Skocz do zawartości
Nerwica.com

Strach przed podjęciem nowej pracy.


misiek25

Rekomendowane odpowiedzi

Witam serdecznie, jestem tu nowy i jeśli w złym dziale zamieściłem temat to prosiłbym o przeniesienie. Jak widać po nicku mam 25lat więc trzeba podjąć jakąś zarobkową pracę, no ale niestety jest ciężko boję się iść do jakiejkolwiek pracy dlatego że mam jakiś strach myśląc o ludziach z którymi będę pracował że mogą mnie nie za akceptować polubić itp. Nie tylko mam tak przed nową pracą ale również przed różnymi sprawami, jak muszę gdzieś iść coś załatwić np: do Powiatowego Urzędu Pracy na podpis to po prostu ręce mi się trzęsą jak galareta :-(. W szkole tak samo było nie potrafiłem z nikim porozmawiać bojąc się że coś złego powiem.

 

Bardzo bym prosił o pomoc bo naprawdę jest ciężko.

 

Pozdrawiam misiek25

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam serdecznie, jestem tu nowy i jeśli w złym dziale zamieściłem temat to prosiłbym o przeniesienie. Jak widać po nicku mam 25lat więc trzeba podjąć jakąś zarobkową pracę, no ale niestety jest ciężko boję się iść do jakiejkolwiek pracy dlatego że mam jakiś strach myśląc o ludziach z którymi będę pracował że mogą mnie nie za akceptować polubić itp. Nie tylko mam tak przed nową pracą ale również przed różnymi sprawami, jak muszę gdzieś iść coś załatwić np: do Powiatowego Urzędu Pracy na podpis to po prostu ręce mi się trzęsą jak galareta :-(. W szkole tak samo było nie potrafiłem z nikim porozmawiać bojąc się że coś złego powiem.

 

Bardzo bym prosił o pomoc bo naprawdę jest ciężko.

 

Pozdrawiam misiek25

heloł

powiem Ci tak: rozumiem strach przed odrzuceniem w nowym środowisku. ale spróbuj pomyśleć o tym z innej strony: NIGDY nie ma tak, żeby kogoś WSZYSCY lubili. po prostu nie ma. nie każdy może się nawzajem znosić, ze tak powiem ;)

ogólnie chyba masz lęki przed ludźmi i boisz się odrzucenia, niezaakceptowania, tak?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję bardzo za odpowiedz, może to jednak strach przed ludźmi nie wiem ale chciałbym to zmienić tylko jak do kogo się zwrócić :-(.

polecam psychoterapię.. jeśli szkoda Ci pieniędzy/nie masz na takie fanaberie ;) to wybierz się do poradni psychologicznej na nfz. co prawda trochę się czeka, ale chyba warto, nie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

misiek25, znam doskonale tą trzęsawkę rąk kiedy ja wykonywałem pracę a ktoś patrzył mi na ręce, i zresztą wiele innych problemów z tym się wiązało.

Tak jak wyżej napisała paradoksy psychoterapia powinna ci pomóc, bo na pewno masz niską samoocenę itp.

Ja z tym 7 lat się męczyłem, teraz mam inny problem i tamten zszedł jakby na drugi plan ale nadal istnieje.

Dobrze, ze chcesz coś z tym robić, im wcześniej tym lepiej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hejka, jedynym sensownym wyjsciem to jest isc na gorąca wode :( cwiczyc sytuacje i jeszcze raz cwiczyc, wtedy lek powinien sie zmniejszyc, starac sie wykonywac cwiczenia rozluzniajace wszystkie partie miesni, afirmacje, obrazowanie scenek i laczenie tego z relaksem i cwiczenie w realnych sytuacjach , ja leczylem swoja logofobie i jest troche lepiej ale w czasie terapi bylo bardzo dobrze, lęki minely i napiecia tez,przez okragly rok nie zajaknalem sie praktycznie chyba ani razu mowiac troche wolniejsza mowa bo w terapi stosowalismy ogolnie wolniejsza mowe, teraz tez staram sie mowic wolniej chociaz ostatnio mi to ciezko wychodzi. Na terapi uczylismy sie rozluzniac i zostalismy rzucani na goraca wode, trzeba bylo isc zalatwiac dane sprawy. Na poczatku to byly to blache sprawy chociaz kiedys to nawet w takich sytuacjach sobie nie radzilem, zostalismy wywiezieni do innego miasta , kazdy dostal swoje zadania. Nie znajac miasta ja musialem pytac przechodniow o droge , musialem udac sie samodzielnie na dworzec pkp i zapytac o godzine odjazdu danego autobusu, pozniej musialem znalezc solarium o nazwie....tez trzeba bylo zaczepiac ludzi i wypytywac. Znalazlszy sie w solarium musialem zapytac o rodzaje lamp jakie stosuja, kwarcowe itd..i dlaczego a takie pytania to raczej do codziennosci nie naleza no ale na poczatku to byly takie blache niby sprawy.

Pozniej wraz z poziomem zaawansowania zadania byly trudniejsze, trzeba bylo przejsc sie np do dyrektora urzedu itp, zalatwianie juz konkretnych trudnych spraw z ktorymi wielu zdrowych ludzi mialoby problem. Plus codzienne cwiczenia rozluzniajace, cwiczEnia okolo 2 godzin dziennie plus 30 pytan do obcych ludzi, telefonowanie, urzedy, zaczepianie na ulicy z patrzeniem ludziom gleboko w oczy.Mielismy nauczyc sie kontrolowac przebieg rozmowy, nauczyc sie patrzec w oczy i na twarz.Mielismy wylapywac kazdy szczegol w zachowaniu danej osoby, jej nerwowosc, zawachania,unikanie kontaktu wzrokowego znami, mielismy poczuc jak to druga osoba czuje jakby d o nas strach i respekt.

 

Przez jakis czas bylo ekstra, bylem wyluzowany nic mnie nie denerwowalo, wszsytko zrobio sie proste.

Moglem mowic bez skrepowania.Generalnie na terapi uczylismy sie calej komunikacji od nowa.

Jak patrzec w oczy, jaka postawe przyjac.

Najgorzej bylo u mnie z kontaktem wzrokowym ale pozniej to juz bylo jak z automatu wyuczylem sie nowych schematow itd..Teraz nie wyobrazam sobie rozmawiac z kims i patrzec gdzies indziej, nawet denerwuje mnie jak ktos rozmawiajac ze mna ciagle odwraca wzrok na boki albo jest zainteresowany czyms innym.

Przez jakis czas bylo super ale pozniej zaczelo sie walic jak rzucilem cwiczenia i zaczynalem znowu cofac sie w zamkniete 4 sciany.

Ale co do pompocy psychologicznej terapeutki to bylo cudnie.Kazdy najdrobniejszy szczegol byl omawiany na co miesiecznych calodziennych spotkaniach.Nawet lek gdy zadawalem pytanie na ulicy jakas osoba nie zwrocila na mnie uwagi i olala moje pytanie, nawet taka rzecz byla wjasniana, np mozliwe ze ta osoba byla zamyslona albo miala swoj problem, nie miala moze ochoty na rozmowe itd.

 

No ale p ozniej sie popsulo, chociaz i tak jest duzo lepiej niz przed terapia,logofobia jest mniejsza, czasmi drzy mi glos, zaczynam sie jakac ale jak ide w luz i wszystkie zasady staram sie stosowac to jest duzo lepiej no ale biore sie za cwiczenia i rozluznianie bo moj ostatni napad szalu gdy kolega nasypal mi do herbaty curku kiedy ja nie chcialem to ze wscieklosci zaczalem walic glowa w sciane i wyzywac wszystkich w tym domu to raczej nie nalezy do normalnego przejawu, oprocz silnej logofobi wystepowala jakas nerwica i wszystko mnie draznilo.Jest lepiej , ataki szalu zdarzaja sie rzadziej ale jescze duzo pracy przede mna.

 

Moze znajda sie osoby chetne na wymiane doswiadczen, rozmowy na gg badz skype?piszcie na pw :) pozdrawiam

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja również przerabiałam, a raczej przerabiam nadal lęk przed ludźmi- nowa praca, studia, że mnie nie polubią, że nie znajdę nikogo do pogadania, że sobie nie poradzę... Szukam pracy od dawna, wysyłam mnóstwo maili z cv, ale kiedy dzwonią zaprosić na rozmowę kwalifikacyjną, kiedy przychodzi większy lęk jestem w stanie ją odwołać i nie iść... Dokładniej mówiąc zdarzały się takie sytuacje, ale kiedyś. Dużo pomogły mi zajęcia z psychologiem dot. samooceny, omówienia tego tematu, tworzenia tzw. czarnych scenariuszy (czyli idąc w dane miejsce, czy to urząd czy praca, wypisujesz wszystkie Twoje najgorsze przeczucia i myśli z tym związane ale w formie "Wyśmieją mnie, zachowam się jak idiota, pomylę się" itp itd. Później przed tym wyjściem czytasz to wszystko po kilka razy nastawiając się, że tak właśnie będzie...Organizm wtedy jest gotowy na najgorsze, które w rzeczywistości się nie zdarza zwykle, a nawet jeśli to na pewno nie jest takie najgorsze jak w tym czarnym scenariuszu, a co najważniejsze nie zaskakuje wywołując lęk).

 

Wiem, że to może wydawać się głupie i mało pomocne, ale naprawdę pomaga... Nasza psychika jest pełna tajemnic i skoro ona tak traktuje nas wpędzając w nerwicę my też "róbmy ją w konia" skoro się daje... Takie cwiczenia na prawdę pomagają.

 

Mówię z własnego doświadczenia- teraz chodze na wszystkie rozmowy kwalifikacyjne, na studia (choć wiadomo nie bez stresu), żartuję, nie boję się odezwać, uśmiecham się...jest inaczej!

 

Najważniejsze to przede wszystkim dobry psycholog! Podobno dla nerwicowców najlepsza jest terapia poznawczo-behawioralna...Uczy ćwiczeń i zachowań kiedy terapia się już kończy, kiedy cwiczen nie wykonuje się podczas spotkania z lekarzem tylko w życiu, w prawdziwych sytuacjach stresujących... Sama na taką chodze, dodatkowo mój psycholog prowadzi tez treningi z samooceny i relaksacji, więc tak na prawdę mam w nim 3 w 1...

 

Dobry psycholog to skarb, większy niż leki!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hejka szanil:) ja wlasnie bylem na terapi behawioralnej:) opisanej powyzej:)chociaz nie stosowalem sie w calosci do zalece, napewno wtedy bylo by jeszcze lepiej .

Terapia byla trudna totez wlasnie nie kazdy z grupy sie do niej stosowal , byly takze smutne momenty kiedy np zjezdzalismy sie na calodzienne spotkanie. Terapeutka pyta sie nas po kolei, czy rozmawiacie codziennie z obcymi osobami przez telefon?:>?:>

Jedna osoba tak sie bala ze nie rozmawiala wogole przez telefon, terapeutka powiedziala tak:

bierzesz teraz telefon i dzwonisz ..nie do kolezanki albo osoby przy ktorej czujesz sie luzno tylko masz pokonywac leki i wykonywac najturdniejsze zadania inaczej nie ma sensu albo dzownisz albo wiecej nie przyjezdzaj na zgrupowanie bo marnujesz moj czas i swoj bo nie walczac z lekami nie masz szans na wyleczenie, no i kolezanka musiala dzwonic bodaj ze na pkp niby w powaznej sprawie, ze pociagi ciagle sie spozniaja miala narzekac i patrzec na reakcje telefonistki w razie nerwowej rozmowy od strony telefonistki miala opanowywac sie, uspokajac i wolniejsza mowa caly czas gorowac i nie dac wyprowadzic sie z rownowagi itd, takze nasze zadania naprawde byly trudne w pozniejszym etapie terapi, w porownaniu np z pojsciem do sklepu i kupienia mąki, z tym to tez mialem problem na poczatku:/

 

Po 2 letniej terapi mielismy byc innymi ludzmi a nawet przewyzszac ludzi ktorzy nigdy nie mieli problemu z komunikacja ani z nerwami. Tak niestety nie jest ale kierunek terapi jest naprawde dobrze obrany. Jeszcze rzecz terapie jest tez w duzej mierze nastawiona na osoby ktore jąkaja sie w sytuacjach stresowych , ktore maja zaburzenia mowy wlasnie w procesie komunikacji.

U nas na terapi kazda osoba jakala sie w sytuacjach dla siebie nowych badz nawet w prostych rzeczach typu zakupy w sklepie totez poslugiwalismy sie mowa wolniejsza specjalnie dobrana taka terapeutyczna.

Terapeutka przekazlaa nam jedna sluszna mysl.. w stresujacej sytuacji mowe mozna tylko ZWOLNIC inaczej bedzie zle , a nie ponawiac stare schematy.

W czasie terapi juz bylem tak nakrecony ze nawet myslalem ze kiedys sie przekawlifikuje i bede sam takim terapeuta i pomagal osoba z problemami komunikacyjnymi jakbym wyleczyl sie do konca i przeszedl skuteczna terapie na wlasnej skorze ale niestesty jest srednio, nie stosowalem sie do wszystkich zalecen wiec nie mam do nikogo pretensji

 

A wy macie problemy z mowa w sytuacjach komunikacyjnych?

 

[Dodane po edycji:]

 

cos widze ze jestem zalogowany ale zniknela mi opcja edycji/zmien nie wiem dlaczego totez napisze w nastepnym poscie.

 

....Dobry psycholog to skarb, większy niż leki!!..

 

to prawda, nasza terapeutka powiedziala ze jeszcze nikt nie wymyslil cudownej pigulki i taka nigdy nie bedzie istniec, trzeba walczyc samemu i ze swoimi slabosciami

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Victorek wiem tylko jak człowiek pomyśli o tym to nagle rezygnuję z takiego leczenia. Już od jakiegoś czasu wybieram się do urzędu pracy żeby zrobić sobie kurs abym mógł szybciej znaleść pracę, ale jak już myślę o osobach które tam pracują z którymi mam rozmawiać lub ewentualnie coś wypisywać to po prostu odechciewa mi się tam iść i przekładam to na inny dzień :cry:. Z leczeniem prawdopodobnie też tak będzie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

misiek25, ja rozumiem to doskonale, ja tak samo szukałem pracy w swoim czasie, miałem identyczne obawy, często unikałem wręcz pracy, przekładałem wizyty, wyglądało to na lenistwo, ale ja faktycznie się bałem i nie tak zwyczajnie tylko to był chorobowy lęk.

Nie mam tak już od 3 lat, zostały jeszcze mi niektóre elementy tego do dzisiaj, do tej pory mam lęki w kontaktach z innymi i rózne takie, ale obecnie nie jest to az tak nasilone, ale nadal aktualne niestety.

U mnie inne objawy przejeły całą moją uwagę i dlatego już tak nie skupiam się na tych blokadach psychicznych przy innych, nie interesuje mnie i nie obawiam się aż tak ich oceny i to może dlatego.

 

Ale żałuję, że tego nie leczyłem, więc dlatego mimo twojej niechęci albo strachu przed samą terapią i jej sposobami, namawiam cię do niej.

Od dawna masz takie objawy?

Tak na forum w lękach społecznych trudno coś doradzić, oprócz tego, że mozna małymi krokami próbować, wychodzić , chodzić coś załatwiać, można też i wielu osobą to pomaga podnosić swoją własną samoocenę, poczucie wartości. Np. faceci mogą ćwiczyć, poprawiając tym swój wygląd.

I różne takie sposoby na poczucie się lepszym, ale wiem sam, że tu poczytasz a jutro pójdziesz i lęk cię będzie zżerał.

Taka jest prawda, że tak jak wyżej napisali trzeba samemu wiele zdziałać, nawet na terapii nie powiedzą, ze to i to i już koniec strachu.

I tak będziesz musiał swoje przejść i się wytrenować.

A skąd jesteś?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

w urzedzie jest masakra, bylem kilka razy bo zalatwialem sobie staz, zalatwiam staz 3 miesiace bo sa jaja jak berety, bac sie nie boje , nawet u dyrektorki urzedu bylem ale wystarczylo ze pani przy obsludze mnie zdenerwowala to odrazu napiecie , poczulem jak moja twarz sie napina , rece zaczynaja sie trzesc, no ale dla pocieszenia jest to ze jednak jak sie trenuje takie sytuacje, zaczepia ludzi na ulicy, to z biegiem czasu jest coraz lepiej, po roku powinno byc normalnie :D

U mnie tak bylo ale pozniej olalem cwiczenia rozluzniajace i zaczalem chowac sie w 4 sciany

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może mnie tu źle zrozumieliście ja nie mam strachu aby pójść po coś do sklepu czy powiedzmy zapytać się kogoś obcego która jest godzina itp. Ja mam strach wtedy kiedy mam gdzieś iść coś załatwić wypisać i podpisać, czasem jest dobrze czasem źle. 4Lata temu byłem w wojsku strach ogromny, przez parę dni nie mogłem nic na stołówce zjeść nie potrafiłem utrzymać łyżki w ręce tak okropnie mi się trzęsła, zbiegiem czasu minęło ale lęk nadal jest.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

misiek25, ale to co opisujemy to sa jakby tylko objawy, nie musisz się bać wszystkiego żeby stwierdzić, że masz jakiś problem.

Sam piszesz, że na samą myśl, o nowej pracy i rozmowie w innymi tez odczuwasz niepokój.

Ja też niegdy nie miałem problemu żeby zagadać na ulicy o godzinę ale w sklepie już nigdy nie poprosiłem o pomoc np. w wybiorze rozmiaru ubrania.

To co piszemy to tylko przykłady ale sam piszesz, że masz z tym problem.

Musisz sam okreslić jak to jest u ciebie nasilone, ale jakby nie było warto buwdowac w sobie poczucie, że tak być nie musi i ćwiczyć to.

To jest lęk w sytuacjach społecznych, ja na obiedzie u kogoś równiez nie mogłem podnieść i napić się herbaty bo ręka mi latała. W urzędach tak samo.

Tak wiec myślę, że rozumiemy to co piszesz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak oczywiście rozumiem cię, również u znajomych odmawiam herbaty lub kawy dlatego że nie dam rady jej posłodzi z powodu trzęsienia ręki. Dlatego od razu wole piwo he he 8) jest większe i lepiej się trzyma w ręce.

 

Czy można dostać w aptece jakieś tabletki na taki lęk?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mam 25 lat, depresję i nerwicę lękową, pomimo zażywania lekarstw i ciągłej walki ze swoimi lękami i z całą sobą nie mam w ostatnim czasie na swoim koncie sukcesu jakim jest znalezienie pracy....z tego powodu mam potworne wyrzuty sumienia, czuje się nikim....co z tego ze codziennie staram się wysłać przynajmniej dwadzieścia cv, nawet jak już pojdę na rozmowę kw., co kosztuje mnie mnóstwo nerwów, ból brzucha, głowy i te wciąż trzęsące się ręce, nogi, to i tak wychodzę z niej nie osiągnowszy zamierzonego rezultatu....kolejne porażki ciągną w dół...Pamiętam swoją ostatnią ,,pracę", każdy dzień tam był potworną udręką, przełożeni byli ok, to ja i moja nerwica i deprecha nie dawały o sobie zapomnieć...ciągły kontakt z ludźmi powodował stres, na koniec dnia wychodziłam z tamtąd tak zmęczona jakbym tony gruzu przewaliła z miejsca na miejsce, i cieszyłam się, że dzien się skonczył a w głowie kołatała się myśl, żeby następny się już nigdy nie zaczął...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej

Rozumiem was wszystkich. Ja właśnie wracam z pracy, w której non stop byłem spięty i odczuwałem lęk. Lęk utrzymuje się nawet teraz. Ja nie mam z kolei tak dużych problemów z załatwianiem spraw w urzędach itp gdyż mój lęk jest odrobinę inny.

To lęk w kontaktach z osobami, które już znam. Wiadomo, że w momencie gdy ludzie stają się coraz bardziej swobodni w swoim towarzystwie to zaczynają też czasami się z siebie trochę żartować itp. Mnie się wtedy zaczyna wydawać, że zaraz wszyscy inni (którzy widzą jak ktoś sobie ze mnie żartuje) sobie pomyślą, że jestem dziwny i zaczną mi dokuczać i się nade mną "pastwić" tak, że mnie "zniszczą". Pojawia się wtedy bardzo silny lęk. Mimo, że mam świadomość, że te myśli są raczej nieprawdziwe to nie jestem w stanie wyciszyć lęku. Czasem próbuję w takich sytuacjach (gdy jestem spięty i boję się żeby ktoś mi nie dokuczył) robić coś przeciwnego do tego co podpowiada mi lęk - np. zacząć rozmawiać z tą osobą, spytać się o coś, żeby się z nią oswoić. I to trochę pomaga na jakiś czas -zaczyna do mnie docierać, że wszystko jest OK, że to tylko normalny człowiek a nie jakiś "potwór".

Leczę się już na nerwicę ok 3 lat, była też terapia indywidualna, której efekty są widoczne.

Niestety ciągle to nie jest to i nie mogę powiedzieć, że jestem zdrowy. Za tydzień zaczynam 6 tygodniową terapię grupową na oddziale nerwic, liczę, że mi to pomoże.

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

misiek25, jeżeli pytasz o leki do kupienia samemu to sa to tylko ziołowe z reguły tabsy, waleriana uspakajająca, neospazmina, kalms, jakiś validol.

Natomiast silniejsze leki przepisuje lekarz, raczej powinien to robic psychiatra.

Z tym, że na to co cierpisz nie tak łatwo o leki, które połkniesz i już stanie się cud :)

Oczywiście pomagaja leki od psychiatrów na lęki społeczne również ale nie wiem czy nie warto najpierw spróbowac terapii.

A nawet powinno się.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×