Skocz do zawartości
Nerwica.com

Sfera


Gość missEscapist

Rekomendowane odpowiedzi

Dźwięki były drażniące, lecz nie głośne – klarownie wytłumione. Przyprawiały o mdłości. Brakowało tchu, ale głębszy oddech powodował zawroty głowy. Głowa ta z kolei puchła. Nie tylko ona sama, ale też jej wytwór. W zasięgu wzroku niegenerowanego jednak przez aparat wzrokowy poruszała się płynna, elastyczna masa. Szaro-biały glut na tle nieskończonej otchłani, gęstej jednak jak duszący chemiczny smog. Glut wtłaczał się do gardła nie robiąc jednak tego otwarcie, lecz w domyśle. Bąbel miał kształt giętki i kreatywny, był brudny i ohydny, jednocześnie wyglądając na wytwór komputerowego animatora, którego prace są przecież sterylnie idealne, geometrycznie wykalibrowane i ich rzekoma wiarygodność pada szybko pod obserwacją średnio inteligentnego współczesnego widza – młodzieńca, który miał choć raz do czynienia z typowymi programami graficznymi. Ropny bąbel nie ulegał aktom zamykania i otwierania oczu, nawet tym popełnionym z największym wysiłkiem. Zmniejszał się i powiększał, rozciągał i zwężał, wydłużał i koncentrował. Duszność nie ustawała. Była to choroba niedostrzegalna. W pokoju panował spokój, temperatura dwudziestu dwóch stopni Celsjusza, cienka warstwa kurzu pokryła dzień wcześniej wycierane meble. Ciało było suche, krew zamknięta w środku, gałki oczne wilgotne, policzki chłodne. Dom głucho cichy tłumił budzące się ptaki przysiadające na zewnętrznym parapecie.

 

Otworzyłam okno. Łapczywie wypiłam pół półlitrowej butelki wody niegazowanej. Czekałam. Glut schował się w ciemnościach, a może w ogóle nie istniał. Zasnęłam w ciemność przestrzenną, świeżą. Głosy ptaków stały się ostre jak ich dzioby.

 

Śniłam, że skaczę na skakance. Zamach ramion, świst powietrza… skok! Nie trafiłam. Przeszywający ból przeciął łydki, kabel odskoczył, zwinął się i opadł na zimne kafelki. Jeszcze raz. Krok przez skakankę, która zaraz mnie okrąża, przyspiesza i… skok! Znów nie wyszło. Na kostkach czerwone pręgi, łzy napływają do oczu, marszczę czoło i zaciskam wargi. Skaczę ponownie. Ciach! Niepowodzenie. I dalej, i znów lina się napręża, przeszywa powietrze i nie trafia między nogi a podłogę. Skaczę ponownie i wiem, że nie wyjdzie. Widzę już każdy następny skok i czuję jak kabel smaga moją skórę. Duszę się z wysiłku. A przecież zawsze wygrywałam w zawodach ze skakanką…

 

Obudziłam się. Pod powiekami dalej przesuwa się gumowa linia i dzieli nieskończoną przestrzeń i zatrzymuje się na skraju wzroku. Rusza się coraz szybciej i szybciej, i rozmazuje się, kiedy ja wciąż muszę skakać, choć nigdy się nie udaje. Wstaję, zrzucam spoconą kołdrę i biegnę do kuchni się napić. Na kuchence stoi rosół. Wlewam go chochlą do głębokiego talerza, podnoszę i ruszam do pokoju. Nie wiadomo mi, czy specjalnie, czy z nieuwagi, a może z nieporadności, grunt, że talerz powoli przechyla się do przodu, a zupa wylewa się na podłogę. Wracam, nalewam drugą chochlę i wiem, że też się wyleje albo ją wyleje i wylewa się albo ją wylewam! Zostawiam miskę i kałużę na schodach, ale miska wciąż się przechyla pod powiekami i wylewam ją. Nie potrzebuję już zupy, ale coś się wylewa z tego talerza dolnych moich powiek.

 

Czekam. Po paru godzinach powieki pustoszeją i świat wyciska się na wierzch. Oczy mam trochę czerwone, ale widzę już wszystko.

 

-- 29 sty 2016, 22:13 --

 

Życie jest przejściem dla pieszych

 

Przechodź

W strachu, że ktoś

Przejedzie na czerwonym

 

A pasy

Nie zawsze wyraźne

Zabrakło farby

Białej

 

Pewien wzroku przyczajonego

Tygrysa

Gdy daleko stado

Zebr

 

Życie jest przejściem dla pieszych

A ja wolę podziemne

 

-- 03 lut 2016, 00:29 --

 

Średnio wysmażony

 

Mechaniczny wehikuł spełniał swoje zadanie, podczas gdy ramiona świetlnych smug przechwytywały podróżnika z dostojnym spokojem. Kilogramy usadowione były z tyłu pojazdu, rytmicznie ocierały się o tapicerkę i odbijały od szyby. Masa podnosiła nieświadomie swoją temperaturę. Cicho, jednak słyszalnie, z przednich głośników samochodu, docierały niej fragmenty audycji. Ktoś powiedziałby: fale dźwiękowe, modyfikujące materię, stąd też mięsna reakcja. Mięso jednak stroniło od rzeźniczych metafor i roiło sobie sensy. Automatycznie. Myśl: „Jak ktokolwiek może tego słuchać?!” – reakcja: przyspieszone bicie serca. Myśl: „Pięć minut rozmowy, zero treści” – reakcja: wstrzymanie ruchów robaczkowych jelit.

 

Sztormy wewnętrzne wzbierały, a stal poruszała się ruchem jednostajnie przyspieszonym wśród setek żelazopodobnych tworów. W unerwionym narządzie pechowo tkwiącym w ciepłej postaci pojawiały się puste treści, te same podczas wielu godzin podróży w nieistotnym dla niej celu. Myśli siorbiące czas.

 

Nie wiedzieć kiedy, dźwięki dochodzące z zewnątrz zmieniły taktykę – poczęły soczyście prześlizgiwać się do auta. Równie wilgotne gałki oczne świadomej galarety odebrały bodźce i dotarło do niej, że pada. Krople deszczu wędrowały po szybie z szybkością odwrotnie proporcjonalną do prędkości dużego Fiata. Dziewczyna straciła zainteresowanie naukową ciekawostką po pełnej skupienia nanosekundzie. Zamiast tego zabrała się za mało oryginalną zabawę w przepowiadanie przyszłości przy użyciu właściwości fizycznych ha-dwa-o.

 

Wybierała dwie (czasem więcej) krople na najbliższym oknie, nadawała im imiona (nie zapominając o własnym) i kontrolowała, czy się połączą. Wymarzone syntezy po prawdzie dochodziły do skutku dość często, co dopiero teraz podsuwa pomysły, że może wybór jednej pod drugą był delikatnie niezgodny z przyjętą definicją przypadku. Śmieszność zajęcia potęgowało łączenie się kropli z wieloma anonimowymi, co kończyło się spłynięciem z gracją z karoserii, chwilę po osiągnięciu maksymalnego BMI (na interpretację ostatniego aktu nie było jej wówczas stać). Teraz pozwala sobie na nad… nie - obokinterpretację. Nawet najbardziej zdeterminowana kropla nie spadnie na łeb zakapturzony.

 

-- 08 mar 2016, 00:08 --

 

Laska Mojżesza / Piosenka o Morzu Czerwonym

 

myślisz, że przesuwasz obraz na ekranie telefonu, kiedy ja wychodzę

z siebie. a gdy niestarannie wodzisz palcem śledząc tekst powieści

nie odchylaj głowy choćbyś był zmęczony, puls twój są to dane ściśle tajne

kiedy mówisz, nie daj wdychać swoich słów przypadkiem (ścisłe zalecenie sanitarne)

 

Wyznaczyłam linię de-demarkacyjną, przekroczenie będzie źródłem napięć

Wyznaczyłam linię

 

nie poprawiaj ułożenia włosów, pasma nie jedyne się elektryzują

nie prowokuj, żarty te dla ciebie tylko są niewinne

a wystarczy błysk myśli kosmicznej (niezbyt błyskotliwej)

grawitacja mych pomysłów ciągnie za nim resztę ciał niebieskich

 

Wyznaczyłam linię de-demarkacyjną, przekroczenie będzie źródłem napięć

Wyznaczyłam linię

 

-- 13 cze 2016, 13:52 --

 

Psychoterapia

 

Odkurzałam, kiedy Adam wrócił z wizyty u psychoterapeuty. Przerwałam na chwilę, żeby zapytać, jak poszło. Ciężko opadł na kanapę, wbił wzrok w zasłonięte firaną okno, nabrał powietrza jakby chciał odpowiedzieć, ale wstrzymał je, wstrzymując cyrkulację w całym mieszkaniu. Dałam mu chwilę, obserwując jego dłonie, z których jedna wygładzała kapę, a druga skubała owłosienie lewej nogi. Spojrzałam w końcu na twarz, po której życie znać było jedynie po przekrwionych białkach oczu, które zawdzięczały to zapewne pulsującej na szyi tętnicy. Uruchomiłam odkurzacz, pochłoniemy razem. On wsysał energię, ja wciągałam kurz. Poświęciłam uwagę fakturze dywanu, ale kątem oka ujrzałam jego ruch. Adam wyprostował się, złapał się za policzki, wbijając mocno pazury w skórę, zacisnął powieki, suche wargi i pociągnął. Jego twarz na moment stała się pełniejsza i wygładzona, takiego pamiętałam go z okresu szkolnego, kiedy się poznaliśmy. Kiedy ręce odsunęły się od głowy na odległość kilkudziesięciu centymetrów, uniósł je lekko w górę – w taki sposób, że jego oblicze wykrzywił potworny uśmiech. Odwrócił się w moją stronę i poprosił jak o zalanie porannej kawy:

 

- Kochanie, jak skończysz… posprzątaj mnie też, proszę.

 

I rozerwał się na strzępy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×