Skocz do zawartości
Nerwica.com

CIEŻKO JEST LEKKO ŻYĆ


2FACE

Rekomendowane odpowiedzi

2FACE,

 

czytałam to. Wspiera mnie na duchu. Dziękuję za troskęTwą.

 

Mam wrazenie,ze mi się pogarsza.Może w zwiazku z terapią?

 

 

PIERSI DO GÓRY....BĘDZIE DOBRZE :)

Prawdopodobnie jest tak jak piszę wiola :) Wszyscy dobrze wiemy że nie można się poddawać. I będziemy sobie to powtarzać jak litanię.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2FACE,

 

Za dużo przemyśleń, niby wiem co powinnam zmienić, ale jednak ciężko jest.....no i to napięcie!

Wczoraj się popłakalam po terapii w samochodzie z bezsilności, a moze obawy przed nowym i nieznanym.

Wydaje mi się,że jest coraz gorzej,zaostrzyły mi się objawy.

 

Jestem w takim stanie,ze siedzę jak na bombie, jak na zapalniku jakimś, nie wiem co robić.

Leków nie biorę.

 

Widzę też,że jest gorzej bo siedzę w domu, przeziębilam się tydzień temu. Za dużo czasu na myślenie. Jutro do pracy, nie wiem jak w takim stanie podminowania bedę funkcjonowała.

Jakieś rady?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2FACE,

 

Za dużo przemyśleń, niby wiem co powinnam zmienić, ale jednak ciężko jest.....no i to napięcie!

Wczoraj się popłakalam po terapii w samochodzie z bezsilności, a moze obawy przed nowym i nieznanym.

Wydaje mi się,że jest coraz gorzej,zaostrzyły mi się objawy.

 

Jestem w takim stanie,ze siedzę jak na bombie, jak na zapalniku jakimś, nie wiem co robić.

Leków nie biorę.

 

Widzę też,że jest gorzej bo siedzę w domu, przeziębilam się tydzień temu. Za dużo czasu na myślenie. Jutro do pracy, nie wiem jak w takim stanie podminowania bedę funkcjonowała.

Jakieś rady?

 

 

Nie da się NIE MYŚLEĆ niestety...tego nauczyłem się dzięki mojej psychoterapii....sęk w tym aby ignorować te myśli...one pojawiają się i znikają...bo to tylko myśli...;) Mało tego...im bardziej starasz się o czymś nie myśleć tym bardziej o tym myślisz....prosty przykład :

 

POSTARAJ SIĘ PRZEZ MINUTĘ NIE MYŚLEĆ O BIAŁYM MISIU...ANI NIE WYOBRAŻAJ GO SOBIE :)

 

Idę o zakład że nie wytrzymałaś nawet 10 sekund aby biały misiek z pod samiuśkich TATER nie pojawił się w twojej głowie :P

Nie staraj się nie myśleć bo to tylko pogarsza sprawę ;) Ja też byłem chory jak na złość...całą tą zimę wytrzymałem bez kataru a w ostatnim tygodniu GORĄCZKA itd. Trzeba to wykurować....przeziębienie na szczęście mija szybciej niż NERWICA ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

PSYCHODYNAMICZNA nie jest dla mnie....za długo trwa. Byłem na jednym spotkaniu terapeutycznym w takiej właśnie formie i wyszedłem cały w nerwach :D Ja uczęszczam na terapię BECHAWIORALNO-POZNAWCZĄ która bardzo mi się podoba. Pozatym chłop który mi ją prowadzi zna się na rzeczy. Zawsze cierplwie odpowiada mi na pytania, nie patrzy na zegarek, robi notatki, zadaje zadania domowe i strasznie optymistycznie nastraja do problemu :) Zawsze wychodzę od niego w szampańskim humorze :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Te najgorsze już ustąpiły....małymi kroczkami wracam do siebie. Chodzę niecałe dwa miesiące...raptem siedem spotkań. Wiesz...ja jestem okropny panikarz i lubię wszystko wyolbrzymiać i wmawiam sobie że mój stan jest okropnie poważny ale mój terapeuta mówi mi że wyjdę z tego szybciej niż mi się wydaje ;) Oni muszą tak mówić...co to by była za terapia jakby nam wmawiali że NIE MA DLA NAS SZANS :D

 

I też jestem realistą...(znaczy pesymistą)...kiedyś zrobiono taki test....dali grupie ludzi zagadkę do rozwiązania której nie dało się rozwiązać. Niektórzy głowili się po kilka dni nad rozwiązaniem....a na fakt że owe zadanie jest niewykonalne najszybciej wpadali właśnie PESYMIŚCI ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2FACE,

 

Ja mam za sobą około 30 spotkań. Raz mi się wydaje,ze jest lepiej, raz,że gorzej, mieszane odczucia.

Dwa dni lepiej, a następnego dnia dól.

Nie umiem zrozumiec do końca.........tego wszystkiego, mam poczucie zagubienia. Raz płaczę po terapii, raz wychodzęuśmiechnięta. Wcześniej czekałam z dnia na dzień na kolejną sesję, teraz idę z obawami......boję się.....chyba jest coraz cieżej..........tak mi się wydaje.

Różnie jest.

 

Teraz siedzę i napięcia nie mam, jak wróciłam z pracy 3 godziny temu.........miałam napięcie, .......dziwne to jest,zwląszcza ostatnimi czasy....

Raz juz mi sie wydaje,ze nie dam rady, następnego dnia, myśle,ze dam radę. Mówię Ci................ciężko nadażyć za mną.....za tymi moimi stanami. Jest to raz nerwica, napięcie, lek, a innym razem depresyjne myśli pomieszane z lękiem.

Denerwuje mnie i wprowadza w irytację to,że nie rozumiem swoich stanów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam dokładnie to samo moja droga....taka HUŚTAWKA NASTROJÓW...jednego dnia jest super i wydaje mi się że dam radę wszystkim problemom naraz a na następny dzień smutek i głupie myśli że nie dam rady itd...itp...a czasami wydaje mi się że już nic mi nie jest ;)

I tak samo mieszają mi się depresyjne myśli z lękami.....ehhhh...CIĘŻKO JEST LEKKO ŻYĆ. Ale ostatnio zauważyłem że jednak mam przewagę stanu depresyjnego niż lękowego.

 

Najgorsze jest to że nie mogę podjąć jakichś konkretnych decyzji...boję się że popełnię błędne z racji mojego stanu w którym się znajduję.

I też mnie wszystko irytuje także jeżeli cokolwiek cię to pocieszy to nie jesteś SAMA :) inni też mają podobne problemy ;)

 

Wiesz...im szybciej chcesz wyjść z tego stanu tym bardziej on cię przybija niestety....aby wyjść z nerwicy trzeba czasu a że każdy z nas jest inny...niektórzy wychodzą po paru miesiącach...inni po parunastu. Ważne że w ogóle coś robisz a nie tylko jęczysz :)

 

Ja w ogóle jestem zaskoczony że ludzie tak niechętnie poddają się psychoterapii. To była pierwsza decyzja po gdzieś miesiącu od pierwszego ataku....że muszę iść do specjalisty bo sam nie dam rady...a że nie mogę się przekonać do leków to terapeuta jest dla mnie jedyną opcją :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2FACE,

 

b]2FACE[/b],

 

Przeraża mnie fakt,że mogłabym np. w takim stanie jak teraz trwać jakiesparęlat. Na samąmyślo tym odczuwam przerazenie. A wiesz dlaczego?

Widzę tutaj niektóre osoby z datą rejestracji ... parę ładnych lat wstecz. Przeraża mnie myśl,że można w tym tak długo trwać. Tak jak mówiłeś.....,ze to wszystko zależy od tego jaki stress, jaka sytuacja wszystkich nas dotyczy.

 

Wiesz co......w pracy podejmuję decyzje...bo muszę, wszystko zależy niestety ode mnie. Tzn stety bo lubię swoją pracę. Jeśli chodzi o pracę, mam poczucie,ze wcześniej mną sterowano, albo mi się tylko tak wydaje....bardzo biorę sobie do serca problemy poruszane na terapii, przyglądam się np. jak wygląda to u mnie w pracy.

Natomiast jeśli chodzi o moje życie prywatne, osobiste.....stoję w miejscu....tak mi się wydaje i z tego to powodu mam depresyjne myśli. Nie umiem sie na nic zdecydować. Jeszcze sobie nie poukładałam wszystkiego w głowie chyba.

W ogóle to dziwnie jest.

Cieszę się,że nie lezę odłogiem bo lezałam w październiku, listopadzie-to był chyba najgorszy okres mojego życia. Ale tak jak powiedziałeś wczesniej.......najgorsza jest tu chyba niecierpliwość. Z tego nie da się wyjsć z dnia na dzień. To następuje etapami. Bo to choroba emocji, które trzeba przepracować.

Mam wrazenie,że w każdej minucie, czy godzinie następuje jakas zmiana u mnie, nie smiej się,ale tak jest. I wszystko analizuję. Staram się też nie przywoływać, ucinać myśli, które wywołują u mnie złe samopoczucie. Ale czasem już mi sie wydaje,że nie mam o czym myśleć jak tylko o tych smutnych rzeczach.......

Mówię Ci.

Zauważyłam też,że jak piszę tu posty i czytam swoje sprzed paru dni....to się normalnie zastanawiam czy się tak naprawdę czułam. Nie chodzi o to,że nie pamiętam dlaczego tak napisałam, chodzi o to,że potwierdza się zdanie mojej terapeutki,że widzimy wszystko jak w krzywym zwierciadle.

 

Też leków nie biorę już ponad 6-ty tydzień. Biorę magnez i persen forte na bazie ziół. Zawsze to coś.

Widzisz, a we wtorek juz panikowałam,że nie dam rady bez lekarstw.

Chyba nie mam zajęcia zadnego i poczucie,ze się nie rozwijam przygnębia mnie. A najgorsze jest to,ze sama nei wiem czego chcę.

Wcześniej marzyłam o doktoracie. Dlaczego nie zaczęłam? Lenistwo, za dużo rezygnacji kosztem czegoś...tak było przed chorobą. A teraz tkwię w takim zastoju bo naprawdę nic mi nie daje 100% satysfakcji....oczywiscie takie odnoszę wrazenie na dzień dzisiejszy.

I tak siedzęw domu i myslę......moze skrzypce? A moze spiew?

A potem znów myśli,że chyba juz za późno na spełnianie swoich marzeń w tym wieku. To tylko tak sie mówi,ze na naukę nie jest nigdy za późno. Czlowiek, przynajmniej ja....odnoszę wrazenie,ze źle bym się czuła, ciągle wymyślam usprawiedliwienie swoich niechęci.......albo tego lenistwa.

A choroby mam już dość, po dziurki w nosie.

 

Juz prawie cała sobota minęła, co ja takiego zrobilam? Oglądnęłam jakiśprogram w tv, posprzątałam trochę, zrobiłam porządek z butkami zimowymi, poprzynosiłam z poddasza wiosenne i letnie, następnie umysłam włosy, zrobilam sobie jakąs maseczkę, wyregulowałam brwi, zrobiłam sobie henną, wykąpałam siostrzeńca, zjadłam gotowy obiad, pokukałam tu na forum, nic więcej nie zrobiłam....

A wczoraj wieczorem zapisałam sobie na kartce....co mam zamiar zrobic dzisiaj........oczywiscie żadna z tych rzeczy nie została nawet zaczęta.....są to "rzeczy" do pracy.

I tak też chyba postepuję w mojej nerwicy........odkładam na jutro, jakoś to będzie.......

Opisałam się ,nie miej mi za złe wylewności mej :-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×