Skocz do zawartości
Nerwica.com

Strach przed bliskoscia i zwiazkiem pomocy


Rekomendowane odpowiedzi

witam,jestem tu nowa i mam problem,zakochalam sie w chlopaku ktory ma lek przed zwiazaniem sie,ma 30 lat i jeszcze nigdy nie mial stalego zwiazku,napoczatku wydawalo mi sie to dziwne ale tak jest naprawde,nie moge sobie z tym poradzic bo raz mowi ze mnie kocha ,a za za pare godzin albo na drugi dzien jak by byl kims innym i mowi ,ze nie moze ze mna byc,boi sie ze go zostawie po paru miesiacach i on tego nie przezyje,jak mam z tym dac sobie rade nie chce go stracic bo go kocham,ale wczoraj juz nie wytrzymalam i zakonczylam,pomimo tego,ze widzialam jak mu bylo smutno i ciezko nie zmienil swojego zdania,strasznie plakal czemu on nie moze ???czy ktos wie cos na ten temat i moze mi udzielic jakis wskazowk

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niech zrobi sobie sam przysługę i pójdzie do psychoterapeuty. Niech przedyskutują jego lęki związane ze związkiem. To, że z nim zerwałaś może być dla niego dobrym bodźcem, by się nad sobą i swoją sytuacją życiową zastanowić. Może skutkiem tego będzie zmiana postawy?

 

Może nie jest pewny swojej męskości? Porównuje się do innych mężczyzn i wydaje mu się, że na ich tle kiepsko wypada, jest nieatrakcyjny? W konsekwencji boi się, że jak go poznasz "od podszewki" to sama dojdziesz do "podobnego" wniosku i go odrzucisz?

 

A może (przepraszam za brutalność) siła Twoich uczuć jest znacznie większa niż jego. Może on nie jest pewny swego uczucia do Ciebie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wlasnie w tym jest problem,ze on nie pojdzie do terapeuty on nawet jak jest chory nie pojdzie do lekarza,ciezko mu mowic o tym co czuje i o swoich obawach ,za kazdym razem kiedy ma cos wyrzucic z siebie mocno mnie przytula i nie patrzy na mnie jak by sie bal albo wstydzil,jest mi tak ciezko bo nie wiem o robic.........

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Musi zrozumieć następującą prawdę. Albo zrobi z sobą porządek (psychoterapia), albo Wasz związek będzie prawdopodobnie dalej byle jaki. Może to, że z nim zerwałaś skłoni go do przemyślenia sprawy. To znaczy zrozumienia, że traci Ciebie, bo Tobie naprawdę nie jest dobrze z takim jego podejściem do związku. No więc musi podjąć decyzję - czy "poświęci się" i pójdzie do psychoterapeuty dla dobra związku, czy też woli zrezygnować z Waszego związku.

 

Niestety, nic więcej nie jestem Ci w stanie doradzić. Może jeszcze to, że być może czas bez Ciebie pozwoli mu się zastanowić, czy tak naprawdę chce być z Tobą, czy też nie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj dagii7928,

 

Dokładniej rzecz ujmując Twój chłopak odczuwa strach przed porzuceniem. Przyczyna tego najprawdopodobniej leży w dzieciństwie, gdzie poczuł się porzucony (w tym może zawierać się również śmierć bliskiej osoby) przez kogoś i bardzo cierpiał z tego powodu. A teraz obawia się, że to mogłoby się powtórzyć.

Z tego też powodu z jednej strony "testuje Cię" (jak długo wytrzymasz huśtawkę jego zmiennych nastrojów), a z drugiej strony sam jest zagubiony - pragnie miłości, ale lęk przed porzuceniem nadal jest bardzo silny.

 

Jeśli jeszcze nie mówiłaś mu, jak bardzo dotyka Cię jego zachowanie, powiedz mu to. Przy okazji może dodaj, że bliżej Ci do myślenia o porzuceniu go, gdy on tłumi wszystko w sobie, gdy nie wiesz "co dzieje się w nim", co przeżywa. Chyba nie oczekujesz od niego, że będzie sam wszystko znosił, nie dając Ci szansy na to, byś mogła okazać mu wsparcie i zrozumienie, prawda ? Poza tym raczej nie kochasz go za brak wad, tylko kochasz go pomimo wad ? A on najwidoczniej obawia się, że gdybyś tylko poznała jego wady, obawy, wnętrze, to mogłabyś zmienić zdanie... i porzucić go. Przemyśl, czy powinnaś mu powiedzieć, że ma wpływ na to, czy faktycznie będziecie się od siebie oddalali, czy znów zbliżycie się do siebie. A wbrew pozorom problemy jakie stoją przed związkiem, potrafią zbliżać ludzi do siebie, o ile oboje postarają się pokonywać te problemy wspólnie.

Problemem, jaki stoi przed Wami są jego obawy. Bardzo pomocna w pokonywaniu przez Was tego problemu będzie terapia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dziekuje za wasze odpowiedzi,musze wam powiedziec,ze jakos mi sie lzej zrobilo dzieki temu forum i oczywiscie wam,ja probowalam z nim rozmawiac ale on nie potrafi za bardzo sie przelamc,jest mu ciezko..ja to rozumiem i nie chec za bardzo byc nachalna bo to moze przyniec nie za dobre rezultaty,wiem,ze stracil tate do ktorego byl bardzo przywiazany i bardzo to przezyl ale nie rozmawial jeszcze ze mna az tak wiele na ten temat,on ma starszego brata i z nim jest wszystko w porzadku ma zone,rodzine.Mowilam mu,ze nie ma sie czego obawiac bo jestem przy nim i go nie zostawie,ze razem we dwoje pokonamy wszystkie problemy,na co on ,ze tak mam racje a juz po paru godzinach zmienia zdanie,ze jedank nie moze zrobic i miec tego co byl chcial i nie mozemy byc razem.Od soboty wieczora sie nie odzywa i tez staram sie tego nie robic,zeby moze sobie troche to wszystko przemyslal i poukladal ale to mi ciezko przychodzi.

jeszcze raz dziekuje,pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie jesteś pierwszą osobą, której zrobiło się lżej dzięki forum ;)

 

Jeśli ma tak bardzo zmienne nastroje, to również warto udać się do psychiatry po leki. Nie ma w tym żadnej ujmy, gdy sięga się po leki. A dobrze dobrane leki mogą bardzo pomóc w zmaganiu się z tym problemem.

 

Poza tym pozostawienie go samego ze swoimi myślami na zbyt długo, może zaowocować tym, że wybierze całkowitą izolację i całkowite porzucenie myśli o wchodzeniu w związki. Dlatego może niezłym pomysłem byłoby, gdybyś była "w pobliżu". Nie musicie przecież przy każdej rozmowie drążyć tematu co go "gryzie", możecie po prostu wspólnie spędzać czas, co może oderwać go od ponurych myśli (o ile sama uznasz to za dobre rozwiązanie).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam,

 

ja sie staralam nie odzywac do niego pomimo,ze mi bylo bardzo ciezko i wczoraj sie on odezwal ,napisal sms,ze on nie chcial zrobic tego co zrobil,ze mu jest przykro,ze wie ze mi bol zadaje i za to sie nienawidzi,ze ja zawsze chcialam dla niego jak najlepiej i nic nie zrobilam zle ale za to on nic nie zrobil dobrze.Napisal tez,ze nie wie w dalszym ciagu co z nim bylo i co z nim jest.Ja pewnie popelnilam blad bo nie odpowiedzialm nic na to ,to przyslam nastepnego sms czy z nim juz nie rozmawiam?jak jestem za blisko niego i staram sie mu pomoc i z nim rozmawiac to po jakims czasie go to denerwuje a jak sie nie odzywam to teraz chyba pomyslial ze juz mi na nim nie zalezy..zycze wam milego dnia i dziekuje za wszystko

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wygląda na to, że chłopak wywołuje w Tobie poczucie winy. Przy najprawdopodobniej nie robi tego z premedytacją - stosuje mechanizm, który kiedyś zadziałał, a to doprowadziło go do mylnego wniosku: "ten mechanizm jest słuszny".

Z tonu Twojego wpisu wnioskuję, że niestety skutecznie to poczucie winy wzbudził :roll:

 

Gdybyście mieli teraz tak po prostu, bez żadnych zmian wrócić do siebie, najprawdopodobniej za jakiś czas ta historia powtórzyłaby się. :? I możliwe, że ta świadomość powstrzymała Cię, przed wysłaniem smsa do niego.

 

Zmianą, która może Wam pomóc, jest pomoc specjalistów - psychiatry i terapeuty. Pierwszy prawdopodobnie przepisze leki redukujące wahania nastroju, a drugi pomoże w zwalczeniu strachu przed porzuceniem.

 

Dlatego, jeśli zależy Ci na ratowaniu związku, postaraj się o to, by chłopak rozpoczął korzystanie z pomocy specjalistów. Wtedy Twoje wsparcie dla niego będzie najbardziej skuteczne i pomocne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam,

 

musze wam powiedziec,ze utrzymujemy ze soba kontak codzienie cos piszemy ,probuje nie tracic z nim kontaktu i wysylac mu sygnaly ,zeby wiedzial,ze mi na nim zalezy, ja szczerze to mu pisze ale wydaje mi sie ,ze nie za wiele mi to daje bo smy na ktore mi odpisuje sa chlode ,stanelo na tym ,ze mamy sie spotkac w poniedzialek i porozmawiac, obawiam sie jednak,ze on sie z tego wycofa ..poczekamy zobaczmy,nie wiem co dalej ,moze to ze pisze do niego denerwuje go,przeszkadza mu to? juz sama nie wiem ,co bym nie zrobila wszystko jest zle czy to normalne reakcje ludzi z tymi zaburzeniami?dobranoc

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niestety takie reakcje są nierzadkie u ludzi mających tego typu problemy.

 

Nie masz zbyt wielkiego wpływu na to, jak on postrzega świat i swoje uczucia, w zasadzie możesz tylko wspierać go poprzez zachęcanie do poszukiwania specjalistycznej pomocy. Jeśli jednak on odrzuci Twoje wsparcie, będziesz miała świadomość, że zrobiłaś wszystko, co w Twojej mocy :!:

Jednak nie powinnaś czekać w nieskończoność na jego odpowiedź. Bo to mogłoby spowodować, że za jakiś czas wróciłabyś na nasze forum, jednak tym razem prosząc o radę dla siebie, nie dla chłopaka :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam,

 

ostanio przeprowadzilam rozmowe z moim chlopakiem,przyznal sie do tego,ze ma takie leki ale do terapety nie pojdzie mimo,ze mu zaproponowal,ze pojde z nim,on bedzie sie staral sam to jakos zwalczyc ale ja wiem,ze nie da rady,powiedzialam mu ,zeby na ten temat poczytal w internecie i zameldowal sie na forum, tu sie zgodzil,ma to zrobic, ja moge tylko miec nadzieje,ze dotrzyma slowa i moze to mu chociaz troche pomoze i otworzy oczy zeby isc do terapelty ,jak to sie mowi"wszystko malymi kroczkami"nie chce tez zeby sie czul zmuszany..jak macie jakies wskazowki dla mnie jak moge z nim na ten temat rozmawiac to bardzo o nie prosze nie chcialabym popelnic jakies gafy,z gory dziekuje

Daga

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj,

 

Rezygnacja Twojego chłopaka z pomocy terapeuty wygląda tak, jakby chciał udowodnić, że mimo nieradzenia sobie z pewnymi sprawami, akurat poradzi sobie z tym "nieradzeniem sobie" (wiem, to brzmi jak masło maślane :D ). Czyli sugestię o tym, że potrzebuje pomocy, została prawdopodobnie odebrana przez niego jak komunikat "nie radzisz sobie". A on w reakcji na to chce udowodnić, że jednak nie jest taki "nieporadny" i poradzi sobie, przy wsparciu leków. :roll:

W tej sytuacji może lepiej uszanować jego decyzję i nie naciskać na terapię, by nie wzmacniać w nim poczucia "nieporadności". Jednak, gdyby był gorzej, warto powrócić do tego pomysłu.

 

Dodatkowo ze swej strony postaraj się w rozmowach miedzy Wami nie budować atmosfery napięcia, wyczekiwania na to, by mówił przede wszystkim o tym co czuje. Czasem bardziej może pomóc sama Twoja obecność przy nim i np. banalna rozmowa "o pogodzie".

Podobnie nie staraj się wszystkiego organizować (za niego) pod kątem tego, by jemu było lepiej. Pozwól mu również działać (poczuć się przez to lepiej), np. zorganizować wyjścia do kina. I wtedy zgodnie z prawdą doceniaj (ale też bez przesady), czy miło spędziłaś z nim czas.

 

Nie są to może super odkrywcze rady, ale mogą pomóc ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

klasyczny przypadek mężczyzny:) jakby mu czyjaś pomoc umniejszyła... tylko czego? :roll: może stwarza sobie nadmierne oczekiwania, może nie chce zawieść Ciebie... cobyś nie pomyślała, że jest słaby. Jakby to było coś nieludzkiego słabość... może w takich kanonach został wychowany?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wbrew pozorom podobne kanony dotyczą również kobiet. Wg nich "dobra gospodyni domowa" dba o porządek w domu, o to by na wigilijnym stole było ni mniej ni więcej 12 potraw, bo gdyby było choćby tylko 11, to już mogłaby być nazwana "złą żoną", o mikroskopijnie małych pyłkach kurzu, które również "wyrokują" o tym, czy kobieta jest "dobrą czy złą gospodynią domową" nie wspominając ;)

Również w tego typu kanonie zawarta jest odpowiedź na pytanie dlaczego głównie kobiety szukają pomocy (m.in. na naszym forum) dla swoich partnerów... a rzadziej mężczyźni dla swoich partnerek.

 

Podobnie "piętnowaniem" mężczyzn, którzy "są męscy", gdy są zaradni, a gdy nie są, to... aż strach pomyśleć :roll:

I m.in. stąd wynika męska niechęć do szukania pomocy, która bywa rozumiana jak "niemęskie" okazywanie słabości.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×