Skocz do zawartości
Nerwica.com

Czy leki antydepresyjne leczą nieszczęśliwą miłość?


lady_destroy

Rekomendowane odpowiedzi

. . . Czemu uważasz, że istnieje niebezpieczeństwo, że jakbym brała leki i by one zadziałały, to mogę źle spożytkować tą "energię" i będę chciała, by było jak dawniej? Co przez to rozumiesz?

 

Wiesz, zawsze istnieje takie ryzyko. ja widzę to tak: Gdyby porównać osobę do samochodu to można w uproszczeniu powiedzieć, że osoba w depresji/nerwicy jest jak samochód z zaciągniętym hamulcem ręcznym. Zbyt dużo energii życiowej marnuje na walkę ze swoimi problemami a na realizację swoich celów już nie starcza. I gdy taka osoba zaczyna brać leki - napęd wzrasta ale hamulce dalej trzymają. Dopóki bierze leki jest ok ale przy próbie odstawienia lęki wracają z podwójną siłą. A psychoterapia to poprostu zwalnianie hamulca. Ale są zapewne osoby decydujące się na leki, których emocje funkcjonują w prawidłowy sposób i wtedy same sobie potrafią pomóc.

Odnośnie ciebie to nie wiem jak się zachowasz ale zawsze istnieje niebezpieczeństwo, że pójdziesz w "napęd" a nie w "zwalnianie hamulca" :).

Podczas terapii psychoterapeutka zwracała nam uwagę, że w przypadku pojawienia się takich toksycznych relacji jak ta u ciebie, w pierwszej kolejności należy szukać podobieństw do relacji z rodzicami.

 

-- 15 mar 2011, 11:31 --

 

nomode "Potem psychoterapia sama do Ciebie "przyjdzie"

 

Sama nie przyjdzie.

 

 

Był to taki skrót myślowy. Chodziło mi raczej o to, że do psychoterapii trzeba dojrzeć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja też uważam, że zmiana pracy to ucieczka przed problemem, który jest we mnie.
Jasne, lepiej nie uciekać, lecz się babrać w tym g..., w którym teraz tkwisz. Jak wolisz to od powrotu do normalności, to o co Ci właściwie chodzi?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hej, w środę miałam wizytę u psychiatry. trafiłam do starszej kobiety (około 60 lat), ale dość energiczna i jak się okazało, twardo stąpająca po ziemi. przedstawiłam jej swoje problemy, ona stwierdziła, że na moim etapie życia to nie są żadne problemy, wypisała mi skierowanie do psychologa, bo stwierdziła, że mną jednak powinien zająć się psycholog, a nie psychiatra. oczywiście porozmawiała ze mną, ale muszę stwierdzić, że raczej nie użalała się zbytnio nade mną, miała raczej zdroworozsądkowe podejście do problemów, które jej opisałam. stwierdziła też, że jestem zadbana i atrakcyjna i nie ma mowy o żadnej głębokiej depresji, w ogóle nie wiedziała, co właściwie ma mi wpisać w kartę. i w końcu wpisała "zaburzenia adaptacyjne" i "osobowość niedojrzała". zastanawiała się też, czy w ogóle przepisywać mi jakikolwiek lek i w końcu przepisała mi CITRONIL 20mg, kazała przez 8 dni brać po połóweczce, a potem po jednej tabletce rano. stwierdziła, że to raczej delikatny lek, który mnie nie zamuli a powinien wyciszyć wewnętrzny lęk. nie kazała mi się też wczytywać w ulotkę, ale się wczytałam niestety ;( przerażająca... dzisiaj wzięłam pierwszą połóweczkę rano i po około dwóch godzinach odczuwałam taki lekki dyskomfort. generalnie było do przeżycia, miałam taki leciutki niepokój, ale nie mam w ogóle apetytu. mam nadzieję, że to się nie utrzyma zbyt długo? jestem i tak szczupła, w sumie najlepiej by było, abym ani nie chudła, ani nie tyła... ktoś brał ten lek?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

w miarę rozsądna, ale jednak leki mi przepisała... wiem, że sama strasznie się upierałam przy tych lekach, a teraz jak przyszło co do czego to zaczęłam panikować. i to wzięłam dopiero jedną połóweczkę proszka i to chyba jednak nie najmocniejszego. w dodatku dzisiaj wielu skutków ubocznych nie mam, poza brakiem apetytu a i tak zaczęłam strasznie panikować i się bać... boję się teraz, czy sobie nie narobię gorszej biedy tymi lekami... ehhh

 

-- 17 cze 2011, 21:47 --

 

będziecie pewnie śmiać się ze mnie, ale mam pytanie: jak długie jest działanie takiej połówki tabletki antydepresyjnej jak Citronil? to chyba było moje pierwsze i ostatnie pół tabletki anty... to nie mój klimat jednak, czuję się jak żywy trup po niej, mam na myśli to, że nic na mnie nie robi wrażenia, dowiedziałam się dzisiaj pewnej niemiłej rzeczy i normalnie to bym sobie popłakała, dała upust emocjom płacząc, a nie mogę się rozpłakać!!! w dodatku ten totalny zacisk w żołądku, brak apetytu, ja dopiero teraz czuję się chora... niech ta tabletka ze mnie zejdzie i wyrzucam to na śmietnik...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×