Skocz do zawartości
Nerwica.com

Witam zgromadzonych.


Gość 6062

Rekomendowane odpowiedzi

W sumie nie wiem zbytnio co mam napisać, na forum czasem trafiałam przy googlowaniu, więc stwierdziłam, że założę konto, żeby mieć gdzie wylewać swoje gorzkie żale w gorsze dni. W sumie to trochę forum to trochę jak powrót do dawnych czasów, kiedy social media dopiero raczkowały i fora miały swój złoty czas polarności.

 

Tak w skrócie o mnie, 28 lat, rocznikowo 29, na co dzień pracownik biurowy, na pracę nie narzekam.

 

Zanim przejdę do sedna zaznaczę, że mam żadnej traumy z dzieciństwa, nikt mnie nigdy nie zgwałcił, nikt nie znęcał się na mnie psychicznie ani fizycznie, wychowałam się w pełnej rodzinie, mój ojciec nie jest alkoholikiem, moja matka nie jest narkomanką, nie przeżyłam nigdy żadnej ciężkiej choroby, nie choruję na nic przewlekle, nie byłam świadkiem zabójstwa, a swoje szkolne lata wspominam niezwykle miło.

 

Więc jak to możliwe, że mam zrytą banię? Że od dzieciństwa mimo braku świętej traumy miałam różne dziwne obsesje, które trwają po dziś dzień, jedynie zmieniają swój temat? Już jako dziecko bałam się, że na coś zachoruję, że wybuchnie pożar, że porazi mnie prąd, że się otruję się jakąś rośliną. Ogólnie, że coś złego mi się stanie. Potrafiłam jako dziecko przerwać zabawę na placu zabaw i biec do domu, bo dotknęłam jakiegoś chwasta i pewnie trujący. Oczywiście to tylko przykłady, bo tych obsesji było więcej.

 

I tak zostało po dziś dzień. Oczywiście dawno wyrosłam z takich głupot jak mycie rąk 9 razy pod rząd, bo dotknęłam czegoś co może być trujące, ale nadal potrafię zrobić z gówna problem i w całkiem przyjemny dzień idąc na zakupy zacząć się czymś przejmować, na przykład tym, że pewnego dnia zachoruję na stwardnienie rozsianie albo na padaczkę i dostanę ataku na środku ulicy? Czasami triggerem jest jakiś artykuł w internecie, a czasem takie myśli potrafią przyjść zupełnie z dupy i zniszczyć najbliższe kilka tygodnie. Raz jest lepiej, raz gorzej, raz zupełnie mija, różnie bywa. Nie ma reguły, naprawdę. 

 

Super fajne uczucie, kiedy przez 3 tygodnie przyjmujesz się jakimś gównem na zasadzie what if, kreujesz jakieś scenariusze w swojej głowie i przez 24/7 czujesz stres, kołatanie serca, brak apetytu, zimne poty, dreszcze takie, że ciężko utrzymać szklankę z wodą, ból mięśni i brak sił, bo to wszystko cię wykańcza też fizycznie. Naprawdę, wolałabym mieć raz na jakiś czas porządny atak paniki (zdarzyło mi się kilka razy w życiu) niż odczuwać strach 24/7 i nie móc się zrelaksować. Ani na chwilę.

 

Więc tak, można mieć coś nie tak z głową nie mając na koncie żadnej traumy. Przeczytałam kilka poradników jak sobie z czymś takim radzić i niestety żadne super techniki na mnie nie działają. Zmiana myślenia jak ja nie lubię tego określenia, człowieka nie jest robotem, że można go zaprogramować, to tak jakby próbować zmienić komuś gust muzyczny. Jak masz traumę, to fakt, takie triki mogą na ciebie zadziałać. Tak, to jest słabość psychiczna. Jak ciągle łapiesz przeziębienia, to masz słabą odporność fizyczną, więc czemu miałabym się nazywać osoba silną psychicznie, skoro moja odporność na stres równa się zeru?

 

Ah, dodam jeszcze, że nie palę, nie ćpam, alkohol piję okazjonalnie (a z braku znajomych to okazjonalnie raz na kilka lat) i wysypiam się. Akurat problemów ze snem nigdy nie miałam i spanko zawsze przychodziło mi z łatwością.

 

Jestem arogancka, uparta, ale jestem też bezwzględną realistką i nazywam rzeczy po imieniu. Nie każdy problem z głową jest spowodowany traumą, tak samo jak curkrzyca typu 2 jest często spowodowana niezdrowym trybem życia, ale typu 1 jest dziełem przypadku, tak samo jest w głową. Nie lubię filozofii i szukania dziury w całym, nigdy nie lubiłam. Po co szukać na siłę powodu, tam gdzie do nie ma? 

 

To chyba byłoby na tyle. Jeżeli kogoś uraziłam, to przepraszam. Nie neguję instnienia ptsd, zaznaczam jedynie, że nie każdy problem wynika z traumatycznych doświadczeń z przeszłości.

 

Pozdrawiam wszystkich i życzę miłej nocy.

Edytowane przez 6062

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@6062 Witaj na Forum i się rozgość. Problemy z psyche wyrastają z różnych powodów, czasem nawet nieuświadomionych, więc nikt tu nie zaneguje, że je masz chociaż nie przeżyłaś żadnej większej traumy.

Jeśli mogę mieć pytanie - skąd taki nick? Zaciekawiłaś mnie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, Dryagan napisał:

@6062 Jeśli mogę mieć pytanie - skąd taki nick? Zaciekawiłaś mnie

 

Znikąd, trzeba było wpisać 4 znaki, to wpisałam 4 randomowe cyfry niewiele się zastanawiając.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, betelgeuse napisał:

To jeszcze wszystko zależy co kto rozumie pod określeniem "trauma".

 

Psychological trauma, mental trauma or psychotrauma is an emotional response to a distressing event or series of events, such as accidents, rape, or natural disasters. 

 

Nic takiego w moim przypadku nie miało miejsca.

 

A jak to wyglądało u mnie w dzieciństwie?

 

Raz usłyszałam od rodziny, że jakiś facet z sąsiedniej wsi udławił się mięsem i umarł i od tej pory bałam się połykać, przełykanie to była męka i wielki strach.

 

Na wakacjach zatrułam się czymś / złapałam jelitówkę i od tej pory bałam się, że zwymiouję, popadłam w emotofobię, bałam się jeść, co chwilę pytałam się rodziców czy można takie jedzenie mieszać z innym, czy nic mi nie będzie, czy się nie zatruję.

 

Na początku podstawówki mieliśmy próbną ewakuację, od tej pory miałam schizę na punkcie pożarów, sprawdzałam ciągle palniki, szukałam w okolicy niedopałków papierosów, bałam się pomieszczeń bez okien, że w razie pożaru nie będę miała jak uciec.

 

Oczywiście to tylko nieliczne przykłady, tego było (i jest, jedynie zmieniają się obiekty lęku) o wiele więcej.

 

Czy to są traumy?

Oczywiście, że nie, to normalne sytuacje życia codziennego. Wiadomość o tym, że jakiegoś faceta poraził prąd albo grypa żołądkowa (która i tak była łagodna, nawet w szpitalu nie leżałam, w sumie to nigdy nie leżałam w szpitalu) to nie jest trauma. Niedawno tu dziewczyna pisała o gwałcie, to jest trauma. W moim przypadku to po prostu gorsza odporność na stres, tak samo jak niektórzy mają gorszą odporność na zimno i ciągle dopada ich zapalenie ucha, a inni chodzą bez czapki na mrozie i nic im nie jest. Tak samo jak jedni mogą żreć bez opamiętania i są szczupli, a inni mają problem ze zrzuceniem kilogramów mimo tysiąca diet. Wrodzone skłonności, tyle. Tak po prostu bywa, po co się doszukiwać jakichś przyczyn? 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość betelgeuse
10 godzin temu, 6062 napisał:

Tak samo jak jedni mogą żreć bez opamiętania i są szczupli, a inni mają problem ze zrzuceniem kilogramów mimo tysiąca diet. Wrodzone skłonności, tyle. Tak po prostu bywa, po co się doszukiwać jakichś przyczyn? 

Masz rację. Nie trzeba się wszędzie doszukiwać przyczyn, ale czy próbowałaś jakoś poradzić sobie ze swoimi problemami?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 6.03.2023 o 22:03, 6062 napisał:

W sumie to trochę forum to trochę jak powrót do dawnych czasów, kiedy social media dopiero raczkowały i fora miały swój złoty czas polarności.

Bardziej przejrzyste, podpisujesz się nickiem, a nie imieniem i nazwiskiem, mało rozpraszających reklam, brak propozycji tematów/contentu. Moim zdaniem o wiele lepsze rozwiązanie od mediów społecznościowych w takich tematach jak zainteresowania czy choćby zdrowie psychiczne :).

W dniu 6.03.2023 o 22:03, 6062 napisał:

Więc tak, można mieć coś nie tak z głową nie mając na koncie żadnej traumy. 

Wypada mi się tylko zgodzić. Sam nie przeżyłem żadnej traumy, choć moje problemy w sporym stopniu wykreowały się na bazie relacji z rodzicami (zwłaszcza z matką). Moja rodzina nie była jednak dysfunkcyjna. W przeszłości jeden z nurtów psychoterapii, zajmujący się leczeniem traum, uporczywym szukaniem urazów z dzieciństwa doprowadził klientów do nabycia fałszywych wspomnień, w wyniku czego rzucali oni oskarżenia względem swojej rodziny o molestowanie seksualne.

 

W dniu 7.03.2023 o 12:41, 6062 napisał:

Znikąd, trzeba było wpisać 4 znaki, to wpisałam 4 randomowe cyfry niewiele się zastanawiając.

A nick fajny, estetyczny i zgrabny.

 

Btw, duży nacisk kładziesz na kwestię (braku) traumy, więc z ciekawości spytam - czy spotkałaś się z usilnym wmawianiem, że skoro cierpisz na zaburzenia psychiczne, to koniecznie za dzieciaka musiałaś przeżyć coś koszmarnego?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 11.03.2023 o 18:49, Psychoanalepsja_SS napisał:

Btw, duży nacisk kładziesz na kwestię (braku) traumy, więc z ciekawości spytam - czy spotkałaś się z usilnym wmawianiem, że skoro cierpisz na zaburzenia psychiczne, to koniecznie za dzieciaka musiałaś przeżyć coś koszmarnego?

 

Tak, wielokrotnie. Zarówno na różnych forach, od znajomych jak i w durnych poradnikach. Trauma, trauma, trauma. No ileż można. To tak jakby wmawiać osobie z otyłością, że za dużo żre, mimo że je porcje jak dziecko. Albo osobie z wadą wzroku, że to przez wpatrywanie się w komputer. Owszem, CZĘSTO otyłość jest spowodowana nadwyżką kaloryczną, a wada wzroku długim siedzeniem przed ekranem, ale często ≠ zawsze. Tak samo jest z problemami z głową. Mam znajomego, który jest DDA i rzeczywiście ma traumę, wychował się z agresywnym ojcem alkoholikiem, był gnębiony w szkole. Ja to akceptuję i nie zaprzeczam, że stąd się wzięły jego problemy, więc czemu on neguje mój przypadek? Że NA PEWNO musiałam przeczyć coś traumatycznego, no ni ma bata, żeby było inaczej, bo tak mu psycholożka na świętej terapii powiedziała, więc tak musi być.

 

A osobiście znam przypadek dziedziczenia genów pod kątem zaburzeń psychicznych. Kolega ma ADHD i jego biologiczna matka (której został odebrany NIEDŁUGO PO URODZENIU bo była alkoholiczką) też miała ADHD. No ale pro-traumatowcy i tak powiedzą, że NA PEWNO TE KILKA DNI PRZEWAŻYŁO i że przeżył traumę. W sumie to raz czytałam w internecie o czymś takim jak trauma z życia płodowego, więc jak widać wszystko jest możliwe XDDDD 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość betelgeuse
W dniu 9.03.2023 o 22:21, 6062 napisał:

 

 

3 godziny temu, 6062 napisał:

A osobiście znam przypadek dziedziczenia genów pod kątem zaburzeń psychicznych.

Jakie by nie były przyczyny to problem pozostaje problemem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

19 godzin temu, 6062 napisał:

W sumie to raz czytałam w internecie o czymś takim jak trauma z życia płodowego, więc jak widać wszystko jest możliwe XDDDD 

Tak, były jakieś koncepcje traumy porodowej, terapie polegające na ponownym przeżywaniu narodzin z wykorzystaniem technik oddychania (rebirthing). Wszystko jest możliwe, kiedy falsyfikowalność twierdzeń zbywa się "wyparciem wspomnień".

Trochę szarlataneria, ale cóż, jak duża część psychologii 😕.

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Psychoanalepsja_SS napisał:

Tak, były jakieś koncepcje traumy porodowej, terapie polegające na ponownym przeżywaniu narodzin z wykorzystaniem technik oddychania (rebirthing).

 

Stawiają wielką sztuczną waginę i musisz z niej wyjść?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzień dobry,
Jestem na tym forum od niedawna i chyba jak każdy tutaj - szukam osób, które być może mają te same objawy co ja...
Mam na imię Ewa i mam 36 lat. Nie wiem czy mam nerwicę, czy inne choroby, ale oczywiście od kilku dni diagnozuję sobie wszystko to, co najgorsze.
Moja historia w skrócie jest taka: Od zawsze jestem osobą wysoko wrażliwą. Przejmuję się wszystkim (dosłownie - nawet problemami innych ludzi). Nie umiem sobie z tym poradzić. W wieku ok 16 lat zaczęły mi się pojawiać duszności, których do dziś nikt nie jest w stanie zdiagnozować. To były dziwne kilkudniowe blokady oddechu - nie mogłam zaczerpnąć powietrza, do tego dochodziła senność i zawroty głowy. Robiłam szereg badań - spirometrię, RTG płuc, testy alergiczne. I nic. Trwa to już 20 lat. Napady duszności pojawiają się w różnym natężeniu - czasem co kilka tygodni ale były też lata, kiedy nic mi nie dolegało. W tym roku niestety jest dużo gorzej. Zaczęło się od tego, że 14 lutego poszłam z mężem do kina (na komedię). Nie byłam niczym zdenerwowana, ale nagle w połowie filmu poczułam, że brakuje mi powietrza, zaczęło mi się kręcić w głowie, serce waliło a nogi zaczęły drżeć. Przestraszyłam się. Wyszliśmy z sali, usiadłam na fotelu przed kinem, ale mój stan nie poprawiał się. Byłam pewna, że to jakiś wylew / udar / zawał. Mąż zadzwonił na pogotowie. Powiedzieli, że jest to iich zdaniem klasyczny atak paniki i nie ma wskazań do wysłania karetki. Dyspozytor kazał mi powoli i głęboko oddychać. Pomogło to na tyle, że byłam w stanie dojść do samochodu i pojechać do szpitala. W szpitalu zrobiono mi EKG (wszystko ok tylko przyśpieszony puls), zmierzono mi saturację (98%) i podano Propranolen. Wróciłam do domu. Dwa kolejne dni chodziłam roztrzęsiona, zmęczona i bezsilna. Chciało mi się tylko spać. Powoli, z każdym dniem dolegliwści mijały. Po około 3 tygodniach sytuacja się powtórzyła, ale już wieczorem w moim domu. Objawy były lżejsze niż poprzednio ale też czułam drżenie kończń, podniosło mi się ciśnienie (180/100), nie mogłam złapać powietrza. Wdrożyłam terpię oddechową, wziełam Propranolen i poszłam spać. Rano było w miarę ok. Mineły kolejne dni, czułam się dobrze. Aż wreszcie, kilka dni temu zaczął mnie boleć kręgosłup w części lędźwiowo-krzyżowej, który promieniował lekko do prawej nogi i pośladka. Nie był to atak rwy kulszowej - mogłam normalnie chodzić, nawet zrobić szpagat. Tylko odchylając się do tyłu czułam bół w krzyżu. Czułam też lekki ucisk / tępy ból w podbrzuszu. Do tego dochodzą czasem zawroty głowy i ogromna senność (śpię po 8-10 godzin i wstaję zmęczona, tak że po godzinie znowu chce mi się spać). Dochodzą też zaburzenia jelitowe (burczenie w brzuchu, skręty jelit, biegunki) Byłam u ortopedy, zlecił rezonans - czekam na badanie. Ból nie mija pomimo stosowania leków (ketonal, biofem, olfen itp.). Oczywiście - naczytałam się w internecie na temat podobnych objawów i jestem już prawie pewna, że to rak (jelit, jajnika, kręgosłupa.....). Cała się trzęsę ze strachu, nie jestem w stanie funkcjonować, przeraża mnie sam fakt, że muszę iść na badanie, bo jestem pewna, że coś wykaże i zaraz umrę. Nie chce mi się wstać z łóżka, zaniedbujędom, rodzinę, pracę. Nakręcam się czarnymi myślami. Nie chce mi się nawet umyć włosów i zrobić makijażu co dawniej było dla mnie przyjemnością. Innymi słowy - jestem wrakiem człowieka. Czy ktoś z Was miał podobne objawy, a jełśi tak - czy udało się postawić diagnozę? Z góry dziękuję za przeczytanie mojego długiego posta i może jakieś rady w tym kierunku..... Boję się, że jutro już nie znajdę sił na wyjście z domu i wstanie z łóżka..... Pomóżcie ❤️

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj @ewa.119

Tak, ja miałam identycznie jak ty i to nie raz. Co kilka lat wraca i za każdym razem jest gorzej. Proponuję ci iść jak najszybciej do psychiatry. Resztę badań też zrób, ale nie mów sobie że to rak ( ja też tak robiłam). To co miałaś to typowe ataki paniki, a później przeważnie tak jest że kilka dni czujemy niepokój. Ja doszłam ostatnio do takiego stanu że miałam po kilka kilkanaście ataków w ciągu dnia, dlatego nie zwlekaj z wizytą u dobrego psychiatry. 

Pozdrawiam i życzę dużo sił

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Szczebiotka napisał:

Witaj @ewa.119

Tak, ja miałam identycznie jak ty i to nie raz. Co kilka lat wraca i za każdym razem jest gorzej. Proponuję ci iść jak najszybciej do psychiatry. Resztę badań też zrób, ale nie mów sobie że to rak ( ja też tak robiłam). To co miałaś to typowe ataki paniki, a później przeważnie tak jest że kilka dni czujemy niepokój. Ja doszłam ostatnio do takiego stanu że miałam po kilka kilkanaście ataków w ciągu dnia, dlatego nie zwlekaj z wizytą u dobrego psychiatry. 

Pozdrawiam i życzę dużo sił

Szczebiotka bardzo Ci dziękuję za słowa wsparcia - tak bardzo w tej chwili potrzebne. Jutro mam rezonans. Z nerwów dziś cały dzień mam mdłości i zawroty głowy, czuję się fatalnie. Już się naczytałam o naciekach przerzutów na kręgi a dziwny ból na wysokości jajników tylko ten strach potęguje. Myślę sobie - w zasadzie po co mi lekarz - już wszystko wiem.... Jestem na tym etapie, że ciężko mi sobie wytłumaczyć, że te wszystkie dolegliwości są w głowie, bo dopóki człowiek nie ma wyników przed sobą to i tak jest pewnien, że umiera. Dziś doszedł jeszcze mały ból gardła i suchość - taka, że nie mogę przełkąć śliny :( Do psychiatry pójdę zapewne, choć na razie chciałabym wyeliminować całą resztą. A może już nie ma na co czekać....? Sama nie wiem :( Teściowa powiedziała mi, że to na pewno sprawy ginekologiczne, bo od kręgosłupa podbrzusze i jajniki nie bolą.... Na pewno to guz naciska na nerwy kręgosłupa..... I jak ja mam być spokojna, myśleć pozytywnie. Nie chce mi się żyć, nie chce mi się z łóżka wstać. Nigdy czegoś takiego nie czułam. W wieku 36 lat czuję się jak staruszka nad grobem. Szczebiotka, czy miałaś takie same dolegliwości jak ja? Okazało się, że to nerwica? Czy wykryto coś jeszcze?

Edytowane przez ewa.119

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, ewa.119 napisał:

Dzień dobry,
Jestem na tym forum od niedawna i chyba jak każdy tutaj - szukam osób, które być może mają te same objawy co ja...
Mam na imię Ewa i mam 36 lat. Nie wiem czy mam nerwicę, czy inne choroby, ale oczywiście od kilku dni diagnozuję sobie wszystko to, co najgorsze.
Moja historia w skrócie jest taka: Od zawsze jestem osobą wysoko wrażliwą. Przejmuję się wszystkim (dosłownie - nawet problemami innych ludzi). Nie umiem sobie z tym poradzić. W wieku ok 16 lat zaczęły mi się pojawiać duszności, których do dziś nikt nie jest w stanie zdiagnozować. To były dziwne kilkudniowe blokady oddechu - nie mogłam zaczerpnąć powietrza, do tego dochodziła senność i zawroty głowy. Robiłam szereg badań - spirometrię, RTG płuc, testy alergiczne. I nic. Trwa to już 20 lat. Napady duszności pojawiają się w różnym natężeniu - czasem co kilka tygodni ale były też lata, kiedy nic mi nie dolegało. W tym roku niestety jest dużo gorzej. Zaczęło się od tego, że 14 lutego poszłam z mężem do kina (na komedię). Nie byłam niczym zdenerwowana, ale nagle w połowie filmu poczułam, że brakuje mi powietrza, zaczęło mi się kręcić w głowie, serce waliło a nogi zaczęły drżeć. Przestraszyłam się. Wyszliśmy z sali, usiadłam na fotelu przed kinem, ale mój stan nie poprawiał się. Byłam pewna, że to jakiś wylew / udar / zawał. Mąż zadzwonił na pogotowie. Powiedzieli, że jest to iich zdaniem klasyczny atak paniki i nie ma wskazań do wysłania karetki. Dyspozytor kazał mi powoli i głęboko oddychać. Pomogło to na tyle, że byłam w stanie dojść do samochodu i pojechać do szpitala. W szpitalu zrobiono mi EKG (wszystko ok tylko przyśpieszony puls), zmierzono mi saturację (98%) i podano Propranolen. Wróciłam do domu. Dwa kolejne dni chodziłam roztrzęsiona, zmęczona i bezsilna. Chciało mi się tylko spać. Powoli, z każdym dniem dolegliwści mijały. Po około 3 tygodniach sytuacja się powtórzyła, ale już wieczorem w moim domu. Objawy były lżejsze niż poprzednio ale też czułam drżenie kończń, podniosło mi się ciśnienie (180/100), nie mogłam złapać powietrza. Wdrożyłam terpię oddechową, wziełam Propranolen i poszłam spać. Rano było w miarę ok. Mineły kolejne dni, czułam się dobrze. Aż wreszcie, kilka dni temu zaczął mnie boleć kręgosłup w części lędźwiowo-krzyżowej, który promieniował lekko do prawej nogi i pośladka. Nie był to atak rwy kulszowej - mogłam normalnie chodzić, nawet zrobić szpagat. Tylko odchylając się do tyłu czułam bół w krzyżu. Czułam też lekki ucisk / tępy ból w podbrzuszu. Do tego dochodzą czasem zawroty głowy i ogromna senność (śpię po 8-10 godzin i wstaję zmęczona, tak że po godzinie znowu chce mi się spać). Dochodzą też zaburzenia jelitowe (burczenie w brzuchu, skręty jelit, biegunki) Byłam u ortopedy, zlecił rezonans - czekam na badanie. Ból nie mija pomimo stosowania leków (ketonal, biofem, olfen itp.). Oczywiście - naczytałam się w internecie na temat podobnych objawów i jestem już prawie pewna, że to rak (jelit, jajnika, kręgosłupa.....). Cała się trzęsę ze strachu, nie jestem w stanie funkcjonować, przeraża mnie sam fakt, że muszę iść na badanie, bo jestem pewna, że coś wykaże i zaraz umrę. Nie chce mi się wstać z łóżka, zaniedbujędom, rodzinę, pracę. Nakręcam się czarnymi myślami. Nie chce mi się nawet umyć włosów i zrobić makijażu co dawniej było dla mnie przyjemnością. Innymi słowy - jestem wrakiem człowieka. Czy ktoś z Was miał podobne objawy, a jełśi tak - czy udało się postawić diagnozę? Z góry dziękuję za przeczytanie mojego długiego posta i może jakieś rady w tym kierunku..... Boję się, że jutro już nie znajdę sił na wyjście z domu i wstanie z łóżka..... Pomóżcie ❤️

A z psychiatrą miałaś do czynienia? Trzeba iść i powiedzieć co się dzieje, a między czasie jak już Cię tak bardzo niepokoi no to sobie robić badania i po kolei eliminować, aż na końcu wyłoni się pierwszy trybik który napędza całą machinę i wetkniesz w niego kij. Chcesz znaleźć źródło? Idź w górę rzeki:) 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, DEPERS napisał:

A z psychiatrą miałaś do czynienia? Trzeba iść i powiedzieć co się dzieje, a między czasie jak już Cię tak bardzo niepokoi no to sobie robić badania i po kolei eliminować, aż na końcu wyłoni się pierwszy trybik który napędza całą machinę i wetkniesz w niego kij. Chcesz znaleźć źródło? Idź w górę rzeki:) 

Nie, u psychiatry nie byłam jeszcze... Dziękuję za wsparcie 🙂 Pewnie masz rację, po kolei trzeba sprawdzać wszystko, tylko jak to zrobić jak ciężko wstać z łóżka ze strachu :( jeszcze nie znalazłam sposobu..... 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Teraz, ewa.119 napisał:

Nie, u psychiatry nie byłam jeszcze... Dziękuję za wsparcie 🙂 Pewnie masz rację, po kolei trzeba sprawdzać wszystko, tylko jak to zrobić jak ciężko wstać z łóżka ze strachu :( jeszcze nie znalazłam sposobu..... 

Myślę, że problemy z kręgosłupem to przepuklina uciskająca na zakończenia nerwowe i promieniuje Ci na brzuch:) to, że nie masz siły, to przez ciągłe myślenie, że umierasz i narzucające, powtarzające się myśli snują Ci oczywiście destrukcyjne scenariusze, a, że rak jest najgorszy no to akurat on jest medalistą w Twym wyścigu myślowym. Też mam 36 lat:) mam trzy przepukliny na TH 6,7,8 jak się źle coś poruszę, to przez dwa -trzy tygodnie nie mogę głębokiego wdechu wziąć i pali mnie w klatce piersiowej. Tak więc zrób ten MRI skoro już tak Cię to niepokoi, idź między czasie do psychiatry, opowiedz wszystko ze szczegółami, myślę, że dostaniesz diagnozę, wdrążą Ci leczenie, to z automatu zniknie ten nowotwór złośliwy i będziesz żyła długo i szczęśliwie:) 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

16 minut temu, ewa.119 napisał:

Z nerwów dziś cały dzień mam mdłości i zawroty głowy, czuję się fatalnie

Znam to😅 ale spokojnie będzie dobrze. 

17 minut temu, ewa.119 napisał:

Jestem na tym etapie, że ciężko mi sobie wytłumaczyć, że te wszystkie dolegliwości są w głowie, bo dopóki człowiek nie ma wyników przed sobą to i tak jest pewnien, że umiera.

Wiem wiem. Ale nawet jak już będziesz miała jedne wyniki to za chwilę wkręcisz sobie kolejne choroby. Zobaczysz, będziesz szukać w Google po kolei. Ja już nawet nie będę wymieniać ile chorób sobie znalazłam bo nawet nie chce mi się 😅 

18 minut temu, ewa.119 napisał:

Dziś doszedł jeszcze mały ból gardła i suchość - taka, że nie mogę przełkąć śliny :(

To jest od nerwicy. Ja przy silnym stresie mam tak samo, nawet wodą wtedy się duszę. Ślina nie przechodzi, dusisz się. Musisz się uspokoić, napij się melisy trochę złagodzi nerwy. 

20 minut temu, ewa.119 napisał:

A może już nie ma na co czekać

Nie czekaj bo z dnia na dzień będzie tylko gorzej, a co za tym idzie trudniej będzie ci to leczyć. Umów się już. 

21 minut temu, ewa.119 napisał:

że to na pewno sprawy ginekologiczne, bo od kręgosłupa podbrzusze i jajniki nie bolą..

Nie do końca się zgodzę tutaj, ponieważ ja też mam takie problemy i to od wielu lat. Robiłam masę badań aż w końcu ginekolog powiedział że on nie ma co tutaj robić i to jest od kręgosłupa. Ja ogólnie mam problemy z kręgosłupem. Ale jeśli nie robiłaś sobie ostatnio żadnych badań ginekologicznych to warto iść i zrobić, w tym cytologię dla świętego spokoju. 😉 Ale nie z powodu tego co napisałaś a profilaktycznie. 

23 minuty temu, ewa.119 napisał:

Nie chce mi się żyć, nie chce mi się z łóżka wstać.

Taki stan miałam kilka lat temu, i w zeszłym roku wrócił. Zaniedbałam dom i dzieci. Nie miał sił na nic. Leżałam i czekałam na śmierć. W końcu umówiłam się prywatnie do psychiatry, lekko nie było bo te leki takie fajne na początku nie są 🤪 ale dzisiaj przynajmniej robię podstawowe rzeczy. 

25 minut temu, ewa.119 napisał:

Szczebiotka, czy miałaś takie same dolegliwości jak ja? Okazało się, że to nerwica? Czy wykryto coś jeszcze?

Tak, wszystko co wymieniłaś miałam i pewnie jeszcze parę innych rzeczy by się znalazło 😅 ja mam kilka chorób po za tym, ale z nimi żyje już kilka lat i nie są one powiązane. 

19 minut temu, ewa.119 napisał:

tylko jak to zrobić jak ciężko wstać z łóżka ze strachu

Dlatego umów się jak najszybciej do psychiatry bo z dnia na dzień będzie tylko gorzej. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, DEPERS napisał:

mam trzy przepukliny na TH 6,7,8 jak się źle coś poruszę, to przez dwa -trzy tygodnie nie mogę głębokiego wdechu wziąć i pali mnie w klatce piersiowej.

Ogólnie mam tak samo, albo nie mogę wręcz chodzić 🤨 w tym że ja te trzy to miałam w wieku 30 paru lat😅 matko czuję się staro.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, ewa.119 napisał:

Dzień dobry,
Jestem na tym forum od niedawna i chyba jak każdy tutaj - szukam osób, które być może mają te same objawy co ja...
Mam na imię Ewa i mam 36 lat. Nie wiem czy mam nerwicę, czy inne choroby, ale oczywiście od kilku dni diagnozuję sobie wszystko to, co najgorsze.
Depresja maskowana niekiedy określana jest mianem „depresji bez depresji” – to dlatego, że daje symptomy zupełnie niekojarzone ze stereotypowym wyobrażeniem tej choroby. Bóle głowy, napięcie mięśni, świąd skóry, skoki ciśnienia, jadłowstręt, utrata wagi – zarówno pacjenci, jak i lekarze łączą podobne objawy z chorobami somatycznymi i próbują zwalczyć je za pomocą tabletek przeciwbólowych, leków czy diety.Moja historia w skrócie jest taka: Od zawsze jestem osobą wysoko wrażliwą. Przejmuję się wszystkim (dosłownie - nawet problemami innych ludzi). Nie umiem sobie z tym poradzić. W wieku ok 16 lat zaczęły mi się pojawiać duszności, których do dziś nikt nie jest w stanie zdiagnozować. To były dziwne kilkudniowe blokady oddechu - nie mogłam zaczerpnąć powietrza, do tego dochodziła senność i zawroty głowy. Robiłam szereg badań - spirometrię, RTG płuc, testy alergiczne. I nic. Trwa to już 20 lat. Napady duszności pojawiają się w różnym natężeniu - czasem co kilka tygodni ale były też lata, kiedy nic mi nie dolegało. W tym roku niestety jest dużo gorzej. Zaczęło się od tego, że 14 lutego poszłam z mężem do kina (na komedię). Nie byłam niczym zdenerwowana, ale nagle w połowie filmu poczułam, że brakuje mi powietrza, zaczęło mi się kręcić w głowie, serce waliło a nogi zaczęły drżeć. Przestraszyłam się. Wyszliśmy z sali, usiadłam na fotelu przed kinem, ale mój stan nie poprawiał się. Byłam pewna, że to jakiś wylew / udar / zawał. Mąż zadzwonił na pogotowie. Powiedzieli, że jest to iich zdaniem klasyczny atak paniki i nie ma wskazań do wysłania karetki. Dyspozytor kazał mi powoli i głęboko oddychać. Pomogło to na tyle, że byłam w stanie dojść do samochodu i pojechać do szpitala. W szpitalu zrobiono mi EKG (wszystko ok tylko przyśpieszony puls), zmierzono mi saturację (98%) i podano Propranolen. Wróciłam do domu. Dwa kolejne dni chodziłam roztrzęsiona, zmęczona i bezsilna. Chciało mi się tylko spać. Powoli, z każdym dniem dolegliwści mijały. Po około 3 tygodniach sytuacja się powtórzyła, ale już wieczorem w moim domu. Objawy były lżejsze niż poprzednio ale też czułam drżenie kończń, podniosło mi się ciśnienie (180/100), nie mogłam złapać powietrza. Wdrożyłam terpię oddechową, wziełam Propranolen i poszłam spać. Rano było w miarę ok. Mineły kolejne dni, czułam się dobrze. Aż wreszcie, kilka dni temu zaczął mnie boleć kręgosłup w części lędźwiowo-krzyżowej, który promieniował lekko do prawej nogi i pośladka. Nie był to atak rwy kulszowej - mogłam normalnie chodzić, nawet zrobić szpagat. Tylko odchylając się do tyłu czułam bół w krzyżu. Czułam też lekki ucisk / tępy ból w podbrzuszu. Do tego dochodzą czasem zawroty głowy i ogromna senność (śpię po 8-10 godzin i wstaję zmęczona, tak że po godzinie znowu chce mi się spać). Dochodzą też zaburzenia jelitowe (burczenie w brzuchu, skręty jelit, biegunki) Byłam u ortopedy, zlecił rezonans - czekam na badanie. Ból nie mija pomimo stosowania leków (ketonal, biofem, olfen itp.). Oczywiście - naczytałam się w internecie na temat podobnych objawów i jestem już prawie pewna, że to rak (jelit, jajnika, kręgosłupa.....). Cała się trzęsę ze strachu, nie jestem w stanie funkcjonować, przeraża mnie sam fakt, że muszę iść na badanie, bo jestem pewna, że coś wykaże i zaraz umrę. Nie chce mi się wstać z łóżka, zaniedbujędom, rodzinę, pracę. Nakręcam się czarnymi myślami. Nie chce mi się nawet um

 Depresja maskowana - jak ją rozpoznać? Objawy i leczenie depresji maskowanejyć włosów i zrobić makijażu co dawniej było dla mnie przyjemnością. Innymi słowy - jestem wrakiem człowieka. Czy ktoś z Was miał podobne objawy, a jełśi tak - czy udało się postawić diagnozę? Z góry dziękuję za przeczytanie mojego długiego posta i może jakieś rady w tym kierunku..... Boję się, że jutro już nie znajdę sił na wyjście z domu i wstanie z łóżka..... Pomóżcie ❤️

Moze to tylko Depresja ,nie żaden rak 🤗😉

Depresja maskowana - jak ją rozpoznać? Objawy i leczenie depresji maskowanej

 

Depresja maskowana to specyficzny rodzaj zaburzeń depresyjnych, które dają mało charakterystyczne objawy, różniące się od klasycznych symptomów tej choroby. Mogą to być różnego rodzaju bóle, lęki, fobie, natręctwa, problemy z układem krążenia, zaburzenia odżywiania, skłonność do używek. Z powodu nieswoistych objawów depresja maskowana często jest mylona ze schorzeniami somatycznymi i błędnie leczona.Depresja maskowana niekiedy określana jest mianem „depresji bez depresji” – to dlatego, że daje symptomy zupełnie niekojarzone ze stereotypowym wyobrażeniem tej choroby. Bóle głowy, napięcie mięśni, świąd skóry, skoki ciśnienia, jadłowstręt, utrata wagi – zarówno pacjenci, jak i lekarze łączą podobne objawy z chorobami somatycznymi i próbują zwalczyć je za pomocą tabletek przeciwbólowych, leków czy diety.

Tymczasem mogą to być „maski”, pod którymi ukrywa się rzeczywisty powód złego samopoczucia, czyli depresja.

Depresja maskowana – objawy

O depresji potocznie mówi się jako o chorobie duszy i najczęściej diagnozuje się ją na podstawie zaburzeń mających związek ze sferą psychiczną, takich jak obniżony nastrój, brak motywacji, apatia, niskie poczucie wartości, bezsenność. W przypadku depresji maskowanej podobne oznaki zazwyczaj nie występują lub występują w niewielkim stopniu. Zamiast nich na pierwszy plan wysuwają się objawy ze strony ciała zwane „maskami”.

 

Specjaliści wyróżniają 5 rodzajów masek:

maski bólowe – symptomem depresji jest wówczas ból różnego pochodzenia, najczęściej głowy, ale może dotyczyć też mięśni (pleców, karku, barków, ramion), narządów płciowych, konkretnych nerwów (np. kulszowego), a nawet serca – wówczas łatwo pomylić depresję z chorobą wieńcową lub zawałem;

maski wegetatywne i psychosomatyczne – dotyczą rozmaitych sygnałów ze strony ciała takich jak swędzenie skóry, zespół niespokojnych nóg, problemy z trawieniem (nudności, zaparcia, kolki), kołatanie serca, skoki ciśnienia. Mogą też objawiać się pod postacią zmian w naturalnych cyklach funkcjonowania organizmu, np. zaburzeniach cyklu miesiączkowego u kobiet, zaburzeniach popędu płciowego. Możliwe są również zawroty głowy, problemy z pamięcią, koncentracją, przyswajaniem informacji;

maski psychopatologiczne – są to objawy charakterystyczne dla chorób o podłożu psychicznym, np. zaburzenia lękowe (lęk przewlekły lub ataki paniki), fobie i natręctwa (zwłaszcza agorafobia, jadłowstręt);

maski behawioralne – mają związek ze zmianą zachowania lub przyzwyczajeń, poprzez które osoba chora chce zagłuszyć depresyjne stany umysłu. Dotyczy to zarówno uzależnienia od alkoholu, leków czy narkotyków, jak i codziennych rytuałów odwracających uwagę od choroby, np. objadania się czy zakupoholizmu;

 

zaburzenia rytmów okołodobowych – dotyczą problemów z regularnym funkcjonowaniem organizmu w dzień i w nocy. Mogą objawiać się pod postacią trudności z zasypianiem, bezsenności w nocy lub nadmiernej senności w dzień.

Depresja maskowana – diagnoza

Diagnoza depresji maskowanej jest bardzo trudna, ponieważ jej objawy „udają” symptomy innych popularnych chorób somatycznych, a do tego są mało wyraziste. Bóle głowy łatwo wziąć za oznakę nawracającej migreny, bóle mięśni czy nerwów często łączy się z dyskopatią, bóle serca z chorobą wieńcową, zaburzenia trawienia z zespołem jelita drażliwego itd.

 

Chorzy zanim zostaną skierowani do psychiatry zazwyczaj leczą się miesiącami, a nawet latami na schorzenia, których w rzeczywistości nie mają. Podejrzenie depresji zachodzi dopiero wówczas, gdy zlecane badania nic nie wykazują, a przepisane leki nie powodują poprawy samopoczucia.

 

Niestety, z uwagi na złożony obraz kliniczny depresji maskowanej, jej diagnoza musi być poprzedzona niezbędnymi badaniami, które wykluczą chorobę somatyczną.

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Lucy32 napisał:

Moze to tylko Depresja ,nie żaden rak 🤗😉

Depresja maskowana - jak ją rozpoznać? Objawy i leczenie depresji maskowanej

 

Depresja maskowana to specyficzny rodzaj zaburzeń depresyjnych, które dają mało charakterystyczne objawy, różniące się od klasycznych symptomów tej choroby. Mogą to być różnego rodzaju bóle, lęki, fobie, natręctwa, problemy z układem krążenia, zaburzenia odżywiania, skłonność do używek. Z powodu nieswoistych objawów depresja maskowana często jest mylona ze schorzeniami somatycznymi i błędnie leczona.Depresja maskowana niekiedy określana jest mianem „depresji bez depresji” – to dlatego, że daje symptomy zupełnie niekojarzone ze stereotypowym wyobrażeniem tej choroby. Bóle głowy, napięcie mięśni, świąd skóry, skoki ciśnienia, jadłowstręt, utrata wagi – zarówno pacjenci, jak i lekarze łączą podobne objawy z chorobami somatycznymi i próbują zwalczyć je za pomocą tabletek przeciwbólowych, leków czy diety.

Tymczasem mogą to być „maski”, pod którymi ukrywa się rzeczywisty powód złego samopoczucia, czyli depresja.

Depresja maskowana – objawy

O depresji potocznie mówi się jako o chorobie duszy i najczęściej diagnozuje się ją na podstawie zaburzeń mających związek ze sferą psychiczną, takich jak obniżony nastrój, brak motywacji, apatia, niskie poczucie wartości, bezsenność. W przypadku depresji maskowanej podobne oznaki zazwyczaj nie występują lub występują w niewielkim stopniu. Zamiast nich na pierwszy plan wysuwają się objawy ze strony ciała zwane „maskami”.

 

Specjaliści wyróżniają 5 rodzajów masek:

maski bólowe – symptomem depresji jest wówczas ból różnego pochodzenia, najczęściej głowy, ale może dotyczyć też mięśni (pleców, karku, barków, ramion), narządów płciowych, konkretnych nerwów (np. kulszowego), a nawet serca – wówczas łatwo pomylić depresję z chorobą wieńcową lub zawałem;

maski wegetatywne i psychosomatyczne – dotyczą rozmaitych sygnałów ze strony ciała takich jak swędzenie skóry, zespół niespokojnych nóg, problemy z trawieniem (nudności, zaparcia, kolki), kołatanie serca, skoki ciśnienia. Mogą też objawiać się pod postacią zmian w naturalnych cyklach funkcjonowania organizmu, np. zaburzeniach cyklu miesiączkowego u kobiet, zaburzeniach popędu płciowego. Możliwe są również zawroty głowy, problemy z pamięcią, koncentracją, przyswajaniem informacji;

maski psychopatologiczne – są to objawy charakterystyczne dla chorób o podłożu psychicznym, np. zaburzenia lękowe (lęk przewlekły lub ataki paniki), fobie i natręctwa (zwłaszcza agorafobia, jadłowstręt);

maski behawioralne – mają związek ze zmianą zachowania lub przyzwyczajeń, poprzez które osoba chora chce zagłuszyć depresyjne stany umysłu. Dotyczy to zarówno uzależnienia od alkoholu, leków czy narkotyków, jak i codziennych rytuałów odwracających uwagę od choroby, np. objadania się czy zakupoholizmu;

 

zaburzenia rytmów okołodobowych – dotyczą problemów z regularnym funkcjonowaniem organizmu w dzień i w nocy. Mogą objawiać się pod postacią trudności z zasypianiem, bezsenności w nocy lub nadmiernej senności w dzień.

Depresja maskowana – diagnoza

Diagnoza depresji maskowanej jest bardzo trudna, ponieważ jej objawy „udają” symptomy innych popularnych chorób somatycznych, a do tego są mało wyraziste. Bóle głowy łatwo wziąć za oznakę nawracającej migreny, bóle mięśni czy nerwów często łączy się z dyskopatią, bóle serca z chorobą wieńcową, zaburzenia trawienia z zespołem jelita drażliwego itd.

 

Chorzy zanim zostaną skierowani do psychiatry zazwyczaj leczą się miesiącami, a nawet latami na schorzenia, których w rzeczywistości nie mają. Podejrzenie depresji zachodzi dopiero wówczas, gdy zlecane badania nic nie wykazują, a przepisane leki nie powodują poprawy samopoczucia.

 

Niestety, z uwagi na złożony obraz kliniczny depresji maskowanej, jej diagnoza musi być poprzedzona niezbędnymi badaniami, które wykluczą chorobę somatyczną.

 

 

A czy wiesz, że depresję też można maskować? Dawać jej pstryczki, wodzić ją za nosa, trawić ją, bez jej tłumienia:) wystarczy jej się nauczyć:) czy po moich wpisach widzisz, że mam ciężką depresję, endogenną i lekooporną? Zupełnie inne spojrzenie na świat i dostrzeganie tego czego inni nie widzą. Wszyscy poeci tworząc poezję mieli prawdopodobnie depresję, a widzisz jakie nurty wodzące zbudowali, opiera się na nich cały świat. Dlaczego? Bo osoba z depresją zawsze widzi wszystko z boku, życie widzi jak w telewizji i może logicznie wszystko ocenić i wyciągnąć wnioski:) przekleństwo z błogosławieństwem 🙏

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×