Skocz do zawartości
Nerwica.com

witajcie trzeci raz


Potejto

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć wszystkim. Zaburzenia lękowe zaatakowały mnie już trzeci raz, a raczej trzeci raz zdobyły taką siłę by sparaliżować moje  życie. Znam to forum od mojej pierwszej walki z nerwicą, uczestniczyłem tu w swoich najgorszych momentach jednak dopiero teraz wpadłem na to by się przywitać 🙂

Moim problemem są natrętne, przykre myśli, objawy somatyczne i tiki nerwowe. Prowadzi to do wyczerpania i tracenia nadziei. Brakuje mi energii żyć tak dalej. Znowu po nie długiej przerwie to wróciło z taką mocą że musiałem skorzystać z pomocy psychiatry. Od kilku dni wchodzę na leki.

 

Moja nerwica to taki przeciwnik, który bierze moje kompleksy, obawy, słabe strony i używa ich do niszczenia mnie. Towarzyszy mi ona chyba od dziecka jednak większość czasu nie miała tyle siły by tak skutecznie mnie atakować.

 

Naszły mnie w ostatnich dniach pewne refleksje skąd ten ponowny atak. Czemu wracam znowu do punktu wyjścia.

Odkąd pamiętam byłem strachliwy i nie śmiały. W szkole np. obawiałem się zmoczyć gąbkę, wytrzeć tablice, podlać kwiatki z obawą że popełnie jakiś błąd i będą się ze mnie śmiać. Zawsze trzymałem się na uboczu, starałem się nie zwracać na siebie uwagi. Nie podejmowałem żadnych wyzwań z obawą przed porażką. Tak przebrnąłem przez okres edukacji. Na samych dwójkach bo prawie się nie uczyłem, nie miałem do tego motywacji i wiary że mogę coś osiągnąć. Cały czas zrezygnowany po najniższej linii oporu.

Potem nastało dorosłe życie i coraz bardziej stresujące doświadczenia. Jednak jakoś sobie poradziłem. Zdałem prawo jazdy, znalazłem pierwszą pracę, sumiennie pracowałem ale chyba wtedy zaczęło to zmierzać w złą stronę. Zacząłem rezygnować ze spotkań z kolegami (których miałem kilku), nasze relacje zaczęły się osłabiać. Zacząłem popijać po 1-2 piwa wieczorem by poprawić sobie humor. W Wekeendy wiadomo że więcej. Poza pracą i domem praktycznie nie miałem życia. Praca była dla mnie najważniejsza by zdobywać pieniądze na "lepsze i bezpieczne jutro". Każdy dzień wyglądał tak samo - praca, ogarnięcie w domu, zakupy (głównie piwka i szlugi) i popijanie do internetu / gierek tuż przed snem. Relacje z znajomymi praktycznie umarły, zostałem sam. Moje życie było mega nudne i bez celu i marzeń. Zacząłem się coraz bardziej zamykać w strefie komfortu. Nawet przestałem chodzić do kościoła bo zacząłem mocno się wstydzić tików nerwowych i ciężko mi tam było wytrzymać. Nie pojadę już samochodem do miasta chociaż kiedyś nie powodowało to u mnie tak przesadnego stresu. Praca, którą dobrze znam zaczęła powodować u mnie lęk i obrzydzenie. Z rana przed pracą zaczęły się odruchy wymiotne i mdłości. W pracy czasami dopadały mnie inne typowe somaty nerwicy.

 

Teraz wiem że muszę przebudować swoje życie. Zadbać o relacje międzyludzkie, rodzinę, o swój samorozwój, znaleźć cele. By każdy dzień był wartościowy. Nie mogę gnić dalej w strefie komfortu bo to mnie wykończy. No i alkohol chcę porzucić na zawsze bo z pewnością potęgował moje rozbujałe emocje, zabijał ambicje i odbierał czas.

 

Trochę się rozpisałem ale dało mi to trochę ulgi. Pozdrawiam 🙂

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×