Skocz do zawartości
Nerwica.com

Szalony indycznik


Doktor Indor

Rekomendowane odpowiedzi

20 minut temu, Dalila_ napisał(a):

Dziwni jesteście. Wielokrotnie miałam do czynienia z męską solidarnością :D

Ja jestem solidarny z tymi którzy są w porządku i nie zawsze są to faceci.

 

12 minut temu, Verinia napisał(a):

A trochę inne pytanie mam, bo mnie to ciekawi. Z kim lepiej się dogadujecie, z mamą, czy z tatą?

Nigdy nie poznałem ojca na tyle, żeby móc to stwierdzić. Narcyz i alkoholik, nie żyje już. Więc z mamą. Co nie znaczy, że dogadujemy się dobrze. Mur był i pewnie zawsze już pozostanie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Teraz, Doktor Indor napisał(a):

 

Nigdy nie poznałem ojca na tyle, żeby móc to stwierdzić. Narcyz i alkoholik, nie żyje już. Więc z mamą. Co nie znaczy, że dogadujemy się dobrze. Mur był i pewnie zawsze już pozostanie.

;//

Alko też ale relacje mam...

Brak relacji ogromnie musi wpływać na dziecko 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cytat

Ja wręcz nienawidzę dzieci

Dlaczego aż tak? Skąd się to wzięło?

Nienawiść nie bierze się znikąd. Zresztą niechęć też nie.

9 godzin temu, Doktor Indor napisał(a):

Konkurencją byli inni faceci, a laska z laską to coś innego

W sumie jest to zrozumiałe - gdy kobieta zdradza partnera z innym mężczyzną, to jest ryzyko, że ów partner będzie wychowywał cudze dziecko, a gdy kobieta zdradza partnera z kobietami, to takiego ryzyka nie ma.

9 godzin temu, Dalila_ napisał(a):

jak na emocjonalnym zbliżeniu, no to sorry mężczyźni z kobietami szans nie macie xD

To na pewno zależy. Kobieta potrafi być naprawdę cięta na inną kobietę.

9 godzin temu, MicMic napisał(a):

Wiadomo że nie pogadam o kosmetykach, o tym jak to jest mieć cipe i o uwielbieniu dla kutasów, ale wszystko inne myślę, że to zależy od człowieka. Jest masa pustych, głupich lasek o poziomie samoświadomości kamienia.

Tak, to też.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Verinia napisał(a):

To u mnie podobnie. Mamie się zawsze zwierza.. ona się dość dobrze zna na lekach, dużo o tym czyta. Mogę jej powiedziex prawie wszystko. Tacie mówię mniej. Czasem bywa nerwowy. I lepiej żeby mniej wiedział. On prawie nic o mojej chorobie nie wie mimo że mu tłumaczyłam. Brat raczej nie lubi gdy mi mówię o swoich problemach. Ale się dogadujemy w sumie.

To można powiedzieć, że obie mamy szczęście do rodziny w porównaniu do niektórych..;/

@MicMicnp nie odpowiesz bo nie lubisz o tym mówić?

19 minut temu, Kiusiu napisał(a):

Dlaczego aż tak? Skąd się to wzięło?

Nienawiść nie bierze się znikąd. Zresztą niechęć też nie.

W sumie jest to zrozumiałe - gdy kobieta zdradza partnera z innym mężczyzną, to jest ryzyko, że ów partner będzie wychowywał cudze dziecko, a gdy kobieta zdradza partnera z kobietami, to takiego ryzyka nie ma.

To na pewno zależy. Kobieta potrafi być naprawdę cięta na inną kobietę.

Tak, to też.

Kto napisał że nienawidzi dzieci? Bo nie mogę znaleźć

 

Ciaza to jeden plus. Jeszcze jest to że inny mężczyzna może się okazać lepszy ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Dalila_ odpowiem, ale czasem mam wrażenie, że to, co napisze nie ma żadnego znaczenia. 

Z moją mamą mogę teoretycznie pogadać o swoich problemach, uzyskać wsparcie itp. Ale mam w sobie zawsze lęk, że to ją psychicznie złamie. A czasem wręcz czuję, że sama nie ma zasobów wewnętrznych, żeby mnie słuchać. No i też ona zupełnie inaczej myśli, nie do końca logicznie, co mnie czasem doprowadza do szału. Nie mogę z nią specjalnie pogadać o pierdołach, o czymkolwiek pozytywnym w moim życiu. Ja wyczuwam, że ją to męczy, że jak najszybciej chce się wycofać do swojego wewnętrznego świata, do swojego smutku, do swoich problemów. I zawsze tak było, nie miałem tego świadomości. Moja mama była obecna gdy coś się "paliło". Gdy tylko sytuacja się uspokajała czułem, że zostaje sam. I do tej pory mam tak w trudnych sytuacjach, że nie jestem w stanie zająć się niczym wtedy. Jakaś część mnie podtrzymuje ten smutek, bo to był jedyny sposób żeby być zauważonym i nie zostać samemu. Dlatego w moim życiu dominują te uczucia - smutek i złość - bo to był jedyny sposób by ktoś się mną zainteresował. No i oczywiście lęk, który się pojawia jak tylko się czymś 'swoim' chcę zająć. Narasta we mnie, robi się olbrzymi. Bo właśnie taka sytuacja, kojarzy mi się z byciem zostawionym. Dlatego w stresie i trudnych życiowych sytuacjach jestem jak sparaliżowany. Czasem wręcz wykonanie ruchu, albo pomyślenie o czymś innym niż własny smutek i beznadzieja, wzbudza lęk. Lęk przed zostaniem samemu - a dla dziecka to jest jak rozpad osobowości. I w skrajnych sytuacjach tak to odczuwam. Jakby mojego 'ja' już nie było, rozlatywało się. Jakby cała rzeczywistość się rozpadała, a świat był jedynie strumieniem bezkształtnych, pozbawionych sensu i znaczenia wrażeń zmysłowych. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze z rodziny dosyć dogaduje się z kuzynka. Będzie na Świętach. Ona zmieniła poglądy na liberalne. Cała nasza rodzina jest prawicowa i katolicka. Jest jej trudno bo ciągle się z nimi kłóci. Ale mieszka w innym mieście więc ma w sumie wywalone. Podziwiam ją. Ja udaje w domu że jestem wierząca bo by mnie wywalili z domu. Także nie mam tak różowo. Muszę ciągle zakładać maskę. Ale przy stole świątecznym zawsze zadaje trudne pytanie dotyczące wiary gdy temat schodzi na Boga. Ale zawsze tak jest xd

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Dalila_ napisał(a):

Kto napisał że nienawidzi dzieci? Bo nie mogę znaleźć

No przecież sam @Doktor Indor to napisał, w temacie, w którym też się wypowiedziałaś.

 

57 minut temu, Verinia napisał(a):

Ja udaje w domu że jestem wierząca bo by mnie wywalili z domu.

Chore. Twoja rodzina nadaje się na terapię, bo jest patologiczna - z tego co piszesz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, MicMic napisał(a):

@Dalila_ odpowiem, ale czasem mam wrażenie, że to, co napisze nie ma żadnego znaczenia. 

Z moją mamą mogę teoretycznie pogadać o swoich problemach, uzyskać wsparcie itp. Ale mam w sobie zawsze lęk, że to ją psychicznie złamie. A czasem wręcz czuję, że sama nie ma zasobów wewnętrznych, żeby mnie słuchać. No i też ona zupełnie inaczej myśli, nie do końca logicznie, co mnie czasem doprowadza do szału. Nie mogę z nią specjalnie pogadać o pierdołach, o czymkolwiek pozytywnym w moim życiu. Ja wyczuwam, że ją to męczy, że jak najszybciej chce się wycofać do swojego wewnętrznego świata, do swojego smutku, do swoich problemów. I zawsze tak było, nie miałem tego świadomości. Moja mama była obecna gdy coś się "paliło". Gdy tylko sytuacja się uspokajała czułem, że zostaje sam. I do tej pory mam tak w trudnych sytuacjach, że nie jestem w stanie zająć się niczym wtedy. Jakaś część mnie podtrzymuje ten smutek, bo to był jedyny sposób żeby być zauważonym i nie zostać samemu. Dlatego w moim życiu dominują te uczucia - smutek i złość - bo to był jedyny sposób by ktoś się mną zainteresował. No i oczywiście lęk, który się pojawia jak tylko się czymś 'swoim' chcę zająć. Narasta we mnie, robi się olbrzymi. Bo właśnie taka sytuacja, kojarzy mi się z byciem zostawionym. Dlatego w stresie i trudnych życiowych sytuacjach jestem jak sparaliżowany. Czasem wręcz wykonanie ruchu, albo pomyślenie o czymś innym niż własny smutek i beznadzieja, wzbudza lęk. Lęk przed zostaniem samemu - a dla dziecka to jest jak rozpad osobowości. I w skrajnych sytuacjach tak to odczuwam. Jakby mojego 'ja' już nie było, rozlatywało się. Jakby cała rzeczywistość się rozpadała, a świat był jedynie strumieniem bezkształtnych, pozbawionych sensu i znaczenia wrażeń zmysłowych. 

Ma znaczenie wszystko. Masz duży wgląd w siebie. Myślę że wiele osób ma podobnie, że rodzic jest chłodny lub nieobecny. Na pewno to krzywdzące dla dziecka. Ciekawe czy można te zapamiętane przez nasze ja schematy zachowań w ogóle kiedykolwiek naprawić?🤔 terapeuci pewnie powiedzą że można ale mają w tym interes

1 godzinę temu, MicMic napisał(a):

Mało która rodzina w tym kraju nie nadaje się na terapie xd

xD rel

(Użyłam tego słowa i od razu 10 lat młodziej)

3 godziny temu, Verinia napisał(a):

Jeszcze z rodziny dosyć dogaduje się z kuzynka. Będzie na Świętach. Ona zmieniła poglądy na liberalne. Cała nasza rodzina jest prawicowa i katolicka. Jest jej trudno bo ciągle się z nimi kłóci. Ale mieszka w innym mieście więc ma w sumie wywalone. Podziwiam ją. Ja udaje w domu że jestem wierząca bo by mnie wywalili z domu. Także nie mam tak różowo. Muszę ciągle zakładać maskę. Ale przy stole świątecznym zawsze zadaje trudne pytanie dotyczące wiary gdy temat schodzi na Boga. Ale zawsze tak jest xd

Aż tak że by wywalili? Kurczę. Ale u mnie z czasem im częściej dawałam do zrozumienia co myślę, jakos udało się, nawet u babci która jest kato-talibem :P że odpuścili ganiac mnie do kościoła 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Dalila_ napisał(a):

Ma znaczenie wszystko. Masz duży wgląd w siebie. Myślę że wiele osób ma podobnie, że rodzic jest chłodny lub nieobecny. Na pewno to krzywdzące dla dziecka. Ciekawe czy można te zapamiętane przez nasze ja schematy zachowań w ogóle kiedykolwiek naprawić?🤔 terapeuci pewnie powiedzą że można ale mają w tym interes

Lata terapii, zastanawiania się i analizowania. Pewnie zależy jak są wczesne. Im wcześniejsze, tym trudniej. Ja wiele rzeczy poprawiłem, ale te najgłębsze rzeczy nie bardzo chcą się ruszyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Kiusiu napisał(a):

No przecież sam @Doktor Indor to napisał, w temacie, w którym też się wypowiedziałaś.

 

Chore. Twoja rodzina nadaje się na terapię, bo jest patologiczna - z tego co piszesz.

No, mic dobrze napisał, każda rodzina ma coś z patologii 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Kiusiu napisał(a):

Chore. Twoja rodzina nadaje się na terapię, bo jest patologiczna - z tego co piszesz.

wiem. Oni są okropni. Cała moja rodzina taka jest. Moja kuzynka, choć mieszka już z chłopakiem, nie przyznaje się do tego, że nie chodzi do kościoła i że ma poglądy liberalne. Chociaż może już wiedzą o tym. NIe mam pojęcia. Mój tato szczególnie i młodszy brat są ultra wierzący. Mama niby wierzy, ale do spowiedzi chodzi raz na rok. Mama jest wyluzowana pod tym kątem. Ale ojciec? On wprowadza ogólny terror w domu. Żałuję że dałam swoje mieszkanie w bloku pod ywnajem. Kasę z tego mam, ale co z tego, skoro żyje w domu w ciągłym stresie. Dopiero za dwa lata się wyprowadzę, no chyba, że zwolni się jakieś mieszkanie i się przeniosę. Gdziekolwiek. Gdy mieszkałam sama, to czułam luz. Mogłam odetchnąć. Tutaj musi być obiad na czas., wysprzatane wszystko, gdy mam wolne. Nie mogę sobie porobić coś z rana, bo jest afera, że nic nie robię. A rano mam więcej siły. Chciałabym zacząć kurs, który wykupiłam. No ale się nie da. Mam ciągły stres, że robię coś nie tak. Tu coś źle połoze, tam jest jakiś okruszek. I wszystko na mnie. Mój brat nie obrywa, tylko ja lub mama. Matka nazywa go psychopatą Sama mówi że zaluje ze sie kiedys  znim nie rozwiodła. Bo on jest po prostu toksyczny. Ja kiedyś powiedziałam, że jestem ateistką i nie bede chodzić do kosciola. Wiesz jaka byla afera? No po prostu jakby go krew zalała, taki był wściekły. Już nauczyłam się udawać, muszę. Przynajmniej na razie. Jeszcze ta choroba mnie hamuje przed uniezaleźnieniem się totalnym, czyli musialabym zmienić pracę. NIe mówię, że mój ojciec jest zły. Ma dobre serce. Ale jest kontrolujący strasznie. Rządzi. Tak mu się wydaje. Kiedyś pił i byłą przemoc fizyczna i psychiczna na mnie. Matka nie była bita ale ja tak. No ale dzis żyjemy jakoś normalnie. Czasem jest fajnie, ale nie wiadomo kiedy mu się zmieni nastrój i znowu są fochy. NIe odzywa się. Panuje napięta atmosfera. Ja jestem tą, kgtóra albo mu wygarnia wszystko jaki jest, albo stara się załagodzić sprawę. Dziś się pewnie nie odezwie. Ja chyba muszę się od niego zdystansować. Muszę.  Boję się że na święta wybuchnę i powiem co mi leży na sercu. Czasem tak  było. Wszyscy się ode mnei odwrócili, ale chociaż byłam sobą. Byłam w zgodzie ze sobą.

Edytowane przez Verinia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×