Skocz do zawartości
Nerwica.com

Wiara góry przenosi


listonosz

Rekomendowane odpowiedzi

juz odluszego czsu przygladam sie tematom natym forum i zauwazylem ze jest duzo pesymizmu wiem ktos powie przeciesz tu sami zdepresja i natrectwami tak to prawda ta choroba to choroba duszy // moze miec podloze biologiczne //jak juz napisalem jest to choroba duszy ja rowniez wmoimzyciu mialem rozne etapy najgorszy byl w wojsku byl wtedy rok 1987 sluzulem dwa lata to byl moj 2 rok sluzby omalo co niedoszlo do tragedi wmoim zyciu wisialem juz na pasku uratowano mnie jaka byla przyczyna ze to zrobilem byly dwie ktore sie nalozyly odalenie ale rowniez mojezycie jakie prowadzilem // alkochol itp // najgorsze bylo to ze zaczolem uprawic okultyzm // wywolywanie duchow wrozenie// ale byl tam czlowiek ktory modlil sie i mowil mi o Jezusie otym ze on mie kocha te Jezus ze umarl za mnie na krzyzu golgoty umarl za moie grzechy WYSMIALEM GO :!: ja grzesznik ja ide na zatracenie bzdura tak wtedy myslalem /// ale moj stam pszychiczny zaczol sie pogarszac glosy zaczely ni mowic co mam robic jak zyc // czy cos wam to nieprzypomina podobne obiawy sa sizofremi ale powtarzam siz ofremia ma rowniez podloze biologiczne :!::!: doszlo do teg o ze chialem zabic chlopaka skierowano mnie do psychologa i natym koniec niezrobiono nic wiecej potem glosy kazaly mi sie zabic .Ale byl ten czlowiek ktory ciagle mowil mi o Jezusie nienawidzilem go :!::!::!: lecz potym jak mnie uratowano przestraszylem sie zaczolem znim rozmawiac zaczolem sie modlic i szukac BOGA dlugo nietrwalo jak 3 MAJA 1987 SWOJE ZYCIE ODALEM WWLADANIE PANA JEZUSA tzn powiedzialem mu ze jestem grzesznikiem wyznalem swoje grzechy i porosilem aby kierowal moim zyciem od tego dnia niepije nie pale nie uprweiam okultyzmu niemam mysli samobojczych oczywiscie mam problemy i pojawiaja sie stany depresji takie mialem po smierci taty i mamy ale wiem ze gdy zwroce sie do mojego JEZUSA TO ON MNIE WYSLUCHA I POMOZE :smile: on stalsie radoscia mojego zycia i prawdziwa wolnoscia czego zycze otobie dziekuje za przeczytanie oraz za uszanowanie nie mnie ale imnienia JEZUS prosze o rzetelny komentarz dzieki :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam

 

To moj pierwszy wpis na tym forum.Od pewnego czasu mam taki stan ducha,jak wiekszosc z Was.W takich chwilach zawsze jakos bardziej czulam obecnosc Boga i umialam sie glebiej modlic i wierzyc,ze moj los rowniez sie odmieni.Zaufajmy Bogu,pomimo tego,co teraz przezywam,On nas kocha i nigdy nie opuscia.Pamietam pierwszy dzien mojej depresji.Weszlam wtedy na Internet i tak jakby przypadkowo znalazlam adres tej strony:

http://www.zosia.piasta.pl/pergaminy.htm

 

Przeczytajcie,mi to pomaga.Zycze,zeby slowa tam zawarte "Dziś zaczynam nowe życie"staly sie nasza dewiza zyciowa.Przeciez "W zyciu sa piekne tylko chwile.....dlatego czasem warto zyc" NAPRAWDE WARTO!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zaczyna się prosto: idziesz do kościoła (nikoniecznie na mszę) i cichutko sobie siedzisz i patrzysz. I mówisz Panu Bogu co Ci tam w duszy siedzi: że nie rozumiesz, nie wierzysz, że jest Ci trudno. Zacznij się modlić, czytaj trochę pisma świętego i zobaczysz - samo pójdzie! Ja sądzę, że jestem chora, bo kiedyś świadomie wybrałam między Bogiem a grzechem i strasznie się potem pogubiłam. Ale teraz wracam i wierzę, że się odnajdę i będę normalnie żyć. Pozdrawiam, pa!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

rafik ja nikogo niemam zamiaru straszyc opisuje swoje zycie tak wlasnie wygladalo to nie kwestia pogladow powtarzam ibede powtarzal ze JEZUS jest miloscia i zwycierzyl diabla . a ja pisze owyborze kazdy czlowiek ma do tego prawo ja poprostu pisze jak bylo i do czego mnie to doprowadzilo to jest prawda . a ty wybacz ze to napisze wyciagnoles z kontekstu

ale proszę, nie strasz ludzi, że zwykłe wróżenie z kart prowadzi do szaleństwa i morderczych skłonności. Moja rodzina robi to od pokoleń i nigdy takiego przypadku nie było. To już jest indoktrynacja.
jakbys przeczytal do konca jest tam duzo o milosci
smierci taty i mamy ale wiem ze gdy zwroce sie do mojego JEZUSA TO ON MNIE WYSLUCHA I POMOZE on stalsie radoscia mojego zycia i prawdziwa wolnoscia czego zycze otobie dziekuje za przeczytanie oraz za uszanowanie nie mnie ale imnienia JEZUS prosze o rzetelny komentarz dzieki

_________________

IREK

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiem że wiara pomaga wielu ludziom ale są tez ludzie którym niszczy życie. Gdy patrzę na ludzi do okoła nie widzę ani jednego powodu dla którego możnaby stać się osobą wierzącą. Jestem ateistką i twardo stąpam po ziemi - przynajmniej złudna wiara w códa nie pogłebi mojej depresji :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiara jest to coś co bardzo pomaga w życiu i dlatego zgadzam sie z Tobą emiflo nie wazne jak nazywa się boga ważna aby żyć zgodnie ze swoim sumieniem i pamiętać o tym aby zawsze być dobrym a jak cos jest nie tak to starać się to naprawic.

pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witaj moja rada jest prosta nie musisz iść do kościołą aby się pomodlić możesz robić to w domu. Ja siadam w fotelu w cichym pokoju otwieram biblie i czytam fragment i potem modle się do Boga a moja modlitwa to rozmowa z Bogiem i dodam ze w kościele bylam ostatni raz chyba 20 lat temu..

pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja tez wierze w to ze Jezus mi pomaga. W ostatnia niedziele byłam w koscele (nie chodziłam prawie poł roku przez leki) i poczułam potrzebe wyspowiadania sie i przyjecia Komuni Sw. Wyspowiadałam sie i przyjełam Komunie. Poczulam jakbym urodziła sie na nowo. Przez cały tydzien nie mam prawie leków. Czasami pojawiaja sie na chwile ale zaraz zmienia sie moje myslenie i przestake sie bac. Mysle ze to Jezus dal mi siłe do walczenia z nerwica. Wiem ze jest przy mnie zawsze i juz sie nie boje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

listonoszu nie neguje,że kontakt ze wspolnotą jest potrzebny ale gdy ktos ma opory aby wyjść z domu albo pójść do koscioła moze w ten opisany przeze mnie wyżej sposób zbliżyć się do Boga i otrzymać od niego silę na walkę ze swoimi słabosciami, ograniczeniami itp

 

z pozdrowieniami i wiarą w wyleczenie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję runa za ten post. To dla mnie droga :) Ja najgorzej się czuję właśnie w Kościele i w supermarkietach. Do supermarkietów od biedy mogę nie chodzić (nigdy nie lubiłam dużych miast i spędów ludzi) ale nie chodzenie do Kocioła jako osobie, która urodziła się i wychowała w wierzącej rodzinie stale wywołuje we mnie poczucie winy, chociaż próbuję sobie tłumaczyć że Bóg widzi mnie taką jaka jestem i rozumie. Ale teraz spróbuje przyjśc sobie do Koscioła wtedy gdy nie ma ludzi, przycupnąć sobie cichutko i mu opowiedzieć o sobie właśnie w Kosciele...Może to mi pomoże..może choć to jedno poczucie winy zelżeje...;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie codziennie rania ludzie i zyje!

Toshiro, akceptacja>tolerancja?

Prawo wolnego slowa?

Slyszalem ze czyn wiecej wart niz znakow nawet sto.

To ze ktos jest inny nie oznacza ze musze go akceptowac a tolerancja polega na pozostawieniu mu wolnego pola do dzialania.

Sadze ze swoimi komentarzami z rynszkotu nikomu nowego zamka w drzwiach nie dorobilem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja także szanuję to, co piszesz listonoszu. Co więcej wiem, ile to znaczy.

Mało kto przeżywa życie godnie i radośnie bez jakiejkolwiek wiary. Tak to jest, że racjonalizmem nie da się wszystkiego wytłumaczyć..

 

Ja tam mam "swoją" wiarę, nad czym nie będę się rozmyślać teraz, ale powiem Ci, że wiara, że jest ktoś, komu na nas zależy pomaga żyć. A sama świara w istnienia Boga powoduję, że po prostu godniej idzie się przez to życie.

Ja oddaliłam się od kościoła kilka lat temu, ale wiele razy brakowało mi tej prostej, dziecinnej wairy, jaką w sobie miałam. Pewnego dnia, będąc w Częstochowie o mały włos nie dostałam padaczki. Weszłam do Kościoła i czułam się okropnie. Rozdzierała mnie potrzeba pójścia do konfesjonału i wyspowiadania się to z całego życia, a z drugiej strony trzymał mnie strach przez potępieniem...

 

To długa historia, ale najważniejsz to to, że trzeba pewne rzeczy w życiu zrozumieć. Jednym przychodzi to łatwo, innym trudniej, a kolejnym w ogóle. Każdy jest inny, każdy rozyśla inaczej o pewnych sprawach, dlatego jednym wiara pomoże - innym nie.

 

Cieszę się, że Tobie się udało. Ja ciągle szukam swojej drogi,

 

pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Neska masz modry podpis

Dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą ! (św. Augustyn)
i zycze ci znalezienia swojej drogi a co do tego co ,napisalem faktycznie moze byc to niezrozumiale , no bo tak naprawede ,kto z nas potrafi tak do ,konca poznac ,drugiego ,czlowieka kazdy z nas jest iny ,i jego historia zycia ,jest ina ale kazdy znas posiada cfos wartosciowego ,tylko nalezy to znalez .pozdrawiam :smile::smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×