Skocz do zawartości
Nerwica.com

Jak myślicie, jakie to zaburzenie?


Asembler

Rekomendowane odpowiedzi

Na początku dodam, że wiem, iż tak naprawdę nie można stawiąc diagnozy przez internet, że trzeba fachowca, często wielu spotkań... ale jednak chodzi tylko o niezobowiązujące "typowanie".

Wiele osób mówi, że pewna kobieta ma po prostu schizofrenie czy kolokwialnie "nie równo pod sufitem", ale ja jednak sądzę, że to nie to. Oto "objawy":

 

Z każdej pracy zwalnia się lub wyrzucają ją po kilku dniach, wydzwania i wyzywa pracowników, przełożonych, nie stawia się na czas, natychmiast tworzy plotki, czasem coś podkradnie z zakładu / biura / baru itd. Następnie mówi, że wszyscy ją w pracy bardzo chwalili, jest niezastąpiona, wszystkiego nauczyła się w trymiga, obcokrajowcy przecierali oczy ze zdumienia, że tak płynnie mówi w danym języku, mówiła, że pracuje na umowę zlecenie, ale już w przygotowaniu jest umowa o pracę, potem, że ją dostała tylko są problemy z wyegzekwowaniem zapłaty. Trochę się na tym znam ze strony prawnej, jak zaproponowałem by zgłosić do Inspekcji lub machnąć jedno proste pisemko to okazuje się, że od początku pracowała na czarno i za stawkę 2-3 razy mniejszą jak podawała, a ogółem to niezapłacone wynikało z jej niestawiania się itd. Nie jest to jedna sytuacja, ale wiele.

 

W przypadku wytknięcia nieścisłości w jej opowieściach udawane zapewne ataki płaczu, histerii, zimna, paniki, gorączki itd.

 

Podawanie turystom numeru do nielubianej osoby i umawianie, że to prostytutka.

 

Inna sytuacja: kłóci się z pewną osobą, opowiada mi o niej, że zrobił jej to, to to i to itd, że jest taki i taki i taki zły, ja się nie chcę mieszać w sprawy pomiędzy nimi, w końcu przerywam i nie wytrzymuję i mówię coś w stylu: "no dobra może i on jest po__bany, ale ty też nie powinnaś....", przerywa mi. Woła tamtą osobę i konfliktuje nas, mówiąc do niego: "zobacz, on (ja) przyznał mi rację", teraz do mnie przy nim ciągle: "no powtórz to, no to, że mi przyznałeś rację, że to było po__bane to co mi on robił", "kochany nie bój się, proszę, powtórz to co mi przyznałeś, odwagi".

Grozi i bardzo mocno ubliża kolejnemu "wrogowi", jak ta osoba zaczyna odpowiadać chociaż 1/10 tego co ona mówiła to po kryjomu włącza kamerę w telefonie, potem leci na policje.

 

Zaatakowała matkę, tamta chciała dzwonić po policję, wyrwała telefon stacjonarny, bywały czasy, że telefon i kable były poniszczone z 3 razy na tydzień jak przychodziłem naprawić. To matka idzie piechotą na komisariat, tamta potrafiła się sama lekko okaleczyć, pobić i wyprzedzić matkę w drodze na komisariat pierwsza zgłaszając rzekomą sprawę.

 

Niektóre sytuacje opisane występują często inne rzadziej, jest też wiele innych, ale sobie daruje opis, chyba tylko zabrakło tego by podrzucała ludziom dragi biorąc ich odciski palców z osobistych rzeczy i dzwoniła po policje itd, poza tym to cały inny repertuar był chyba przerobiony.

 

Ta sprawa mnie w pewien niezdrowy sposób wręcz fascynuje. Wszyscy mówią potocznie, że ma "schizy", ale ja widzę, że to co innego.

Socjopatia? Psychopatia? A jakie różnice? I skąd aż tak ekstremalne zachowania?

 

Druga sprawa, że w sumie nic się z tym nie da zrobić. Różne rozprawy ciągną się i po dwa lata, potrafi się dobrze zabezpieczyć, podrobić dowody itd, np opóźniać wszystkie rozprawy przez symulowanie chorób, przekupywanie znajomego kuriera z dostarczaniem wezwań na rozprawę dla innych stron itd, wyciąganie ich ze skrzynek itd. Była krótko w różnych ośrodkach itd, nie wiem jak dokumentacja jej, ale potrafi świetnie udawać i zdobywać zaufanie innych ludzi. Fakt jest taki, że przymusowo leczona jeszcze nie jest i nie jest ubezwłasnowolniona, chociaż różne terminy obowiązkowego stawienia się na leczenie zamknięte itd były.

 

Zwykły cynizm? Niektórzy mówią, że "opętanie", socjopatia, psychopatia? Spotkaliście się z tak skrajną hm "zatwardziałością" ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście to nie jest żadna diagnoza, ale opisane zachowania kobiety przywodzą mi na myśl osobowość dyssocjalną połączoną z osobowością histroniczną.

 

Czytam o osobowości dyssocjalnej i pasuje jak ulał. Dodatkowo amfetamina, mefedron i dopalacze czy 10 piw dziennie (hasz przy tym wydaje się niespecjalnie szkodliwy) spotęgowały pewnie jeszcze brak empatii. Dzięki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Socjopatia to nie to samo co psychopatia, jednak obie przypadłości są bardzo do siebie podobne przez co mylone są ze sobą lub uważane za to samo. Zasadniczą różnicą między socjopatią a psychopatią jest to, że psychopata nie jest świadomy wyrządzanych krzywd ponieważ nie potrafi odróżnić dobra od zła. Z tego powodu osoba psychicznie chora nie jest karana za swoje czyny. W przeciwieństwie do socjopaty, który potrafi odróżnić dobro od zła dlatego ponosi konsekwencje swoich czynów ponieważ jest ich w pełni świadomy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Odświeżam. Dla mnie to jest istny ewenement, dosłownie ewenement. Od założenia tematu przeze mnie minęło półtorej roku. Z tą osobą jest gorzej i tylko gorzej aż boję się pomyśleć co będzie dalej. Można powiedzieć "co się przejmujesz kimś bliskim ale jednak obcym, na którego nie masz wpływu". A jednak fascynuje mnie i być może jest to chora fascynacja. Ta osoba dalej funkcjonuje, żyje jak żyje, drobne kradzieże, żerowanie na rodzinie i nic nie wskazuje, że ma się coś poprawić, przez zrządzenie losu ma gdzie mieszkać i ma co jeść i ma się w co ubrać. Matka dała jej nowe mieszkanie i spłaciła kilkadziesiąt tysięcy długów, oczywiście błyskawicznie narosły nowe, regularnie co pewien czas pobyty w szpitalu, jakieś drobne sprawy z policją, lądowanie na oddziale z przedawkowania, przepicia. Wyniki zdrowotne przed komisją w normie, cud normalnie. Ile razy była pobita tak, że mogła się przewinąć, złamania, siniaki na pół twarzy, krwiaki, po 2 tygodniach wraca do normy, kobieta 185 m, + 100 kg, przy tym tłuszcz idzie tam gdzie trzeba w krągłości. Rozmawiam to po 15 piw dziennie, są jakieś wrzody, ale nic krytycznego, przyjmowane dawki mefedronu jakieś kosmiczne dla zwykłego śmiertelnika. Towarzystko poza mną zmieniane na coraz gorsze, kiedyś pamiętam to byli drobni dilerzy, złodziejaszki, teraz gruba recydywa po wieloletnich wyrokach. Na umowę nie pracowała od chyba 10 lat, ciągle skądś ma pieniądze, wraca późno, wstaje wcześnie. Narzeczony dno totalne, był oskarżony o molestowanie jej córki, prawa rodzicielskie już bardzo dawno temu odebrane, dla sprawiedliwości powiem że ostatecznie uniewinniony ale jednak smród się powinien ciągnąć za nim, od początku stała za swoim "ukochanym". Ma nosa do spraw sądowych, potrafi przekabacić jakiegoś świadka, starszą wdowę po zawale ze spowolnionymi ruchami, grzecznie przywitać się z sąsiadką, porozmawiać, a potem w sądzie słowo przeciwko słowu + zeznania sąsiadki i wychodzi wiecznie na swoje, papier się liczy, prawda proceduralna. Ostatnio zatruła się spirytusem podczas popijawy z wyrokowcami, którzy sięgali 20 lat po tamtej stronie, odratowana, wróciła do swojego trybu życia. Pamiętam jak miała mnie poznać ze swoją "najlepszą przyjaciółką", piękna dziewczyna rzekomo, na miejscu pojawia się zapłakana dziewczyna z ranami na szyi, po dłoniach i rękach i motoryce ruchu stwierdziłem że heroinistka. To było kiedyś, jeszcze jej ufałem ....teraz jest tyko gorzej.

 

Ktoś może się dziwić dlaczego tak to przeżywam...otóż... pomimo takiego funkcjonowania ma się dobrze, materialnie żyje na nienajgorszym poziomie, nie zdziwie się jak dożyje późnej starości, na opamiętanie sie nie widzę szans najmniejszych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestem też zdziwiony, że prawo jest bezbronne wobec takich osobników, wiele, wiele razy miała nakazy stawienia się na leczenie, praktyka wygląda tak że ostatecznie dostaje decyzje o doprowadzeiu siłą przez policje .Po kilku miechach stawia się, jak może to wypisuje sama, jak nie może to ucieka z "wariatkowa" niby ją potem szukają, ale szukanei polega na danu telefonu "będiemy za kilka minut jakby co" to wie żeby się nie wychylać. Kiedyś myślałem że "doprowadzenie" będzie do skutku się ciągnąc, wszystko ginie po pewnym czasie, podejrzewam że jest na niejawnej liście płac jako źródło informacji i dlatego jej się upieka ciągle innego racjonalnego wytłumaczenia nie widzę. Ktoś pomyśli scenariusz do filmu normalnie, a może tak jest. To przez nią poznałem najgorsze z możliwych towarzystwo, poniżej to już może być tylko chyba handel organami i zorganizowana pedofilia. Tak myślę co mnie w tym fascynuje... chyba kaliber sprawy i ciągła chęc jednak pomocy komuś z rodziny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio ta osoba tak popiła i poćpała, że trafiła do szpitala na 8 dni, drgawki, majaczenia, piana na pysku. Rozmawiałem z nią chwilę przed tym (nie piłem z nią). Po wyjściu znowu tankowanie do dna następnego dnia. Standard u niej ukraść, za to się napić, naćpać potem wymiotowanie krwią, szpital, mały odpoczynek i znowu to samo. Miała badania na alkoholizm przed komisją, niby wszystko w porządku, gadka z psychologiem na pewno wszystko zmyślała, ale fizycznych objawów podobno nie ma żadnych jak przykurcze, drgawki, zaburzenia równowagi. O wrzodach nie mówiła na pewno. Kolejne postępowanie eksmisyjne w toku, ale przecież nie pierwsze, będzie rozwlekać sprawę na miesiące lub dwa lata, w przypływie gotówki przekupi kogo trzeba, po piwo wysyła kogoś bo nie chce wychodzić niepotrzebnie na dwór, spanie przy zamkniętym oknie i zasłoniętym nawet w dzień, pali w środku i nie wietrzy, potem jest komora gazowa kilka dni, a okien nie otworzy by nikt nie wiedział że jest w środku, w końcu diler u którego ma długi albo ktoś kto został okradziony i będzie się chciał zemścić albo policja lub poczta z wezwaniem w sprawie.

 

Tyle lat na patencie, bez pracy, same nałogi, dawki które by zwykłego człowieka zabiły, ciągle szpitale, widziałem obicia po których wyglądała tak, że podobne widoki widziałem tylko przy sekcjach zwłok, dwa tygodnie i jest zdrowa, osoba bardzo grubej kości, twardej skórze. Jakoś się bardzo dziwie nie ma możliwości, że wjedzie policja, zrobią areszt, przymusowe leczenie albo chociaż eksmisja. Jak była poszukiwana to wcześniej telefon, będziemy o tej i o tej godzinie tak więc nie ma jej prawda? Zresztą i tak potem umorzenie.

 

Przyglądam się temu wszystkiemu już tak jak naukowiec szczurom w klatce, pokłady empatii w tym wypadku zostały dawno wyczerpane, ale jak widać sprawa intryguje mnie niemiłosiernie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No niestety tak jest. Ja tę osobę którą opisałem znam od blisko 20 lat. I tak trwa w swoich głosach i urojeniach. Żyję miedzy nami. Nikt o tym nie wie. Tylko najbliższe otoczenie i przypadkowi ludzie którzy go zobaczą. Albo usłyszą jak krzyczy w domu sam do siebie albo do urojeń. Nie ma zdiagnozowanej choroby, nigdy nie był w szpitalu (psychiatrycznym). Także cóż. To my jesteśmy chorzy nie on. Całe życie żyję pod przykrywką. Na utrzymaniu. Pracował tylko przez 2 lata w swoim życiu na początku młodości. Później dominowała choroba. Ma już 45 lat. Na emeryturę nie zapracował. Nie dostanie nic. Jak przeżre spadek wyląduje na ulicy. Przykre ale prawdziwe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×