Skocz do zawartości
Nerwica.com

helou. debiut na forum!


ana90

Rekomendowane odpowiedzi

Hej, widzę że w celu przywitania się większość zakłada nowy temat, a co ciekawsze prawie pod każdym są odpowiedzi, więc po cichu licze że i ze mną tak będzie. nie wiem zupełnie jak zacząć, w sumie pierwszy raz korzystam z forum, jako "aktywny"=wypowiadający się użytkownik. I może to nawet łatwiejsze, biorąc pod uwage moją skrytość i niechęć do dzielenia się przeżyciami z kimkolwiek.

mam 22 lata, zdarzało mi się mieć krótkotrwałe historie depresyjne, od kilku lat, zwłaszcza w liceum. zazwyczaj pomagała czekolada i zakupy, ale z czasem coraz mniej skutecznie. pierwszy raz udałam się do psychiatry 2 lata temu, dostałam leki po dosyć długiej rozmowie ale byłam też w mocno nieciekawym stanie. jednak jak poczytałam o ich działaniu i troche głębiej o depresji w internecie, to nie zdecydowałam sie na ich przyjmowanie. w sumie od razu mi minęło, wprowadziłam troche zmian w swoim życiu i przez dłuższy czas było lepiej. ale w tym roku, dokładnie w kwietniu podczas świąt wielkanocnych zaczęłam przechodzić poważne załamanie nerwowe. kompletnie nie wiedziałam co się ze mną dzieje, czułam gigantyczny wewnętrzny dygot i nie spałam trzy doby. najdziwniejsze jest to że nie było żadnego wydarzenia które mogłoby to spowodować, wręcz przeciwnie miałam dużo planów, odeszłam z pracy żeby przygotować się do poprawy matury, chciałam składać papiery na inne studia, (2 kierunki przerywałam po pierwszym semestrze). poznałam też kogoś, po dłuższym czasie "samotności" i miałam dużo planów i jeszcze więcej energii żeby je realizować. do tej pory nie moge zrozumieć dlaczego tak się stało, jak się stalo. ale z czasem było coraz gorzej. po kilku dniach niepokoje ustały, wewnętrzna histeria też, ale w zastępstwie pojawiła sie gigantyczna anhedonia, marazm, brak sił na cokolwiek. nie byłam w stanie wstawać z łóżka, sporo płaczu bez konkretnej przyczyny, brak apetytu itp. odrzucałam pomoc z zewnątrz, od rodziny, znajomych, byłego chłopaka nie odbierałam telefonów i chciałam zniknąć. tzn, nie miałam nigdy myśli samobójczych, chciałam żeby to minęło i żebym nie musiała się z tym zmagać. w kazdym razie chciałam żeby wszyscy zostawili mnie w spokoju. po cichu liczyłam że to samo przejdzie. tak sie nie stało, byłam dwukrotnie u lekarzy psychiatrów ale bardzo nie chciałam przyjmować leków, ani podjąć terapii. nie miałam na to siły, i łudziłam sie ze nie potrzebuje leków, i nie jest to żadne rozwiązanie. w końcu w połowie czerwca, trafiłam do szpitala psychiatrycznego z własnej woli, i z własnej woli wyszłam stamtąd po niecałych dwóch dniach. byłam przerażona, miejscem, ludźmi i czułam że jak tam zostane to tylko sobie zaszkodze. pierwszy raz poczułam też motywacje, i siłe do zmian. dostałam w szpitalu recepte na paxtin, ale wybrałam sie do innego lekarza (który teraz jest moim psychiatrą i czuje że to dobry trop). brałam go przez 2 tyg, byłam po nim strasznie osowiała, nieustannie śpiąca i zmęczona. teraz juz od ponad 2 miesięcy przyjmuje wellbutrin, raczej działa ale niestety nie na tyle żebym zmotywowała sie do znalezienia pracy, czy jakiegokolwiek konstruktywnego działania. to chyba mój największy problem-motywacja. więc w większości siedze w domu, przed kompem, oglądając filmy, troche czytając, czasem spotakam się z kimś, ale większość znajomości niestety nie przetrwała tego mojego gorszego momentu. w sumie nie mam też odwagi żeby odezwać się do kogoś po takim czasie... dziwne jest to że czuje się dobrze, jest kilka rzeczy które sprawiają mi przyjemność, staram się codziennie biegać, ale nie czuje się na tyle silna, żeby się do czegoś zobowiązać, czy podjąć jakieś długofalowe działanie. zaczęłam chodzić na psychoterapie, ale na razie uważam to za strate pieniędzy. bardzo ciężko jest mi się otworzyć, i być szczerą w tym co mówie. jeśli już usłysze coś od pani psycholog, to zazwyczaj jakiś błędnie wyciągnięty wniosek dotyczący mojego samopoczucia. i na każdej sesji, pytanie czy nie mam ochoty przerwać terapii i juz na nią nie wracac. do tej pory tak było, kiedy tylko pojawiały się jakies problemy, znikałam i unikałam rozwiązań czy większego wysiłku. przez ponad rok nie piłam alkoholu, bo miałam spory problem z jego nadużywaniem, ale teraz po konsultacji z terapeutą uzależnień, zaczęłam od czasu do czasu spożywać. i tyle, cały czas stanie w miejscu. nie mam w swoim otoczeniu nikogo kto walczyłby z depresją czy jakimiś innymi zaburzeniami, więc najbardziej ciekawa jestem tego skąd brać siłe do planowania, i czerpania satysfakcji z życia??? i może jakieś spodziewane prognozy, bo sama nie jestem pewna czy jestem na dobrej drodze i czy chce zmian.

na pewno strasznie się uciesze jeśli ktoś to przeczyta do końca i jeszcze odpowie, więc wielkie pzdr dla wszystkich na forum :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ana90, no hejka, bardzo bliskie mi jest to co piszesz.../ niestety bez pomocy sobie nic nie zdziałasz, musisz chcieć o siebie walczyć, ja też długi czas się broniłam i buntowałam przeciw terapeutom, lekom, lekarzom ale samo się nie naprawi nic. Witaj na forum ;)

 

p.s. nie jestem w najlepszej kondycji psychicznej ostatnio, więc powstrzymam się od udzielania mądrych rad, bo sama " jestem w rozsypce" :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ha! jednak jakiś odzew jest :) chodze na psychoterapie, podobno w nurcie psychodynamicznym, z tego co wiem to oparta jest na analizie, pewnie jak wiekszosc. ale mysle ze moze najsensowniejsza byłaby bahawioralno-poznawcza. zobaczymy. też wydaje mi się, że to forum to dobry pomysł, nawet żałuje że troche zwlekałam z zarejestrowaniem sie. mam poczucie, ze grono odbiorców w jakimś stopniu rozumie co mam na myśli, bo w codziennym życiu nawet nie chce mi sie poruszać niektórych wątków, wiem ze cięzko to zrozumiec komus kto nigdy nie miał takich problemów.

w sumie cały czas gdzieś z tyłu głowy, słysze ze mamy jedno życie i trzeba je przezyc jak najlepiej i korzystac z kazdego dnia, i wierze w to głęboko. ale tak zajebiście ciężko jest mi to zastosować. dużo myśle o czasie który dosłownie zmarnowałam, wręcz przeliczam tych kilka ostatnich miesięcy na jakieś konkretne działania (ilu rzeczy mogłabym sie nauczyc itp), ale to cały czas zamkniete kolo. mysle o straconym czasie tracąc go jeszcze więcej...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dużo myśle o czasie który dosłownie zmarnowałam, wręcz przeliczam tych kilka ostatnich miesięcy na jakieś konkretne działania (ilu rzeczy mogłabym sie nauczyc itp), ale to cały czas zamkniete kolo. mysle o straconym czasie tracąc go jeszcze więcej..

 

Wiem co myślisz bo sam tak mam a ostatnio moja depresja nie chce dać mi za wygraną :? ale ja i tak się nie poddam i tego Tobie również życzę ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ha! jednak jakiś odzew jest :) chodze na psychoterapie, podobno w nurcie psychodynamicznym, z tego co wiem to oparta jest na analizie, pewnie jak wiekszosc. ale mysle ze moze najsensowniejsza byłaby bahawioralno-poznawcza. zobaczymy. też wydaje mi się, że to forum to dobry pomysł, nawet żałuje że troche zwlekałam z zarejestrowaniem sie. mam poczucie, ze grono odbiorców w jakimś stopniu rozumie co mam na myśli, bo w codziennym życiu nawet nie chce mi sie poruszać niektórych wątków, wiem ze cięzko to zrozumiec komus kto nigdy nie miał takich problemów.

w sumie cały czas gdzieś z tyłu głowy, słysze ze mamy jedno życie i trzeba je przezyc jak najlepiej i korzystac z kazdego dnia, i wierze w to głęboko. ale tak zajebiście ciężko jest mi to zastosować. dużo myśle o czasie który dosłownie zmarnowałam, wręcz przeliczam tych kilka ostatnich miesięcy na jakieś konkretne działania (ilu rzeczy mogłabym sie nauczyc itp), ale to cały czas zamkniete kolo. mysle o straconym czasie tracąc go jeszcze więcej...

 

Doskonale rozumiem co masz na myśli. Mimo odmienności doświadczeń, odczucia są zawsze podobne. Ja mam tak, że w jednej chwili myśle, że moge wszystko, wstane rano jak człowiek, pójdę wszędzie, załatwię wszystko, polecę w kosmos nawet jak będę chciała. Za chwilę jednak odzywa się to, co tak odważnymi planami chciałam zwalczyć. Też mam tak, że przeliczam stracony czas na moje domniemane osiągnięcia. Wychodzi mi wtedy, że jestem jak Bill Gates, znam 10 języków obcych itp. ;>

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×