Skocz do zawartości
Nerwica.com

na dobranoc...


sandalek

Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie,

 

Jest wieczór i jest mi o wiele lepiej niż będzie rano, chciałabym to przedłużyć, nie iść spać, nie pisać tu o problemach...

Ale wiem, że rano obudzę się przed budzikiem, będę się trząść i myśleć o tym, że jednak chciałabym napisać o sobie na forum...

 

Mam nerwicę natręctw, obecnie jakiś rozpaczliwie depresyjny (???) epizod. Od ok. 2 lat psychoterapia, potem leki (Seronil), odstawiłam ponad pół roku temu, ale widzę, że trzeba będzie do nich powrócić (za 2 dni lekarz! potem jakieś 3 tygodnie i... lepiej?).

 

Z dużą częścią natręctw już sobie poradziłam - sprawdzanie gazu, klamek, uporczywe mycie - takie 'standardy'.

Gorzej z takimi związanymi z moralnością. Miałam duże skrupuły w życiu religijnym, poczucie winy do obłędu. Też w pewnej mierze wyleczone.

Nie do końca jednak.

 

Do teraz męczy mnie poczucie odpowiedzialności za czyny innych - chcę (a tak naprawdę wcale nie chcę!) zapobiegać niebezpieczeństwom, które stwarzają, bo jeśli tego nie zrobię, to ja będę winna szkodzie... [która powstanie lub nie].

Widzę, że mój język robi się pokrętny.

Właśnie jedna taka sprawa bardzo mnie męczy i strasznie dezorganizuje mi życie.

 

W życiu - średnio. Bardzo pragnę zwykłości i codzienności, spokoju, bez ciągłego szarpania mojego wrażliwego sumienia i ciągłych dylematów w zwykłych nawet sytuacjach. Nie chcę naginać moich zasad i przekonań, a moje poczucie własnej wartości i pewności jest niskie, także sprzeciwianie się jest niełatwe.

 

W pracy nie najciekawsza sytuacja: jeden na jeden z przełożonym lub zupełnie sama w biurze, w domu jestem przed 18.00, do pracy wstaje o 7.00. I gdzie czas na życie?

 

Nigdy nie miałam wielu znajomych, miałam za to bliskich znajomych. Teraz, jakiś czas po studiach, znajomi gdzieś się rozpierzchli... i samotność dobija :( W pracy, jak pisałam, ludzi nie mam... Są bliżsi znajomi, ale na odległość.

I tak troszkę wyszłam do ludzi, ale nie są to bliskie relacje, takie, jakich bardzo potrzebuję.

 

Problemy z dorosłością, dojrzałością. Cały czas odwołuję się do autorytetów, w dużej mierze opieram się na rodzicach. Ale jeśli ktoś mi nie powie, "zrób tak i tak", albo "nie jesteś za to odpowiedzialna", moje własne myśli mnie zamęczą!!!!

 

W najbliższym czasie chcę zmienić pracę, nie wiem jak mi się to uda w moim obecnie nie najlepszym stanie. Ale nie mogę już tam być. Ze zmianą pracy wiąże się oczywiście sterta odpowiedzialności za dobro/ zdrowie a nawet życie (!) innych.

Nie boję się rzucić niby dobrej w sumie pracy... bo i tak wiem, że w razie wtopy i tak rodzice mnie nie wyrzucą i pewnie nawet nie wypomną...

Przeprowadzka w ogóle nie wchodzi w grę, finanse to raz; ale nie jestem w stanie być sama 24h/ dobę.

 

No to się wygadałam.

 

Teraz jestem w stanie myśleć o walce, nie wiem jak będzie jutro rano....

 

Jeśli ktoś choćby ciepło o mnie pomyśli - dzięki.

Pozdrowienia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×