Skocz do zawartości
Nerwica.com

[Łódź]


megi55

Rekomendowane odpowiedzi

Oczywiście że poza forum istnieje życie i dlatego spotykamy się w rzeczywistości

Belt nie wiem skąd tyle złości w tobie i rozgoryczenia

co do nadziei to hmm nie wiem co masz na myśli ? nadzieje na co ? ze mi ktoś odpowie ? nie oczekuje odpowiedzi na już ludzie są zabiegani taki czas nie zawsze mają też ochotę odpisywać wiem po sobie

 

wyluzujcie dziewczyny nakręcacie się

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam Was. Muszę przyznać, że mnie dziwi ta cała dyskusja i żenuje... jesli macie sobie coś do powiedzenia zróbcie to w cztery oczy i wtedy atmosfera na forum też się oczyści. Wchodząc na to forum sądziłam, że jego celem jest wzajemna pomoc, rozmowa i wsparcie w "naszych" problemach. Po co tyle jadu sączyć wzajemnie nie dość macie złych emocji na codzień?

Chcę Wam życzyć na te Święta zgody i wyrozumiałości, trochę asertywności, zdrówka. Pragnę aby ten czas świąteczny był dla każdego z Was ciepły, rodzinny, spokojny i smakowity. Przesyłam każdemu z osobna pozdrowienia i przytulaski. Wszystkiego dobrego Moi Kochani!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Darujcie sobie te analizy bo gadacie głupoty. Miłego życia. Pa.

 

[Dodane po edycji:]

 

Cześć moi Kochani. Jak tam Święta ? Co Mikołaj przyniósł Wam pod choinkę ? Ja dostałam karnet na 5 wizyt u psychiatry i dwa opakowania Clonazepamu, paczkę żyletek i sznurek, z czego jestem bardzo zadowolona. Gdzie macie zamiar spędzić Sylwestra ? Może ktoś ma ochotę zaprosić mnie na jakąś imprezę bo póki co nie mam planów ? Zawsze coś wyskakuje w ostatniej chwili :) Szczęśliwego Nowego Roku 2010 :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na studiach byłam uzależniona od Clonazepamum. Uwielbiałam ten lek. Wiem, że jest to lek w sumie na padaczkę, ale dla mnie był najbardziej skutecznym lekiem na sen. Mogłam się uczyć całą noc, potem brałam Clonazepam i odpływałam, a rano byłam wypoczęta i bez żadnych skutków ubocznych jak po innych lekach nasennych. Co ważniejsze, lek ten działał dwa dni, czyli następna noc też była fantastycznie przespana. Ale kiedy się zorientowałam, że bez Clonazepamum nie mogę już zasnąć i mam jakieś napady czarnych myśli, poszłam do psychiatry. Zapytał mnie, ile biorę tych tabletek. Powiedziałam, że jedną na 2-3 dni, za wyjątkiem weekendów (bo wtedy nie musiałam się wysypiać). Na to ten fantastyczny lekarz psychiatra z Wojskowej Akademii Medycznej mówi do mnie: ,,Pani to nie ma żadnego problemu, to nie jest żadne uzależnienie. Do mnie przychodzą ludzie, którzy biorą po 100 tabletek miesięcznie i to jest prawdziwe uzależnienie. Jak pani nie może spać, to niech pani bierze tabletki na sen, od tego one są". No comment :-) Wesołych, spokojnych świąt Łodziaki :-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Yennefer: i jak z tego wybrnęłaś ? Lekarz z jednej strony miał rację, ale nie wziął pod uwagę, że wkrótce tolerancja się zwiększy i za jakiś czas dojdziesz do tych 100 tabletek miesięcznie. A chyba łatwiej wyjść z uzależnienia w początkowej fazie, jak się bierze te jedną tabletkę na 2/3 dni.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lekarze psychiatrzy nie biorą chyba pod uwagę, że jeżeli ktoś już do nich przychodzi, to raczej ma jakiś problem. W końcu nie jest łatwo, stojąc w kolejce pełnej starszych panien, wykrzyczeć do okienka z niemiłą ,,rejestratorką":,,poproszę numerek do psychiatry". Byłam uzależniona i fizycznie i psychicznie (jak się kładłam, to myślałam tylko o tym, żeby wziąść Clonazepam, byłam pewna, że bez tabletki nie zasnę i nawet nie próbowałam zasnąć- od razu sięgałam po tabletkę, bo to rozwiązywało mój problem). Wiem, że lekarze radzą w takiej sytuacji zdecydowane zmniejszanie dawki, ale nie odstawianie leku w całości. Ja w wakacje odstawiłam Clonazepamum w całości. No i przez miesiąc nie spałam w nocy w ogóle (najwyżej 1-2 godziny nad ranem i czasami po południu jak już się nie mogłam utrzymać na nogach). Dodatkowo skutki uboczne, takie jak głęboka depresja, jakieś irracjonalne czarne myśli, nic nie jadłam, wszystko wyprowadzało mnie z równowagi- np.ryczałam całą noc jak mnie ugryzła osa- więc psychika w strzępach. Najgorzej, że mieszkałam wtedy na 8 piętrze i bałam się wychodzić na balkon- bo miałam takie myśli....... Ale wreszcie przyszła taka noc, że ją całą przespałam, a i dzień był lepszy. Jak przespałam jedną noc, to miałam większą pewność, że sobie już poradzę bez tabletek. I tak jakoś z tego wyszłam... Da się, ale nie jest łatwo :-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

lorka nic nie płacimy bo za co i komu hihi :) tyle co za napoje ciastka czy czego kto sobie zażyczy :D

spotykamy się w miejscach typu kawiarnie puby ale nic nie jest narzucone może jak będzie trochę cieplej to ogród botaniczny jakiś park lub coś podobnego ?

na chwile obecną nie ma żadnych ustaleń chyba tylko tyle że kolejne spotkania w styczniu teraz wiadomo święta wszyscy zabiegani potem nowy rok blaaah już mi to bokiem wychodzi hahaha

 

Belt kciuki są już trzymane normalnie tak mocno jak daje rade :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ej no straszni jesteście...

zaraz będzie że tu tylko kłótnie i naciąganie i jeszcze kogoś zniechęcicie :P

skarbnicy to się szybko znaleźli a nam strategów potrzeba ! i zróbcie coś z tą pogodą ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

15 złotych od spotkania to było kiedyś. Teraz (wiadomo wzrost cen, inflacja i takie tam) cena biletu zależy od ,,schorzenia": czyli ludzie z depresją płacą 50 złotych, z nerwicami 70, najdroższa jest borderline (jako choroba nieuleczalna)- 100 złotych. Nie płacą tylko ludzie ze schizofrenią, ale to chyba się rozumie ,,samo przez się". Trzeba nie mieć sumienia, żeby kazać płacić za spotkanie schizofrenikowi. W każdym razie, po poście Lorki przypomniał mi się mój autorski :-) pomysł, który kiedyś ,,rzuciłam" na forum, żeby założyć biuro matrymonialne dla nerwicowców :-) Coś podobnego jak np. ,,mysamotni.pl" tylko bardziej ,,my znerwicowani.pl". ,,Znerwicowany, lat 25, pozna panią w podobnym wieku, może być z depresją" :-):-)

Tak czytam te Nasze posty i nie mogę uwierzyć, że ludzie tzw.zdrowi twierdzą, że My nie mamy dystansu do swoich chorób :-):-):-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×