Skocz do zawartości
Nerwica.com

czy to poczatek zdrada??


pawelc118

Rekomendowane odpowiedzi

za cholerę nie jestem w stanie sobie wyobrazić szpiegującego mnie misia mojego :mrgreen:

i w drugą stronę - dla mnie brak zaufania oznaczałby koniec związku. nie wyobrażam sobie spać koło niego, udawać że niby jest ok, a w środku siedzieć i kombinować, że on ma coś za uszami. a przeglądać jego rzeczy to już w ogóle odpada, za bardzo go szanuje, żeby coś takiego robić. to bez sensu, bycie razem mija się z celem w takiej sytuacji, odebrałoby mi to poczucie bezpieczeństwa. jesteśmy razem bo nam ze sobą dobrze, może kiedyś to się zmieni, to wtedy sobie to powiemy szczerze i już. nie wyobrażam sobie sytuacji że jedno z nas kłamie a drugie je śledzi, po co sobie komplikować życie? przecież ludzie są ze sobą bo tego chcą, no nie? może zbyt prosto rozumuje, ale cóż - blondynka :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

magdalenabmw, no właśnie ma prawo sprawdzić - rozmową, a nie śłedzeniem mnie....tym się różnimy podjeściem do związku, ja ci życzę, zebyś jak najdłużej była ze swoim mężczyzną, ale jesteś jeszcze młodą osobą i nie koniecznie związek może się tak szczęsliwie skończyć.........tobie jest z tym ok...i rozumiem, że teraz mozesz mieć kolegów, pisać do nich maile i smsy bez inwigilacji chłopaka?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

well ja sie nie dziwie ze taka madzie chlopak szpiegowal bo pewnie wielu wielu mialo na nia chrapke :mrgreen:

mi z kolei trudno by bylo wyobrazic sobie rozpad mojego zwiazku w jakiejkolwiek sytuacji

mysle ze jesli komus na kims zalezy i nie chce go za nic stracic - to w sytuacji realnego zagrozenia (inna osoba xD ) zrobi wszystko zeby tak sie nie stalo

jesli rozmowa nie rozwiewa watpliwosci to pozostawaloby wtedy jedynie sie rozstac ale to troche bez sensu jeslli sie kogos kocha (twierdzenia typu milosc bez bycia razem zostawie bez komentarza)

piszecie jakbyscie nie znali zycia :P przeciez milosc to nie jest zawsze bajka - na zwiazek czekaja niezliczone przeszkody i zagrozenia sztuka by razem przejsc te trudne chwile - jesli wy po ilustam latach nigdy przenigdy nie mieliscie zadnej chwili zwatpienia to faktycznie tylko pozazdroscic

ja bym przede wszystkim watpila w szczere i bezinteresowne intencje kolegi zony autora tematu

jesli ktos caly czas ma jakichs znajomych plci przeciwnej itd to nie jest dla mnie dziwne ale jesli nagle spoufala sie z nim/nia jakas jedna osoba smsuje mailuje zaprasza nalega na prywatnosc itd to mnie by to zaniepokoilo

moze sa osoby ktorym nie przeszkadza ze ktos mu po kryjomu zarywa partnera nie wiem ale mi to nie pasi

istotna tu jest reakcja zony a jak dla mnie nie byla do konca fair

mowcie co chcecie ale ja wierze ze przyjazn damsko-meska istnieje tylko w zwiazku

i np w moim przypadku to nie bylo nawet tak ze ja nie mialam zaufania do lubego (o wszystkim go potem informowalam ;p ) i nie w jego niewinne intencje watpilam...ludzie czesto sa nieswiadomi wielu rzeczy dlatego tez inni maja bardzo rozwinieta intuicje by moc tych pierwszych oswiecac ;)

tym dziewczynom z megazazdrosnymi partnerami wspolczuje bo znam dosc szczegolowo taki przypadek i pierwsze co powiedzialam po uslyszeniu tej historii to: powinien isc na terapie

ale na milosc boska to jest akurat juz patologia i ostre zaburzenie a nie lek o zwiazek

gdybym uslyszala 'nie rob tego wiecej' nie wahalabym sie ani chwili

ale w moim przypadku rowniez wszysto wyszlo na dobre a ja wyleczylam sie z neurotycznej zazdrosci

do tego moj zwiazek sie umocnil :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No tylko z tym robieniem wszystkiego to nie można przesadzić. Bo można to zrozumieć tak, że spotyka się z kimś na niewiadomo co, nic się nie tłumaczy a nam się to nie podoba no to trudno niech już się spotyka... A co potem? Ona uzna, że w takim razie tak jest ok. A potem będziesz się musiał w grafiku na spotkanie z żoną zapisywać. Czasami pobłażliwość nie jest dobra dla związku.

 

Co do szpiegowania to jest to trochę taki mix niechcenia bycia zdradzanym i jednocześnie zrobienia wszystkiego by związek się nie rozpadł. Ale IMO najpierw szczera rozmowa tak czy inaczej.

 

[Dodane po edycji:]

 

A swoją drogą niezłe jazdy tu co poniektórzy mieli. Ech szkoda gadać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W takim związku, gdzie się nieustannie śledzi, sprawdza i podejrzewa nie może się dziać dobrze. Ja myślałam, ze zwariuje. Brak mi było wolności, przestrzeni, powietrza- czułam się jak wiezień we własnym domu. Mam szczęście, ze to wszystko już poza mną. I nawet wspomnienia zbladły.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

magdalenabmw, no właśnie ma prawo sprawdzić - rozmową, a nie śłedzeniem mnie....tym się różnimy podjeściem do związku, ja ci życzę, zebyś jak najdłużej była ze swoim mężczyzną, ale jesteś jeszcze młodą osobą i nie koniecznie związek może się tak szczęsliwie skończyć.........tobie jest z tym ok...i rozumiem, że teraz mozesz mieć kolegów, pisać do nich maile i smsy bez inwigilacji chłopaka?

 

No cóż, już jestem z nim prawie 2,5 roku a od ponad roku mieszkamy razem. Moze jestem mloda, ale mam cztery dosc powazne związki juz za sobą (burzliwe zycie :mrgreen: ). Nie śledzi mnie non stop, zresztą nie ma potrzeby bo meila, gg i telefon mamy wspolne i spędza ze mną praktycznie 24h na dobę :) Co i jemu i mi pasuje. Kolegow to ja nie mm, zresztą koleżanek też nie... wszystko przez nerwicę. Ale był czas, że zaprzyjażnilam sie z jednym chłopakiem (i nic więcej, bo też nie wyobrazam sobie aby mój związek mogl sie rozpasc, a juz rozne rzeczy mi wybaczal, fakt). Moj facet byl o niego bardzo zazdrosny (ogolnie jest zazdrosny, bo kocha) i pytal sie mnie o co z nim chodzi, więc odpowiadalam ze o nic (ale rownie dobrze moglabym klamac, przeciez gdybym cos kombinowala to tez bym powiedziala -o nic ;) ). Jako, ze jego martwilo to wszystko (bo dziewczyna mojego przyjaciela nagadala mu bzdur, i poprostu film mu sie w glowie ulozyl) to postanowil mnie sprawdzic. No i bardzo dobrze ze to zrobil, przeciez jak sie nie ma nic na sumieniu to w czym problem ? Mysle, ze takiego przeswietlenia boją sie tylko ci, ktorzy maja co ukrywac. Jak ktos jest czysty to sie nie boi. Poza tym nikt tutaj nie mowi o ciaglym szpiegowaniu bo to chore na maxa i zabija zaufanie w związku , ale jesli jedna ze stron MA podejrzenia i w rozmowie niczego konstruktywnego dowiedziec sie nie moze (co sie zdarza niestety) to naprawde lepiej jest znizyc swoj poziom i przeswietlic kompa (o czym i tak nikt sie nie dowie) niz dawac robic sie w konia.

 

Ale sie rozpisalam, mam nadzieje ze ktos to przeczyta ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

magdalenabmw, to może inaczej, porozmawiamy jak kiedys nerwica odpuści i będziesz miała kolegów..... :D

Ja nie mam nic do ukrycia, i nie wyobrażam sobie, zeby mój chłopak mnie śledził z takiego powodu, że rozmawiam z kolegą przez telefon, wysyłam z nim smsy, maile........ :-|

Dla mnie to nie do przyjęcia - ale każdy ma taki związek jaki mu pasuje i tyle :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A tak w ogóle to kolega prosił o pomoc... a Wy tu się kłócicie zamiast mu pomóc.

 

Nikt tu nie mówi o ciągłym śledzeniu. Wyrywkowe śledzenie się pojawiło - ale to chyba nie jest za dobry pomysł nie? Natomiast gdybyś się Linka umawiała z kolegą i nie chciała o tym rozmawiać ze swoim facetem to by nie było nic dziwnego, że wywołałoby to w nim zazdrość. I teraz jeśli to był jakiś ślepy zaułek to pomyśl czy lepiej by Twój stały partner powiedział Ci cześć, a może by mu było wszystko jedno, a może by próbował się dowiedzieć co i jak? Ale oczywiście jeżeli jesteś fer, nie ma on powodów do zazdrości, a coś sobie ubzdura to lepiej mu/jej pokazać - a zobacz sobie co i jak. Wpadnij na wspólne spotkanie. To może się nie udać jak te spotkania są w pracy celem pracy ;) Itd... Jak ktoś nadal podejrzliwy to mamy kilka opcji do wyboru, włącznie z tą rozstać się, bo niektórzy są niestety chorobliwie zazdrośni. Problem gdy mimo to bardzo kogoś kochamy. To

 

Ja nie śledziłem gdy miałem podjerzenia i bardzo tego żałuje. Byłem również piętnowany i śledzony (a zawsze byłem czysty) więc wiem jak to jest. Byłem nawet piętnowany za to co było dawniej - normalne, zakończone związki. I to też jest coś z tym nie tak. Tyle, że wiesz jak ktoś ma kogoś na boku to mu może się wydawać, że druga osoba też ma. A to wtedy nic nie pomoże by wyjasnić, że się jest ok. Mnie to osobiście bardziej boli.

 

No i mam wrażenie, że kłócicie się nie wiedząc o co. Wyobraź sobie Linka, że upiłaś się u kolegi i postanowiłaś przenocować. Twój partner chorobliwie zazdrosny, że nie wróciłaś do niego na noc. Lepiej się obrażać - czy może wyjaśnić jak jest a ew. i nawet zgodzić na pokazanie korespondencji z tym kumplem? Ja bym się czuł winny i pokazał zamiast się stresować co sobie o mnie teraz myśli i że jest pewna, że ją zdradziłem (w analogicznej sytuacji). Natomiast jeżeli ktoś bez powodu szpieguje i szuka... to... ech.. Trudno z kimś takim wytrzymać naprawdę.

 

Dalej - ja tu się ze wszystkimi prawie zgadzam. Bo tak jak mówi Linka. Jak żyć będąc śledzonym? I tak samo jak Magda - to, że partner szukał dało coś im związkowi (słowa Magdy są tu dla mnie bardzo dojrzałe - doceniła coś dzięki czemu pokonali pierwszy wspólny kryzys, co imo daje możliwość pozytywnego przejścia przez wiele lat - gdy kryzysy mogą pojawiać się i to wszelakiej natury). I wszystko prawda. Jak żyć jak się jest ok i się jest śledzonym? I dlaczego on/ona się nie interesuje gdy skręcę w ślepą uliczkę (no nie wierzę, że wszyscy jesteście tacy święci, że nikt nigdy nawet myślami nie zbłądził... a do tego ona/on jak aktywnie wykorzystali nasze zbłądzenie myślami to, że nie poszło to troszkę poza myśli - nie mówię to o krótkich związkach). Dlaczego ja wtedy nie pomyślałem/pomyślałam rozsądnie, że mam kogoś kochanego z kim jestem wiele lat, a myślę zbyt ciepło o kimś innym? Że może przydałaby się prawdziwa konfrontacja z partnerem. Że nie chce dłużej oszukiwać, że to tylko kumpel/kumpela....

 

Ja się z Tobą Linka zgadzam o ile wszystko jest ok. A nawet jak się troszkę zbłądzi - byle nie za bardzo. Po co partner ma wiedzieć i się martwić skoro sami się opamiętaliśmy. Po co my mamy czuć się jak w BigBrother (nie wyobrażam sobie takiego zycia). Ale jak okłamujemy partnera lub nie chcemy mu zdradzić prawdy... Co wtedy? Czy przy pierwszej okazji gdy Twój partner Cię okłamie odejdziesz od niego? A może przeżyjesz całe życie - bo: nie będzie Cię obchodzić, czemu on kłamie; bo wszystko jedno co robi, z kim i jak; bo boisz się by wiedzieć i wolisz udawać, że jest ok? Do tego gdy sama okłamujesz bo zagłębiasz się w inny związek, wiesz, że on to podejrzewa, bo pyta o to. Ale Ty kłamiesz. Może jesteś tak zauroczona, że wydaje Ci się, że on wierzy. A może wierzy naprawdę. A może wiesz, że nie wierzy. I myślisz sobie - skoro nie zrobi nic... to może mu na mnie nie zależy? No chyba, że wiesz, że mu zależy na Tobie, ale nie widzi czegoś złego w tym, że masz kogoś jeszcze. No ale po co go wtedy okłamujesz?

 

Sorry, że każę się wstawiać w rolę tego złego/złej czasami. Ale postawmy się i w takiej sytuacji. A jeżeli nasz związek nie jest tylko na chwilę a na długie długie lata to możemy być pewni, że albo staniemy w sytuacji tych złych lub bycia z tymi złymi, albo zostaniemy święci, albo się okaże, że byliśmy głusi i ślepi.

 

 

 

 

 

Ja wcześniej z racji swoich przeżyć bardzo wiele czasu byłem na forum o zdradzie. I... no i niestety - bywa, że partner lub partnerka nie chce wyjasnić o co chodzi, nie koniecznie mówiąc nie powiem, ale stosując uniki banalne, lub takie nacechowane szantażem emocjonalnym typu - "no chyba mnie nie podejrzewasz o zdradę?". Wtedy najczęściej przez szpiegowanie partnera dowiadujemy się, że faktycznie zdrada ma miejsce. I tylko dzięcki temu możemy uratować związek, lub rozstać się wcześniej a nie dopiero jak partner ułoży sobie z kimś innym życie, zacznie nas traktować jako niepotrzebny balast i zostawi na lodzie w każdej z kwestii. Cóż - takie życie. Zaufanie to podstawa. Ale czy sobie samym tak zawsze ufacie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

magdalenabmw, to może inaczej, porozmawiamy jak kiedys nerwica odpuści i będziesz miała kolegów..... :D

Ja nie mam nic do ukrycia, i nie wyobrażam sobie, zeby mój chłopak mnie śledził z takiego powodu, że rozmawiam z kolegą przez telefon, wysyłam z nim smsy, maile........ :-|

Dla mnie to nie do przyjęcia - ale każdy ma taki związek jaki mu pasuje i tyle :)

 

 

Zanim dopadla mnie nerwica to bylam z nim juz ponad pol roku. I mialam multum kumpli :) Z ktorymi pisalam,gadalam, meilowalam.. Ale jesli zauwazamy, ze nasza polowka z dnia na dzien uciśnia kontakt z jakims kolegą/koleżanką, nagle zczyna z nim non stop pisac, dzwonic itp to jest cos nie tak.

 

 

Tez sie zastanawiam czy kolega skorzystal z jakiejs rady, cos sie nic nie odzywa...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tak w ogóle to ja już od dawna twierdzę, że małżeństwa powinny być zawierane na 7 lat z możliwością odnowienia lub nie :mrgreen:

 

[Dodane po edycji:]

 

a co do rad - to już dawno pewien mądry człowiek stwierdził, że jedyna rzecz, którą można zrobić z dobrą radą, to podać ją dalej - bo nigdy nie przydaje się na własny użytek... ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×