak jak to przeżyję.....

Też sporo czytam, zostawiam wtedy swój niepewny świat i żyję w książce. Telefon też jest moim mega przyjacielem. Safari non stop.

Cortezjusz jak boli w klatce, spróbuj się położyć, jedna dłoń na brzuch druga na pierś. Zacznij oddychać przeponą czyli brzuchem a nie klatką piersiową. Ręka na brzuchu musi unosić się wyżej niż ta na klatce. Oddychaj powoli, wydłużaj wydechy, staraj się uspokoić oddech, wydłużaj o parę sekund. Jak kuż będziesz oddychał miarowo, postaraj się tak poleżeć i oddychać przeponą 10 min. Ból powinien zniknąć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam też ostarnie kiepskie sny. Opiszę Wam dwa z wczoraj i przedwczoraj, pośmiejecie się:

 

1. Jestem sama w domu, innym niż mój. Czuję niebezpieczeństwo, sprawdzam wszystkie okna, drzwi. Biegam z jednego końca na drugi. Jestem na końcu domu przy drzwiach do ogrodu, które się domykają ale klamka nie zamyka ich i każdy może je otworzyć. Czuję, że jest źle, biegnę na drugi koniec do drzwi wejściowych a tam spod drzwi widać światło i cień dwóch nóg. Podnoszę oczy a tuż przede mną dyszy gruby spocony ciemny facet, chce mi zrobić krzywdę. Łapie mnie a ja odgryzam mu po kolei palce u rąk i dziwię się, że są tak miękkie i chrząstkowate.

Budzę się przerażona, mój mąż mówi, że wszystko w porządku.

 

2. Drugiej nocy śnię, że jestem jakimś borsukoszczurem, żyjącym razem ze stadem gdzieś na zielonych pagórkowatych łąkach. Atakują nas jakieś inne większe zwierzęta, ginie wielu z nas. Kilkoro, które przeżyło, w tym ja, chowamy się wsród długich traw przy skale, tulimy się do siebie i zasypiamy.

 

Poproszę o jakiś normalny sen.

Acha, nie biorę żadnych antydepresantów, naturalna lekko zwichrowana chemia mózgu.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyny, wierzę, że to trudne z tymi nocami.

Ja akurat jedynie sen miałam do tej pory niezaburzony w swoim życiu :lol: , ale odkąd mam zwiększony Prozac z 20 na 30 mg, to w nocy wybudzają mnie jakieś lęki. Muszę przypomnieć sobie czego się boję, uzmysłowić , że nie mam czego i zasypiam. A boję się tego, że znowu będę miała zawroty głowy, boję się silnych zawrotów głowy, które nie pozwolą mi chodzić czy utrzymać równowagi i nie pójdę do pracy. Jestem jeszcze przed okresem, głowa mnie dzisiaj boli i jak Was czytam to mi od razu lepiej, że jakoś możemy się wspierać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Alexandra, czasem się zastanawiam czy my się wspieramy, czy jednak wzajemne nakręcamy :) Ja mam identycznie z mdłościami tak jak Ty z tymi zawrotami.. tak się boję, ze mnie będzie mdliło, że mnie mdli niemal non stop, i do tego ten lęk przed wymiotami ... :zonk:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Widzę ,ze wszyscy to samo :) Moja kobieta tez wciąż powtarza "ciagle ta nerwica, jestes zdrowy to nic takiego!" ale nie rozumie jak ja sie naprawde czuje...z bólami w klatce nie mam problemów tylko z szarpnieciami/blokami serca :( oddycham przepona caly czas tak jak prawie kazdy facet :P

 

Ja codziennie budzilem sie tez 4-5 , a odkad pracuje na nocki to 11-12 :P dzisiaj dwa glupie strasznie sny...w pierwszym snie był slub mojego szefa w pracy i ciągle wyglupy , mialem wrazenie ze sie smieje ciagle i nagle bum uczucie jakbym dostal w leb i sie obudzilem i nie wiedzialem co sie dzieje...

 

Jakbym mial wymienic najgorsze objawy nerwicy to wlasnie:

1. Kolatania,szarpniecia,bloki serca itp

2. Zawroty glowy, oslabienie

3. Problemy ze snem, natlok negatywnych mysli w lozku...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Alu, myślę, że jednak wspieramy. Jak w pracy dopada mnie lęk, to jednak myślę sobie, ze piszecie tu o tym samym i od razu mi lepiej.

 

Cortezjusz, myślę, że mnie jeszcze trudno byłoby zrozumieć te objawy 2 mce temu, bo nigdy czegoś takiego nie doswiadczyłam, mimo że zdiagnozowaną depresję mam od lat. Rozumiem, jak nieprzyjemne muszą być bóle i kołatania serca i że trudno o czym innym myśleć. Jednak mnie osobiście tak by to nie przerażało, bo jednak serce to serce, ale zawroty to już myślę, co z głową nie tak. Glowa mnie przeraża bardziej niż serce. Dzisiaj mam niezły dzień bez zawrotów, wróciłam ze sklepu, w sklepie normalnie stalam w kolejce bez tego miękkiego mózgu i zawrotów, bosze, co za wspaniałe uczucie! Za to bolała mnie głowa, ale to o niebo lepsze niż ten miękki i ruchomy mózg.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rozumiem, jak nieprzyjemne muszą być bóle i kołatania serca i że trudno o czym innym myśleć. Jednak mnie osobiście tak by to nie przerażało, bo jednak serce to serce, ale zawroty to już myślę, co z głową nie tak. Glowa mnie przeraża bardziej niż serce.

Zamienię moje nudności na zawroty, albo jeszcze lepiej te bóle serca :P Nie wiem, czy dla każdego jego objaw jest najgorszy czy jak? Ja bym w ciemno wzięła cokolwiek innego tylko błagam, zabierzcie te mdłości! :<img src=:'>

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Alu, pij napar z imbiru- świeży imbir kup, parę kostek wrzucić do gorącej wody, z cytryna lub herbatą. Imbir działa przeciwwymiotnie i przeciw nudnościom. Ja piję codzienie po 3 razy i tak skończyły mi się nudności.

 

Tak. dla każdego jego objaw jest najgorszy. Mnie wlasnie zaczęło szumieć w uszach. I tym optymistycznym akcentem mówię dobranoc :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bole serca sa ok bo powiem sobie w glowie ze zaraz przejdzie i przechodzi a takie pojedyncze szarpniecia serca sa nie fajne...bylem prywatnie u 2 kardiologow, 2x holter, echo itp i mowia ze serce zdrowe i to tylko w mojej glowie....a mimo to i tak mnie to meczy :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cortezjusz, czy Ty mówisz o takim kołataniu serca, o takim jakby przerywanym biciu, że nawet oddechu zaczyna brakować? Miałam w pewnej fazie coś takiego po kilka, a potem po kilkanaście razy dziennie. Takie coś jakby nierówne bicie, zatrzymanie na chwilę, taki interwał serca. Bardzo nieprzyjemny. A czasem takie kłucie. Ale rozwiązanie było proste, doszłam do niego czytając neta. Magnez. Bark magnezu to spowodował. Doczytałam w necie, że osoby, które żyją w ogromnym stresie, czyli my, bardzo szybko tracą magnez z organizmu. A jak do tego piją kawę, to w ogóle dramat. Badanie poziomu tego pierwiastka w organizmie mija się z celem, ponieważ wahania dzienne są duże, więc żadne badanie nie da dobrego obrazu. Zaufałam tym, którzy to na sobie sprawdzili, i zaczęłam brać duże dawki magnezu. Na początku po 2 tabletki 3 razy dziennie. Potem po 2 tabletki rano i dwie wieczorem. Obecnie 2 na dzień. Biorę Magne B6. Może być i inny preparat z magnezem. Ja biorę Magne B6, bo to nie jest suplement diety tylko lek i mnie ten skład odpowiada, jeśli chodzi o przyswajalność, ale każdy musi wypróbować sam. Bardzo dużo o tym czytałam, który preparat kupić. Na rynku dostępne są preparaty zawierające różne związki magnezowe. Rodzaj związku magnezowego zastosowanego w preparacie decyduje o jego przyswajalności, czyli o ilości magnezu, jaka dostanie się z przewodu pokarmowego do krwi. Magne B6 ma sole organiczne magnezu, cytrynian, mleczan i asparaginian magnezu1, a na Chelamag B6 ma chelat magnezowy. Nie da się powiedzieć, co jest lepsze, każdy musi sam na sobie wypróbować. Poza tym jeśli chodzi o serce, to trzeba zrobić też badanie na poziom potasu i żelaza. Tutaj nie radzę niczego brać w ciemno, ale zrobić z morfologii (medyczne preparaty żelaza i potasu są na receptę, więc w przypadku braku, trzeba udać się do lekarza; te dostępne ne rynku bez recepty są słabe). Bardzo często objawy sercowe są spowodowane za niskim poziomem potasu i żelaza. Powiem tak, żaden lekarz nie sprawdzi tak banalnych rzeczy, bo to przecież dla nich za banalne. Moja córka miała problemy z sercem i zawroty głowy właśnie związane z niedoborem potasu i żelaza, a profesorowie szukali Bóg wie jakich schorzeń i zjeździłam pół Polski w poszukiwaniu właściwej diagnozy.

Alu, napisałaś, że się zastanawiasz, czy tym wymienianiem swoich dolegliwości się wspieramy czy dołujemy. Ja, wymieniając swoje dolegliwości, piszę też jak z nimi sobie radzę i myślę, że każdy z nas tak powinien robić. Nawet jeśli nasze dolegliwości są dla kogoś "głupie", albo nasze rady wydawać by się mogły też dla kogoś "głupie", to proponuję, piszcie wszystko! Zawsze coś komuś może pomoc, co mnie czy Tobie pomogło. Ja przez długi czas byłam w takim stanie, że nie mogłam nawet nic napisać, ale teraz potrzebuję kontaktu z innymi, którzy mają to, co ja, bo swoim środowisku nie mam zrozumienia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×