Skocz do zawartości
Nerwica.com

Jak dochodzicie do prawdy?


torres

Rekomendowane odpowiedzi

Celem życia jest żyć? Czyli co konkretnie? Egzystować? Leżeć przykutym do łózka? Czy może zdobywać pieniądze? A może jeszcze co innego? No własnie, skoro różni ludzie mają tak rozbieżne poglądy na ten temat, skoro różne religie i różni filozofowie mają różne teorie to znaczy tylko jedno. Nigdy nikt z nas nie dojdzie do prawdy i celu życia. Dlatego celem życia może być jedynie osiąganie własnej przyjemności (hedonizm) dbając o to żeby nie wchodzić w interes innych.

 

Teraz tak. Ktoś mówi, że Biblia mówi prawdę. Część z nich interpretuje to tak a inna część inaczej. Jeszcze inni mają inną świętą księgę, a jeszcze inni słuchają mistrzów. Niektórzy dochodzą do prawdy sami. Inni wierzą w naukowe teorie. Nie da się zweryfikować co jest prawdą. Nie wiemy jakie intencje wobec nas mają inni ludzie, oszustwo jest na każdym kroku, zaufanie kończy się zazwyczaj zdradą i rozczarowaniem a jego brak powoduje pustkę. Nie zabiję się bo uważam, że jest reinkarnacja i dalej będzie to samo. Nie mam po co żyć bo cokolwiek bym nie robił mam poczucie bezsensu. Gdybym znał prawdę to by było zupełnie inaczej.

 

Ktoś mi coś mówi co brzmi jak prawda. Mogę uznać, że mówi prawdę a mogę uznać, że nie. I kiedy uznam, że nie to ta osoba mówi mi coś ala "każdy alkoholik mówi, że nie jest alkoholikiem". Skąd mogę wiedzieć czy mówi prawdę czy to ja mam rację? I tego typu sprawy można mnożyć. Pytanie skąd dowiedzieć się co jest prawdą zawsze będzie bez odpowiedzi ale ciekaw jestem jak sobie z tym radzicie. Ja sobie nie radzę i uważam, że dopóki nie znam prawdy to moje życie nie ma sensu i najlepiej by było jakbym umarł ale jednocześnie jeśli śmierć ciała nie równa się śmierci świadomości to mam przejebane.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

moje życie nie ma sensu i najlepiej by było jakbym umarł ale jednocześnie jeśli śmierć ciała nie równa się śmierci świadomości to mam przejebane.

Jestesmy wypadkową ewolucji, emanacja samolubnego genu, którego jedynym zadaniem jest się replikowac w nieskończoność - stad instynkt rozrodczy i samozachowawczy. To cała prawda, a że trudno ja zniesc, powstaja mechanizmy obronne , jak filozofia, religia. Drązenie tematu nie/istnienia po smierci jest miałkie, trzeba poczekac i wszystko sie samo wyjasni.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ewolucja nadal jest teorią, która zresztą została wiele razy obalona tylko się o tym nie mówi bo to część oficjalnej propagandy. Geny i rozmnażanie to środek do życia a nie cel sam w sobie. Więc pytanie po co to życie? Na nie chce odpowiedzieć filozofia. Religia to akurat inna bajka bo tutaj spryciarze wykminili sobie, że wysterują plebs wedle swoich życzeń a to było potrzebne żeby prymitywy się nie zabijały o jedzenie i żony, musieli mieć jakąś moralność i bać się karzącego Boga. Dzisiaj to niestety zostało i ludzie w to dalej wierzą ale jednocześnie sama Biblia i nauki mistrzów wschodu mają dużą wartość filozoficzną i w dochodzeniu do prawdy. Dawne wierzenia były bliżej związane z naturą i wiedzą powiedziałbym ezoteryczną. Ci ludzie byli bardziej rozwinięci duchowo niż dzisiaj mimo prymitywu technicznego i ogólnie mentalnego. Potem powstały wielkie religie żeby ogłupiać masy, a wielkie koncerny niszczą naturę, wprowadzają GMO, wycinają lasy i nakurwiają kominy i elektrownie atomowe. Mają bomby i czołgi. Powstaje nowy porządek świata. Wierzysz, że oni robiliby to wszystko gdyby chodziło tylko o przekazanie genów? Ego działa w ten sposób i to nie jest przypadkowe. W jakimś celu jest tak a nie inaczej. Z tego powodu mamy rozwój i kulturę - to już jest więcej warte niż życie samo w sobie i przekazywanie genów. Jeśli hedonizm jest płytki to czym nazwać życie dla przekazania genów? :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bittersweet, witamy fankę Dawkinsa. :roll:

torres, rozmowa z Tobą jest bezsensowna, ponieważ negujesz wszystko co się powie, mamrocząc, że wszystko jest relatywne. Słońce świeci, czy to nie jest prawdą dla Ciebie? Moim zdaniem to oczywista prawda. Z tego, że słońce świeci można wysnuć kolejne prawdy.

Dla mnie drogowskazami, prawdami którymi warto się kierować w życiu są nauki Kościoła Katolickiego, Arystotelesa i stoików.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No własnie, skoro różni ludzie mają tak rozbieżne poglądy na ten temat, skoro różne religie i różni filozofowie mają różne teorie to znaczy tylko jedno. Nigdy nikt z nas nie dojdzie do prawdy i celu życia.

Dla mnie sprawa jest prosta: nie ma żadnej jednej, niezmiennej "prawdy" życia, to jest pojęcie całkowicie wymyślone przez człowieka. Celem zaś życia jest możliwie mnogie rozprzestrzenienie swego materiału genetycznego, co może nie brzmi tak podniośle jak na przykład "być szczęśliwym", ale jest biologicznym faktem. O "prawdzie" człowiek sobie decyduje sam. na podstawie zebranych informacji przefiltrowanych przez własny umysł. Tym sposobem ktoś może za prawdę przyjąć choćby istnienie jednorożców, bo ktoś mu powiedział że to prawda a danemu osobnikowi nie chciało się tego zweryfikować; ktoś inny zaś usłyszawszy o jednorożcach przekopie się przez podręczniki, encyklopedie i zadecyduje żeby uważać je za mit. Nie ma więc jednej "prawdy", jest tylko jeden prosty "cel". Zaznaczam, że ostatnie zdanie to moja prawda.

 

Geny i rozmnażanie to środek do życia a nie cel sam w sobie. Więc pytanie po co to życie?

Tu się nie zgodzę, bowiem uważam właśnie że celem życia jest rozmnożenie gatunku. A "po co" to życie? Być może... po nic. W świecie złożonym w przeważającej części z materii nieożywionej, życie jest czymś siedzącym na marginesie, przypadkowym być może. I dalej by sobie "po nic" istniało, gdyby nie ewoluowało do postaci która jest zdolna stawiać takie pytania.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

skoro już ktoś wspomniał że życie istnieje dla samego życia i o przyjemnościach

ciekaw jestem czemu nikt z was nie wspomniał że każdy chce być szczęśliwym i żywym to czemu

nie wspomnieliście o szacunku dla życia i szczęścia innych?

że pier........ na lewo i prawo rani czyjeś uczucia, że ćpanie i hlanie powoduje agresję i przestępstwa

że ludzie budują chwilową przyjemność kosztem szczęścia innych

i społecznie jest to coraz bardziej tolerowane?

 

durne przekonanie że skoro nie ma gościa w chmurkach co wam zapisuje złe uczynki to można robić co się chce

tylko skoro jedni mogą to drudzy też i kto będzie wygranym skoro wszyscy będą kosztem innych sobie

przyjemności sprawiać nikt z was chyba o prawdziwym ateizmie nie ma pojęcia

jak dzieci fajnie bo uniknę kary żałosne skoro życie jest jakie jest i dalej nic nie ma to może powinno się

cenić życie każdego stworzenia i krzywdzić tylko dla własnego przeżycia nigdy dla durnego kaprysu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Teraz tak. Ktoś mówi, że Biblia mówi prawdę. Część z nich interpretuje to tak a inna część inaczej. Jeszcze inni mają inną świętą księgę, a jeszcze inni słuchają mistrzów. Niektórzy dochodzą do prawdy sami. Inni wierzą w naukowe teorie. Nie da się zweryfikować co jest prawdą.

 

Z tego, że jest wiele sprzecznych zdań nie wynika, że nie da się zweryfikować, co jest prawdą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Łapa, nie że wszystko ale wartości i cele już tak. Sprawy boskie i religijne też. Czemu akurat katolicyzm? Tam akurat widzę sam fałsz. Dochodzę do prawdy ale tego typu spraw nie biorę pod uwagę bo temat przerobiłem już w liceum kiedy zmądrzałem.

 

Słońce niech sobie świeci ale ja się pytam raczej jaka jest moja rola tutaj i tak naprawdę chuj wi. Straszą demonami, a może to prawda? Ciężko odróżnić chorobę psychiczną od rozwoju duchowego ale starając się nie odrzucać z góry możliwych teorii no to nie da się poznawać prawdy.

 

deader, Twój nick już mówi, że nie żyjesz :D To nie jest na pewno prawda, że celem miałoby być rozmnażanie i już o tym pisałem w tym wątku. To środek do jakiegoś celu, którego nie znamy tylko do jakiego? Logika to pokazuje. Bez prokreacji nie ma życia więc musimy się rozmnażać ale to nie jest cel życia tylko środek jego rozprzestrzeniania. Tak samo jak celem wirusa jest rozprzestrzenianie się tak samo człowiek ma po coś uczucia i rozum. Gdyby miał za zadanie się tylko rozmnażać to by nie ewoluował do takiej formy ponieważ bakteriom łatwiej jest się rozmnażać niż nam więc są doskonalsze a jednak ewoluowały w wyższe formy. Czyli nie o rozmnażanie chodzi, szukamy dalej :)

 

Ja jestem ciekaw czy ktoś w tym temacie poda chociaż jeden dowód na poparcie swojej logicznej tezy opisującej prawdę na temat celu naszego życia. Otóż nie. A nasza intuicja jest omylna bo rodzą się też psychopaci i bandyci.

 

Ferdynand k, mądrze Pan prawisz Panie Ferdku ale zoba Pan na siebie w morde jeża. Bebech wywalony, podarte gacie, stare laczki i mocny full a robić to ni ma komu Panie, w dupe węża :D

A tak na poważnie to ja piszę o hedonizmie. Też szacunek do innych uważam za podstawę. hedonizm to wyjebane na wszystko czyli też na tą całą rywalizację i wyścig szczurów. Dla mnie przyjemność to będzie siedzieć, robić mało, jarać blanty i podróżować :D Nie sądzę żebym po to przyszedł na świat ale skoro nikt nic nie powiedział to tak zrobię.

 

refren, to jak to weryfikujesz? ja Ci powiem co ja robiłem - obalałem bzdety i zostawiałem to najbardziej logiczne. Tylko, że to gówno a nie prawda. Jedynie prawdopodobieństwo oszacowane przez mój umysł. Za mądrych uważam tych ze zbliżonymi poglądami a za debili resztę :D Bez sensu przecież. Musiałem się pozbyć poglądów żeby móc szanować innych.

 

a jeszcze co do religii i bata nad głową to wy jeszcze w życiu bata nie widzieliście :D Dla mnie ktoś kto robi coś bo mu "święta księga" powiedziała to sorry ale to debil. Ja doceniam prawdziwe dobro płynące z serca a nie ze strachu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

torres, tylko jak traktujesz ludzi przedmiotowo albo

nic nie robiąc i olewając wszystko to też jest durne

 

 

jesteśmy na zadupiu naszej galaktyki która jest też na zadupiu wszechświata

wszystko jest przypadkowe że żyjemy i że nic nie zniszczyło jeszcze życia tu

a może ono powstać gdzie się da gdyby nie asteroida diabli wiedzą czy gady by teraz nie zastanawiały się

nad tym co my bo kij wie gdzie by bezkierunkowa ewolucja to pokierowała gdyby 65mln lat temu się nie rozdupczyło :P wszystko w naturze się zjada - gdzie tu miłosierdzie boże do tego

istnienie wszechświata nie musi mieć przyczyny

 

 

żyjemy bo tak mam zaprogramowane żyjemy dla przyjemności -które są po to by stymulować do robienia tego

co sprzyja życiu -nie zawsze to działa jak trzeba ;)

 

skoro jak spojrzymy jak inne stworzenia chcą żyć w tym ludzie jako myślące istoty powinniśmy pomagać innym

i zachować zasady moralne bez wiary w żadne byty doskonałe i kropka inaczej to się będziemy nawzajem krzywdzić i nikt nie skorzysta tyle w temacie szanujmy życie 1swoje i 2innych chyba że musimy ratować swoje wtedy tylko człon nr1 bo nie można zmuszać nikogo do poświęcenia się

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

torres, czemu katolicyzm? Odpowiedź jest prosta, nauka Chrystusa wydaje mi się dobrym sposobem na życie, pochodzę z katolickiej rodziny, chodziłem do katolickiej szkoły, a teraz pewnie pójdę na katolicką uczelnię, wszyscy katolicy jakich osobiście znam to prawi ludzie, lwiej części z nich się powodzi. Dla mnie to wystarczająco dobre powody.

ale ja się pytam raczej jaka jest moja rola tutaj

Do tego nigdy nie dojdziesz, dopóki w coś nie uwierzysz. Logika w tej kwestii zawodzi i zawodzić będzie na wieki wieków.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ferdynand k "życie i nie szkodzenie innym" też można by zakwestionować. Wszystko można kwestionować.

 

"Skuteczność jest miarą prawdy. Jeżeli człowiek nie jest w życiu skuteczny to znaczy że prawda którą się posługuje jest nieaktualna i warto ją zmienić"

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

refren, to jak to weryfikujesz? ja Ci powiem co ja robiłem - obalałem bzdety i zostawiałem to najbardziej logiczne. Tylko, że to gówno a nie prawda. Jedynie prawdopodobieństwo oszacowane przez mój umysł. Za mądrych uważam tych ze zbliżonymi poglądami a za debili resztę :D Bez sensu przecież. Musiałem się pozbyć poglądów żeby móc szanować innych.

 

W zasadzie to weryfikuję tak, że stawiam na jakąś prawdę swoje życie, sposób o tyle dobry, co też bolesny. :bezradny:

Poza tym interpretacje zwykle same mi się dokonują, nie umiem opisać tego mechanizmu, powstaje we mnie synteza różnych doświadczeń, myśli, wiedzy i tego czegoś nowego, co poznaję.

Czasem muszę po prostu poszperać i dotrzeć do właściwych źródeł.

Słucham co ktoś mówi i patrzę na to, kim jest. Te dwie rzeczy rozpatruję, o ile się da, łącznie. W ogóle lubię tropić związki między jednym a drugim. Za każdym poglądem stoi żywy człowiek, zwykle stoją też za poglądem jego bolączki, konflikty i namiętności, choć bywają tacy ludzie, co potrafią sądzić czystym rozumem, jakiś Arystoteles, Sokrates itp, ale to rzadkość ;)

Czasem reaguję na coś jak na jedzenie - próbujesz i wiesz, że coś jest zepsute, słucham kogoś i wiem, że to co mówi, jedzie fałszem i zgnilizną albo przewrotnością i obłudą. Po prostu.

Ufam mamie.

Ufam bardziej tym, którzy idą pod prąd niż z prądem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

deader, nie to durny pomysł

za to za swoje podejście gdyby bóg istniał sam byś się smażył w piekle "taką miarą jaką wy mierzycie i wam odmierzą" więc hamuj frustracje :P

„Rózeczką dzieciątka Duch Święty bić radzi, Rózeczka dzieciątkom nigdy nie zawadzi” 8)

 

Poza tym wątpliwe żebym smażył się w piekle bowiem wystarczy pójść do spowiedzi i wszystkie grzeszki zostaję anulowane...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zauważyłem, że większość ludzi nieszczęśliwych to ateiści i chrześcijanie. W przypadku ateizmu myślę, że to łatwe do wyjaśnienia ale dla chrześcijan to nie są dobre wieści. Skoro ktoś jest na coś chory albo z jakiegoś powodu cierpi to albo za słabo wierzy lub za słabo zna swoją wiarę albo oznacza to, że religia nie pochodzi od Boga i nie jest prawdziwa. Biblia mówi o uzdrowieniu przez modlitwę. Albo więc źle się modlicie albo to nie działa. Pewnie jedno i drugie :) Poza tym jak Bóg może kogoś uzdrowić przez modlitwę skoro ta osoba myśli, że nie jest godna i wzmacnia poczucie winy bijąc się w pierś.

 

Ferdynand k,

 

torres, tylko jak traktujesz ludzi przedmiotowo albo

nic nie robiąc i olewając wszystko to też jest durne

 

Coś trzeba robić żeby mieć pieniądze i kiedy sytuacja tego wymaga to zawsze priorytetem jest pomoc innym. Ale nie po to żyjemy żeby pomagać innym tylko dla własnego szczęścia. Innym pomagamy z szacunku, miłości, życzliwości żeby oni też byli szczęśliwi. Czyli gdyby każdy był hedonistą i kierował się tymi zasadami to na świecie nie byłoby cierpienia. Poza tym każdy zdrowy człowiek dąży do szczęścia więc jest to również ewolucyjny cel.

 

Skoro nie da się poznać prawdy (ciekawe czy ktoś obali to stwierdzenie) to znaczy, że nie żyjemy po to by ją całą znać. A nie da się bo do każdego stwierdzenia można zbudować przeciwną tezę. Prawda na temat przyczyn i celu życia zawsze będzie dla nas niedostępna.

 

wszystko w naturze się zjada - gdzie tu miłosierdzie boże do tego

istnienie wszechświata nie musi mieć przyczyny

 

Jesteś wegetarianinem? Widocznie tak musi być, że wszystko się zjada bo inaczej nie dałoby się utrzymać energii. Sam piszesz, że jesteśmy zadupiem wszechświata co by się zgadzało. Tu jest najniższy level więc mamy lipę a jeśli awansujemy będziemy w lepszym świecie w przyszłym życiu. A jak będziemy wyrządzać innym krzywdę albo nie przebudzimy się z tego matriksu to reinkarnacja tutaj w tym cierpieniu ale na własne życzenie więc to sprawiedliwe.

 

żyjemy bo tak mam zaprogramowane żyjemy dla przyjemności -które są po to by stymulować do robienia tego

co sprzyja życiu -nie zawsze to działa jak trzeba ;)

 

Wszystkie bodźce działają jak narkotyki. Jesteśmy wjebani po same uszy :) Dlatego ważne jest dla mnie poznanie prawdy. Zakładając istnienie reinkarnacji i karmy trzeba sobie zrobić odwyk i pozbyć się tych pragnień. Jeśli po śmierci nie ma nic to warto żyć tak jak wcześniej napisałem. Jeśli po śmierci każdy doświadcza tego w co wierzy to warto przeprogramować swój umysł żeby uwierzyć w coś zajebistego :D I tak można mnożyć "co by było gdyby" a strategia działania jest uzalezniona od tego jaka jest prawda. A my tej prawdy nie możemy znać więc jesteśmy jak dzieci we mgle albo mucha, która wpadła do zamkniętego pomieszczenia i nie wie jak się wydostać i gdzie jest. Ale można sobie pomyśleć, że to jedyne życie i ugrzęznąć w tej pułapce przyjmując założenie, że po prostu tak musi być. To myślenie niewolnicze. Inni się nie godzą i mają choroby psychiczne, depresje itd. Można przyjąć, że to taki mechanizm niepozwalający ludziom wybudzić się z matriksu.

 

Łapa,

 

wiara to narzędzie zniewolenia a Biblia aż roi się od tego. Nauki Chrystusa jak najbardziej ja też popieram ale jako nauki a nie dogmaty i czczenie jakiejś postaci. Sama Biblia tego zakazuje. Mi to wygląda na pomieszanie przekazu dobrego ze złym w celu manipulacji i dezinformacji.

 

Ferdynand k "życie i nie szkodzenie innym" też można by zakwestionować. Wszystko można kwestionować.

 

Z poziomu logiki można ale moralność jest ponad logiką. Zasady moralne w wielu kulturach się różnią ale są wspólne części. W niektórych miejscach to jest po prostu wypaczone. Gdyby nie cywilizacja, religia i kultura to zasady moralny byłyby dla każdego takie same.

 

Prakseda, tak jest, a ze strachu bierze się tylko zło.

 

refren,

patrzysz na wszystko przez pryzmat własnych przekonań. Z zepsutym jedzeniem też tak jest. Patrzę na kogoś i uciekam bo intuicyjnie czuję, że to zły człowiek a ktoś inny lgnie do niego i zostaje skrzywdzony. W rzeczywistości to tylko ułuda i iluzja, że mamy jakąś intuicję. To podświadome programy, które zakodowało nam w głowie społeczeństwo, geny, rodzice i szufladkujemy świat do etykietek, których się nauczyliśmy. Można sobie zdać sprawę, że zakochujesz się w nieodpowiednich osobach a i tak do nich podświadomie lgniesz.

Twój sposób postrzegania świata nie wpływa na to jaki świat jest w realu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zauważyłem, że większość ludzi nieszczęśliwych to ateiści i chrześcijanie.

A wielu znasz muzułmanów, buddystów, żydów… ?

wiara to narzędzie zniewolenia a Biblia aż roi się od tego. .

To Twój punkt widzenia. Dla mnie na przykład wiara jest źródłem wolności. I wielu ludzi tak czuje, bardziej jeszcze niż ja, że to źródło wolności – tylko że to ludzie autentycznie zaangażowani pod względem swojej wiary, a nie obserwatorzy. Nie dla każdego jest narzędziem zniewolenia.

Moim zdaniem na pewnym poziomie się ją odbiera jako zniewolenie – na poziomie utożsamienia jej z zakazami i nakazami, a na pewnym jako wolność – na poziomie relacji z Bogiem, dążenia do uznawanych przez siebie wartości, nieprzywiązywania się do tego, co nie daje trwałego szczęścia, niezależności od nacisków otoczenia itp.

refren,

patrzysz na wszystko przez pryzmat własnych przekonań.

No to wiadomo, że patrzę przez pryzmat swoich, a przez pryzmat czyich mam patrzeć?

Patrzę na kogoś i uciekam bo intuicyjnie czuję, że to zły człowiek a ktoś inny lgnie do niego i zostaje skrzywdzony. W rzeczywistości to tylko ułuda i iluzja, że mamy jakąś intuicję. To podświadome programy, które zakodowało nam w głowie społeczeństwo, geny, rodzice i szufladkujemy świat do etykietek, których się nauczyliśmy. Można sobie zdać sprawę, że zakochujesz się w nieodpowiednich osobach a i tak do nich podświadomie lgniesz.

A jednak są pewne sygnały, które mówią czy człowiek jest dobry czy zły, w tym, co mówi, jak się zachowuje – choć oczywiście niektórzy potrafią perfekcyjnie ukrywać swoje złe zamiary.

Jeśli ktoś sobie zda sprawę, że zakochuje się w niewłaściwych osobach, to ma szansę to zmienić – przez znalezienie przyczyn, przemyślenie priorytetów, zmianę stylu nawiązywania znajomości i inne rzeczy.

„ To podświadome programy, które zakodowało nam w głowie społeczeństwo, geny, rodzice i szufladkujemy świat do etykietek, których się nauczyliśmy” – to zależy czy uczymy się świata przez gotowe schematy czy wnikamy, poznajemy aktywnie, dokonujemy wglądu, używamy empatii.

 

-- 20 cze 2014, 00:56 --

 

Twój sposób postrzegania świata nie wpływa na to jaki świat jest w realu.

W dużym stopniu czyjaś wiedza o świecie, to czyjaś interpretacja. Mój sposób postrzegania świata wpływa na mnie i na sens mojego życia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A wielu znasz muzułmanów, buddystów, żydów… ?

 

Nie bo w Polsce jest ich mało (żydzi są ale się maskują :D ). Wg moich obserwacji najszczęśliwsi są ludzie, którzy wierzą w Boga ale nie w dogmaty. Takie poczucie, że Bóg ich wspiera w życiu i kocha, a po śmierci i tak jest reinkarnacja to najzdrowszy pogląd jeśli chodzi o szczęście ludzi, którzy to wyznają.

 

To Twój punkt widzenia. Dla mnie na przykład wiara jest źródłem wolności. I wielu ludzi tak czuje, bardziej jeszcze niż ja, że to źródło wolności – tylko że to ludzie autentycznie zaangażowani pod względem swojej wiary, a nie obserwatorzy. Nie dla każdego jest narzędziem zniewolenia.

 

Iluzja wolności powstaje przeważnie po odejściu od wiary. A prawdziwa wolność nie istnieje. Są pojedyncze przypadki, że katolik też jest szczęśliwy ale to rzadkość.

 

Moim zdaniem na pewnym poziomie się ją odbiera jako zniewolenie – na poziomie utożsamienia jej z zakazami i nakazami, a na pewnym jako wolność – na poziomie relacji z Bogiem, dążenia do uznawanych przez siebie wartości, nieprzywiązywania się do tego, co nie daje trwałego szczęścia, niezależności od nacisków otoczenia itp.

 

Pogrubione jest sprzeczne z dogmatami religijnymi. Wartości mają być nie uznawane przez Ciebie tylko przez grupę religijną, trwałego szczęścia nie ma jako takiego w ogóle, niezależność od nacisków otoczenia jest możliwa kiedy nie ma dogmatów.

 

No to wiadomo, że patrzę przez pryzmat swoich, a przez pryzmat czyich mam patrzeć?

 

Gdybyś chciał znać prawdę to musiałbyś nie patrzeć przez żaden pryzmat a tak się nie da bo zawsze patrzysz przez swój. Dzięki temu mam pewność, że podważając dowolny pogląd jestem w stanie to zrobić ale już udowodnić coś ponad wszelką wątpliwość byłoby ciężko.

 

A jednak są pewne sygnały, które mówią czy człowiek jest dobry czy zły, w tym, co mówi, jak się zachowuje – choć oczywiście niektórzy potrafią perfekcyjnie ukrywać swoje złe zamiary.

 

Takie sygnały mogą być ale nie muszą. Wręcz przeważnie ich nie ma i na początku najatrakcyjniejsze osoby są super a potem okazuje się smutna prawda.

 

Jeśli ktoś sobie zda sprawę, że zakochuje się w niewłaściwych osobach, to ma szansę to zmienić – przez znalezienie przyczyn, przemyślenie priorytetów, zmianę stylu nawiązywania znajomości i inne rzeczy.

 

Niekoniecznie. Można zakochać się od pierwszego wejrzenia po prostu bez przyczyny i co wtedy radzisz? A porzucenie takiej miłości to zabicie bezwarunkowości czyli pozbycie się sensu tego uczucia.

 

to zależy czy uczymy się świata przez gotowe schematy czy wnikamy, poznajemy aktywnie, dokonujemy wglądu, używamy empatii.

 

A i tak się różnimy w zdaniach mimo aktywnego poznawania, dokonywania wglądów i używania empatii. I ktoś ma rację a ktoś inny nie ale nie da się zweryfikować kto jest kim podobnie jak nie da się zweryfikować własnych poglądów.

 

W dużym stopniu czyjaś wiedza o świecie, to czyjaś interpretacja. Mój sposób postrzegania świata wpływa na mnie i na sens mojego życia.

 

To inaczej napiszę. Twój sposób postrzegania wpływa na sens Twojego życia czyli weźmy takiego sportowca, dla którego sensem życia jest pływanie. Czy pływanie jest sensem życia? Nie ale on ma taki sens. Oznacza to, że jego świat jest zniekształcony na tyle, że wydaje mu się, że pływanie jest sensem. Ale pytanie co jest nim naprawdę? Nieważne jaki sens sobie nadasz to nadal i tak nie możesz zweryfikować tego czy jest słuszny. Ktoś stwierdza, że dla niego słuszne jest zabijanie i nie wytłumaczysz, że tak nie jest. Może to on ma rację a my nie? Dobra, wiemy że nie. W takim razie najmądrzejszy jest ten kto wie, że nie warto nic robić bo on nie ma punktu widzenia na sens i widzi wszystko takie jakie jest naprawdę. Ty widzisz basen taki jaki jest naprawdę, a pływak widzi go jako zajebiste miejsce, w którym się spełnia. Podobnie jest z piłką nożną, samochodami, dosłownie ze wszystkim bez wyjątku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Są pojedyncze przypadki, że katolik też jest szczęśliwy ale to rzadkość.

Uff. Jest dla mnie nadzieja ;)

 

Moim zdaniem na pewnym poziomie się ją odbiera jako zniewolenie – na poziomie utożsamienia jej z zakazami i nakazami, a na pewnym jako wolność – na poziomie relacji z Bogiem, dążenia do uznawanych przez siebie wartości, nieprzywiązywania się do tego, co nie daje trwałego szczęścia, niezależności od nacisków otoczenia itp.

 

Pogrubione jest sprzeczne z dogmatami religijnymi. Wartości mają być nie uznawane przez Ciebie tylko przez grupę religijną, trwałego szczęścia nie ma jako takiego w ogóle, niezależność od nacisków otoczenia jest możliwa kiedy nie ma dogmatów.

Rozpatrujesz z etapu na którym masz poczucie, że wiara kłóci się z Twoimi wartościami (pragnieniami). Natomiast jeśli wiara się rozwija, to dochodzi do harmonii, uznajesz np. zasady moralne za coś, czym warto się kierować, a nie za coś zewnętrznego, narzuconego przez grupę religijną, a wartości do których dążysz są Twoimi własnymi, indywidualnymi, ale nie kłócą się z wartościami niesionymi przez wiarę. Ten stan się osiąga, niekoniecznie się go ma z marszu. To jest proces, w którym jest ścieranie się i dojrzewanie.

 

 

Jeśli ktoś sobie zda sprawę, że zakochuje się w niewłaściwych osobach, to ma szansę to zmienić – przez znalezienie przyczyn, przemyślenie priorytetów, zmianę stylu nawiązywania znajomości i inne rzeczy.

 

Niekoniecznie. Można zakochać się od pierwszego wejrzenia po prostu bez przyczyny i co wtedy radzisz? A porzucenie takiej miłości to zabicie bezwarunkowości czyli pozbycie się sensu tego uczucia.

Zakochanie nie ubezwłasnowolnia. Takie od pierwszego wejrzenia nie jest dla mnie poważne, no ale może dla kogoś to wielka siła. Moim zdaniem nawet w zakochaniu się jest moment wyboru, w którym decydujesz czy chcesz się wkręcać i mieć na coś nadzieję czy nie. Nie bardzo rozumiem, o co Ci chodzi na końcu, ale dla mnie sensem uczucia nie jest bezwarunkowość. Sensem uczucia jest uszczęśliwienie kogoś, a przez to siebie, co czasem nie jest możliwe, mimo, że jest jakieś uczucie.

 

W dużym stopniu czyjaś wiedza o świecie, to czyjaś interpretacja. Mój sposób postrzegania świata wpływa na mnie i na sens mojego życia.

To inaczej napiszę. Twój sposób postrzegania wpływa na sens Twojego życia czyli weźmy takiego sportowca, dla którego sensem życia jest pływanie. Czy pływanie jest sensem życia? Nie ale on ma taki sens. Oznacza to, że jego świat jest zniekształcony na tyle, że wydaje mu się, że pływanie jest sensem. Ale pytanie co jest nim naprawdę? Nieważne jaki sens sobie nadasz to nadal i tak nie możesz zweryfikować tego czy jest słuszny. Ktoś stwierdza, że dla niego słuszne jest zabijanie i nie wytłumaczysz, że tak nie jest.

Dla mnie zniekształceniem jest odmawianie temu sportowcowi jego sensu życia. Owszem, są rzeczy, które uważamy uniwersalnie za takie, które nadają życiu sens, a inne za mniej nadające sens, robimy gradacje np. "zdrowie przede wszystkim", ale nigdy nie będzie zgody wśród wszystkich ludzi, co nadaje życiu sens, ponieważ sens życia jest kwestią indywidualną. Gdyby był tylko jeden, słuszny dla wszystkich, to nie bylibyśmy wolni.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×