Skocz do zawartości
Nerwica.com

Bilans 8 ostatnich lat zycia...


fallenone26

Rekomendowane odpowiedzi

Oto bilans moich ostatnich 8 lat zycia:

 

- dziewczyna, ktora kochalem zostawila mnie

- dwukrotnie przerwałem studia

- miałem napady autoagresji, po której zostały trwałe ślady

- nie dorobiłem się praktycznie niczego

- miałem epizody z narkotykami

- przespałem mnóstwo dni

- wyrzucono mnie z domu

- stracilem prace (ale byla gowno warta, wiec sie tym akurat nie przejmuje)

 

To wszystko plus fakt, ze pochodze z patologicznego domu miało zasadniczy wpływ na uksztaltowanie sie mojego beznadziejnego charakteru. Te doswiadczenia mnie zniszczyly i uczynily ze mnie czlowieka, ktory codziennie mysli o tym, aby sie zabic. "Co cie nie zabije, to cie wzmocni." Te banialuki w moim przypadku zupelnie sie nie sprawdzily. Pytam sie codziennie sam siebie: czemu mnie to spotkalo? Czemu mnie ciagle spotyka samo zlo? Najpierw przemoc w domu, potem przemoc w szkole, potem przerwane studia, jedne, drugie, potem beznadziejna praca, a dzisiaj bezrobocie. Czemu kurwa mnie to spotkalo? 26 lat i zadnych perspektyw na normalne zycie. Nikogo u boku.Zerowy start w dorosle zycie. Nie widze argumentow przemawiajacych za dalszym zyciem, ale z drugiej strony nie mam odwagi zeby sie powiesic. Po prostu nie mam odwagi. Na trzezwo nie bylbym w stanie tego zrobic. Kiedys mialem marzenia, ale one umarly w obliczu doswiadczen zyciowych. A czy zycie pozbawione marzen ma sens? To chyba pytanie retoryczne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

fallenone26,

 

Dziewczyna cie zostawila ? Wiele ludzi sie rozchodzi, nie jest to cos niesamowitego - jestes mlody mozesz miec NIEjedna jeszcze.

 

Studia przerwane ? Wiele osob ma podobnie - zreszta w Polsce studia nie znacza wiele.

 

Nie dorobiles sie niczego ? Sory, ale czego chcialbys sie dorobic w tym wieku ? 99 % osob w tym wieku nie dorobilo sie tez niczego.

 

Eizod z narkotykami ? No to co z tego ?

 

Przespales wiele dni ? haha a coz to takiego ?

 

Co argumentow przemawiajacych za tym, ze warto zyc - w twoim poprzednim topiku juz napisalem kilka - moze sie odnies do nich ? Pewnie ich nie czytales.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Skopiowalem z tamtego tematu pare argumentow za zyciem :

 

 

- jestes zdrowy fizycznie, tak ? Zatem mlny ludzi byloby super szczesliwych majac zdrowie fizyczne bez zadnych "ale"

 

- jestes mlody - wszyscy ludzie starzy chcieliby miec mlodosc znowu

 

- bedac tak mlodym jest oczywistym, ze nie stac Cie na mieszkanie, nowy samochod i dobre zycie, 98-9 % Twoich rowiesnikow tez nie stac na takie rzeczy lub nie byloby stac gdyby nie rodzice

 

- jestes chory psychicznie na depresje (raczej na nerwico-depresje, gdyz u ciebie jest to zapewne spowodowane przez czynniki zewntetrzne), wiec twoje myslenie jest znacznie skrzywione i wyolbrzymione, nie myslisz trzezwo

 

- istnieje duza szansa, ze przy odpowiedniej farmakoterapii i psychoterapii wyjdziesz z tego dola

 

- jezeli uda ci sie wyzdrowiec to bedziesz mial cale zycie przed soba, byc moze uda ci sie niezle zarabiac

 

- krok ostateczny bedziesz mogl zawsze podjac- lepiej pierwsze dac szanse medykamentom i terapii

 

[Dodane po edycji:]

 

I jeszcze jedna sprawa jaki zarobek by cie usatysfakcjonowal ? Pisales, ze 2000-2500 to juz by bylo OK.

 

Taki zarobek jest jak najbardziej realny, tylko musisz sie jakos ogarnac z tej depresji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

cut

 

Fajnie bagatelizujesz tragedie innych ludzi. Pewnie ty przeszedles wiecej? Swoja droga jestem ciekaw co bys napisal kobiecie, ktora stracila dziecko? Pewnie cos w tym stylu: "Nie jestes pierwsza, ktora to spotkalo. Zreszta, nic nie stoi na drodze, zebys zrobila sobie kolejne"

 

19latek: Jak sie ma 19 lat, to przeszlosc moze byc "nieznaczaca zbitka obrazów w glowie". Ale kiedy pozniej ta zbitka obrazow ma destrukcyjny wplyw na twoje zycie, to inaczej zaczynasz na nia patrzec. Za bledy mlodosci kare czesto placimy w doroslym zyciu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pytanie brzmi co chciałeś osiągnąć tym postem, że co miałeś ciężkie-krótkie życie, wypisałeś parę rzeczy, które Cie spotkały nie jesteś jedyny z taką historią. Oczekiwałeś, że ludzie tutaj pogłaszczą Cię i utwierdzą w tym jaki to Ty jesteś beznadziejny? Tutaj każdy coś w życiu doświadczył, ale każdy dalej walczy mimo swoich wad i problemów walczy dalej z życiem.

To może kubeł zimnej wody na ochłodę:

- Dziewczyna Cię rzuciła no przykre znam to jak i każdy w jakimś związku ale co to za powód rozpaczy. Nawet jeśli to po pewnym czasie podnosisz się, otrzepujesz godność z kurzu i dalej kroczysz przez życie. Nie pierwsze i nie ostatnie rozstanie, bo przecież tak się ludzie docierają szukają stałych partnerów, a Ci stali są wypadkową doświadczeń z innych związków. Niewiele jest związków, że od razu znajdziesz tego jednego jedynego i nie musisz dalej szukać, co nie znaczy że nie ma bo sam znam takie pary.

- dwukrotnie przerwałeś studia - ja pięciokrotnie zmieniałem kierunek 1 co roku ... znudziło mnie to i przerwałem, znam z 20 osób o podobnym przebiegu studiów...

- doświadczyłeś autoagresji - no i? sam mogę Ci pokazać ślady, parę ciekawych blizn. ale autoagresja świadczy o problemie przetwarzania emocji u mnie to był gniew... może rozmowa z fachowcem Ci w tym pomoże

- nie dorobiłeś się niczego, to żaden argument w tym wieku... ja jestem o 2 lata młodszy i też mogę powiedzieć, że niczego się nie dorobiłem, nie mam planu na życie, ale ciągle szukam... żeby coś w tym wieku osiągnąć to trzeba nieźle przez życie zapier...

- narkotyki .... ja tego nie skomentuje bo to jest dla mnie zwyczajna głupota

- masa przespanych dni - śpisz ile potrzebujesz nawet jak to jest 12h na dobę

- wyrzucono z domu - chętnie bym się zamienił, groźba tego czynu jest efektywniejsza...

- praca przychodzi i odchodzi jest jak dziewczyna szukasz takiej, która będzie spełniała wszystkie twoje kryteria i dobrego pracodawcy

Nie chce umniejszać twoich odczuć, wyżaliłeś się napisałeś co Cię gryzło, a ludzie bardziej doświadczeni wypowiedzieli się jak oni widzą tą sytuację - potrzebujesz porady, pomocy na pewno ktoś takową Ci zaoferuje... jak również rozmowa z terapeutą/psychologiem pomogła by Ci poskładać umysł do kupy na tyle by odrzucić te bajki, że nic już nie będziesz w stanie osiągnąć... użalanie się nic nie wnosi do życia poza jeszcze większą depresją - trzeba walczyć i tego Ci życzę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pytanie brzmi co chciałeś osiągnąć tym postem, że co miałeś ciężkie-krótkie życie, wypisałeś parę rzeczy, które Cie spotkały nie jesteś jedyny z taką historią. Oczekiwałeś, że ludzie tutaj pogłaszczą Cię i utwierdzą w tym jaki to Ty jesteś beznadziejny?

 

Wiem na pewno czego nie oczekiwalem: twojej odpowiedzi. Nie oczekiwalem rowniez ani porad, ani wsparcia. To, ze mam chore emocje nie znaczy, ze tak samo ma sie sprawa z intelektem. I nie ublizaj mi, tym bardziej, ze jestes ode mnie mlodszy. Mam ochote, to pisze. Nikt mi tego nie zabroni. Nie rozmawiam o tym w realu, bo po pierwsze nie mam z kim, a po drugie malo kto chcialby o tym rozmawiac. Zreszta w polsce takich jak ja wytyka sie palcami, wiec lepiej sie takimi doswiadczeniami nie chwalic, bo tylko zle sie na tym wyjdzie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

fallenone26,

 

tyle, ze w poprzednim temacie pytales sie o jakies argumenty za zyciem, po czym napisales, ze nikt nic nie napisal...

 

A jednak pare argumentow sie znalazlo.

 

 

Jadnakowoz dopoki sie nie zaczniesz leczyc dopoty nie bedzie lepiej...

 

Twoj wybor - chociaz ja tego nie rozumiem - skoro jest szansa na to zeby poczuc sie lepiej to czemu tego nie sprobowac ?

 

Nie wiem jakis masochizm uprawiasz, lubisz tak cierpiec ? Bo my juz nie wiemy o co chodzi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja odetnę się od uwag innych, nie mam w zwyczju nikogo pocieszać, tym bardziej pouczać, interesują mnie tylko konkrety.

@fallenone26

Jak sobie radzisz teraz, pracujesz, masz gdzie mieszać, masz trochę spokoju?

Sam mam problemy, ale wciąż szukam rozwiązania, cóż prawda jest taka, że problemy są zawsze subiektywne, nikt nie czuje tego co czują inni, więc nikt nie potrafi sie postawić na miejscu innej osoby, nawet ci, którzy mieli lekkie i udane życie od początku, mogą wpaść w ciężką depresję, ale kto potrafi zrozumieć ich ból.

 

Z rad praktycznych na poprawę sytuacji proponuję zrobić tak: kwestionuj historie o swoim życiu, które przewijają Ci się w umyśle, zadawaj sobie pytania, czy to aby na prawdę tak jest, że masz przesrane? Czy rzeczywiście jest powód, żeby czuć się przegranym? Co jest problemem? Gdzie jest ten problem? Zadawaj sobie różne pytania i staraj się WYCZUĆ odpowiedzi, to ma być jak medytacja, najważniejsze jest kwestionowanie historii, które masz w swojej głowie na wszystkie tematy, na początek te najbardziej nieprzyjemne, to co wydaje się być absolutną prawdą, kwestionuj to, poddawaj pod wątpliwość myśli na swój temat, tego jak uważasz, że inni Ciebie traktowali i traktują, jaka będzie przyszłość, czego się boisz, itd., w ten sposób wyprowadzisz swój umysł z destrukcyjnego błędnego koła, w które wpadł, rozluźnisz ten mechanizm, to działa, ZRÓB TO!

 

Rozmyślanie o tym co było nie rusza niczego do przodu, nic się nie zmienia, co najwyżej na gorsze, wiec skorzystaj z mojej rady, nawet jeśli wydaje się być głupia, to zobacz, czy to działa i wpadnij tu za jakiś czas pochwalić się efektami.

 

I jeszcze jedno, największym i jedynym problemem jesteśmy my sami, jak człowiek jest szczęśliwy, zdrowy i nie ma konfliktów wewnętrznych, to może poradzić sobie ze wszsytkimi trudnościami na swojej drodze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiem na pewno czego nie oczekiwalem: twojej odpowiedzi. Nie oczekiwalem rowniez ani porad, ani wsparcia. To, ze mam chore emocje nie znaczy, ze tak samo ma sie sprawa z intelektem. I nie ublizaj mi, tym bardziej, ze jestes ode mnie mlodszy. Mam ochote, to pisze. Nikt mi tego nie zabroni. Nie rozmawiam o tym w realu, bo po pierwsze nie mam z kim, a po drugie malo kto chcialby o tym rozmawiac. Zreszta w polsce takich jak ja wytyka sie palcami, wiec lepiej sie takimi doswiadczeniami nie chwalic, bo tylko zle sie na tym wyjdzie.

 

fallenone26,Czy zawsze i do wszystkich jesteś tak wrogo nastawiony?

Po pierwsze nie ubliżyłem Ci w żaden sposób i nie umniejszyłem twojej inteligencji w żaden sposób, tylko konstruktywnie wyraziłem swoje zdanie(jeśli czujesz inaczej trudno przepraszam, nie to było moim zamierzeniem). Wiek tutaj nie ma nic do rzeczy liczy się doświadczenie... Nikt Ci nie zabronił tutaj pisać, ani ja, ani nikt inny jak widać po postach, ale pisząc tutaj trzeba się liczyć, że ktoś odpowie nawet jak nie oczekiwałeś porad czy wsparcia, bo nie siedzimy w twojej głowie, reagujemy na to co zostało napisane... ze zdaniem innych też należy się liczyć, bo każdy ma jakieś i nie koniecznie po twojej myśli... To że nie rozmawiasz o tym w realu jak najbardziej rozumiem sam nie mam z kim o tym pomówić od tego jest forum i wchodząc tutaj liczyłem się z tym, że usłyszę różne zdania nie koniecznie muszą mi się spodobać... ale schowałem dumę do kieszeni i mimo to staram się jakoś porozumiewać...

Także jeśli chcesz porozmawiać, wyrazić swoje zdanie czy ogólnie o życiu pogadać zapraszam na PW.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na zadna terapie sie nie wybieram. Juz przerabialem to. Nie potrzebuje pogaduchy z hochsztaplerem. Najzabawniejsze w spotkaniach z psychologami jest ta cala farsa, ktora wyczuwa sie na spotkaniu - psycholog udaje, ze potrafi pomagac, natomiast ty udajesz, ze cos ci to daje. Taki jeden wielki teatr. Hehehe... Juz przerabialem to. Predzej wroce do lekow antydepresyjnych, ale one tez sa jednym wielkim gownem, ktore robi taka sama sieczke z mozgu jak depresja, czy narkotyki. Tak naprawde jedynym lekarstwem, ktore mogloby mi pomoc jest po prostu normalne zycie tj. normalna praca, dajaca satysfakcje, spelnienie oraz szacunek innych ludzi, normalne zarobki pozwalajace zaspokoic podstawowe potrzeby doroslego czlowieka tj. wlasne mieszkanie, samochod. To wszystko nie bedzie mi dane, bo moje marzenia poszly sie je-bac. Zawsze sobie mowilem, ze skoro nie moge miec normalnego zycia osobistego tj. swojej rodziny i dzieci (ogolem bycie DDA praktycznie dyskwalifikuje posiadanie normalnej rodziny - zazwyczaj kontynuuje sie patologie, jaka sie zostalo obdarzonym w domu), to chociaz postaram sie ulozyc sobie zycie zawodowe - tj. stac sie kims w zyciu, zarabiac przyzwoite pieniadze. Realizacja tego celu mialo byc ukonczenie przyszlosciowego kierunku studiow na Politechnice. Niestety nie udalo sie. Stracilem 5 lat. A co zyskalem dzieki temu? Poza bliznami na rekach, pogorszeniem sie zdrowia psychicznego oraz zupelnym zatraceniem wiary w siebie, chyba nic. To, co bylo praktycznie calym moim zyciem, jedyna moja nadzieja, stalo sie przeklenstwem, przyslowiowym gwozdziem do trumny. Dzisiaj przeszlosc nie daje mi spokoju. Nie funkcjonuje juz normalnie - ciagle jestem wkurwiony, nie moge przestac myslec o tym, co mnie spotkalo i co stracilem. Nie widze rowniez szans na powrot na studia - nie mam ani zdrowia, ani pieniedzy. Z rodziny mi nikt finansowo nie pomoze (zreszta nigdy mi nie pomogli, kiedy przerywalem drugi raz studia, nie majac grosza przy duszy, nawet nie probowalem prosic ich o pomoc finansowa). Ale zaplaca za swoje decyzje w przyszlosci, kiedy beda starzy i nieporadni. Wtedy ja o nich zapomne. Zreszta...co ja gadam, mam nadzieje, ze zdolam o nich zapomniec duzo wczesniej.

 

Zenonek, tak wiem, dla ciebie bycie mlodym i zdrowym fizycznie nadaje sens zyciu. Nie wiem, czy moje zachowanie mozna nazwac masochizmem. Na pewno duzo we mnie autoagresji. W koncu doswiadczanie przemocy robi swoje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To jakaś prowokacja? Przecież fallenone26 pisze, jakby chciał albo abyśmy zaprzeczyli ( trudno nie zaprzeczać gdy się czyta takie bzdury jak to o DDA) albo żeby ktoś mu przytaknął, że jest taki biedny. Owszem, słowa, są ludzie, którym jest gorzej, nie mają nóg, głodują itd wcale nie pomagają. Co do Twojej wypowiedzi,fallenone26 o psychologach.. Ty chyba zupełnie nie wiesz o co chodzi w psychoterapii ; ] Psychoterapeuta Ciebie nie leczy. On Ci pomaga leczyć samego siebie. To Ty to musisz zrobić. A jak nie umiesz sam, to właśnie musisz poszukać jakiegoś dobrego psychoterapeuty, który mógłby Cię jakoś poprowadzić, wskazać drogi( piszę drogi, bo decyzja jaką wybierzesz, też należy do Ciebie, a nie do danego psychologa). Ale terapia to duży wysiłek, i zmierzenie się z prawda o samym sobie. Ty nie chcesz słuchać nikogo poza swoimi zaburzonymi obecnie myślami, poza swoimi masochistycznymi, krzywdzącymi Ciebie (i innych myślami, które są zapewne wynikiem epizodu depresyjnego. I że niby co, ludzie z depresją są wytykani? Dobrze wiedzieć; ]. Bo wiesz, na całe szczęście nie żyjemy już w Średniowieczu, wizyty u lekarza, jakim jest psychiatra, i branie leków antydepresyjnych to jest codzienność w wielu środowiskach; ] Wiem coś o tym, serio. Widzę ilu "normalnych" ludzi bierze te leki wokół mnie, i kim są ludzie na oddziałach psychiatrycznych.

A DDA to według Ciebie koniec wszelkich możliwości, by żyć jak człowiek, by być szczęśliwym, by tworzyć relacje z innymi ludźmi i być w związku? Powiedz to tym wszystkim ludziom, którzy poprzez pracę nad sobą, terapię, poradzili sobie z tym "fatum". Naprawdę istnieją tacy. Owszem, DDx mają trudniej w życiu, więcej: mają przechlapany start, bagaż, którego nie łatwo się pozbyć, jeżeli w ogóle.. Związki też nie są łatwe. Są cholernie skomplikowane. No i co? To nie znaczy, że należy z nich zrezygnować, bo jest się DDA. Może w ogóle najlepiej dobijać wszystkich DDA?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

fallenone26,

 

Jasne. Setki tysiace, mlny ludzi jakby mialo chociaz jako-takie zdrowie fizyczne - nie trzepaloby piany tylko by sie bralo za robote i studia. I w koncu by do czegos doszli.

 

To, ze jestes zdrowy i mlody to twoja ogromna szansa na to, ze kiedys bedziesz zarabial przyzwotie pieniadze.

 

Zreszta Polska tez sie troche zmieni - bo NIE bedzie innego wyjscia. Za 10 lat nikt juz nie bedzie robil za 2000 zl.

 

 

Ile chodziles na psychoterapie ? To jest dlugotrwala sprawa i czesto przez pierwszych kilka miesiecy-rok moze nastapic nawet pogorszenie.

 

Antydepresanty to podstawa w tej chorobie, wiec nie wiem na co czekasz...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie nie ma "kiedys". Dla mnie jest jedynie "tu i teraz". Pigulka nie zmieni rzeczywistosci. Jesli czlowiek nie moze spelniac sie w zyciu, nie zaspokaja podstawowych potrzeb wynikajacych z jego wieku, to po prostu choruje na choroby psychiczne. Jest to naturalna konsekwencja. I chocby bral tony lekow antyderpesyjnych, odwiedzal tysiace szarlatanow (psychologow), medytowal przez 12 godzin dziennie, chodzil 7 codziennie do kosciola, to mimo wszytko nie zmieni to jego zdrowia psychicznego. Dlaczego? Bo musi zapokoic te potrzeby.

 

Chodzilem wystarczajaco dlugo, aby stwierdzic, ze to jedna wielka sciema. Poza tym nie lubie rozmawiac o sobie z obcymi ludzmi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może cię pocieszę ale nie jesteś wyjątkiem i wyjdziesz z tego.Co mówili lekarze.Brałeś leki?Próbowałes,z góry założyłeś że nie dasz rady,wiem w huj kłopotów dziewczyna odeszła ale pocieszę ciebie .Jesteś wolny.Masz jakieś hobby czymś się interesujesz?Wiesz co każdy by chciał być bogaty i zdrowy.

 

[Dodane po edycji:]

 

Pozatym słuchaj się zennonka od dobrze pisze

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

fallenone26, A skąd taka roszczeniowa i egoistyczna postawa u Ciebie, że wszystko Ci się należy? Jednym ze sposobów wyjścia z depresji będzie fajna fura... Większej bzdury nie czytałem. Wierz mi, że w Twoim stanie nawet gdybyś dostał teraz Ferrari i willę nad morzem, nie wiele by to zmieniło w Twoim sposobie postrzegania świata. Co więcej, zwiększyło by Twoją roszczeniową postawę. Nie śmiem wątpić w Twój intelekt, ale jak na mój chłopski rozum to na coś takiego trzeba sobie zapracować? Niestety muszę Cię zmartwić, ale te antydepresanty robiące ''siekę z mózgu'' oraz zło w najczystszej postaci jakim jest psycholog to Twoja jedna i jedyna szansa, żeby normalnie funkcjonować. Ogólnie piszesz, że nie wiesz po co tu piszesz, oczywiście szukając pomocy. Zenonek wszystko ujął bezbłędnie. Jeśli jesteś inteligentnym facetem, weźmiesz to do serca.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przyznam się, że drażnią mnie argumenty w stylu "on po prostu nie chce widziec zadnych pozytywow". Nikt nie obwinia osoby z daltonizmem, za to, że nie jest ona w stanie widzieć kolorów, a jednak obwinia się chorych na depresję za to, że nie widzą dobrych stron życia. :roll:

 

Z własnego doświadczenia mogę dodać tyle: pozbycie się poczucia winy wobec siebie jest jednym z najważniejszych kroków do wyleczenia się. W depresji to właśnie poczucie winy jest na tyle wyolbrzymione, że potrafi ono całkowicie wykrzywić obraz samego siebie; wytykamy sobie każde potknięcie, każdą porażkę.

Owszem, za własne błędy trzeba brać odpowiedzialność, na tym polega dorosłe życie. Ale trzeba też umieć sobie te błędy wybaczać, na tym polega bycie człowiekiem. :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Poruszyłeś tutaj bardzo ważną kwestię. Zauważ, że bardzo niewielu osobom dane jest to wszytko za darmo. Bardzo niewielu ludzi dostaje dobrą pracę po znajomości, niewielu ludzi dostaje od rodziców dom i samochód. Zwykle każdy musi sobie na to sam zapracować. Nie ma litości. Nikt niczego nie da Ci za darmo. Nikt nie ułatwi Ci życia tylko dlatego, że wychowywałeś się w trudnych warunkach. Bo niby dlaczego? Wiele osób, śmiem twierdzić że większość, nie miała w dzieciństwie lekko. Dziś jesteś dorosłym człowiekiem i Ty, tylkko i wyłącznie Ty odpowiadasz dziś za swoje błędy. Nikt inny nie może i nawet nie powinien próbować brać na siebie odpowiedzialności za Twoje czyny. Rzuciła Cię dziewczyna? Wielu dorosłych mężczyzn będących w Twoim wieku nigdy nie miało dziewczyny. Studia? Bill Gates czy Steve Jobs odnieśli sukces bez ukończonych studiów.

 

Podoba mi się, że potrafisz wymienić błędy jakie popełniłeś. Pora teraz wziąć za nie odpowiedzialność. Przyznać się przed sobą, że spierniczyłeś wiele spraw i musisz ponieść tego konsekwencje.

 

 

Według mnie jedynym, podkreślam, jedynym sposobem na jakikolwiek postęp jest przyznanie się do tego, że spierniczyłeś, zepsułeś wiele spraw. Nie dałeś rady z tego czy innego powodu. Rodzina nie chce Ci pomóc? A czy jesteś pewien, że gdybyś taka pomoc otrzymał, potrafiłbyś z niej skorzystać?

 

 

 

Dużo jest racji w tym co piszesz. Ktoś kto nie może realizować swoich marzeń z pewnością cierpi. Żaden lek, terapia, lekarz nie zdobędą za Ciebie wykształcenia, pracy, nie kupią Ci mieszkania, samochodu, nie sprawią, że pokocha Cię dziewczyna. Nie oczekuj niemożliwego.

 

Hej!

 

Madrze piszesz. I dlatego odpisuje na twojego posta. Jestem swiadom swoich bledow. Jestem za nie odpowiedzialny i ponosze tego bardzo bolesne konsekwencje. Ale uwazam, ze nie zasluzylem na to, co mnie spotkalo. Tym bardziej, ze wlozylem duzo pracy i zaangazowania w to, aby osiagnac swoje cele. Nie udalo sie. Nie jest wcale tak, ze ja cos chce za darmo, nie jest tez tak, ze mam postawe roszczeniowa. Ja po prostu nie widze perspektyw. Blad. Nie tyle nie widze, co ich po prostu nie mam.

Czy gdybym cofnal czas to postapilbym inczej? Nie wiem. Chyba nie, bo w tamtych sytuacjach po prostu nie dawalem rady. Czy Ty jakbys byl bezrobotnym, z beznadziejnym CV oraz perspektywa kiepskiej pracy za grosze, bylbys zdrowy? Jaki sens ma wegetacja z miesiaca na miesiac bez zadnych szans na normalne zycie? Praca jako "fizol" albo pracownik marketu nie daje szans na jakikolwiek awans, nie wspominajac, ze jesli ktos chcial robic zupelnie cos innego, to taka praca go wykonczy do reszty. Tak bylo ze mna przez ostatnie lata. Praca stala sie gwozdziem do trumny. Poglebiala moje stany depresyjne, poglebiala poczucie beznadziei oraz utwierdzala w przekonaniu, ze jestem zerem, czego rowniez doswiadczylem ze strony wspolpracownikow. O wlasnym mieszkaniu, rodzinie i dzieciach juz dawno zapomnialem, bo jest to nieosiagalne na tym poziomie materialnym. Czy to jest normalne? Zreszta pieniadze to nie jedyna kwestia. Zeby miec rodzine trzeba przede wszystkim byc szczesliwym, cieszyc sie wlasna praca, cieszyc sie zyciem. Inaczej mamy podwaliny pod rodzine patologiczna. Tak by bylo w moim przypadku. No ale zostawmy ten temat, bo jest on w sferze marzen.

 

Ja po prostu nie chce zyc tym zyciem, jakie mam. To zmien to? Jak? Praca za 1300zl? Brak slow...

 

Viridian: A jakie to sa te dobre strony mojego zycia? Jestem slepy? Oczywiscie argumenty Zenona (jestes zdrowy i mlody) do mnie nie trafiaja. Zreszta to chyba oczywiste.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

fallenone26,

 

A dlaczego nie trafiaja ? Skoro to jest absolutna podstawa : to , ze jestes mlody i zdrowy fizycznie, oprocz tego, ze same w sobie to sa ogromne wartosci pozytywne to jeszcze dzieki nim mozesz cos osiagnac......

 

Oprocz tego napisalem, ze masz NIEzerowa szanse wyjscia z choroby przy odpowiednim leczeniu i wtedy twoja mlodosc i zdrowie beda twoimi atutami...

 

Wez sie zacznij leczyc czlowieku....Bo bez tego nic sie nie zmieni...

 

 

Co do zarobkow - to nie jest twoja wina - po prostu zyjemy w maksymalnie chujowym panstwie. W panstwie w ktorym normalni ludzie pracuja niemal za kolchozwe zarobki....

 

Ale szansa zawsze jest...nie mozesz wrocic na studia , skoro miales juz cos zaliczone ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Znasz dobrze polskie realia, więc wiesz, że standardowo tu można zdechnąć z głodu. Wiesz też, żeby coś osiągnąć trzeba być zaradnym/przedsiębiorczym/znać się na czymś lub mieć znajomosći lub wszystko na raz. Tak jak ty, pewnie 90% społeczeństwa, nie jest z tego zadowolona. Skoro nie widzisz perspektyw to ich nie będziesz miał. Żeby być szczęśliwym to trzeba cieszyć sie z tego co się ma i z tego, że dąży się w jakimś tam kierunku. Są ludzie co pracują za 1300 i są szczęśliwi. Tutaj po części mogę Cię zrozumieć, ponieważ ostatnio nic mnie nie cieszy. Masz tylko jedną opcję. Skoro jest Ci źle i to się pogłębia, wszystko mówi, że coś jest nie tak i trzeba to zmienić. Małym krokiem do przodu jest to, że wiesz co byś chciał. Teraz odpowiedz sobie jak...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

generalnie Kolego (jak rozumiem) to mnie trochę zdenerwowałeś.

 

 

fallenone26,

 

Dziewczyna cie zostawila ? Wiele ludzi sie rozchodzi, nie jest to cos niesamowitego - jestes mlody mozesz miec NIEjedna jeszcze.

 

Chłopie, ty chyba nigdy nie byłeś zakochany, a twoje dziewczyny traktowałeś jak przedmioty. Jeżeli się kochacie i jest extra, a nagle Ta druga osoba mówi papa, to jak tu się nie załamać, skoro chciało się być z nią do końca życia!

 

fallenone26,

Studia przerwane ? Wiele osob ma podobnie - zreszta w Polsce studia nie znacza wiele.

 

Myślę że masz jakiś chory pogląd. Ludzie z wyższym wykształceniem mają z pewnością większe możliwości niż ludzie ze średnim czy zawodowym... i nie mów że nauka to bzdura - bo tak można wywnioskować, sam pewnie nie skończyłeś żadnej wyższej uczelni.

 

fallenone26

Nie dorobiles sie niczego ? Sory, ale czego chcialbys sie dorobic w tym wieku ? 99 % osob w tym wieku nie dorobilo sie tez niczego.

Może on po prostu nie docenia tego do czego doszedł w swoim życiu, ma problemy z zauważeniem tego.

 

fallenone26

Eizod z narkotykami ? No to co z tego ?

Jeżeli dla Ciebie narkomania to nic, to czy ty w ogóle masz jakieś odruchy ludzkie?

 

Przepraszam za małą krytykę, ale jak widzę takie wypisywane bzdury to mi się słabo robi. Generalnie fallenone to chłopie nie poddawaj się. Musisz wziąć się w garść. Poszukaj pracy, jeżeli nie w Polsce to za granicą. Zmień towarzystwo, bądź ( jeżeli Cię stać ) wyjedź na wakacje. Kiedyś ktoś mi powiedział, że życie to nieustanne pasmo porażek z małą przerwą na chwilę szczęścia. Byłem w podobnej sytuacji jak Ty i nie ukrywam, że te słowa bardzo mi pomogły, dzięki nim odbiłem się od dna. Ja również po utracie dziewczyny próbowałem ucieczki w różne "miejsca", niestety nic nie pomagało bądź przynosiło skutek tylko chwilowy. Od problemów nie uciekniesz, trzeba sobie z nimi poradzić. Musisz się ogarnąć! 3m się!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×