Skocz do zawartości
Nerwica.com

Wieloletnia samotność oraz brak sensu życia


Rekomendowane odpowiedzi

21 godzin temu, Mic43 napisał(a):

Ciekawe, ja w ogóle tak nie mam. Z resztą czym my się różnimy od dzieci? Że w dowodzie 18 lat jest? Dzieci bywają okrutniejsze od dorosłych, więc wcale nie uważam, żeby z konieczności zasługiwały na więcej współczucia 🙂

 

 

To nie kwestia metryki, tylko bezbronności. Dziecko nie rozumie świata jak dorosły, nie umie się bronić, nazwać swojej krzywdy ani sięgnąć po pomoc. Współczucie to nie nagroda za dobre zachowanie – to odruch wobec słabszego. I właśnie dlatego dzieci zasługują na więcej.

39 minut temu, Kiusiu napisał(a):

Ustalenie przyczyny długoletniej samotności często byłoby o wiele łatwiejsze, gdyby kobiety były szczere i za każdym razem konkretnie, jasno i precyzyjnie mówiły, dlaczego kogoś nie chcą i co im się w nim nie podoba. Dawały informację zwrotną bez owijania w bawełnę. Choć jest też możliwe, że nieraz kobieta sama nie wie, dlaczego kogoś nie chce. To jest też kwestia samoświadomości i umiejętności odpowiedniego ubrania tego w słowa.

Jeśli ktoś ma słabe umiejętności społeczne, czy też np. niezdiagnozowany autyzm wysokofunkcjonujący, to z reguły ma trudności z wejściem w relację, mimo szczerych chęci. Jak ktoś jest fizycznie nieatrakcyjny, też. No ale skąd ktoś ma wiedzieć, że jest nieatrakcyjny albo że ma słabe umiejętności społeczne, skoro żadna kobieta mu tego nie powiedziała? Jeśli ktoś nie wie, nad czym ma pracować, to nie zacznie pracować. Nie ma szans. Dlatego szczerość i informacja zwrotna są ważne. Niestety, zbyt często pomniejszane, bagatelizowane i pomijane.

Pewnie, szczerość i informacja zwrotna są ważne – ale relacje to nie rekrutacja z listą wymagań i konkretnym feedbackiem po rozmowie. Czasem po prostu nie „zaskoczy”. Nie ma jednej konkretnej rzeczy „do poprawy”, tylko brak tej niewidzialnej iskry. Chemia, panie. I kobiety, i mężczyźni często nie wiedzą dlaczego ktoś ich nie pociąga – po prostu czują, że to nie to. I to też jest w porządku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

21 godzin temu, Mic43 napisał(a):

Ciekawe, ja w ogóle tak nie mam. Z resztą czym my się różnimy od dzieci? Że w dowodzie 18 lat jest? Dzieci bywają okrutniejsze od dorosłych, więc wcale nie uważam, żeby z konieczności zasługiwały na więcej współczucia 🙂

Dzieci z natury nie są okrutne, ale nie mają też rozwiniętej umiejętności radzenia sobie z emocjami i to czy dziecko z np. złością będzie sobie radziło poprzez bicie kogoś, uderzania samemu o coś wynika z tego czego nauczyli ich dorośli. Dzieci żyją tu i teraz, jak się z czegoś cieszą, to całymi sobą, jak czegoś nienawidzą, złoszczą się na coś, to też całymi sobą. To rolą dorosłych jest pokazanie im jak sobie radzić z nadmiarem emocji, również tych trudnych - jeśli to zostanie zaniedbane, to tak, będziemy mieli w przyszłości nastolatka, dla którego przemoc jest sposobem na rozwiązywanie problemów. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No a co z dziećmi które dosłownie wchodzą dorosłym na głowę, zachowują się strasznie w miejscach publicznych, totalnie bez szacunku dla rodzica. Nie mówię że ich wina, tylko co to oznacza, że jak były niemowlakami to rodzic za bardzo ciuciuciu do dziecka, zero surowosci, a potem dzieci już większe kilkuletnie zdają sobie sprawę jak postępują, że źle się zachowują, ale nie robią sobie z tego nic, nawet wykorzystują to czasem, żeby kupili mu zabawkę albo żeby wyjść z nudnego miejsca. 

Nie no nie udawajmy że ktoś nie zdaje sobie sprawy że wygląda nieatrakcyjne, każdy ma lustro, a media skutecznie reklamują to co jest uznawane za atrakcyjne, aż do bólu promują. To chyba nie dostrzeglby ktoś może z jakimś narcystycznym zaburzeniem

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

38 minut temu, Prince of darkness napisał(a):

jeśli ktoś chce brać fentanyl rekreacyjnie albo pić 3 litry gorzały codziennie to mi nic do tego jego zdrowie, jego życie.

Szkoda tylko, że tacy ludzie mają prawo do opieki medycznej i pomocy medycznej na równi z tymi, którzy potrzebują takiej pomocy nie z własnej winy. A liczba lekarzy jest ograniczona. A w krajach takich jak Polska to już w ogóle, gdzie liczba lekarzy na tysiąc mieszkańców jest jedną z najniższych w krajach rozwiniętych.

Podobnie, ogólnie, to niesprawiedliwe, że Janusze mający wiele niezdrowych nawyków są przez system traktowani praktycznie na równi z tymi, którzy dbają o siebie, tylko np. są obciążeni genetycznie lub mają pecha.

37 minut temu, Dryagan napisał(a):

Dziecko nie rozumie świata jak dorosły, nie umie się bronić, nazwać swojej krzywdy ani sięgnąć po pomoc. Współczucie to nie nagroda za dobre zachowanie – to odruch wobec słabszego. I właśnie dlatego dzieci zasługują na więcej.

 

23 minuty temu, Catriona napisał(a):

Dzieci z natury nie są okrutne, ale nie mają też rozwiniętej umiejętności radzenia sobie z emocjami i to czy dziecko z np. złością będzie sobie radziło poprzez bicie kogoś, uderzania samemu o coś wynika z tego czego nauczyli ich dorośli. Dzieci żyją tu i teraz, jak się z czegoś cieszą, to całymi sobą, jak czegoś nienawidzą, złoszczą się na coś, to też całymi sobą. To rolą dorosłych jest pokazanie im jak sobie radzić z nadmiarem emocji, również tych trudnych

Otóż to.

U dzieci to, co określa się mianem okrucieństwa, nie jest wynikiem świadomego nastawienia z premedytacją, tylko mniejszego zrozumienia i mniejszego radzenia sobie z emocjami.

13 minut temu, Dalja napisał(a):

a co z dziećmi które dosłownie wchodzą dorosłym na głowę, zachowują się strasznie w miejscach publicznych, totalnie bez szacunku dla rodzica.

Przyczyny mogą być różne, np. brak czasu rodziców, czy brak podejścia.

Każde dziecko potrzebuje uwagi. Gdy rodzicom tej uwagi brakuje, to dzieci zaczynają wchodzić im na głowę. Bo im tego brakuje. Kwestia niezaspokojonych potrzeb.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

21 minut temu, Dalja napisał(a):

No a co z dziećmi które dosłownie wchodzą dorosłym na głowę, zachowują się strasznie w miejscach publicznych, totalnie bez szacunku dla rodzica. Nie mówię że ich wina, tylko co to oznacza, że jak były niemowlakami to rodzic za bardzo ciuciuciu do dziecka, zero surowosci, a potem dzieci już większe kilkuletnie zdają sobie sprawę jak postępują, że źle się zachowują, ale nie robią sobie z tego nic, nawet wykorzystują to czasem, żeby kupili mu zabawkę albo żeby wyjść z nudnego miejsca. 

Dzieci w większości uczą się przez obserwację – to, co widzą u rodziców, same kopiują. Jeśli brakuje granic, szacunku czy spokoju w domu, trudno oczekiwać, że będą się inaczej zachowywać w miejscach publicznych. Awantury w sklepie czy na ulicy to często forma testowania granic: „czy znowu dostanę to, czego chcę, jeśli będę krzyczeć?”. Jeśli raz się uda – znaczy, że warto próbować dalej. Druga sprawa to sprzeczne komunikaty wydawane w domu – jeśli każdy dorosły mówi co innego (w sensie mama jedno, tata drugie, a babcia i dziadek kolejne), to dziecko nie ma jasnych zasad, tylko uczy się, jak manipulować sytuacją. A potem nie chodzi o złośliwość – tylko o zwykłą dziecięcą logikę: „robię to, co działa”.

 

21 minut temu, Dalja napisał(a):

Nie no nie udawajmy że ktoś nie zdaje sobie sprawy że wygląda nieatrakcyjne, każdy ma lustro, a media skutecznie reklamują to co jest uznawane za atrakcyjne, aż do bólu promują. To chyba nie dostrzeglby ktoś może z jakimś narcystycznym zaburzeniem

Co do wyglądu – to naprawdę nie jest kwestia tylko lustra. To, jak ktoś się postrzega, bywa zupełnie oderwane od rzeczywistości. Czasem piękna dziewczyna ma kompleksy, a ktoś faktycznie nieatrakcyjny uważa się za ideał. Zresztą atrakcyjność to nie tylko rysy twarzy – to też sposób mówienia, gesty, mimika, energia, sposób chodzenia, kontakt wzrokowy… Często to właśnie te rzeczy decydują, czy ktoś nas przyciąga, czy nie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Kiusiu braku uwagi myślisz. Ja bym obstawila że brak uwagi to dziecko wycofuje, nie ma go. Nadmiar uwagi może bardziej hmm nie wiem

 

@DryaganjA się zgadzam co do wyglądu. Odpowiedziałam tylko na - skąd ktoś ma wiedzieć że wygląda nieatrakcyjnie jeśli nikt mu tego nie powie. Rysy twarzy to już kij kwestia gustu, ale np jak ktoś jest otyły, niezadbany, to trudno mi uwierzyć że tego się nie domyśli. Bo przecież kompleksy które każdy ma biorą się z surowego samo-osądu. 

Co do dzieci, takie malutkie dzieci 2 3 letnie chyba nie mają na tyle rozwiniętego jeszcze domysłu spostrzegawczości żeby zauważać że np. Rodzice wzajemnie nie stawiają sobie granic albo mają siebie gdzieś??

za to bezpośrednie interakcje do nich (dziecka) bardzo uważnie analizują takie dzieci, zastanawiają się nad zachowaniami swoimi i innych, potem same reagują według swoich wnioskow

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, Dalja napisał(a):

Co do dzieci, takie malutkie dzieci 2 3 letnie chyba nie mają na tyle rozwiniętego jeszcze domysłu spostrzegawczości żeby zauważać że np. Rodzice wzajemnie nie stawiają sobie granic albo mają siebie gdzieś??

za to bezpośrednie interakcje do nich (dziecka) bardzo uważnie analizują takie dzieci, zastanawiają się nad zachowaniami swoimi i innych, potem same reagują według swoich wnioskow

Dzieci - nawet takie małe - rozumieją zdecydowanie więcej, niż się wydaje – tylko po swojemu. Czasem nie nazwą tego, co widzą, ale doskonale „czują” atmosferę, napięcia, brak granic czy chaos. I choć 2–3-latek może nie powiedzieć: „moi rodzice nie stawiają sobie granic”, to już wie, że można np. pokrzyczeć, poszantażować płaczem albo zignorować jedno z rodziców, bo i tak drugie zareaguje. Z kolei bezpośrednie interakcje z nimi faktycznie analizują bardzo dokładnie – są genialnymi obserwatorami i szybko uczą się, co działa. Więc jeśli płacz = nowa zabawka albo „uciekam ze sklepu = mama kupuje batonika” – no to jasne, że będą to powtarzać. Mówiąc krótko: one jeszcze nie rozumieją wszystkiego, ale doskonale wyciągają wnioski z tego, co działa.

8 minut temu, Dalja napisał(a):

@DryaganjA się zgadzam co do wyglądu. Odpowiedziałam tylko na - skąd ktoś ma wiedzieć że wygląda nieatrakcyjnie jeśli nikt mu tego nie powie. Rysy twarzy to już kij kwestia gustu, ale np jak ktoś jest otyły, niezadbany, to trudno mi uwierzyć że tego się nie domyśli. Bo przecież kompleksy które każdy ma biorą się z surowego samo-osądu. 

 

Z jednej strony masz rację – są rzeczy obiektywne, jak zaniedbanie, zła higiena, niechlujny wygląd. Tyle że samoświadomość to nie tylko lustro i kalkulacja BMI. Czasem ktoś autentycznie nie widzi siebie z boku, bo nikt mu tego nie powiedział z troską, tylko ewentualnie złośliwie, więc odcina temat. Albo przeciwnie – ma tak zjechaną samoocenę, że myśli, że wszystko z nim nie tak, nawet jeśli obiektywnie wygląda ok.

Ktoś może nie mieć klasycznej urody, a i tak być magnetyczny. Więc to wszystko jest trochę bardziej skomplikowane niż „powinien się domyślić”.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Dalja napisał(a):

No a co z dziećmi które dosłownie wchodzą dorosłym na głowę, zachowują się strasznie w miejscach publicznych, totalnie bez szacunku dla rodzica. Nie mówię że ich wina, tylko co to oznacza, że jak były niemowlakami to rodzic za bardzo ciuciuciu do dziecka, zero surowosci, a potem dzieci już większe kilkuletnie zdają sobie sprawę jak postępują, że źle się zachowują, ale nie robią sobie z tego nic, nawet wykorzystują to czasem, żeby kupili mu zabawkę albo żeby wyjść z nudnego miejsca. 

Dziecko testuje granice, na ile może sobie pozwolić. Każde dziecko na jakimś etapie będzie to robić. Jak zobaczy, że rzucenie się w sklepie na podłogę i głośny ryk sprawiają, że dostanie to czego chce, to będzie to robić. No halo, jak działa to dlaczego miałoby przestać? Tu w grę wchodzi konsekwencja i nauczenie dziecka, że owszem, czasami możemy coś kupić dodatkowego, ale nie za każdym razem i nie wszystkiego co chce akurat w danym momencie. Dziecko potrzebuje granic, bo to dzięki nim czuje się bezpiecznie. 
Jak ktoś ma kontakt z dziećmi, np. w okresie buntu 2 latka, to wie, że położenie nie w taki sposób czegoś przed dzieckiem potrafi wywołać dramę stulecia i histerię jakby ktoś dziecku krzywdę robił nie wiadomo jaką, a człowiek tylko podał dziecku zabawkę, którą dziecko chciało. U jednych dzieci ten bunt będzie intensywniejszy i bardziej wkurzający (nawet dla rodziców bo drama potrafi być nie wiadomo o co tak na prawdę, ale tu rodzic jest tym dorosłym i musi reagować dorośle mimo wkurzenia czasami) u innych mniej, ale taki bunt to nie jest niewychowanie dziecka, tylko najnormalniejszy etap rozwoju, najczęściej poprzedzający skok rozwojowy. Nawet niemowlaki przed skokami rozwojowymi często są bardziej płaczliwe, marudne i wszechobecna mamoza i tylko na rączkach, a łóżeczko parzy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Catriona napisał(a):

Dziecko testuje granice, na ile może sobie pozwolić. Każde dziecko na jakimś etapie będzie to robić. Jak zobaczy, że rzucenie się w sklepie na podłogę i głośny ryk sprawiają, że dostanie to czego chce, to będzie to robić. No halo, jak działa to dlaczego miałoby przestać? Tu w grę wchodzi konsekwencja i nauczenie dziecka, że owszem, czasami możemy coś kupić dodatkowego, ale nie za każdym razem i nie wszystkiego co chce akurat w danym momencie. Dziecko potrzebuje granic, bo to dzięki nim czuje się bezpiecznie. 
Jak ktoś ma kontakt z dziećmi, np. w okresie buntu 2 latka, to wie, że położenie nie w taki sposób czegoś przed dzieckiem potrafi wywołać dramę stulecia i histerię jakby ktoś dziecku krzywdę robił nie wiadomo jaką, a człowiek tylko podał dziecku zabawkę, którą dziecko chciało. U jednych dzieci ten bunt będzie intensywniejszy i bardziej wkurzający (nawet dla rodziców bo drama potrafi być nie wiadomo o co tak na prawdę, ale tu rodzic jest tym dorosłym i musi reagować dorośle mimo wkurzenia czasami) u innych mniej, ale taki bunt to nie jest niewychowanie dziecka, tylko najnormalniejszy etap rozwoju, najczęściej poprzedzający skok rozwojowy. Nawet niemowlaki przed skokami rozwojowymi często są bardziej płaczliwe, marudne i wszechobecna mamoza i tylko na rączkach, a łóżeczko parzy.

Chryste😂😂 no, ja to nawet widziałam spore dzieci już w wieku prawie szkolnym A zachowujące się bardzo rozwydrzenie. W dodatku w komunikacji miejskiej, i dziecko przeszkadza innym a mama reaguje mocno łagodnie. Na drugi raz to chyba sama zwrócę uwagę to dziecko troszkę się zestresuje no bo ja obca, ale przynajmniej uspokoi na jakiś czas

Dryagan- tak masz rację, wiem co to znaczy podobać i nie podobać. Ja do kiusiu mówiłam 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, Kiusiu napisał(a):

Czyli?

Ustalenie przyczyny długoletniej samotności często byłoby o wiele łatwiejsze, gdyby kobiety były szczere i za każdym razem konkretnie, jasno i precyzyjnie mówiły, dlaczego kogoś nie chcą i co im się w nim nie podoba. Dawały informację zwrotną bez owijania w bawełnę. Choć jest też możliwe, że nieraz kobieta sama nie wie, dlaczego kogoś nie chce. To jest też kwestia samoświadomości i umiejętności odpowiedniego ubrania tego w słowa.

Jeśli ktoś ma słabe umiejętności społeczne, czy też np. niezdiagnozowany autyzm wysokofunkcjonujący, to z reguły ma trudności z wejściem w relację, mimo szczerych chęci. Jak ktoś jest fizycznie nieatrakcyjny, też. No ale skąd ktoś ma wiedzieć, że jest nieatrakcyjny albo że ma słabe umiejętności społeczne, skoro żadna kobieta mu tego nie powiedziała? Jeśli ktoś nie wie, nad czym ma pracować, to nie zacznie pracować. Nie ma szans. Dlatego szczerość i informacja zwrotna są ważne. Niestety, zbyt często pomniejszane, bagatelizowane i pomijane.

Współczucie nie ma nic wspólnego z traktowaniem kogoś jak dziecko. Jest po prostu wyrazem empatii. Doceń to, że ktoś darzy Cię jakimś dobrym uczuciem, zamiast to odtrącać. A odtrącaj pogardę, wrogość i inne negatywne uczucia i postawy, którymi Cię ktoś darzy.

Mam tak samo.

To drugie nie wynika z pierwszego. Jeśli dzieci są okrutne, to najczęściej wynika to po pierwsze z mniejszej samoświadomości i słabiej rozwiniętej empatii, a po drugie, z czerpania z negatywnych wzorców i złych przykładów, które dają im dorośli. Jak rodzice przy swoich małych dzieciach klną jak szewcy, zachowują się agresywnie i ogólnie źle traktują innych i zachowują się w patologiczny i przemocowy sposób, to dziecko to widzi i naśladuje, traktując to jako coś normalnego i zwyczajnego. Nieraz widziałem patologiczne pary z małymi dziećmi. I wtedy każdorazowo nachodzi mnie refleksja, że prawo do reprodukcji powinni mieć wyłącznie ci, którzy zakwalifikowali się jako odpowiedni na rodziców adopcyjnych.

Chcą, żeby ludziom było miło i żeby wracali. Normalka. Nie ma co się wściekać. 🙂

W Japonii te uśmiechy i miły ton są o wiele bardziej wyuczone i sztuczne niż w Europie.

Brzmi jak gadka babci podczas rodzinnego obiadu i deseru czy podwieczorku. 🙂

BTW, schabowy jak najbardziej podnosi cholesterol i ciśnienie i ogólnie sam w sobie jest niezdrowym daniem, nie trzeba w tym celu jeść deseru. Smażone rzeczy same w sobie są niezdrowe. Lepiej jest jeść gotowane. Albo surowe (zależy co).

Tylko jak ktoś jest klaster B osobowość antyspołeczna lub mocny narcyz to jest taką mendą, że wiejesz od niego gdzie pieprz rośnie, a nie zastanawiasz się nad tłumaczeniem, po prostu wiejesz przed oprawcą. Jeśli chciałaś mu pomóc to już Ci się odechciało, bo nie da się mieć współczucia dla własnego oprawcy, a do tego te zaburzenia są nieuleczalne, niezmienialne. Zbyt niska empatia to wada biologiczna nie do zmiany. 

Proponuję się zastanowić czemu Andrew Tate-narcyz złośliwy, znęcający się nad kobietami stał się idolem inceli.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

43 minuty temu, morskikamień napisał(a):

Tylko jak ktoś jest klaster B osobowość antyspołeczna lub mocny narcyz to jest taką mendą, że wiejesz od niego gdzie pieprz rośnie, a nie zastanawiasz się nad tłumaczeniem, po prostu wiejesz przed oprawcą. Jeśli chciałaś mu pomóc to już Ci się odechciało, bo nie da się mieć współczucia dla własnego oprawcy, a do tego te zaburzenia są nieuleczalne, niezmienialne. Zbyt niska empatia to wada biologiczna nie do zmiany. 

Proponuję się zastanowić czemu Andrew Tate-narcyz złośliwy, znęcający się nad kobietami stał się idolem inceli.

Pytania do tych mężczyzn, którzy narzekają, że kobiety przed nimi uciekają, a oni pragną stałego związku.

 

1. Czy Twój poziom empatii emocjonalnej jest niski lub bardzo niski?

2. Czy 
a) chcesz i potrafisz dbać, chronić i bronić swoją kobietę, a potem również Wasze wspólne dzieci, czy 
b) tylko myślisz o tym co ta kobieta ma Ci dać i zrobić dla Ciebie, a poza tym nic Cię nie obchodzi?

 

Jeśli na pierwsze pytanie odpowiedziałeś Tak, a na drugie zaznaczyłeś podpunkt b) to znaczy, że Twoje cechy osobowości uniemożliwiają Ci związek z kobietą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, morskikamień napisał(a):

Tylko jak ktoś jest klaster B osobowość antyspołeczna lub mocny narcyz to jest taką mendą, że wiejesz od niego gdzie pieprz rośnie, a nie zastanawiasz się nad tłumaczeniem, po prostu wiejesz przed oprawcą. Jeśli chciałaś mu pomóc to już Ci się odechciało, bo nie da się mieć współczucia dla własnego oprawcy, a do tego te zaburzenia są nieuleczalne, niezmienialne. Zbyt niska empatia to wada biologiczna nie do zmiany. 

Proponuję się zastanowić czemu Andrew Tate-narcyz złośliwy, znęcający się nad kobietami stał się idolem inceli.

Da się, słyszałeś o syndromie sztokholmskim?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

17 godzin temu, morskikamień napisał(a):

Tylko jak ktoś jest klaster B osobowość antyspołeczna lub mocny narcyz to jest taką mendą, że wiejesz od niego gdzie pieprz rośnie, a nie zastanawiasz się nad tłumaczeniem, po prostu wiejesz przed oprawcą.

Jasne, temu nie przeczę, aczkolwiek podajesz bardzo skrajny przykład, a nie przykład zwyczajnego człowieka mijanego na co dzień na ulicy, a który może być np. zagubiony, mieć problem z utrzymywaniem kontaktu wzrokowego, mieć nietypową gestykulację, w pewnych kwestiach wydawać się nadmiernie szczerym, a w innych nadmiernie wycofanym itd. Czyli ogólnie mieć problemy z umiejętnościami społecznymi i funkcjonowaniem społecznym. W tamtym poście w ogóle nie miałem na myśli narcyzów ani patusów. Choć szkoda, że zacytowałaś cały mój post zamiast zaznaczyć fragment, do którego się odnosiłaś, bo na początku nie wiedziałem, do którego fragmentu to się odnosi. Byłoby prościej, gdybyś cytowała fragment. Zresztą, @Dalja to samo - cytujcie fragmenty zamiast całych postów.

17 godzin temu, morskikamień napisał(a):

Proponuję się zastanowić czemu Andrew Tate-narcyz złośliwy, znęcający się nad kobietami stał się idolem inceli.

A stał się? Wydawało mi się, że stał się idolem redpillowców, nie inceli. Choć może jakaś część inceli go podziwia, aczkolwiek nie wiem, czy były wśród inceli robione jakieś sondaże opinii na jego temat.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

17 godzin temu, morskikamień napisał(a):

a) chcesz i potrafisz dbać, chronić i bronić swoją kobietę, a potem również Wasze wspólne dzieci, czy 
b) tylko myślisz o tym co ta kobieta ma Ci dać i zrobić dla Ciebie, a poza tym nic Cię nie obchodzi?

ja tam chcę żeby moja kobieta mnie chroniła i broniła :D Dzieci najlepiej chronić nie powołując ich do życia :D hihi

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, Mic43 napisał(a):

ja tam chcę żeby moja kobieta mnie chroniła i broniła :D Dzieci najlepiej chronić nie powołując ich do życia :D hihi

Popieram niech kobieta mnie wozi obroni ja chętnie bym coś dobrego do żarcia zrobił w ramach rekompensaty xD 

 

W dniu 7.08.2025 o 12:33, Kiusiu napisał(a):

Szkoda tylko, że tacy ludzie mają prawo do opieki medycznej i pomocy medycznej na równi z tymi, którzy potrzebują takiej pomocy nie z własnej winy. A liczba lekarzy jest ograniczona. A w krajach takich jak Polska to już w ogóle, gdzie liczba lekarzy na tysiąc mieszkańców jest jedną z najniższych w krajach rozwiniętych.

Podobnie, ogólnie, to niesprawiedliwe, że Janusze mający wiele niezdrowych nawyków są przez system traktowani praktycznie na równi z tymi, którzy dbają o siebie, tylko np. są obciążeni genetycznie lub mają pecha.

Jasne to jest na pewno kontrowersyjne, ale z drugiej strony masz USA tam ludzie uciekają przed karetką pogotowia, bo akurat ubezpieczenia nie pokrywa transportu świadczonego przed dany szpital. Tam w stanie krytycznym i będąc nieprzytomnym trzeba zapytać do jakiej placówki będziesz odwieziony i szukać w warunkach ubezpieczenia, czy aby na pewno możesz tam się leczyć. Odnośnie liczby lekarzy to może być ich znacznie więcej trzeba utworzyć więcej miejsc na kierunku lekarskim skoro chętni są, a tak bzdurnie skonstruowane matury nie dają wstępu na uczelnie wyniki po 80 procent to tutaj zaczyna się problem heh i jeszcze wiele czynników jak mawia Tadeusz Sznuk:" Nie wiem chodź się domyślam". 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Prince of darkness napisał(a):

Odnośnie liczby lekarzy to może być ich znacznie więcej trzeba utworzyć więcej miejsc na kierunku lekarskim skoro chętni są,

Ja gdzieś czytałam, że wcale nie kształcimy za mało lekarzy. Za mało jest pielęgniarek, ale to też pewnie szybko się zmieni, bo pielęgniarstwo jest teraz jednym z bardziej popularnych kierunków. Już są głosy, że za dużo będzie położnych i żeby wprowadzić limity, bo dzieci się nie rodzą. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lekarzy jest za mało, zwłaszcza niektórych specjalności (np. pediatrów, endokrynologów), ale raczej nie poszerzałabym naborów na lekarski, bo nabory są wystarczające - problem w tym, że ogarnięty lekarz ucieknie za granicę po skończeniu studiów lub do sektora prywatnego, bo tam lepiej zarobi.

Limity na położnictwie to znowu inna historia, bo tylko w ostatnim czasie w jednym tylko województwie zamknęły się 2 porodówki, trzecia jest w trakcie likwidacji. Rodzi się za mało dzieci. Za kilka lat (może 5 może więcej) przyjdzie kolej na zamykanie szkół podstawowych. 

52 minuty temu, bei napisał(a):

Za mało jest pielęgniarek, ale to też pewnie szybko się zmieni, bo pielęgniarstwo jest teraz jednym z bardziej popularnych kierunków.

Taaa, pielęgniarstwo zrobiło się popularne w ostatnich latach, tylko co po tym, że ktoś sobie skończy studia na tym kierunku jak część osób nawet nie odbiera prawa wykonywania zawodu i nie podejmuje pracy w zawodzie, tylko idzie do innych sektorów, bo po pielęgniarstwie można robić masę rzeczy - to nie jest tylko praca w szpitalu/przychodni.

Edytowane przez Catriona

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, Catriona napisał(a):

Limity na położnictwie to znowu inna historia, bo tylko w ostatnim czasie w jednym tylko województwie zamknęły się 2 porodówki, trzecia jest w trakcie likwidacji. Rodzi się za mało dzieci. Za kilka lat (może 5 może więcej) przyjdzie kolej na zamykanie szkół podstawowych. 

Właśnie trochę się dziwię, że ludzie w tak dużej ilości idą na położnictwo. Z jednej strony wiadomo, powołanie, ale raczej nie tylko. Mnie się wydaje, że młode osoby nie są do końca tego świadome. Wiele osób dopiero zdaje sobie sprawę z tego jak wygląda rynek gdy kończą studia. 
Co do szkół to ludzie i tak niechętnie zostają nauczycielami. No ale wiadomo, zamknięcie miejsca pracy to nie jest nic przyjemnego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, Mic43 napisał(a):

ja tam chcę żeby moja kobieta mnie chroniła i broniła :D Dzieci najlepiej chronić nie powołując ich do życia :D hihi

Czyli b)

 

5 godzin temu, Prince of darkness napisał(a):

Popieram niech kobieta mnie wozi obroni ja chętnie bym coś dobrego do żarcia zrobił w ramach rekompensaty xD 

b) zakamuflowane jako pełnienie w związku roli kobiecej

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 3.08.2025 o 23:48, Dalja napisał(a):

Być może musisz wykształcić w sobie większy poziom empatii. Nie kochasz swojej rodziny? Poddanie się oznacza że sprawisz im niekończący się ból aż do ich śmierci

 

Hej, piszę do dłuższej przerwie, bo miałem sporo na głowie i nie miałem czasu tutaj pisać.

 

Bardzo rzadko doświadczałem coś takiego jak empatia. Byłem za młodu ostro gnojony mimo, że byłem pomocny i miły. Ale dostaje się non stop "kupa w tyłek" to trudno ludziom zaufać a paradoksalnie chcę kogoś poznać. 

 

Akurat moim rodzicom raczej byłoby na rękę, jakbym był sam. Bo "kobiety lecą na kasę", "bo nie mam dobrej pracy", "popracuj nad sobą" itd. 

 

Prędzej moi znajomi coś mi doradzą, ale te ich rady też nie są super rewelacyjne. Takie typowo "uniwersalne". A ja jestem "inny", totalnie inny. 

 

Od niedawna coraz częściej rozmawiam z moją koleżanką z pracy. Wprawdzie jest ode mnie znacznie młodsza, ale coraz lepiej się dogadujemy, świetnie się z Nią rozmawia. Zobaczymy, co będzie dalej. Fajnie jakby się w końcu udało ☺️

W dniu 3.08.2025 o 23:53, morskikamień napisał(a):

Skoro odpychasz dziewczyny do głębszej relacji to znaczy, że coś w Tobie sprawia, że nie nadajesz się do głębszej relacji.

 

Po prostu się staram. Może za bardzo, ale czy to jest powód, by mnie skreślać?! Wystarczy mi powiedzieć, że nie jestem w jej typie i dlaczego. Może by mi to ułatwiło, bo nie umiem czytać w czyiś myślach. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 4.08.2025 o 00:19, morskikamień napisał(a):

To że kleiły to nie znaczy, że widziały go w roli stałego partnera o jaką chodzi autorowi.

Bad boye to na krótką metę raczej, bo kto z taką bestią wytrzyma.

Takie mam skojarzenie, że ten motyw "nigdy samotnej matki" to się powtarza w manosferze bez przerwy. A manosfera słynie z osobników z podwyższonymi cechami antyspołecznymi, czyli jak można się domyśleć są słabym materiałem na stałych partnerów.

Czemu? Bo aby być stałym partnerem trzeba potrafić dbać o innych, do tego niezbędne jest posiadanie empatii. Tej emocjonalnej, nie tylko poznawczej.

 

Czyli uważasz mnie za psychola niczym Joker? Wow będę wysadzać Gotham City. Dlatego mam duży opór pójść na terapię, bo nie chcę słuchać kogoś, kto mi wmówi, że jestem najgorszą mendą i chorym psychicznie zj*bem. Skoro taki według ciebie jestem, to twoje zdanie. Najważniejsze, kim ja dla siebie jestem. Przez wiele lat zbyt często przejmowałem się tym, jakie usłyszałem najgorsze epitety, nawet moja rodzina była przez tych sk*rwieli obrażana. Nikomu nie życzę, żeby ktoś taki syf przeszedł. Nawet miałem (na szczęście chwilowe) myśli samobójcze. Masz pojęcie co to jest?! Przechodziłaś kiedyś bycie gnojonym?! Jeśli nie, to nie wiesz co to znaczy. I kto tu wypomina o braku empatii?! 

 

Jeśli chodzi o kwestia "nigdy samotnej matki": a ty jak się uczysz pływać, to zaczynasz od płytkiego dna czy już pływasz na basenie o głębokości 2-metrów?! Nigdy nie byłem w związku, chce się tego nauczyć, budować relacje na wyższym poziomie. Chcę, żeby ktoś mnie zaakceptował a ja to zrobię w stosunku do kobiety. Oczywiście pod warunkiem, że wiemy na co się piszemy i czujemy się na siłach, by być razem. A ja nie czuje się na siłach, by zajmować się samotną matką. I to nie jest brak empatii. Sam jestem ojcem chrzestnym i to 2-krotnym moich siostrzeńców, także nie jestem taki "zły", jak się próbuje mnie "malować" 😁 Lubię dzieci, ale co innego je lubić a co innego zająć się kompletnie cudzym dzieckiem jako nowy "tatuś". Nigdy nie jest moim dzieckiem, nie ma naturalnej więzi. Zawsze będę ostatnim w hierarchii u partnerki (no chyba, że widzi mnie jako stałego partnera a nie jako tymczasowego sponsora). Poza tym, musiałbym się użerać z jej ex, a nie mam zamiaru mieć obitej gęby. 

 

Twój post jest w stosunku do mnie krzywdzący i wysuwasz bardzo daleko idące wnioski. 

 

To nie jest w porządku! 😡

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Kiusiu Związki idą w stronie Korei konkretnie południowej. Czyli po prostu ich liczba stale się zmniejsza,a zwiększa się liczba związków zawartych formalnie kiedyś , które zostają formalnie rozwiązane. A żeby sprawdzić czy podaję nieprawdę wystarczy,że wklepiesz w Google współczynnik rozwodów na 1000 czy tam 100 tys ludności

 

 

Edytowane przez Chrom92
nowa treść

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 4.08.2025 o 01:05, Chrom92 napisał(a):

Hmm, a gdyby tak spojrzeć trochę szerzej? Jak wrzucić w samego wujka Google  takie zapytanie o przyjaciół i związki, to się okaże,że w badaniach ludzie mają coraz mniej przyjaciół,a związki idą w stronę Korei. Post powyżej odczytuje jako jakiś rodzaj ja wiem przypisania Autorowi ze ma jakieś poważne problemy i wyniszcza ludzi. ? Introwertyzm w zupełności wystarczyć może żeby nie mieć tej "mitycznej paczki przyjaciół"

Jestem introwertykiem. Można by rzec jestem typem outsidera. Pisałem wcześniej, że nie ma przyjaciół. No właśnie, kim jest dla mnie "przyjaciel"? 

 

W moim odczuciu jest to taka osoba, na której mogę polegać, mogę z taką osobą rozmawiać o wielu rzeczach bez poczucia skrępowania. Nie patrzy na mnie z góry, nie ocenia mnie, może mieć swój punkt widzenia a jednocześnie nie jest z pozycji moralizotora. Przy takim przyjacielu czuję się swobodnie i jestem dla takiej osoby wskoczyć w ogień! 

 

A jak mi bardzo zależy na danej kobiecie, to chcę dla tej osoby pochylić całe niebo. Chcę, by czuła się super przy mojej obecności. 

 

Tylko, że to ma do tej pory odwrotny od zamierzonego, bo może za bardzo się staram i niektóre dziewczyny myślą, że jestem desperatem i tylko "jedno mi w głowie". 

 

Chcę być z osobą, która chce mnie zrozumieć i też to uczynię vice versa ☺️

 

Czy naprawdę pragnę zbyt wiele? Na to wygląda 😕

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×