Skocz do zawartości
Nerwica.com

Niski wzrost kompleks od wielu lat


Wentyl1996

Rekomendowane odpowiedzi

9 godzin temu, Wentyl1996 napisał(a):

Niestety nie wychodzi mi to nadrabianie czymś 

 

A co jeśli o to chodzi i dziewczyna chce tego czym nie nadrabiasz? Rozumiem że dopóki kobiety cię nie widzą jesteś dla nich idealnym kandydatem, tylko jak się dowiaduja ile masz wzrostu to myślą sobie nie, poszukam sobie kogoś innego... .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To niestety tak nie działa jak sobie wyobraża @Wentyl1996. Jeśli atutem jest TYLKO wzrost i nic poza tym, znajomość zwykle kończy się szybciej niż się zaczęła. To jak w powiedzeniu "wysoki jak brzoza, a głupi jak koza". 

Kolego, wielokrotnie już dostałeś tu odpowiedź, że nie wzrost jest przyczyną Twoich porażek w relacjach z kobietami. Wielu mężczyzn o podobnym albo dużo niższym wzroście żyje w udanych związkach i nie ma z tym żadnego problemu. Jeśli jednak sam wierzysz, że jesteś „za niski”, to może to wpływać na twoje zachowanie, sposób bycia i pewność siebie – a to właśnie te czynniki mają dużo większy wpływ na twoje powodzenie u kobiet niż wzrost. Jeśli podchodzisz do siebie z przekonaniem, że „zawsze będziesz miał pod górkę”, to siłą rzeczy możesz nieświadomie nastawiać się na porażki. To działa jak samospełniająca się przepowiednia – jeśli wchodzisz w interakcje z kobietami z poczuciem, że masz wadę, którą musisz nadrabiać, to możesz zachowywać się w sposób, który rzeczywiście sprawia, że relacja się nie rozwija. Nie chodzi o to, żebyś udawał kogoś, kim nie jesteś, ale żebyś przestał postrzegać siebie przez pryzmat problemu, który realnie nie istnieje.

Kobiety zwracają uwagę na pewność siebie, sposób bycia, poczucie humoru, podejście do życia – a nie na wzrost w zakresie, który mieści się w normie. Może warto zastanowić się, skąd bierze się to przekonanie, że to właśnie wzrost cię ogranicza? Może to nie on jest problemem, tylko coś innego – na przykład sposób, w jaki postrzegasz siebie, i nastawienie, z którym podchodzisz do ludzi? Jeśli uda się to zmienić, to „pod górkę” może się okazać tylko iluzją, a nie rzeczywistością.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Wentyl1996 Ja mam podobnie do ciebie, tylko u mnie jest inny problem. Nie mam zarostu 20 lat na karku, a zarostu tyle co nic. Koledzy mają brody, lub jakiś zarost widoczny. A ja nic i pogodziłem się z tym, po prostu przegrałem na loterii genetycznej i nic więcej. I wiem, że na każdej imprezie muszę mieć przygotowany dowód, bo sprzedać mi alkohol to jest zawsze długą drogą. Lecz gdybym się tak tym przejmował i przypisywał temu wszelkie nieszczęścia, to bym nigdy nie ruszył z miejsca. I bym zaszkodził tylko sam sobie, bo i tak się nic nie zmieni, czy będę wściekał się czy nie. Więc już lepiej żyć z uśmiechem, bo i tak na jedno wyjdzie. Życie rozdaje karty niesprawiedliwie i tyle, nic nie poradzimy. Trzeba żyć, bo w życiu są rzeczy ważniejsze, niż wygląd.

Edytowane przez Vizyo

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 18.02.2025 o 13:22, Vizyo napisał(a):

Masz już 29 lat sądząc, że nick nawiązuje do daty urodzin. Wiesz, że już raczej nie urośniesz. Więc dlaczego tak desperacko próbujesz zmienić coś, czego zmienić nie możesz? Nic nie wniesie to do twojego życia. Akceptacja takiego stanu rzeczy, naprawdę ułatwiła by Ci życie. Lecz nie wiem dlaczego uważasz, że 177cm to mało?. Czy w twoim towarzystwie są sami siatkarze, koszykarze, że, aż tak się wyróżniasz?

Jeszcze nie mam skończonych .Widze często ludzi sporo wyższych od siebie większość mężczyzn jest wyższa ode mnie .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak nie potrafisz zaakceptować swojego wzrostu to spróbuj może wyjechać za granicę do jakieś prostej pracy i uzbieraj na operację wydłużenia konczyn. W turcji za 70 tysiecy wydluzą Ci uda do 8 cm, lub piszczele. Wtedy pozbedziesz się kompleksu.

Pojechal bys do prostej pracy gdzies na magazyn produkcje z darmowym zaktaterowaniem. Odlozyl bys z 5-7k miesiecznie. Moze i wiecej i sobie bys w rok uzbierał na taką operację. Ale najlepiej jak bys dal rade jakos zmienic myslenie i przestac przejmowac się swoim wzrostem. Bo nie nie jestes kurduplem masz przecietny wzrost.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Dryagan napisał(a):

Przecież to w rzeczywistości nie chodzi o wzrost, tylko o to co siedzi w głowie. Jak problemem nie będzie wzrost, to się znajdzie co innego. Wzrost to problem zastępczy w tym przypadku

Pytam tak z ciekawości skąd według ciebie biorą się takie problemy, w sensie tak niska samoocena? Jak ja byłem niski i ktoś był niższy odemnie a był towarzyski pełny życia, to myślałem, ale ten człowiek musi być nieszczęśliwy. Przeszło mi to, ale nie wiem jaka jest przyczyną takiego stanu rzeczy, takich przekonań.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@VizyoGdyby problemem naprawdę był wzrost, to wszyscy mężczyźni o wzroście 177 cm (czy poniżej) mieliby trudności w relacjach, a przecież tak nie jest. Jeśli nie wzrost, to znalazłby się inny powód – wygląd, oczy, uszy, waga, zarobki, włosy - brak włosów, zarost - brak zarostu, osobowość, cokolwiek, co pozwalałoby usprawiedliwić niepowodzenia i uniknąć konfrontacji z prawdziwym problemem. Wzrost to tylko problem zastępczy, coś, na co można przerzucić frustrację.

Jeśli ktoś od dziecka słyszał, że „coś z nim nie tak”, miał wymagających rodziców, którzy nie okazywali akceptacji, albo otaczał się ludźmi, którzy wbijali go w poczucie niższości, to potem zaczyna szukać powodów, dla których czuje się „niewystarczający”. Niska samoocena nie bierze się z faktów, tylko z przekonań, które w sobie nosimy. Kiedy widzisz kogoś, kto obiektywnie nie spełnia jakiegoś „ideału”, ale mimo to jest pewny siebie i szczęśliwy, możesz się zastanawiać, jak to możliwe. Odpowiedź jest prosta: on nie myśli o sobie w kategoriach „braku”, tylko w kategoriach „możliwości”.

To, co widać u osób z niską samooceną, to często skłonność do koncentrowania się na tym, czego im „brakuje”, zamiast na tym, co mają. Jeśli ktoś od lat powtarza sobie, że „zawsze będzie miał pod górkę”, to w końcu zaczyna w to wierzyć, nawet jeśli obiektywna rzeczywistość mówi coś innego. Prawdziwa zmiana zaczyna się wtedy, gdy ktoś przestaje szukać wymówek i zaczyna pracować nad sobą – nie na siłę, nie po to, żeby „nadrabiać”, tylko po to, żeby nauczyć się czuć dobrze z samym sobą

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 22.02.2025 o 17:11, Dryagan napisał(a):

@VizyoGdyby problemem naprawdę był wzrost, to wszyscy mężczyźni o wzroście 177 cm (czy poniżej) mieliby trudności w relacjach, a przecież tak nie jest. Jeśli nie wzrost, to znalazłby się inny powód – wygląd, oczy, uszy, waga, zarobki, włosy - brak włosów, zarost - brak zarostu, osobowość, cokolwiek, co pozwalałoby usprawiedliwić niepowodzenia i uniknąć konfrontacji z prawdziwym problemem. Wzrost to tylko problem zastępczy, coś, na co można przerzucić frustrację.

Jeśli ktoś od dziecka słyszał, że „coś z nim nie tak”, miał wymagających rodziców, którzy nie okazywali akceptacji, albo otaczał się ludźmi, którzy wbijali go w poczucie niższości, to potem zaczyna szukać powodów, dla których czuje się „niewystarczający”. Niska samoocena nie bierze się z faktów, tylko z przekonań, które w sobie nosimy. Kiedy widzisz kogoś, kto obiektywnie nie spełnia jakiegoś „ideału”, ale mimo to jest pewny siebie i szczęśliwy, możesz się zastanawiać, jak to możliwe. Odpowiedź jest prosta: on nie myśli o sobie w kategoriach „braku”, tylko w kategoriach „możliwości”.

To, co widać u osób z niską samooceną, to często skłonność do koncentrowania się na tym, czego im „brakuje”, zamiast na tym, co mają. Jeśli ktoś od lat powtarza sobie, że „zawsze będzie miał pod górkę”, to w końcu zaczyna w to wierzyć, nawet jeśli obiektywna rzeczywistość mówi coś innego. Prawdziwa zmiana zaczyna się wtedy, gdy ktoś przestaje szukać wymówek i zaczyna pracować nad sobą – nie na siłę, nie po to, żeby „nadrabiać”, tylko po to, żeby nauczyć się czuć dobrze z samym sobą

No u mnie tak było dosłownie wykluczany byłem, non stop wyzwiska w szkole podstawowej Karzeł, Jaki ty jesteś niski, Dziewczyny są wyższe. Los chciał, że przerosłem 80% moich dręczycieli. Jakoś nie mam ochoty się mścić, po wzroście nadszedł czas zarostu koledzy 16,17,18 lat już pierwsze brody, nie golenie się, okazywanie męskości. A ja zawsze gładziutki na twarzy i pytali czemu ty nie masz zarostu? Śmiali się, ale tu odpowiadałem, że gole się często. Odpuszczali. Lecz nie rozumiem jak można kogoś dręczyć za wzrost i inne rzeczy na, które nie ma wpływu. Nauczyciele rzadko kiedy reagują lecz przez takie "niewinne zaczepki". Gdy ktoś nie ma wsparcia w domu. Kończy się to latami terapii, traumą, albo jeszcze gorzej. Ja jakoś wychodzę z kompleksów jak wspomniałem wcześniej wzrost mnie już nie obchodzi, a kompleks zarost czasami trochę mnie pomęczy, ale bardzo szybko przechodzi.

Edytowane przez Vizyo

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 20.02.2025 o 14:38, Vizyo napisał(a):

@Wentyl1996 Ja mam podobnie do ciebie, tylko u mnie jest inny problem. Nie mam zarostu 20 lat na karku, a zarostu tyle co nic. Koledzy mają brody, lub jakiś zarost widoczny. A ja nic i pogodziłem się z tym, po prostu przegrałem na loterii genetycznej i nic więcej. I wiem, że na każdej imprezie muszę mieć przygotowany dowód, bo sprzedać mi alkohol to jest zawsze długą drogą. Lecz gdybym się tak tym przejmował i przypisywał temu wszelkie nieszczęścia, to bym nigdy nie ruszył z miejsca. I bym zaszkodził tylko sam sobie, bo i tak się nic nie zmieni, czy będę wściekał się czy nie. Więc już lepiej żyć z uśmiechem, bo i tak na jedno wyjdzie. Życie rozdaje karty niesprawiedliwie i tyle, nic nie poradzimy. Trzeba żyć, bo w życiu są rzeczy ważniejsze, niż wygląd.

Jeśli masz dobrą żuchwę, to może i nawet na tym skorzystasz 🙂 Też nie miałem w tym wieku. Teraz mam, ale bardzo słabą i muszę robić jej przegląd co kilka dni 🙂

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 26.02.2025 o 11:40, Vizyo napisał(a):

Lecz nie rozumiem jak można kogoś dręczyć za wzrost i inne rzeczy na, które nie ma wpływu.

Za wszystko można dręczyć, co nie znaczy, że dana rzecz jest realną, obiektywną wadą.

Wzrost 177 cm u faceta jest jak najbardziej OK. Normalny. Nie jest przesadnie niski, nie jest przesadnie wysoki. Jasne, każdy ma swoje preferencje (kobiety też), ale to działa w obie strony – są takie, które nie lubią za wysokich facetów. No i w relacjach często jest tak, że pociąg nie wynika tylko z jakichś obiektywnych, fizycznych cech – wystarczy że są one „dość dobre”, a pociąg buduje się na relacji. Nigdy nie miałeś tak, że poznałeś przeciętną dziewczynę, może nie twój ideał, ale przez to, jaką była osobą, zaczęła cię pociągać bardziej niż te wszystkie z pozoru idealne ślicznotki?

Prawdziwy problem polega na tym, że definiujesz swoją samoocenę przez pryzmat powodzenia (czyli pozwalasz innym ludziom definiować ją za ciebie – a każda z tych osób ma własne problemy i filtry, przez które postrzega rzeczywistość i innych ludzi).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×